Kiedy zsumowałem cały ten czas, który poświęcam na różnego rodzaju naprawy i modyfikacje mojego samochodu to okazało się, że jeszcze trochę i zostanę wojowniczym żółwiem ninja.
Wybrałem już sobie nawet imię – Nutello.
Bo widzicie, chodzi o to, że podobnie jak rasowy żółw ninja połowę swojego życia spędziłem w kanale zajadając się pizzą i bawiąc się mogącymi zadawać ból i cierpienie przedmiotami.
Taką dajmy na to szlifierką kątową. Albo młotkiem. Poza tym pod łóżkiem nadal mam moje stare nunczaku, które budzi we mnie strach od chwili kiedy to mając siedem lat niechcący walnąłem się nim w jajka. Zwróćcie również uwagę na fakt, że zadaję się z mieszkającym w garażu niedźwiedziem (co prawda nie jest to szczur Rembajło, a jedynym ciosem jaki zna jest klepanie po tyłku striptizerek ale i tak wypada uznać to za swego rodzaju anomalię).
A jeden z sąsiadów, którego nie lubię nazywa się Szreder.
Tak więc każdą wolną chwilę poświęcam na wymienianie i malowanie różnych części oraz jeżdżenie w kółko po mieście i zastanawianie się, czy ta lekko wyczuwalna poprawa prowadzenia to fakt czy może raczej wywołana szokiem pourazowym spowodowanym wydaniem ponad dwustu złotych na kawałek powlekanego gumą metalu fatamorgana.
Co więcej – moje BMW znam już tak dobrze, że możecie pokazać mi jakąkolwiek nakrętkę albo rozjechany, plastikowy kołek, a ja w kilka sekund powiem Wam skąd to pochodzi i podyktuję Wam numer seryjny części z katalogu.
W pobliskim sklepie motoryzacyjnym spędzam tyle czasu, że za niedługo zrobią mi szkolenie BHP i dadzą własną szafkę na zapleczu. Podobno mam taki staż, że w przeciwieństwie do pryszczatego osiemnastolatka za ladą, mogę liczyć nawet na własne biurko i miejsce parkingowe na tyłach sklepu.
Posiadanie starszego samochodu to niezła przygoda.
W większości wypadków (o ile nie będziecie kierować się wyłącznie ekonomią i poszukiwaniem najtańszego rozwiązania) gdy kupicie taki samochód, z pewnością nie zadowolą Was jego fabryczne, nadgryzione zębem czasu osiągi oraz nieco oldschoolowe, tapczanowate prowadzenie.
Kiedy więc po przejechaniu progu zwalniającego deska rozdzielcza wybije Wam zęby, a zawieszenie zabrzmi tak jakbyście wrzucili właśnie komplet garnków zeptera do pustego szybu windy zrozumiecie, że aby w tym czterokołowym archaizmie odnaleźć coś co można określić mianem „przyjemności z jazdy” musicie trochę nad nim popracować.
Tak właśnie zaczyna się wielowątkowa, niekończąca się opowieść znana jako „modyfikowanie starego samochodu”.
Widzicie, znam naprawdę sporo osób, które kupiły starsze wiekiem samochody tylko i wyłącznie dlatego, że ich niska cena dawała im możliwość przeznaczania zaoszczędzonej kasy na piwo, zakłady STS, dziwki, trawę, doładowania telefonu, pizzę oraz batony oblewane mleczną czekoladą (te lewe jeśli chodzi o ścisłość).
A teraz Ci sami ludzie siedzą w swoich garażach i w pocie czoła wojują z wymianą tulei zawieszenia, która dwa dni temu wydała im się odrobinę „zbyt luźna”.
To nie jest odosobniony przypadek. To choroba i bóg mi świadkiem, że łatwiej przykleić urwane w wybuchu nogi niż powstrzymać kogoś takiego przed kupnem kolejnej pary aluminiowych felg i grubszego stabilizatora. Z resztą pomyślcie sami – jak zaburzony musi być Wasz system wartości aby najbardziej zajmującą dla Was sprawą był temat tego czy wygięty kawałek metalu zamontowany pod Waszym samochodem ma średnicę 35 czy może 40 milimetrów.
I tu nie chodzi o to, że po przeczytaniu paru prospektów po prostu wiecie o tym, że dla Waszego samochodu przewidziano dwa rodzaje stabilizatorów.
O nie.
Wy nie możecie z tego powodu spać.
Nie możecie jeść.
Nawet nowy film z Sashą Grey wydaje się w tej sytuacji zupełnie niewarty uwagi.
Całymi dniami śledzicie więc wątki na forach i próbujecie przekonać sami siebie, że wydanie dwustu pięćdziesięciu złotych na trochę grubszy stabilizator jest kompletnie pozbawione sensu.
Że to byłby absurd.
Dlatego właśnie w końcu go kupujecie.
Kupujecie go, doprowadzacie do porządku i montujecie. A potem przez całą noc kręcicie się w kółko po centrum miasta napawając się odurzającą mieszanką triumfu, poczucia dobrze wykonanej roboty i lepszego prowadzenia przedniej osi. Myślicie o tych nowych nakrętkach, poliuretanowych tulejach i świeżym proszkowym lakierze.
Spoglądacie na ludzi w seryjnych samochodach i w głębi duszy czujecie dumę.
Bo choć świat nie ma zielonego pojęcia jak bardzo jesteście chorzy – jesteście zwycięzcami.
Naprawdę zdaję sobie sprawę, że wykładanie czasu i pieniędzy na stary, niespecjalnie urodziwy z pozoru samochód jest głupie. Że można by tę energię poświęcić na wiele ważniejszych rzeczy – na przykład zbieranie lajków dla biednych dzieci w Afryce albo śledzenie poczynań grupy ludzi z Warszawy sikających do basenu. Niemniej jednak nic nie poradzę na to, że każda dokręcona śrubka, wymieniony przewód i wypolerowana osłona sprawiają mi tyle radości, że przez kolejne kilka godzin uśmiecham się do świata jakbym miał porażenie mózgowe.
To naprawdę świetny sposób na depresję i poczucie beznadziei popychające ludzi do siedzenia na kanapie i oglądania kanału FoxLife.
Nawet głupia wymiana połamanej popielniczki potrafi sprawić niesamowicie wielkie radości. Pomalujcie coś. Wyczyśćcie wnęki wokół otworu pokrywy bagażnika. Wypierzcie dywaniki. Pomalujcie felgi albo odnówcie zaciski hamulcowe.
A potem po prostu przekręćcie kluczyk i jedźcie na wycieczkę.
I delektujcie się poczuciem, że dzięki Wam ten stary skurczybyk ma się dziś lepiej niż wczoraj.
A pod wpisem baner reklamowy z białą skodą kombi :E
Sam się nie mogę doczekać aż wkońcu kupię sobie autko i będę mógł zacząć się nim cieszyć oraz w nim grzebać :) Już po mału snuję plany co bym chciał osiągnąć i zaczynam się zastawiać jak się zakręcić, żeby finasowo móc je ealizować :P
Ja nie chcę nic mówić, ale baner pod artykułem jest reklamą personalizowaną, więc to ciebie interesują białe Skody :D
Ja w tym miejscu mam jakieś kolumny i konsole DJ'skie :)
Jak wyłączę adbloki i inne cuda to ja mam w tym miejscu bijącą po oczach psychodelicznym różem rekamę sklepu "świat pozytywek" i też nie sądzę aby była to robota Prentkiego :)
to ja nie mam co narzekac, mnie się po prostu wyświetla google dla firm :D
wydaje mi się, że są różne wtyczki do przeglądarek – wystarczy odpowiednią odszukać :)
Są, ale ja np. daję Tommiemu zarobić na chrupki wyłączając blokowanie na jego stronie ;)
Dziś też wyłączyłam i tak zostawiam :)
wylaczone… TDI tuning :] UK :) po co mi wolnossaca benzyna :]
@antares – z tymi pozytywkami to nie bądź taka pewna. Podobno w dobie filozofii dżender trzeba akcentować kobiece aspekty swej męskiej osobowości (planuję zapuścić mięsień piwny, a potem powołując się na równość płciową udawać kobietę w błogosławionym stanie i wymuszać ustąpienie miejsca w zatłoczonym autobusie).
Poza tym zawsze lubiłem pozytywki (miałem kiedyś takie pudełko czekoladek z rumem które grało jak otwarło się wieczko)
Powiedzmy że ten kobiecy aspekt Twojej osobowości akceptuję ale ogólnie to Ty mie sie od dżendera trzymaj z daleka no inaczej stracisz wierną czytelniczkę !
W moim wypadku jedyny akceptowalny dżender stanowi Nikolett Szántó i jej monochromatyczne BMW Z4. Ewentualnie opcja montażu męskiego V6 do kobiecej mazdy MX-5 ;}
sprawdziłam kim jest Nicolett i w pełni rozumiem. Naszczęście nie wiele ma wspólnego z robieniem w przedszkolach dziwnych rzeczy z dziećmi mających na celu zmuszanie do reflekcji czy chłopcom aby napewno bardziej od zabawy samochodami nie odpowiada chodzenie w różowych rajstopach.
strasznie dużo błędów w pisowni dziś popełniam, sorry :)
@babel-89 – Z samochodem jest jak z fajkami – jak już zaczniesz to potem chociażbyś miał takie długi i pustkę w kasie jak ZUS to zawsze jakoś zorganizujesz te parę złotych na kolejną paczkę (czy też jak w tym wypadku – na sworzeń wahacza).
A to prawda. Z okazji świąt miałem okazję zmienić olej i świece u matki w ibizie, to taka prosta czynność przerodziła się z kilkugodzinną posiadówkę w garażu, bo trza było wszystko posrawdzać, poczyścić itd :P
Doskonale to opisałeś. Dziś w nocy sniła mi się wymiana stabilizatora w Ritmo i malowanie wachaczy ;)
Oby jak najwięcej takich ludzi, ludzi z pasja.
Wylałeś na papier mój świat :D nic dodać, nic ująć :D
Dodałbym jeszcze cycki. Cycków nigdy za mało.
Idę do garażu. Namówiłeś mnie.
Strasznie dużo tego 'bo widzicie' ostatnio w Twoich wpisach się pojawia… :)
Uzasadnienie może być takie że Tommy jest wzrokowcem i dla niego postrzeganie świata odbywa się głównie za pomocą wzroku, co jest potwierdzone dodatkowo tym że zamieszcza na blogu tyle zdjęć ile zamieszcza. Jakby był słuchowcem to napierdzielałby do nas z jakiegoś video-bloga.
Ja po prostu nie potrafię pisać poprawnie i jestem analfabetą ale jak coś to trzymamy się wersji o byciu wzrokowcem, ok?
Bardzo dobrze napisane
Gratuluje pomysłu na życie będę na pewno śledził Twoje dalsze losy
To jest jeden z moich planów na najbliższy rok. Co prawda nie chodzi mi o BMW – mnie sie marzy Golf MKI Cabrio zrobiony na GTI (o czym pisałem kiedyś tutaj), może w tym roku uda się ruszyć, zobaczymy :)
Trzymam kciuki ;}
Kup używane i zregeneruj.. kup używane i zregeneruj… nie, teraz tego nie potrzeba. To też teraz nie jest potrzebne. Teraz robisz silnik, nie reflektory. Nie kupuj na zapas. Jak bedzie potrzebne, to się kupi. Teraz silnik i tylko silnik. Poszukaj używanego i doprowadź do porządku….. KARRRWAAAA! Znowu pińcet gdzieś znikneło!
Skąd ja to znam?….
Z tego co napisałeśwynika, że kupiłeś ten tani samochód tylko po to aby starczyło Ci kasy: "na piwo, zakłady STS, dziwki, trawę, doładowania telefonu, pizzę oraz batony oblewane mleczną czekoladą (te lewe jeśli chodzi o ścisłość)" ? :)
Ja akurat kupiłem taniego złoma nie dlatego, że był tanim złomem tylko ze względu na to, że miał drzwi bez ramek. Tak, zdecydowanie chodziło o drzwi bez ramek.
Pozatym zakłady STS w moim wykonaniu przypominają grę w statki z niepełnosprawnym szympansem, trawy mam dośc od czasu kiedy zepsuła mi się kosiarka, a batony zdecydowanie wolę te prawe (mają lepiej rozlaną czekoladę).
Lubię czytać ten blog – często tu wracam. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko jeśli dodam go do listy moich ulubionych blogów: http://blogioniezwyklychsamochodach.blogspot.com/. Otakich miejscach warto pamiętać.
Jaka krótka i chwytliwa nazwa :D
Swoją drogą – stare i skrajnie pospolite E36 i niezwykłe samochody? :}
Też się we mnie krew lekko burzy ;) W drodzę do domu widziałem z 6 E36 w tym jedno coupe :) BTW – Tommy, tejkelóknij jaki kwiatek miałem na wystawie i będzie wpadał na zloty. Oryginał, jest tak zachowana. Jedynie wymaga poprawek skóry na siedzeniu kierowcy, bo się rozeszła na szwach.
Tylko nie poplam niczego ;)
https://scontent-a.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/t1/1530559_629298440440783_1747341786_n.jpg
https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/t1/1521873_608993722499254_39072784_n.jpg
https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/1604867_629664403737520_1661670937_n.jpg
Szykuję całą prezentację auta, więc stay tuned. Jak będziesz grzeczny i w Krakowie to Sławek na pewno chętnie pochwali się autem :)
Ale weź mi takich rzeczy nie pokazuj bo mi gogle stronę zablokuje za treści pornograficzne :D
Tommy, a x-brace już zamontowałeś? Troszkę większy kawałek złomu od staba, jak polecisz kolorkiem to pewnie będziesz do kanału częściej wchodził żeby tylko na podwozie popatrzeć.
A tak właściwie to co to za bawara na zdjęciu? ;)
Moja eks :}
Czy to są felgi Alpiny? ;)
Jeśli jesteśmy w stanie przyjąć, że ja jestem Georgem Clooneyem to tak :}
No dobra, więc to są kapselki Alpiny. Chińskie. Lepiej? :D
Teee, ale oryginalnej bawarskiej "trzydziestki dwójki" to mi do chińczyka nie przyrównuj ;}
to się nazywa szybkość ;)
http://www.youtube.com/watch?v=Ci08QWere-w ;)
Stare auta mają duszę, dają masę frajdy z jazdy, która nie jest skażona żadną ograniczającą elektroniką. Te nowe pięknie zapakowane, nafaszerowane komputerami blaszane pudła to tylko bezduszne dupowozy niestety.
Stare auta nie mają duszy. To byt wielkie i ogólne słowo. One po prostu są bardziej ludzkie, bo podobnie jak ludzie z biegiem lat nabierają charakteru. Potykają się, chorują, popełniają błędy… Stary samochód to po prostu kawał drania, który przez wszystkie te lata wiele razy dostał po mordzie i nie raz miał pod górkę, a mimo to wciąż z lobuzerskim uśmiechem i zapałem wypełnia powierzone mu zadanie.
Takich ludzi i takie samochody cenię najbardziej.
Ale z tą Sashą Grey to kolega troszkę przesadził, ona zawsze warta uwagi.
Oj jak ja chciałbym jej zdjęcia porobić…<marzyciel>
Sasha to nie ta liga, żeby konkurować ze sportowym stabilizatorem ;}
To chyba nie jest Sasha ??
właśnie o to chodzi ;) Są kobiety ze sporo większą klasą od Sashy (a o to raczej nie trudno :D )
wiem że są, najlepszy przykład siedzi i pisze teraz do Ciebie:>
pic's or didin't happen! :D
Mimo sporej bezczelności Twojej wypowiedzi i balansowaniu na granicy chamstwa wierzę, że nie miało to być podważanie wartości Antares i również oczekuję odpowiedzi ;)
Srio? Tak to zrozumiałeś? Chyba straszny problem z płcią piękną masz, jeśli taką rzecz odebrałaś/eś (
nie wiem, nie wnikam, nie obchodzi mnie to) jako chamstwo i bezczelność ;)
Ty źle zrozumiałeś moją wypowiedź :) Jak dla mnie jest OK, sam preferuję ten styl stąpania po krawędzi, gdzie bardziej przeczuleni dostają już piany ;) Dziękuję o troskę o kontakty z płcią piękną, mają się bardzo dobrze :)
Tak czy tak – czekamy na foty ;)
Przyłączam się do czekania :}
Po prostu chcę dowodu na to, że kobiety czytają blogi motoryzacyjne. Bo to samo w sobie brzmi jak jednorożec na tęczy :D
znaczy że na jakie foty czekacie ?
To Claudia Cardinale w latach swojej świetności. Idealny przykład na to, że kobieta nie potrzebuje gładzi gipsowej i 4 warstw drewnochronu by wyglądać intrygująco i seksownie ;}
Z branży już wyszła, co chyba nie wyklucza możliwości robienia zdjęć :)
Odnośnie ostatniej części tego artykułu to jestem pełen podziwu dla Ciebie. Naprawdę ta pasja którą opisałeś jest widoczna w Twoich wypowiedziach / artykułach i właśnie dzięki temu, aż chce nam się czytać tego bloga. No i nie ukrywam, że często po przeczytaniu jakiegoś wpisu tutaj, nachodzi mnie ochota na chociaż delikatne podłubanie w swoim VW. :)
To przestaje być fajne w momencie kiedy przez miesiąc wpierdzielasz wyłącznie sucharki z musztardą bo całą wypłatę wydałeś na gwint i regulowane wahacze…
Antares – na Twoje fotki czekamy. My szowinistyczne świnie chcemy mieć dowód, że tego bloga czytak kobieta :D
Nie. Bo NIE :) I ten argument najlepiej świadczy o tym jakiej płci jestem :)
Zawsze możesz być jeszcze metroseksualistą ;)
w dobie gender może mi braknąć rubryki aby precyzyjnie określić swoją tożsamość płciową:) A poważnie to od każdej możliwej strony jestem babą, zdjęć wklejać nie będę bo i tak powiecie że są tak piękne lub tak obrzydliwe że na pewno ściąnęłam je z netu.
Nalegamy. Mogą być cenzuralne, chyba że Tommy takie cenzuruje.
Beddie – zorientowała się :( No i cały misterny plan w pisdu :(
Bardzo ładnie, ale polecam sprawdzić definicję "archaizmu", a potem poszukać słowa np "zabytek" w słowniku synonimów :D
To teraz uwaga, bo będę się bronił:D
Użycie sformułowania "archaizm" było akurat całkowicie świadome i celowe (poza tym niepoprawne, no ale tak już mam, że specjalnie się tym nie przejmuję – zależało mi po prostu na uzyskaniu pewnego efektu )
Wiem, że ten termin powinien odnosić się do wyrazów czy sformułowań, które wypadły z obiegu bądź też brzmią jak powiedzonka dziadka Zenona – i w tym wypadku chodziło mi właśnie o zwrócenie uwagi na to, iż samchody, o których mowa we współczesnych czasach "wychodzą z użycia" i stają się swego rodzaju czterokołowym odpowiednikiem bańki na mleko :}
Gdybym napisał o samochodach zabytkowych, większość ludzi miała by przed oczami wypucowanego Triumpha Stag z chromowanymi zderzakami, a nie podupadłego, dwudziestukilkuletniego Forda – kundelka z łatą na oku i krzywym ogonem:}