Można powiedzieć, że o ile ja jestem odpowiednikiem takiego niegroźnego dziadygi biegającego po parku w fioletowym, sfatygowanym garniturze i podszczypującego młode kobiety, o tyle mój brat jest swoistą mieszanką Kadafiego, Antoniego Macierewicza, punkrockowego perkusisty, który wciągnął właśnie nosem wiadro kokainy, nożownika z Sochaczewa oraz McGyvera.
Szczególnie perkusisty i McGyvera.
Bo widzicie, mój brat należy do kategorii ludzi, którzy w jedno popołudnie potrafią zbudować absolutnie wszystko – od turbodoładowanej karuzeli ogrodowej, po napędzaną włosami łonowymi łódź podwodną. W zasadzie nie ma w jego głowie rzeczy, która byłaby niemożliwa.
Wystarczy tylko, że pomysł, który mu podsuniecie będzie wystarczająco głupi i niebezpieczny, a możecie być pewni, że on go zrealizuje.
Te warunki spełniał start w Rajdzie Złombol więc pewnie nie zdziwi Was, że w tym roku żuk z Prentkimi naklejkami po raz kolejny pojawi się na jego trasie.
W tym roku trasa rajdu prowadzi między innymi przez Czechy, Austrię i Szwajcarię – aż na przełęcz Passo dello Stelvio we Włoskich Alpach. Ponieważ Prentki ma w tym wszystkim spory współudział (Tadeusz skuszony nielimitowanymi ilościami poziomkowego fragolino załapał się nawet na stanowisko oficjalnej maskotki), postanowiłem pokazać Wam jak właściwie wyglądają przygotowania Kiepskiego Żuka do tej wyprawy.
Prawdopodobnie na prentkim będzie mogli śledzić relację z samego wyjazdu (o ile mój brat nauczy się obsługiwać aparat i bezprzewodowy internet).
Od początku jednak – nie wiem czy wiecie jaka jest idea rajdu Złombol, ale w dużym skrócie chodzi tu o to, żeby wystawić samochód będący, mówiąc delikatnie – złomem. Dopuszczone są samochody produkcji radzieckiej, relikty PRL-u i tak dalej – Nysy, Tarpany, Żuki, Polonezy, Maluchy, Trabanty, Zaporożce…
Cała zabawa polega na tym, aby nie było to wychuchane cacuszko z polerowanymi BBS-ami tylko raczej coś sprawiającego wrażenie, że nie ma najmniejszych szans na przejechanie choćby stu metrów zanim odpadną z tego koła, a silnik zapadnie się sobie i stworzy czarną dziurę wysysającą ropę i ukryte w bagażniku zapasy alkoholu .
Tak więc, zgodnie z tą filozofią Kiepski Żuk wygląda mniej więcej tak:
Jest to dokładnie ten sam żuk, który w ubiegłym roku bez większych awarii dotarł z Katowic do Loret de Mar w Hiszpanii, a następnie cały i zdrów wrócił do domu.
Zdecydowanie nie wygląda on w tej chwili jak coś, co ma wdrapać się na najwyższe przełęcze w Europie (i przekonać szwajcarskich policjantów, że w pełni nadaje się do jazdy) ale wierzcie mi – będzie gotowy.
Silnik jest już rozebrany, głowica trafiła do regeneracji, wymieniane są najważniejsze elementy osprzętu:
Tak dla przykładu wygląda obecny napinacz rozrządu:
Żuk posiada również unikalną, wykonaną ręcznie na zamówienie tapicerkę:
A w wersji Evo 2 z tylnej paki zniknęły przymocowane do bocznych ścian ławeczki – zastąpią je montowane do podłogi fotele pochodzące bodajże z Volkswagena Transportera.
Wedle założeń komfort na tylnej kanapie będzie tym samym zbliżony do poziomu znanego z najnowszej generacji Mercedesa klasy S.
Z wyposażenia w wersji indyvidual pojawiło się też radio z MP3:
oraz rozbudowany zestaw instrumentów z ekranem dotykowym (prędkościomierz zaczyna działać dopiero jak walnie się go pięścią):
Przebieg wydaje się być oryginalny ale tylko jeśli wziąć pod uwagę fakt, że zegary robią już 5 lub 6 okrążenie:
Poza tym na wyposażeniu jest dwuwarstwowa kierownica z miejscem na ser i szynkę:
Oraz pakiet Prentki-Ultra-Superleggera:
Warto też zwrócić uwagę na doskonałe wykończenie nadwozia oraz lakierowane pod kolor zderzaki (dostępne w standardzie):
Za dopłatą otwierana nogą tylna klapa rodem z Focusa C-Max (zamek poddaje się już za 4 kopnięciem) opcjonalnie z Kiepską grafiką i profesjonalnym wykończeniem lakieru o strukturze zamalowanej bez oklejenia rdzy:
No i felgi – nie zapominajmy o felgach. Model Turbo-burbo. Kolekcja 2015.
Na koniec jeszcze pakiet zwiększający moc o 50 koni:
Początkiem przyszłego tygodnia Żuk powinien być już na chodzie. W kolejce czekają jeszcze szyberdachy, montowane na dachu halogeny i dodatkowa zabudowa paki. Żuk ma już Polsko-Włoskie ubarwienie (tym razem był malowany na trzeźwo więc kolejność kolorów jest ok):
Nad całością prac czuwa nasza maskotka czyli buldog angielski o imieniu Kluska:
Wraz z postępem prac postaram się wrzucić lepszej jakości zdjęcia (przede wszystkim kiedy uda się uruchomić silnik i będzie można w końcu wyjechać Żukiem na plac, gdzie jest zdecydowanie więcej miejsca).
Postęp prac i przygotowań do wyjazdu możecie też śledzić na oficjalnym kiepskim facebooku (choć nie odpowiadam za straty psychiczne wynikające z tego co może się tam pojawiać).
Więcej wieści już za niedługo.
Pozdrawiam,
Tommy
Chciałbym wbić na start, ale jest zlot w Krakowie Maluchów (co prawda malucha nie mam, ale bym się napił) Stelvio to musi być świetna sprawa, ale w czymś sensownym, czy na motocyklu, taki Żuczek, może nie nawrócić na zakrętach. Niektóre samochody nawet biorą je na 2 razy jak coś jedzie z naprzeciwka. Mój ojciec, farciarz był tam z kumplami na motocyklach, świetna sprawa, że na dole masz 20-30 stopni, a w samym Stelvio w czerwcu leży śnieg :P
nawet nie wspominać o śniegu bo jedziemy tam pod namiot :-/
Bez przesady z tym braniem zakrętów na 2 razy. w sezonie na Stelvio jeździ regularna linia autobusowa i szofer spokojnie wyrabia się na raz 9m autobusem:)
Spokojnie, spokojnie – niedawno naprawiliśmy ręczny więc ten… Ken Block i te sprawy… ;}
Jednym z moich marzeń jest własny wóz w zlombolu! Życzę niezawodności. Przynajmniej na takim poziomie żeby wóz dojechał ale jednak było co wspominać ;D
To nie rdza! To redukcja masy! :)
To są wykończenia w brązie…
Z VIN-u wyszło:
2569 RUSSIANCARBONFIBER ;}
To mi przypomina jak mój tata kiedyś restaurował i reanimował stary motor po dziadku… co prawda nie udało się przywrócić mu życia, ale przynajmniej mogłem się temu wszystkiemu przypatrywać i dużo nauczyć ;)
Kilka lat temu wdrapałem się na Passo Stelvio VW T3 z wolnossącym 1.6D na pokładzie (całe 50KM) więc i Żuk da rade. W ogóle polecam wszystkim drogę na Stelvio, wrażenia niesamowite:)
a mysleliście o tym, żeby spiknąć sie z tym gościem, akurat szuka partnera z żukiem :)
http://grzmiacyrydwan.blogspot.com/2015/05/szukamy-partnera-zombolowego.html
Mój brat ma bardzo podobny plan do chłopaków więc może coś z tego wyjdzie – podesłałem mu linka. Dzięki! :}
No właśnie też szukam ekipy na zlombol za rok, ktoś chętny :) ?
wkład po 2 koła i jedziemy :)
Ja mam e36 w kompakcie z cherlawym 1.6… kto się dorzuci? xD