Ponieważ jak wiecie od dłuższego czasu jestem zaangażowany w akcję #postępyRobię (to ta z tańczącym Homarem jakby ktoś zdążył zapomnieć), co jakiś czas rozmawiamy sobie z Sandrą i Arkiem na różne tematy związane chociażby z techniką jazdy, bezpieczeństwem na drogach, wyścigami konnymi, cyckami, albo związkiem między jazdą na rowerze, a zadeklarowaną orientacją seksualną.

Tym razem jednak z naszych rozmów i pomysłów wyszło coś bardziej namacalnego i myślę, że warto Wam o tym wspomnieć. Bo widzicie, Sandra i Arek uruchomili niedawno apkę działającą w ramach akcji #postępyRobię.

Wiem, że zabrzmi to trochę jak lokowanie produktu w taniej telenoweli ale ten pomysł jest o tyle fajny, że zadając ciekawe pytania chociażby o technikę jazdy, możecie liczyć na odpowiedzi zaangażowanych w akcję ekspertów – w tym Michała Kościuszko.

Na pewno pojawi się tam sporo banałów, które Was nie zainteresują bo nie podejrzewam, żeby ktoś z Was nie wiedział jak powinno przekładać się ręce na kierownicy, albo jak optymalnie ustawić sobie fotel. Można też jednak pytać o bardziej zaawansowane kwestie – czy warto używać do hamowania lewej nogi, jak reagować na podsterowność na śniegu, jak najlepiej ustawiać ciśnienie w oponach i tak dalej, i tak dalej.

To fajne bo często trudno doszukać się takich informacji, a tu wszystko mamy zebrane w pigule w jednym miejscu.

Ja dla przykładu dopiero po rozmowie z Michałem dowiedziałem się, że pas bezpieczeństwa powinno się nie tylko zapinać, ale jeszcze po zapięciu porządnie dociągnąć go ręką. Taka pierdoła, a jednak ktoś musiał zwrócić mi na to uwagę bo zwyczajnie tego nie robiłem.

Żeby jednak nie przynudzać – aplikacja jest dostępna tutaj:

Nie gwarantuję, że ją polubicie albo, że się Wam przyda ale przynajmniej zerknijcie bo moim zdaniem warto.

Za niedługo dodając pytania i porady będzie też można zgarnąć jakieś nagrody ale o tym dopiero dam znać.

Pozdrawiam,

Tommy

33 Komentarze

  1. Aśka 4 grudnia 2014 o 11:31

    Po zapięciu pas dociągać i pilnować, żeby dolna część zapierała się o miednicę, a nie o brzuch, bo w razie "W" z podrobów zostanie sieczka… Bardzo obrazowo nam to wytłumaczył instruktor z Akademii Opla, jak byłam raz na szkoleniu. Ale przedtem też bym sama na to nie wpadła, więc zawsze warto rozpowszechniać dodatkowe kanały wiedzy, takie jak ta apka, o której piszesz.

    1. Tommy 4 grudnia 2014 o 11:36

      Ja skupiałem się na tym, żeby w ogóle wyrobić sobie nawyk zapinania pasów, ale już o tym, że można w ogóle robić to nie tak jak trzeba w życiu bym nie pomyślał – a to tylko jeden z wielu przykładów.

      Człowiek uczy się całe życie ;}

      1. Aśka 4 grudnia 2014 o 12:21

        Haha, no tak, o tym dociąganiu to też pamiętam, O ILE zapnę pasy ;) W trasie wolę, w mieście wolę nie ;)

        1. Tommy 4 grudnia 2014 o 12:25

          Ja pozbyłem się problemu z chwilą kiedy zamontowałem do BMW szelki. Jeśli się nie zapnę to klamra obije mi nerki. A jeśli zaś zapnę – to już na amen ;}

          1. Aśka 4 grudnia 2014 o 13:02

            Tak się domyślałam, że mocno dydaktyczny wpływ na wykształcenie u Ciebie tego nawyku miały właśnie szelki ;)

        2. Corwin 4 grudnia 2014 o 18:37

          Mi też się czasami zdarza na mieście w mojej okolicy nie zapiąć pasów – jak jadę gdzies blisko do sklepu, albo pod szkołę. Nie żeby mi przeszkadzały, po prostu mi się nie chce.

          Ale, parokrotnie – własnie w mieście – musiałem gwałtownie przyspieszyć żeby uniknąć kolizji. Raz babka na rondzie z wewnętrznego zaczęła na mnie zjeżdżać, raz dziadek mnie nie zobaczył i wymusił pierwszeństwo – takie tam. Zdarza się. Pasy są nieocenione, jeśli się chce gwałtownie przyspieszyć w zakręcie. Kolizja kolizją, ale trzymanie w gwałtownym manewrze swoją drogą.

           

      2. Bebok 4 grudnia 2014 o 22:26

        Ja pasy w sumie zapinałem regularnie zawsze. Po pierwszym dzwonie kiedy z 60 shamowałem do 0 w boku kangoo moim escortem, nic mi nie bylo, a potem wylazlem opierdolić chopa, czemu zawraca w poprzek drogi, przejścia dla pieszych, świateł, i 4 pasów -_-

        Od tamtej pory pasy zapinam zawsze, co w sumie drugi raz już uratowało mi życie przy kuku Seicento (gdzie siedziałem ja) VS T5 pełne górali w drodze do roboty.

        Biadolenie o pożarze i ograniczaniu wolności nie jest dla mnie. Na razie statystyka dla mnie to 2:0.

  2. radosuaf 4 grudnia 2014 o 12:44

    Bardzo mi się podoba pytanie ze zdjęcia, co zrobić, jeśli samochód z naprzeciwka wpadnie w poślizg :D. Ciekawe, jaka była odpowiedź…

    Mnie by bardziej nurtowały pytania typu "jak otworzyć piwo o próg, nie uszkadzając lakieru" albo "jak włożyć lodówkę do sedana", ale pewnie nie dostałbym odpowiedzi…

    Można się w tej aplikacji zapisać na szkolenie z międzygazu? :)

    1. Tommy 4 grudnia 2014 o 12:52

      Nad odpowiedzią na pytanie o poślizg poci się Michał więc pewnie jakoś z tego wybrnie;}

      Niestety bycie petrolheadem mocno ogranicza nam pulę możliwych do zadania pytań (gdy ktoś za największe zagrożenie dla ludzkości uważa podsterowność, a pod zlewem zamiast garnków trzyma ściągacze do sprężyn to trudno, żeby nie wiedział jak ruszać na śniegu, albo jak rozgrzewać silnik).

      Z drugiej strony apka umożliwia dodawanie porad więc jeśli masz jakieś sprytne triki i patenty to możesz się nimi podzielić ze światem ;} Ja tam na przykład odkryłem niedawno, że gumowe dywaniki sprawdzają się idealnie jako podkładki pod koła gdy mamy problem z wyjechaniem z jakiegoś wyślizganego miejsca (czekam aż Iza zapyta co się stało z dywanikami z jej Ibizy).

      1. radosuaf 4 grudnia 2014 o 13:06

        Czy każdy właściciel (mam na myśli właściciel, a nie użytkownik typu p. Karolina) BMW musi pisać, jaka to podsterowność jest straszna? Ja miałem raz w życiu konkretny uślizg tylnej osi na wyjściu ze ślimaka na wiadukt (Jako człowiek o IQ dość wysokim skonstatowałem, iż dodając lekko gazu na owym wyjściu spowoduję lekki uślizg tylnej osi i że będzie to fajne. Niestety, odpowiedni poziom IQ nie został sparowany z odpowiednim poziomem doświadczenia <czyli to okazało się nie być takie znowu wysokie, skoro tego nie wzięło pod uwagę>, co zaowocowało konkretnym ŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹ, kontrą, w międzyczasie ujęciem gazu <debil!>, drugą kontrą, ustawieniem się w poprzek pasa ruchu i nerwowym spojrzeniem, czy akurat coś nie nadjeżdża.) i chyba jednak wolę podsterowność :).

        1. Tommy 4 grudnia 2014 o 13:44

          Moje właścicielowo-beemwuwowe podejście do kwestii pod i nadsterowności ma jedeno uzasadnienie.

          Podsterowność można co najwyżej stłamsić. A to dlatego, że sama w sobie nie ma żdanego sensu. Jest jak skrajny feminizm – do niczego się nie przydaje i wkurwia ludzi nie dając w zamian żadnych korzyści. Psuje tor jazdy, zaburza jej płynność i tak dalej.

          Nadsterowność również można zniwelować (i wrócić na właściwy tor jazdy co z pewnością odbije się pozytywnie na czasie), ale w przeciwieństwie do podsterowności można też nauczyć się z nią żyć i wykorzystać ją do zabawy:

          https://www.youtube.com/watch?v=7pd3v09Omkw

          1. Bebok 4 grudnia 2014 o 22:28

            Za takie przedstawienie obu sytuacji należy się Nagroda Pulitzera! :D

          2. Sobieski 5 grudnia 2014 o 20:33

            Mimo że o nadsterowność jest łatwiej w aucie z tylnym napędem niż o podsterowność w aucie z przednim napędem to to pierwsze uważam jednak za bezpieczniejsze a włąściwie mniej niebezpieczne.

            Z prostego względu choć może to kwestia tego że jestem facetem ale
            nad nadsterownością łatwiej zapanować i zanim zdążę pomyśleć kontruję by mną nie obróciło.

            Ta beta z linku, dobrze słyszę kłowa ?

          3. Beddie 8 grudnia 2014 o 11:33

            I to jest takie wykorzystanie RWD jak lubię. Latanie bokami na granicy zasięgu kontry jest spoko, ale ustawianie auta lekkim poślizgiem, żeby wcześniej wyprostować zakręt i wyjść z niego wcześniej to największy fun dla mnie. Powerslide, nie drift ;)

            1. Tommy 8 grudnia 2014 o 12:06

              To co lubię najbardziej w jeździe moim 328 – po jakimś czasie u człowieka wyrabia się nawyk zakładania kontry zanim w ogóle pojawi się poślizg…

              1. Beddie 8 grudnia 2014 o 14:10

                Człowiek się tak przyzwyczaja. Czasem miewam tak, że jak jadę z kimś dynamiczniej to pyta czemu co chwile lecę bokiem. To nie jest latanie bokiem, to jest korekta toru jazdy ;)

        2. Bebok 4 grudnia 2014 o 22:32

          Hehe, przypomina mi się moja pierwsza nadsterowność. Nie było to żadne BMW, ja nie byłem doświadczonym kierowcą, a 19-latkiem który wracał nocą, z drugiej trasy tym autem, w lutym, za kółkiem 4t (przeładowanego), 6,5metrowego Sprintera, który powiedział przy wjeździe po pętelce na A4 że "nie e, dupa jest ciężka więc szykuj się na wylot!". A przecież jechałem 30km/h! Jedyne co mogłem zrobić to puścić gaz (rwała to masa a nie "dzika moc" CDI), przodem starałem się kontrować i jak najbardzoej podjechać do prawej bandy żeby dupasko nie odbiło się od betonu. I wiecie co?

          Udało się! :D

          Ale się cieszyłem, bo szofer-instruktor drzemiący na prawym fotelu nawet nie mlasnął przez sen! Ale serce to palcem przez gardło odstawiałem na miejsce :P

  3. radosuaf 4 grudnia 2014 o 14:59

    Zabawa – tak, ale w przypadku jazdy sportowej wiadomo, że każdy uślizg to strata czasu, na pewno jednak z nadsterownością da się pobawić, a z podsterownością już niekoniecznie… Chociaż mam jednak wrażenie, że "niwelowanie" (jak to subtelnie określiłeś) nasterowności idzie zdecydowanie trudniej, niż niż niwelowanie podsterowności.

    Mam jeszcze jedno pytanie do apki: "Jak Sandra zapina pasy?" (to jest taka zawoalowana forma wyciągnięcia informacji nt. jej cycków ;)

    1. Tommy 4 grudnia 2014 o 15:03

      Powiem Ci jedno – jeśli nauczysz się wyczuwać te gwałtowne zmiany kierunku, o których wspominałeś (a jeżdżąc mocnym RWD nauczysz się tego bardzo szybko) to zaczniesz zakładać kontry zanim w ogóle tył zacznie Ci uciekać na daną stronę.

      Ja przeważnie używam kierownicy i gazu nie do ratowania się przed nadsterownością tylko do prowokowana uślizgów w sposób, który pozwala mi lepiej wpisywać się w zakręty  (taka jazda na wahadło).

      Bardzo

      Fajna

      Sprawa.

      A odnośnie apki – zgłoś to pytanie, a zagłosuję na nie w ciemno ;}

       

  4. radosuaf 4 grudnia 2014 o 15:10

    To w BMW trzeba używać kierownicy do skręcania? :)

     

    P.S. Ta aplikacja chce listy moich znajomych i adresu e-mail… Trochę słabo…

    1. Tommy 4 grudnia 2014 o 15:12

      Ja głównie trzymam się jej w zakrętach ale podobno potrafi też wpływać na kierunek ;}

      P.S – to chyba standard w apkach działających w obrębie ryjksiążki (nie używam ich zbyt wiele ale nie spotkałem się jeszcze z taką, która by mnie o to nie pytała).

      1. radosuaf 4 grudnia 2014 o 15:16

        Może dlatego żadnej jeszcze nie używam… Ty masz profil Prentki i profil prywatny pewnie osobno, a ja mam tylko jeden.

  5. 5oul 7 grudnia 2014 o 09:09

    Szkoda że aby skorzystać z apki trzeba mieć konto na fb – słabo. Ja nie mam więc nie skorzystam…

  6. Sandra 8 grudnia 2014 o 08:09

    5oul szkoda, bardzo szkoda, ale do dyskusji możesz włączyć się rownież na blogu akcji. Za chwilę i tam ogłosimy konkurs :)

    1. radosuaf 9 grudnia 2014 o 13:32

      O, Pani Sandra! :)

      Pani Sandro, dlaczego do promocji akcji propagującej bezpieczeństwo na drodze wybraliście Państwo bloga osoby o skłonnościach samobójczych, poruszających się samochodem marki, która powoduje najwięcej wypadków, dodatkowo osoby mającej tego świadomość, przyznającej się do poruszania się po drogach publicznych w sposób absolutnie skandaliczny („kontrolowane” poślizgi, szybka jazda) samochodem, który nie spełnia współczesnych norm emisji spalin i hałasu?!
      Poza wszystkimi tymi atrybutami jest to również postać o ewidentnych inklinacjach w kierunku socjopatii, co można wyczytać z wpisów na tym blogu, niekoniecznie między wierszami.
      Nie można usprawiedliwiać powyższych względną umiejętnością pisania w ciekawy sposób o motoryzacji i nie tylko oraz jako takimi umiejętnościami kierowania pojazdami mechanicznymi (dodatkowo wykorzystywanymi, jak wymieniono wyżej, w sposób wysoce niewłaściwy).
      Wydaje mi się, że powodzenie akcji, która mogła odnieść spektakularny sukces, zostało złożone w ręce osoby, która może to powodzenie w wysokim stopniu zagrozić…

      P.S. Żeby nie było, pomysł z homarem naprawdę w dechę :).

      1. Tommy 9 grudnia 2014 o 13:42

        Zapomniałeś jeszcze dodać, że jestem szalenie przystojny i potrafię wybekać hymn Bawarii ;}

      2. Sandra 9 grudnia 2014 o 17:27

        Dzień dobry, dzień dobry Radosuaf :)

        Tylko proszę, nie Pani, czuję się wtedy staro :)

        Ja niczego takiego u Tommy’ego nie zaobserwowałam ;))
        Rozumiem, że miałeś na myśli jego duże zaangażowanie i interaktywność na blogu, tajemną wiedzę na temat technicznej strony motoryzacji, bardzo lekki styl pisania i dobrze opanowaną jazdę (co potwierdził w Mikołajkach) ;-) Wiadomo…

  7. radosuaf 9 grudnia 2014 o 20:20

    Droga Sandro, widać świetne przygotowanie w dziedzinie PR, pewnie byłabyś w stanie opisać hitlerowską agresję w 1939 roku jako „niefortunne zajście wynikające z niewłaściwej interpretacji sygnałów wysyłanych przez polskie władze”, a głośne puszczenie bąka na przyjęciu jako „nieprzewidziany i spontaniczny przejaw manifestacji zakończonego sukcesem procesu trawiennego”, ale pozwolę sobie zauważyć, że owa tajemna wiedza sprowadza się m.in. do pocięcia Bogu ducha winnego maluszka „w celu naprawy” a dobrze opanowaną jazdę można podsumować jako przepalanie nieodnawialnych zasobów naturalnych i niszczenie ogumienia.
    No, ale skoro tak doceniasz dokonania kolegi Tommy’ego, uważam (a w zasadzie chyba uważamy obaj, czyniliśmy pewne ustalenia w tym kierunku), że exclusive content w postaci filmu z prezentacją prawidłowej techniki zapinania pasów bezpieczeństwa w Twoim wykonaniu tutaj na blogu będzie z pewnością idealnym spięciem klamrą całej akcji :).

    1. Tommy 10 grudnia 2014 o 13:56

      A przepraszam bardzo – w tym roku jedna para opon wystarczyła mi na cały sezon, o!

    2. Sandra 10 grudnia 2014 o 18:49

      Hahaha, widzę ogromną wiarę w moje umiejętności ;)Tu nie ma żadnego PR-u, czysta prawda :)
      Rzuciłeś mi niezłe wyzwanie ;) Przemyślę, przemyślę. Może z okazji wydania Poradnika coś zmontuję. Choć klamry niech zostaną u Tommy’ego w samochodzie ;)

      1. radosuaf 10 grudnia 2014 o 20:43

        Oczywiście chodzi o „zwykłe” pasy 3-punktowe. Szelek to się raczej źle nie da zapiąć :).

        Tommy – a nie chcesz kupić pary letniawek? Bo ja zajechałem przody (no, z 1,5 mm ponad minimum jeszcze jest), ale tyły się jeszcze nadają :).

        1. Tommy 11 grudnia 2014 o 07:55

          Dzięki – w piwnicy trzymam zawsze przynajmniej z 2 pary w zapasie z wiadomych względów ;}

  8. tynki poznań 15 grudnia 2014 o 00:13

    Korzystam od paru dni.. Całkiem ciekawa. Zobaczymy co będzie póżniej.
    Pozdrawiam

Pozostaw odpowiedź Corwin Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *