Ponieważ jakiś czas temu miałem wziąć udział w pewnej konferencji, na której miałem zaprezentować się z tej lepszej strony, której nie posiadam, Iza namówiła mnie żebym zamiast moich absolutnie niemodnych okularów założył nieszpecące dodatkowo mojej i tak nieurodziwej twarzy soczewki kontaktowe.

I dziś, w oparciu o moje doświadczenia powiem Wam jedno – pod żadnym pozorem, chociażby nie wiem co nie dajcie sobie wmówić, że soczewki kontaktowe są bardziej komfortowe niż tradycyjne okulary.

To ściema.

To tak jakby ktoś próbował przekonać Was, że odrąbanie złamanej nogi tępą siekierą jest bardziej komfortowe niż noszenie ograniczającej ruchy ortezy.

Chodzi o to, że dobrze znam niszczycielskie możliwości moich rąk – dlatego świadomie nie pcham paluchów do takich rzeczy jak odtwarzacze DVD albo skrzynie biegów. Pomyślcie więc co działo się kiedy przez cztery godziny próbowałem wsadzić, a następnie wydłubać ze swoich oczu coś o grubości taniego t-shirta.

Za pomocą paluchów przypominających rozgotowane parówki.

Co ciekawe – pomimo, że moja twarz czerpie wiele z anatomii sowy płomykówki oraz australijskiego mrówkojada, moje oczy okazywały się przynajmniej o połowę za małe aby możliwe było zmieszczenie w nich kupionych przeze mnie soczewek.

Próbowałem naprawdę wielu sposobów i wierzcie mi, że gdyby nie Iza to sięgnąłbym w końcu po lewarek, smar miedziany i łyżkę do opon.

O ile jednak samo założenie tego cholerstwa było jeszcze w jakimś stopniu wykonalne, o tyle już wyjęcie go z oczu przypominało operację usuwania kamieni nerkowych u nastoletniej mrówki. Kiedy po kilku godzinach udało mi się wydobyć z oczodołów to dzieło szatana, wyglądałem jak Evander Holyfield po przegranej, dziesięciorundowej walce z naćpanym niedźwiedziem. Moje oczy przypominały wielkie czerwone kule do kręgli. Albo klopsiki.

Na serio nie wyobrażam sobie robienia tego codziennie (szczególnie z własnej, nieprzymuszonej woli). Zrozumiałbym to jeszcze gdyby ktoś lubił wypełniać sobie wolny czas za pomocą pneumatycznej gwoździarki i własnych genitaliów ale kiedy nie bawią Was takie sadomasochistyczne sprawy to jest to po prostu bez sensu.

Założenie okularów zajmuje zaledwie kilka sekund, a na dokładkę automatycznie spada wtedy prawdopodobieństwo, że dostaniecie od kogoś pięścią w twarz.

Poza tym w okularach wyglądacie jak ktoś kto wieczorami czyta Kafkę, a nie siedzi w garażu i sprawdza jak skutecznie jego stary samochód niszczy używane opony. Czy też rozłupuje zamarznięte morze przyczepności – bo chyba tak wypadało by w tej sytuacji powiedzieć.

Na serio – kiedy spotykam kogoś kto nosi dobrze dobrane okulary, od razu mam poczucie, że na pewno wie on co nieco o kredytach hipotecznych i rozróżnia Platona od planktonu. Może to niespecjalnie ciekawe z punktu widzenia statystycznego człowieka ale musicie przyznać, że to i tak lepsze niż uchodzenie za miłośnika niskobudżetowych seriali Polsatu – a taki wyraz twarzy prezentuję kiedy nie mam na nosie moich okularów.

Naprawdę ubolewam nad tym, że moje oczy są zepsute, a jedynym sposobem żebym nie pomylił butelki wody z domestosem jest noszenie na nosie pary szkieł. Nie rozumiem jednak jak codzienne wkładanie do oczu kawałków plastiku miałoby poprawić mój komfort życia.

Czułbym się bardziej komfortowo nawet gdybym codziennie przed wyjściem do pracy wbijał sobie w udo szpikulec do szaszłyków.

Ludzie zdołali wysłać sondę poza granice układu słonecznego, wyselekcjonować fragment DNA i stworzyć serię Harvest Moon, a nie są w stanie wymyślić tabletki naprawiającej ludziom oczy.

Albo chociaż soczewek, które zakłada się raz i starczają na całe życie. Albo takich w sprayu. Skoro naukowcom udało się zamknąć w puszce z aerozolem sztuczną kupę to nie rozumiem dlaczego umieszczenie w niej soczewek kontaktowych miałoby stanowić dla nich jakieś wyzwanie. Wtedy wystarczyłoby kupić spray o odpowiedniej sile a potem psiknąć sobie nim w oko – genialne!

Zrobiłbym to sam ale niestety na lekcjach chemii i fizyki czy biologii zajmowałem się głównie bielizną siedzącej w ławce przede mną koleżanki.

Ewentualnie malowaniem penisów na zeszycie kolegi.

Trochę tego żałuję bo z powodu mojego podejścia do edukacji szanse na to, że pewnego dnia stworzę takie soczewki są naprawdę niewielkie. Mam za to parę pomysłów na stanik z zamkiem na pilota…

24 Komentarze

  1. Jerzy 21 stycznia 2014 o 20:26

    Marnujesz talent, chłopie!:)

    1. Tommy 22 stycznia 2014 o 10:05

      Chciałem zostać skrzypkiem ale zmieniłem priorytety po tym jak omal nie usudiłem się za pomocą gitary

  2. Szczypior 21 stycznia 2014 o 23:42

    Ja tam się nie zgodzę, u mnie zakładanie soczewek trwa bardzo krótko, ściąganie też nie robi większego problemu. Od dawna nie używam, bo po prostu nie potrzebuję, okulary zakładam tylko za kółkiem. 

  3. Parzych 22 stycznia 2014 o 03:16

    Ja mogę tylko powiedzieć, czym mnie wkurwiają okulary: zawsze jak pada daszcz, nawet czapka z daszkiem nie pomaga, jebana woda na nich osiada, a zimą jest jeszcze gorzej, jak z zewnątrz wchodzę do jakiegokolwiek wnętrza – przez kilka minut nic nie widzę, tak jebana para wodna osiada na szkłach… :( Pomijam fakt, że nasza fretka zwasze mi upaćka nosem szkła podczas okazywania swojej miłości…

  4. AutoAmortyzatory 22 stycznia 2014 o 08:51

    Rozumiem Cię doskonale. Też nienawidzę zakładać soczewek, nie wiem co ludzie w tym widzą. Czy te okulary są aż tak bardzo uciążliwym elementem w ich życiu że muszą codziennie toczyć walkę z własnymi powiekami aby założyć soczewkę?

  5. myski 22 stycznia 2014 o 19:33

    A co powiesz na soczewki noszone przez 30 dni, zmieniasz tyko raz w miesiącu? Moja lepsza połowa nosi takie od roku, a wszystkie inne zdejmowane na noc tylko podrażniały. I wcale nie kosztują dużo. A to jedyna szansa aby zasypać w HD

  6. maxx304 23 stycznia 2014 o 08:27

    Pitolicie Hipolicie… Używam soczewek już 10 lat, problemy miałem może na początku. Teraz zakładam je z automatu, o piątej rano, i największy problem jest z otwarciem oczu rano, żeby tę soczewkę tam wsadzić. Instrukcja zakładania soczewek jest prosta jak konstrukcja cepa, 2-3 ruchy i już na oku, sądzę Tommy że nawet Ty jesteś w stanie ją ogarnąć :) Chociaż jak znam życie, jako samiec alfa i omega starałeś się to zrobić samemu, bez podpierania się instrukcjami. A poza tym – jak ktoś wcześniej napisał, są soczewki miesięczne, półroczne, roczne nawet – więc wybór jest spory. A co do plusów soczewek – jest ich mnóstwo. Nie parują, nie osiada na nich deszcz, nie spadają z nosa, jak już się założy to nie trzeba ich szukać, bo gdzieś się odłożyło, sporo więcej rzeczy można robić (u mnie soczewki sprawdzają się świetnie przy grze w piłkę nożną). Ja noszę soczewki miesięczne, rocznie kosztuje mnie to 200-220zł. Komfort niesamowity, mogę tylko polecać.

    1. Szczypior 23 stycznia 2014 o 09:21

      Ja miesięczne i tak zdejmowałem na noc. Rano budziłem się z rozległą saharą podpowiekami której nijak było zaradzić, Poza tym jakoś tak pewniej się czuję kiedy wiem, że przez noc się wymoczą i wypłuczą z tego syfu co mi próbował szturm na oczy przypuścić.

       

      No i w soczewkach się nie płacze przy krojeniu cebuli! :D

      1. Tommy 23 stycznia 2014 o 09:29

         

        @Szczypior – Ja płaczę tylko i wyłącznie wtedy gdy rozleje mi się piwo. Albo nowy olej. I kiedy umiera Mufasa – ale to wyjątek.

        @maxx304 – Czytanie instrukcji jest dla pedziów – to raz.

        Poza tym rano problem sprawia mi nawet dostanie się do łazienki bez uderzenia twarzą o drzwi więc nie wyobrażam sobie żebym w takim stanie miał wkładać pod powieki jakieś plastikowe rzeczy o rozmiarach mikroba. W moim wykonaniu to było by skrajnie niebezpieczne.

        Jak siebie znam to najpierw wydłubałbym sobie oczy, a potem uderzył o jakieś drzwi.

        Kolejny problem to to, że często pocieram oczy, a z tego co wiem soczewki albo się wtedy psują, albo wpadają gdzieś w niewłaściwe rejony oka. Z moimi niezgrabnymi paluchami wydostanie ich spod powieki przypominałoby trailer kolejnej części "Piły". Albo jakieś niezrozumiałe japońskie porno.

        1. maxx304 23 stycznia 2014 o 10:31

          W takim razie jestem pedziem. Ciekawe co na to moja Żona. I dziecko. Rozjebałeś mój świat.

          ;)

          Fakt, jak dużo trzesz oczy, to soczewka może się przesuwać. Z drugiej strony, jak masz dobre soczewki, które są nieźle nawilżone, to oczy tak nie wysychają. Soczewka w części chroni też oko przed wysychaniem.
          Są jednak ludzie, którzy mają "wrażliwe" oczy i nie da się ich w ogóle dotknąć, a co dopiero soczewkę założyć. Warto jednak spróbować kilka razy, a nuż się uda przyzwyczaić. Myślę, że warto.

  7. Leniwiec Gniewomir 23 stycznia 2014 o 16:35

    O, stanik z zamkiem na pilota – propsuję i obiecuję zakup (jeśli będzie w moim dość żałosnym zasięgu finansowym) gdy walniesz go na rynek. Już wypbrażam sobię rozmowę z Wybranką.

    – O, ładny, dziękuję, ale czemu ten zamek taki dziwny?

    – Oj tam, zaraz dziwny, przymierz ;-)

  8. Krzysiek 26 stycznia 2014 o 20:12

    Dobre, wręcz świetne.

    Można powiedzieć cała prawda o soczewkach.

    Długo nosiłem, ale przestałem.

    Oczywiście mój pierwszy raz wyglądał tak samo, na szczęście nie miałem pod rękom smaru miedzianego, ani łyżki do kół.

  9. Sheeftee 6 lutego 2014 o 23:34

    Tommy, chłopaki nie płaczą :) Nawet jak zakładają soczewki.. Ja niestety bez okularów lub soczewewk, nie tyle napiłbym sie Domestosu, ale też nie wiedział w którą stronę iść jak wstanę z łóżka :) Pocieszę , że używając tych małych ustrojstw przez 7 lat, potrafię je ściągnąć w takim stanie, że nie potrafie wypowiedzieć poprawnie słowa "piwo", nie wspominając o "podaj mi kobieto".

  10. Piotr 5 maja 2014 o 13:43

    Moim zdaniem noszenie soczewek jest bardziej komfortowe, przynajmniej na tym etapie na jakim jestem ja. Po mniej wiecej tygodniu – dwoch wkładanie i ściąganie soczewek szło mi już sprawnie, a fakt, że mogę robić praktycznie co chcę nie martwiąc się o okulary to duża ulga w dniu codziennym :)

    1. Tommy 5 maja 2014 o 13:46

      Od grubo ponad dwudziestu lat ubieram się sam, a mimo to łyżka do butów nadal stanowi dla mnie śmiertelne zagrożenie. Zapewniam Cię, że po mniej więcej tygodniu-dwóch nie miałbym już oczu ;}

  11. Arek 8 grudnia 2014 o 15:34

    ja tam wolę okulary lepiej w nich wyglądam i mniej z nimi zachodu

  12. Kontaktowe 18 grudnia 2014 o 14:21

    O gustach sie w sumie nie dysktuje :) Kazdy nosi to co uzna za najlepsze. Fakt, że często kształt twarzy pokazuje, że okulary wręcz dodają więcej uroku, a czasem jest odwrotnie. Pozdrawiam.

  13. Totti 27 grudnia 2014 o 21:51

    Jakbym tego kurestwa nie starał się wsadzić, to zawsze zostaje na palcu, zamiast przylgnąć do oka. Na wszystkich tych zasranych filmikach operacja zajmuje trzy sekundy, a ja zmarnowałem już pół jebanego dnia. I mimo że wszystko robię według instruktażu, to zawsze soczewka zostaje na palcu. Dlatego, rzucając kurwami na prawo i lewo, wywaliłem całe to skurwysyństwo do kosza.

  14. Yogi 28 października 2015 o 13:50

    Super artykuł bardzo przydatny :) Powodzenia w dalszym artykułowaniu.

  15. Emilia 8 lipca 2016 o 11:13

    Ciekawy felieton. Pominę fakt, że bardzo dobrze się go czyta (przez większość tekstu się śmiałam :)) – jest prawie że trafny :) Wiele osób, które po raz pierwszy zakładają soczewki, ma wrażenie, że ich palce są zbyt grube lub po prostu im się nie udaje (soczewka się zabrudzi, przerwie, zostanie na palcu). W zakładaniu soczewek potrzeba jednak trochę wprawy – ale pierwsze razy mogą boleć. Niektórzy mają problem z zakładaniem, niektórzy ze zdejmowaniem. A niektórym to przychodzi naturalnie. Odpowiednio nawilżone i przepuszczające powietrze soczewki są bardzo wygodne, jednak nie każdy tak łatwo się przyzwyczaja. Dobrze dobrane okulary potrafią podkreślić naturalną urodę noszącego, a poza tym łatwo się je zakłada i zdejmuje – to jest na duży plus :) No i jak się zabrudzą można je łatwo wyczyść (soczewkę trzeba zdjąć, a np. na kolacji na mieście to może być problem). Jednak do uprawiania sportów warto zakładać soczewki. Soczewki jednodniowe są dużo cieńsze i często bardzo nawilżone, dlatego warto na nich się uczyć :) Odpowiednio wcześniej ;)

    I nikomu nie polecam zakładania soczewek drugą stroną ;) Zdarzyło mi się nie raz i nie dwa. Trzeba uważać :)

  16. Patryk 20 stycznia 2017 o 14:12

    Wszystko zależy od człowiek, jak ktoś woli okulary to niech nosi okulary, jak ktoś woli soczewki to niech zakłada właśnie je. Wiadomym jest, że pierwsze założenie tego ustrojstwa bywa problematyczne, ale z czasem człowiek nabiera wprawy, a i widzi lepiej – większe kąty widzenia oraz prawidłowo odwzorowana wielkość rzeczy. W każdym razie nawet największy zwolennik soczewek okularów się nie pozbędzie, wieczorem czy z rana musi i tak je nakładać.

  17. Mateusz 9 lutego 2017 o 16:03

    Mnie osobiście wydaje się, że do soczewek człowiek musi się przekonać. Siostra nie potrafiła, ponieważ podczas zakładania płakała po godzinę w łazience. Nie wydaje mi się jednak, żeby była z tego powodu specjalnie smutna, przyzwyczaiła się do okularów i tyle. Ja np. nie wyobrażam sobie życia bez soczewek. Jestem w stałym ruchu, non stop chodzę na siłownię, piłkę, a z moją wadą (-4,25 na prawym i -4,50 na lewym) byłoby bardzo ciężko np. poprawnie podać do kolegi z zespołu. O ile po ulicach można chodzić w okularach – o tyle na boisku już nie :)

  18. Stanisław Puszczyk 13 grudnia 2017 o 15:15

    No własnie, to zależy od osoby. :P Ty możesz o tym pisać w taki sposób, a kto inny powie, że soczewki odmieniły jego życie i nie musi się męczyć z okularami. A tak poza tym uwielbiam twój styl pisania! :D

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *