Ponieważ jak wiecie od dłuższego czasu jestem zaangażowany w akcję #postępyRobię (to ta z tańczącym Homarem jakby ktoś zdążył zapomnieć), co jakiś czas rozmawiamy sobie z Sandrą i Arkiem na różne tematy związane chociażby z techniką jazdy, bezpieczeństwem na drogach, wyścigami konnymi, cyckami, albo związkiem między jazdą na rowerze, a zadeklarowaną orientacją seksualną.
Tym razem jednak z naszych rozmów i pomysłów wyszło coś bardziej namacalnego i myślę, że warto Wam o tym wspomnieć. Bo widzicie, Sandra i Arek uruchomili niedawno apkę działającą w ramach akcji #postępyRobię.
Wiem, że zabrzmi to trochę jak lokowanie produktu w taniej telenoweli ale ten pomysł jest o tyle fajny, że zadając ciekawe pytania chociażby o technikę jazdy, możecie liczyć na odpowiedzi zaangażowanych w akcję ekspertów – w tym Michała Kościuszko.
Na pewno pojawi się tam sporo banałów, które Was nie zainteresują bo nie podejrzewam, żeby ktoś z Was nie wiedział jak powinno przekładać się ręce na kierownicy, albo jak optymalnie ustawić sobie fotel. Można też jednak pytać o bardziej zaawansowane kwestie – czy warto używać do hamowania lewej nogi, jak reagować na podsterowność na śniegu, jak najlepiej ustawiać ciśnienie w oponach i tak dalej, i tak dalej.
To fajne bo często trudno doszukać się takich informacji, a tu wszystko mamy zebrane w pigule w jednym miejscu.
Ja dla przykładu dopiero po rozmowie z Michałem dowiedziałem się, że pas bezpieczeństwa powinno się nie tylko zapinać, ale jeszcze po zapięciu porządnie dociągnąć go ręką. Taka pierdoła, a jednak ktoś musiał zwrócić mi na to uwagę bo zwyczajnie tego nie robiłem.
Żeby jednak nie przynudzać – aplikacja jest dostępna tutaj:
Nie gwarantuję, że ją polubicie albo, że się Wam przyda ale przynajmniej zerknijcie bo moim zdaniem warto.
Za niedługo dodając pytania i porady będzie też można zgarnąć jakieś nagrody ale o tym dopiero dam znać.
Pozdrawiam,
Tommy
Po zapięciu pas dociągać i pilnować, żeby dolna część zapierała się o miednicę, a nie o brzuch, bo w razie "W" z podrobów zostanie sieczka… Bardzo obrazowo nam to wytłumaczył instruktor z Akademii Opla, jak byłam raz na szkoleniu. Ale przedtem też bym sama na to nie wpadła, więc zawsze warto rozpowszechniać dodatkowe kanały wiedzy, takie jak ta apka, o której piszesz.
Ja skupiałem się na tym, żeby w ogóle wyrobić sobie nawyk zapinania pasów, ale już o tym, że można w ogóle robić to nie tak jak trzeba w życiu bym nie pomyślał – a to tylko jeden z wielu przykładów.
Człowiek uczy się całe życie ;}
Haha, no tak, o tym dociąganiu to też pamiętam, O ILE zapnę pasy ;) W trasie wolę, w mieście wolę nie ;)
Ja pozbyłem się problemu z chwilą kiedy zamontowałem do BMW szelki. Jeśli się nie zapnę to klamra obije mi nerki. A jeśli zaś zapnę – to już na amen ;}
Tak się domyślałam, że mocno dydaktyczny wpływ na wykształcenie u Ciebie tego nawyku miały właśnie szelki ;)
Mi też się czasami zdarza na mieście w mojej okolicy nie zapiąć pasów – jak jadę gdzies blisko do sklepu, albo pod szkołę. Nie żeby mi przeszkadzały, po prostu mi się nie chce.
Ale, parokrotnie – własnie w mieście – musiałem gwałtownie przyspieszyć żeby uniknąć kolizji. Raz babka na rondzie z wewnętrznego zaczęła na mnie zjeżdżać, raz dziadek mnie nie zobaczył i wymusił pierwszeństwo – takie tam. Zdarza się. Pasy są nieocenione, jeśli się chce gwałtownie przyspieszyć w zakręcie. Kolizja kolizją, ale trzymanie w gwałtownym manewrze swoją drogą.
Ja pasy w sumie zapinałem regularnie zawsze. Po pierwszym dzwonie kiedy z 60 shamowałem do 0 w boku kangoo moim escortem, nic mi nie bylo, a potem wylazlem opierdolić chopa, czemu zawraca w poprzek drogi, przejścia dla pieszych, świateł, i 4 pasów -_-
Od tamtej pory pasy zapinam zawsze, co w sumie drugi raz już uratowało mi życie przy kuku Seicento (gdzie siedziałem ja) VS T5 pełne górali w drodze do roboty.
Biadolenie o pożarze i ograniczaniu wolności nie jest dla mnie. Na razie statystyka dla mnie to 2:0.
Bardzo mi się podoba pytanie ze zdjęcia, co zrobić, jeśli samochód z naprzeciwka wpadnie w poślizg :D. Ciekawe, jaka była odpowiedź…
Mnie by bardziej nurtowały pytania typu "jak otworzyć piwo o próg, nie uszkadzając lakieru" albo "jak włożyć lodówkę do sedana", ale pewnie nie dostałbym odpowiedzi…
Można się w tej aplikacji zapisać na szkolenie z międzygazu? :)
Nad odpowiedzią na pytanie o poślizg poci się Michał więc pewnie jakoś z tego wybrnie;}
Niestety bycie petrolheadem mocno ogranicza nam pulę możliwych do zadania pytań (gdy ktoś za największe zagrożenie dla ludzkości uważa podsterowność, a pod zlewem zamiast garnków trzyma ściągacze do sprężyn to trudno, żeby nie wiedział jak ruszać na śniegu, albo jak rozgrzewać silnik).
Z drugiej strony apka umożliwia dodawanie porad więc jeśli masz jakieś sprytne triki i patenty to możesz się nimi podzielić ze światem ;} Ja tam na przykład odkryłem niedawno, że gumowe dywaniki sprawdzają się idealnie jako podkładki pod koła gdy mamy problem z wyjechaniem z jakiegoś wyślizganego miejsca (czekam aż Iza zapyta co się stało z dywanikami z jej Ibizy).
Czy każdy właściciel (mam na myśli właściciel, a nie użytkownik typu p. Karolina) BMW musi pisać, jaka to podsterowność jest straszna? Ja miałem raz w życiu konkretny uślizg tylnej osi na wyjściu ze ślimaka na wiadukt (Jako człowiek o IQ dość wysokim skonstatowałem, iż dodając lekko gazu na owym wyjściu spowoduję lekki uślizg tylnej osi i że będzie to fajne. Niestety, odpowiedni poziom IQ nie został sparowany z odpowiednim poziomem doświadczenia <czyli to okazało się nie być takie znowu wysokie, skoro tego nie wzięło pod uwagę>, co zaowocowało konkretnym ŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹ, kontrą, w międzyczasie ujęciem gazu <debil!>, drugą kontrą, ustawieniem się w poprzek pasa ruchu i nerwowym spojrzeniem, czy akurat coś nie nadjeżdża.) i chyba jednak wolę podsterowność :).
Moje właścicielowo-beemwuwowe podejście do kwestii pod i nadsterowności ma jedeno uzasadnienie.
Podsterowność można co najwyżej stłamsić. A to dlatego, że sama w sobie nie ma żdanego sensu. Jest jak skrajny feminizm – do niczego się nie przydaje i wkurwia ludzi nie dając w zamian żadnych korzyści. Psuje tor jazdy, zaburza jej płynność i tak dalej.
Nadsterowność również można zniwelować (i wrócić na właściwy tor jazdy co z pewnością odbije się pozytywnie na czasie), ale w przeciwieństwie do podsterowności można też nauczyć się z nią żyć i wykorzystać ją do zabawy:
https://www.youtube.com/watch?v=7pd3v09Omkw
Za takie przedstawienie obu sytuacji należy się Nagroda Pulitzera! :D
Mimo że o nadsterowność jest łatwiej w aucie z tylnym napędem niż o podsterowność w aucie z przednim napędem to to pierwsze uważam jednak za bezpieczniejsze a włąściwie mniej niebezpieczne.
Z prostego względu choć może to kwestia tego że jestem facetem ale
nad nadsterownością łatwiej zapanować i zanim zdążę pomyśleć kontruję by mną nie obróciło.
Ta beta z linku, dobrze słyszę kłowa ?
I to jest takie wykorzystanie RWD jak lubię. Latanie bokami na granicy zasięgu kontry jest spoko, ale ustawianie auta lekkim poślizgiem, żeby wcześniej wyprostować zakręt i wyjść z niego wcześniej to największy fun dla mnie. Powerslide, nie drift ;)
To co lubię najbardziej w jeździe moim 328 – po jakimś czasie u człowieka wyrabia się nawyk zakładania kontry zanim w ogóle pojawi się poślizg…
Człowiek się tak przyzwyczaja. Czasem miewam tak, że jak jadę z kimś dynamiczniej to pyta czemu co chwile lecę bokiem. To nie jest latanie bokiem, to jest korekta toru jazdy ;)
Hehe, przypomina mi się moja pierwsza nadsterowność. Nie było to żadne BMW, ja nie byłem doświadczonym kierowcą, a 19-latkiem który wracał nocą, z drugiej trasy tym autem, w lutym, za kółkiem 4t (przeładowanego), 6,5metrowego Sprintera, który powiedział przy wjeździe po pętelce na A4 że "nie e, dupa jest ciężka więc szykuj się na wylot!". A przecież jechałem 30km/h! Jedyne co mogłem zrobić to puścić gaz (rwała to masa a nie "dzika moc" CDI), przodem starałem się kontrować i jak najbardzoej podjechać do prawej bandy żeby dupasko nie odbiło się od betonu. I wiecie co?
Udało się! :D
Ale się cieszyłem, bo szofer-instruktor drzemiący na prawym fotelu nawet nie mlasnął przez sen! Ale serce to palcem przez gardło odstawiałem na miejsce :P
Zabawa – tak, ale w przypadku jazdy sportowej wiadomo, że każdy uślizg to strata czasu, na pewno jednak z nadsterownością da się pobawić, a z podsterownością już niekoniecznie… Chociaż mam jednak wrażenie, że "niwelowanie" (jak to subtelnie określiłeś) nasterowności idzie zdecydowanie trudniej, niż niż niwelowanie podsterowności.
Mam jeszcze jedno pytanie do apki: "Jak Sandra zapina pasy?" (to jest taka zawoalowana forma wyciągnięcia informacji nt. jej cycków ;)
Powiem Ci jedno – jeśli nauczysz się wyczuwać te gwałtowne zmiany kierunku, o których wspominałeś (a jeżdżąc mocnym RWD nauczysz się tego bardzo szybko) to zaczniesz zakładać kontry zanim w ogóle tył zacznie Ci uciekać na daną stronę.
Ja przeważnie używam kierownicy i gazu nie do ratowania się przed nadsterownością tylko do prowokowana uślizgów w sposób, który pozwala mi lepiej wpisywać się w zakręty (taka jazda na wahadło).
Bardzo
Fajna
Sprawa.
A odnośnie apki – zgłoś to pytanie, a zagłosuję na nie w ciemno ;}
To w BMW trzeba używać kierownicy do skręcania? :)
P.S. Ta aplikacja chce listy moich znajomych i adresu e-mail… Trochę słabo…
Ja głównie trzymam się jej w zakrętach ale podobno potrafi też wpływać na kierunek ;}
P.S – to chyba standard w apkach działających w obrębie ryjksiążki (nie używam ich zbyt wiele ale nie spotkałem się jeszcze z taką, która by mnie o to nie pytała).
Może dlatego żadnej jeszcze nie używam… Ty masz profil Prentki i profil prywatny pewnie osobno, a ja mam tylko jeden.
Szkoda że aby skorzystać z apki trzeba mieć konto na fb – słabo. Ja nie mam więc nie skorzystam…
5oul szkoda, bardzo szkoda, ale do dyskusji możesz włączyć się rownież na blogu akcji. Za chwilę i tam ogłosimy konkurs :)
O, Pani Sandra! :)
Pani Sandro, dlaczego do promocji akcji propagującej bezpieczeństwo na drodze wybraliście Państwo bloga osoby o skłonnościach samobójczych, poruszających się samochodem marki, która powoduje najwięcej wypadków, dodatkowo osoby mającej tego świadomość, przyznającej się do poruszania się po drogach publicznych w sposób absolutnie skandaliczny („kontrolowane” poślizgi, szybka jazda) samochodem, który nie spełnia współczesnych norm emisji spalin i hałasu?!
Poza wszystkimi tymi atrybutami jest to również postać o ewidentnych inklinacjach w kierunku socjopatii, co można wyczytać z wpisów na tym blogu, niekoniecznie między wierszami.
Nie można usprawiedliwiać powyższych względną umiejętnością pisania w ciekawy sposób o motoryzacji i nie tylko oraz jako takimi umiejętnościami kierowania pojazdami mechanicznymi (dodatkowo wykorzystywanymi, jak wymieniono wyżej, w sposób wysoce niewłaściwy).
Wydaje mi się, że powodzenie akcji, która mogła odnieść spektakularny sukces, zostało złożone w ręce osoby, która może to powodzenie w wysokim stopniu zagrozić…
P.S. Żeby nie było, pomysł z homarem naprawdę w dechę :).
Zapomniałeś jeszcze dodać, że jestem szalenie przystojny i potrafię wybekać hymn Bawarii ;}
Dzień dobry, dzień dobry Radosuaf :)
Tylko proszę, nie Pani, czuję się wtedy staro :)
Ja niczego takiego u Tommy’ego nie zaobserwowałam ;))
Rozumiem, że miałeś na myśli jego duże zaangażowanie i interaktywność na blogu, tajemną wiedzę na temat technicznej strony motoryzacji, bardzo lekki styl pisania i dobrze opanowaną jazdę (co potwierdził w Mikołajkach) ;-) Wiadomo…
Droga Sandro, widać świetne przygotowanie w dziedzinie PR, pewnie byłabyś w stanie opisać hitlerowską agresję w 1939 roku jako „niefortunne zajście wynikające z niewłaściwej interpretacji sygnałów wysyłanych przez polskie władze”, a głośne puszczenie bąka na przyjęciu jako „nieprzewidziany i spontaniczny przejaw manifestacji zakończonego sukcesem procesu trawiennego”, ale pozwolę sobie zauważyć, że owa tajemna wiedza sprowadza się m.in. do pocięcia Bogu ducha winnego maluszka „w celu naprawy” a dobrze opanowaną jazdę można podsumować jako przepalanie nieodnawialnych zasobów naturalnych i niszczenie ogumienia.
No, ale skoro tak doceniasz dokonania kolegi Tommy’ego, uważam (a w zasadzie chyba uważamy obaj, czyniliśmy pewne ustalenia w tym kierunku), że exclusive content w postaci filmu z prezentacją prawidłowej techniki zapinania pasów bezpieczeństwa w Twoim wykonaniu tutaj na blogu będzie z pewnością idealnym spięciem klamrą całej akcji :).
A przepraszam bardzo – w tym roku jedna para opon wystarczyła mi na cały sezon, o!
Hahaha, widzę ogromną wiarę w moje umiejętności ;)Tu nie ma żadnego PR-u, czysta prawda :)
Rzuciłeś mi niezłe wyzwanie ;) Przemyślę, przemyślę. Może z okazji wydania Poradnika coś zmontuję. Choć klamry niech zostaną u Tommy’ego w samochodzie ;)
Oczywiście chodzi o „zwykłe” pasy 3-punktowe. Szelek to się raczej źle nie da zapiąć :).
Tommy – a nie chcesz kupić pary letniawek? Bo ja zajechałem przody (no, z 1,5 mm ponad minimum jeszcze jest), ale tyły się jeszcze nadają :).
Dzięki – w piwnicy trzymam zawsze przynajmniej z 2 pary w zapasie z wiadomych względów ;}
Korzystam od paru dni.. Całkiem ciekawa. Zobaczymy co będzie póżniej.
Pozdrawiam