Nie do końca jestem w stanie zrozumieć czym kierował się gość, który wymyślił pojęcie samochodu rodzinnego.

Moim zdaniem, jeśli do samochodu wsadzisz swoją kobietę, dziecko, kosz piknikowy i od czasu do czasu teściową to jest to już samochód rodzinny – nawet jeśli to Lamborghini Galardo. Niektórzy marketingowcy uważają jednak, że nawet czterodrzwiowy sedan nie jest samochodem rodzinnym.

Jest nim z kolei jeżdżący bojler sprzedawany pod fikuśną nazwą będąca modniejszym określeniem „mamy w nim 15 dodatkowych uchwytów na kubki, za które płacisz 15 tysięcy więcej”.

Jest pewien segment rynku, który oferuje napompowane samochody wyglądające jak mieszanka Megan Fox z Ryszardem Kaliszem. Kupują je idioci, którzy myślą, że to auto jest lepsze, większe i na tyle funkcjonalne, że warto dopłacić te kilkunaście tysięcy złotych w stosunku do zwykłego pięciodrzwiowego hatchbacka.

Problem polega jednak na tym, że owa funkcjonalność to najczęściej wspomniane kilkanaście dodatkowych uchwytów na kubki (które nawiasem mówiąc są tak zmyślnie rozmieszczone, że i tak nie znajdziecie ich w ciągu pierwszych dwóch lat użytkowania), dodatkowa roleta w bagażniku (idealna jeśli przewozicie worki ze zwłokami) oraz parę dodatkowych litrów powietrza w miejscu, w którym i tak nie ma z niego pożytku – czyli nad głową. Jeśli nie jesteś kuzynem Wałujewa to raczej Ci się ta przestrzeń nie przyda.

Chyba że lubisz w czasie jazdy rzucać papierem toaletowym lub grać w babingtona z psem siedzącym w bagażniku.

Co ciekawe ten segment rynku w ostatnich latach rozwija się bardzo dynamicznie – jest to dla mnie równie dziwne co fakt, że serial „Anna Maria Wesołowska” wciąż jeszcze jest emitowany, a do siedziby TVN-u nie wtargnął żaden uzbrojony w bombę desperat żądający zaprzestania emisji tego badziewia.

Patrząc na motywy, jakimi kierują się ludzie kupujący takie samochody śmiem twierdzić, że muszą być oni równie emocjonujący i ciekawi jak ulotka dołączona do opakowania maści na odciski.

Statystyczny gość, który jeździ vanem ma w szafie przynajmniej 3 wełnianie swetry w kratkę, używa dezodorantu marki „brutal”, a swojego labradora nazwał Azor. Kiedy wybierzesz się z takim gościem na męską wyprawę w góry ten zabierze ze sobą warcaby, ręczniki papierowe i książki autorstwa Stephenie Meyer.

Co tak naprawdę kieruje człowiekiem, że jest w stanie kupić vana?

Samochód typu VAN ma niemal dokładnie takie same możliwości jak zwykły samochód osobowy, ale jeździ równie dobrze co karton mrożonych frytek. Zabija całą przyjemność, którą powinien dawać samochód, żeby chciało Ci się go od czasu do czasu umyć i zatankować.

Wielu oburzy się i przytoczy dobre oceny w niezależnych testach i zadowolenie milionów właścicieli tych aut na całym świecie – to tak jakbyś zapytał gościa, który mieszkał od urodzenia zamknięty w męskim zakonie, czy jest zadowolony ze swojego życia seksualnego. Pewnie odpowie „tak” bo nie ma żadnego punktu odniesienia i w zasadzie nawet nie do końca pojmuje pytania.

Jestem pewien, że jeśli ktoś jeździł wcześniej samochodem dającym z prowadzenia choćby krztynę radości, na myśli o przesiadce na stałe do vana zwymiotowałby na dywan. Ewentualnie próbował popełnić samobójstwo przy użyciu plastikowych sztućców leżących pod ręką.

Jeśli nawet masz rodzinę i potrzebujesz samochodu funkcjonalnego, który pomieści wszystkie Twoje graty, a do tego będzie miał uchwyty na kubki to kup sobie zwyczajne, duże kombi. Poważnie.

Olej dziwne wynalazki prowadzące się równie dobrze co 16 letnia uczestniczka woodstocku i kup samochód, w którym nie będziesz musiał cały czas trzymać otwartego okna na wypadek nagłego ataku wymiotów. Gościa, który jako pierwszy wprowadził do niektórych vanów elektryczne wspomaganie kierownicy powinni skazać na bycie manekinem w crash testach marki TATA. Przy odrobinie szczęścia klapka schowka ucięłaby mu głowę już przy pierwszej próbie 50km/h.

To tak jakbyś kupił sobie 50 calowy telewizor ale ze względu na bliską obecność kubków i lodówki postawił go w kuchni. Będzie funkcjonalnie, bo w czasie reklam lub meczu nie będziesz musiał zapierdzielać po chipsy i piwo przez cały korytarz.

Zabijesz jednak całą przyjemność z wyłożenia się na kanapie z nogami na stole…

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *