Zawsze uważałem, że motoryzacja jest domeną mężczyzn. Wiecie – smar, silniki, muscle cary, poharatane do krwi ręce, nocne wyścigi, dziewczyny z parasolkami przechadzające się po padoku, rozmowy o gaźnikach i inne takie tam wąsato-testosteronowe klimaty.

Moim zdaniem miłość do motoryzacji to swego rodzaju mechaniczny odpowiednik kufla z piwem i filmów z Jasonem Stathamem – i choć z pozoru mogło to zabrzmieć nieco szowinistycznie to chyba nikogo nie dziwi, że ta religia skupia przede wszystkim osobniki wyposażone w penisy.

Zobaczcie z resztą sami: Vin Diesel, Dwayne Johnson, Lucas Black albo ten trochę zniewieściały od skórzanych rękawiczek co to nie chciał jeść płatków – tak właśnie wygląda nasze wyidealizowane wyobrażenie typowego miłośnika motoryzacji.

Mówiąc o kimś kto uwielbia mocne samochody w większości wypadków myślimy o pewnym siebie gościu w czarnym tank topie, montującym właśnie wyczynowy gaźnik do starego, czarnego Camaro.

Garaż to niejako z definicji miejsce dla twardzieli – nie bez powodu na plakatach w warsztatach są same gołe baby. To znak. Jeśli traficie na warsztat gdzie na kalendarzu będzie rozebrany do połowy Brad Pitt – uciekajcie. Nie próbujcie pertraktować – po prostu wycofajcie się i to najlepiej tak, żeby ani przez chwilę nie odwracać się do właściciela plecami. Tak bardzo niebezpieczne są odstępstwa od tej jednostronnej płciowo reguły.

Czy jednak dziś, gdy przyszło nam żyć w czasach, w których to broda może sprawić, że ktoś niechcący pomyli nas z wyzwoloną kobietą, ta typowo męska dziedzina życia jest rzeczywiście tak bardzo męska jak sądzimy?

Spójrzcie na dynamicznie rozwijające się ostatnimi czasy internetowe pasje. Prentki jest malutkim miejscem w sieci i szczerze mówiąc niewiele osób wie w ogóle o jego istnieniu. A pomimo to gdy przyjrzałem się ostatnio temu kto właściwie prawie tu u mnie zamieszkał to okazuje się, że sporą grupę stałych bywalców stanowią delikatne istoty posiadające cycki oraz umiejętność zaawansowanego definiowania kolorów.

Paulina, Agniess, Sandra (Saaaandraaa : D), Antares, Mey, Aga – szczerze mówiąc, tworząc to miejsce w życiu nie podejrzewałem, że tematy, które tutaj poruszam będą kiedyś w stanie zainteresować kogokolwiek kto trzyma w szafce w łazience coś więcej niż na wpół pusty antyperspirant i archiwalne magazyny o motorsporcie.

Tymczasem kobiety nie dość, że zaczynają interesować się „moją” dziedziną to na dokładkę same próbują przejmować w tej materii inicjatywę. Zakładają blogi, modyfikują samochody, jeżdżą na eventy żeby fotografować różnego rodzaju dachowania i poślizgi.

Nie wiem jak Wy ale ja czuję się zagrożony.

Do tej pory było tak, że większość szeroko rozumianych „pasji” miało typowo męskie, bądź też damskie cechy. O ile projektowaniem i szyciem ubrań (z nielicznymi wyjątkami jak chociażby Valentino) czy hodowlą kwiatów zajmowały się głównie kobiety, o tyle już motorsport czy w ogóle motoryzacja jako całość były dziedzinami jednoznacznie kojarzonymi z szaleństwem, piwem, kluczami oczkowymi i męskim stylem życia.

Nawet zniewalająca i piekielnie szybka Michelle Mouton wraz z towarzyszącą jej Fabrizią Pons nie były w stanie przełamać tej męskiej hegemonii. Nie pociągnęły za sobą młodych kobiet pragnących pędzić na złamanie karku po fińskich szutrach w akompaniamencie ryczącego na potęgę podrasowanego silnika.

A dziś coraz częstszym zjawiskiem jest śliczna dziewczyna wtrącająca się w rozmowę o podsterowności i optymalnych ustawieniach przedniego stabilizatora. Nie żebym narzekał ale to może być naprawdę niebezpieczne bo spotykając taką niewiastę ktoś niechcący może wybić sobie oko sami wiecie czym.

Z całą pewnością na przestrzeni ostatnich lat motoryzacja stała się zdecydowanie bardziej „user friendly”. Samochody stały się prostsze w obsłudze i utrzymaniu, części łatwiej dostępne, a towarzysząca im społeczność składająca się początkowo z grupki stojących w deszczu na podmiejskim parkingu garażowych onanistów ewoluowała w pełną zabawy, emocji i nieszablonowych pomysłów, dynamiczną subkulturę.

Wystarczy wybrać się na pierwszą z brzegu większą imprezę motoryzacyjną żeby zobaczyć jak barwna to dziś społeczność – jak podejrzewam w dużej mierze dzięki temu zainteresowanie samochodami wśród kobiet wzrasta z każdym rokiem. JDM, german, drifting, hotroding, retro…

Stylów, subkultur i związanych z samochodami szalonych pomysłów jest dziś tyle, że ta jak dotąd typowo męska szuflada pełna szarych i czarnych skarpetek zaczyna przypominać ogromną garderobę pełną schowków, koszyków i drzwiczek kryjących na każdym kroku przejścia do motoryzacyjnej Narnii.

Narnii Nordschleife.

Dziś motoryzacja to już nie tylko siedzenie w brudnym garażu i dopasowywanie odelżonego koła zamachowego. To styl życia równie ciekawy i szalony co telewizyjna pogodynka z zespołem Tourette’a. Jak podejrzewam spora w tym zaleta właśnie tej ładniejszej części naszej motoryzacyjnej społeczności.

Bo choć jestem sobie w stanie wyobrazić kobiety bez motoryzacji, to już motoryzację bez kobiet – nie.

Dziewczyny – fajnie, że jesteście.

34 Komentarze

  1. Agniess 1 sierpnia 2014 o 16:13

    Też to zauważyłam, kiedy 9 lat temu zaczynałam robić zdjęcia – byłam jedyną kobietą (wtedy jeszcze dzieckiem) zajmującą się fotografią na amatorskich zawodach samochodowych, pilotek było bardzo niewiele, a z kierowców były mi znane i widziane tylko siostry Bzyl. A teraz? Otoczona jestem nimi z każdej strony, ale to dobrze. Świat staje się jeszcze piękniejszy i też się cieszę, że jestem jedną z nich ;)

  2. Jawsim 1 sierpnia 2014 o 19:14

    Ja na chwilę obecną nie wyobrażam sobie swojego grg bez kobiety. Okazało się bowiem,że kosz na smieci jako taki był mi jednak potrzebny. Poukładane duperszwance przyjemniej się użytkuje. No i jest do kogo ryj otworzyć a przebywanie z facetami jest dość nudnawe.

    1. bebok 2 sierpnia 2014 o 08:39

      Ostatnie zdanie jest straszne! Co Ty chłopie piszesz? Jak nudne?

      1. antares 3 sierpnia 2014 o 10:04

        Mnie też zbulwersowało :) osobiście uważam że nie zależy to od płci tylko od indywidualnych cech poszczególnej jednostki:)

        1. Tommy 4 sierpnia 2014 o 07:19

          Ostatnim razem kiedy byłem na samczej, garażowej posiadówie skończyło się w okolicach piątej rano konkursem na najbardziej donośnego bąka – nie żebym się tam nudził (mimo, że nie był to bezpośredni krąg moich zainteresowań) ale fakt faktem – gdyby były z nami nasze kobiety to mielibyśmy przynajmniej jakieś kanapki… ;}

  3. antares 1 sierpnia 2014 o 20:29

    W porównaniu z resztą wspomnianych koleżanek ja wykazuję raczej poziom wiedzy na temat motoryzacji równy rozwielitce słodkowodnej ,ale i tak uważam że motoryzacja jest fajna :) Poza tym zaglądam tu całe już lata (chyba ze dwa:)) wabiona Twoim poczuciem humoru i tym że z niesamowitą namiętnością podchodzisz do tego co robisz i nawet ja- osobnik poruszający się teraz po Bielsku w miarę nowym Suzuki naszpikowanym elektroniką z gumowymi dywanikami w środku ( najwyżej otrzymam dożywotni zakaz wstępu na bloga) patrzę dysząc z ekscytacji na te wszystkie zdjęcia cholera wie do czego służących części które były brzydkie a stały się ładne i błyszczące, i w ogóle z tego wszystkiego emanuje imponujące zaangażowanie i pasja. W dodatku czasem na zdjęciach widać kawałek Twojej włochatej łapy:) Więc Twoja niezwykle pociągająca osobowość i fakt że motoryzacja jest fajna sprawia, że zaczyna się tu roić od kobitek :)

    1. Tommy 4 sierpnia 2014 o 07:33

      Jak się dowiem gdzie parkujesz to normalnie wyślę Tadeusza na włam tylko po to, żeby podmienił Ci dywaniki na welury ;}

      1. antares 4 sierpnia 2014 o 10:24

        Ułatwię zadanie- gdzieś na Złotych Łanach. Czekam na te welury bo coś mi się za staż należy, gdyż po przeanalizowaniu felietonów wyszło mi że czytam bloga ponad 3 lata:)

  4. paulina 1 sierpnia 2014 o 21:16

    aaa, Tommy wymienił mnie chyba w swoim wpisie!

  5. paulina 1 sierpnia 2014 o 22:05

    Dobra, ochłonęłam.

    W dalszym ciągu jest tak, że przyjeżdżając na zloty, spoty, czy cokolwiek w ten deseń, zdarza się że faceci biorą mnie za uśmiechającą się towarzyszkę jednego z facetów. Gdy stoimy tak dłuższą chwilę w kręgu, mężczyźni rozmawiają i tak niby od niechcenia wtrącę swoje trzy grosze, to z dziką, choć skrywaną przyjemnością czekam na reakcję samców. I pomimo tego, że chodzącą pięknością z pewnością nie jestem, to coś jest w tym wybijaniu sobie oka ;-). / to zresztą jest powód, dla którego nie udzielam się na pewnym forum… ]:->

    I pomimo, że się edukuję, nadrabiam zaległości dotyczące szeroko pojętej motoryzacji (a niestety wciąż najwięcej mam do powiedzenia o tych samochodach, nad którymi się pastwiłam na swoim podwórku) to czuję się w temacie całkiem pewnie. Bo to po prostu lubię. I zamiast szeroko pojętej mody/urody/plotek, częściej klikam w dział moto.

    Ponadto muszę przyznać Antares rację – to, jak prowadzisz bloga, jak wyrażasz swoje myśli i jak bawisz czytelnika sprawia, że także kobiety chętnie tutaj wracają. I może nie jestem tu od dwóch lat, ale czuję się zadbanym odbiorcą :-). A ten wpis świadczy o Twojej klasie i o tym, że mężczyźni coraz częściej dopuszczają nas, kobiety do swojego świata. Dzięki :-)))

    1. Tommy 5 sierpnia 2014 o 13:07

      Paulina – co jak co ale jesteś jednym z najlepszych przykładów na to, że "kobieca ręka" w świecie motoryzacji to nie tylko spalone sprzęgło i zapominanie o terminach wymiany oleju ;}

      Tak trzymaj – nawet nie wiesz jak bardzo to inspirujące.

    2. Anonim 21 sierpnia 2014 o 20:50

      "W dalszym ciągu jest tak, że przyjeżdżając na zloty, spoty, czy cokolwiek w ten deseń, zdarza się że faceci biorą mnie za uśmiechającą się towarzyszkę jednego z facetów."

      Przyjeżdżam na zloty, wjeżdżam na tor, wysiadam z własnego samochodu, a niektórzy faceci nadal potrafią powiedzieć "fajne auto tego Twojego faceta".  Oh Godm why… :)
      Niezmiernie się cieszę, że przybywa kobiet w motoryzacji. Nadal jest ich niewiele, ale postępy są juz widoczne gołym okiem :)

  6. Sandzia 2 sierpnia 2014 o 00:04

    Osobiście pokochałam blogi moto i z racji wykonywanej pracy muszę co nieco wiedzieć na temat motoryzacji (na moim biurku w pracy zalega stos gazet motoryzacyjnych… ;O), ale chyba dłuuugo nie zmieni się to, że jest to jednak domena mężczyzn. Jednak baaaardzo podziwiam  kobiety, które jarają się tymi wszystkimi rzeczami, które dla mnie są totalnym kosmosem! Szacun dziewczyny! Panowie, ale przyznajcie szczerze – kręci to Was, prawda? :)

    PS. styl w jakim tworzysz bloga wywołuje u mnie uśmiech przy każdym wpisie… nawet jeżeli połowy nie ogarniam ;)

    1. casperius 8 października 2014 o 13:32

      Mieć kobietę która interesuje się motoryzacja i podziela Twoja pasje to coś co sprawi gigantyczny banan na twarzy ;)

      1. Tommy 8 października 2014 o 14:17

        Gorzej jeśli orientuje się w temacie na tyle by połapać się ile na serio musiałeś wydać na te felgi… ;}

        1. beatles 21 października 2014 o 08:33

          Fakt. Choć są też takie, które wiedząc ze od dawna marzyłeś o komplecie Alpiny, finansują Ci polowe ;)

  7. paulina 2 sierpnia 2014 o 01:04

    PS

    Myślałeś kiedykolwiek o tym, że Twój wpis w przeważającej części będą komentować kobiety? ;-)

    1. Tommy 4 sierpnia 2014 o 07:29

      Szczerze mówiąc jak dotąd taka sytuacja znajdowała się na mojej liście rzeczy potencjalnie możliwych gdzieś pomiędzy odwiedzinami lesbijskiej grupy napalonych cheerlederek i wynalezieniem bezkalorycznych chrupek o smaku zielonych Skittelsów.

       

      Normalnie spać przez Was teraz nie mogę bo w każdej chwili spodziewam się wizyty roznegliżowanych pomponiarek.

       

  8. bebok 2 sierpnia 2014 o 08:45

    Wywołałeś wilka z lasu i  teraz faceci nie wiedzą co napisać ^_^ Jakiśs czas temu kiedy ekipa była bardziej w kupie dziewczyny z bandy też potrafiły zagiac nie jednego, rozmawiając o szperach, patentach na glebę, różnicach między wersjami różnych silników, rocznikach i różnicach technicznych :-D kiedy ktoś czuł ze wie mniej od niby dziołszki na twarzy pojawiał się taki śmieszny grymas.Jaka frajdę daję oglądanie tego:-D

  9. Patryk 2 sierpnia 2014 o 16:04

    Wszystko fajnie ale… Statham ma na imie Jason!!! :D

    Pzdr dla wszystkich kobiet ;)

    1. antares 3 sierpnia 2014 o 10:21

      Brawo za spostrzegawczość, bo jeśli myslimy o tym samym  łysym typie z połamanym nosem i niezłą zarośniętą klatą , który na ekranach kin wybił już jakąś połowę ludności świata to on z całą pewnością na imię ma Jason:)

      1. Tommy 4 sierpnia 2014 o 07:31

        Mój błąd – ostatnio brakuje mi czasu na porządne przeredagowanie tekstów przed publikacją i tutaj właśnie widać efekty ;}

        + za czujność Patryk.

      2. Wiktor 6 sierpnia 2014 o 09:45

        Tak na marginesie to na widok tego łysego typa z połamanym nosem i niezłą zarośniętą klatą kobiety rozpływają się jak czekolada na słońcu;)

        1. antares 6 sierpnia 2014 o 16:42

          Bo mimo swojego mało okazałego wzrostu gość wygląda jak typowy samiec a nie jak homo-metro-hermafrodyta w rurkach i układną jakieś 4 h grzywką. Wieksze ciary przechodzą mnie tylko na widok Vina Diesla i zdjęcia nr 8 od góry w felietonie "Arancia33- część 4".

        2. 5oul 11 sierpnia 2014 o 20:50

          Znam kilka kobiet które wybierają "300'tu" jako romantyczny film na walentynki i niestety paru kolesi (bo nie nazwę ich facetami), którzy ten sam film uważają za krwawą, niesmaczną, prymitywną bijatykę.

           

          1. Tommy 12 sierpnia 2014 o 13:01

            Co jak co ale jak dla mnie określenie "krwawa, niesmaczna, prymitywna bijatyka" to najlepsza rekomendacja filmu ever.

            Dałbym się wrobić w każde gówno o płaczących kobietach gdyby tylko tak to zareklamowali

  10. Mey 6 sierpnia 2014 o 16:45

    Czy mi się wydaje, czy to właśnie ja zostałam tu wymieniona, czy jakaś inna Mey? :P 

    Mey z powitalnego e-maila? 

    Fajnie,że poruszyłeś ten temat :) Myślę,że wyżej wypowiadająca się Paulina wymieniła już jeden z głównych powodów obecności płci żeńskiej w tym małym internetowym zakątku. Umiesz pisać, i robisz to w zabawny i przyciągający sposób. A to wcale nie jest takie proste, zainteresować kogoś swoim tekstem :)

    Cieszę się,że się tutaj zupełnie przypadkowo znalazłam, jestem i nigdzie się nie wybieram. :P

    Pozdrawiam !

  11. Erwin1981 7 sierpnia 2014 o 22:40

    Zawsze robił i robi na mnie wrażenie widok białoglowej grającej na basie albo perkusji. Wydawałoby się, że domena to raczej męska, a tu taki szok. Z jednej strony czuję niepokój, z drugiej fascynację. Nie wiem skąd ta cała rozbieżność wynika. "Bóg jest cholernym geniuszem, że stworzył kobiety…" chciałoby się rzec, cytując Al'a Pacino z obrazu "Zapach kobiety". To samo tyczy się motoryzacji i jej oprawki. Boże, jak ja lubię patrzeć na płeć piękną jeżdzącą i jarającą się, podobnie jak faceci, pięknymi furami. Blondynka jadąca cabrio, wzrok jej spod ciemnych okularów być może namierza Ciebie – nigdy nie wiesz. Ta nutka, tajemniczości, wspólnej pasji, dzikości serca…Oł jeee…

  12. Jedynka 20 sierpnia 2014 o 10:27

    Fakt, teraz panie w motoryzacji to już nie tylko hostessy ;)

  13. mejd 25 sierpnia 2014 o 12:06

    A no i owszem, kobitek coraz więcej, ale to chyba nie powinno być zagrożenie? :) Sama od jakiegoś czasu zaczęłam się interesować motoryzacją. I już mówię dlaczego- chociażby sama umiem zrobić coś małego w swoim samochodzie. Bez potrzeby wzywania pogotowia motoryzacyjnego w postaci mojego chłopaka/taty/szwagra etcetera. No i niech mi któraś laska powie, że autka nie są ładne ;) (dobra, pomińmy słynną multiplę…). 

  14. Paula K 1 września 2014 o 20:25

    Cześć:) Wczoraj pierwszy raz weszłam na tę strone, właściwie tylko z jednego powodu chciałam zobaczyć co mój maż tak namiętnie czyta karzdego wieczoru.Wcześniej myślałam ze zajmuje sie jakimiś bzdetami w necie ale po przeczytaniu kilku wypowiedzi autora uznałam ze to całkiem fajny blog i rzeczywiście moze zainteresowac również kobietę. Chć ja nie jestem napalona fanka BMW aczkolwiek będąc zonom faceta kochającego tę marke samochoduw z czasem staje sie to zarażliwe, lube te auta i myśle ze będę zagledać na tę strone, aczkolwiek mój małżonek mugłby zajmowac sie takze mna nie tylko lukaniem co nowego dodał tu autor, Dlatego proszę Panie Tomaszu napisz felieton poświecony kobetą, uswiada facetom ze moze jeden dzien zona a drugi beemka :)

  15. Paula K 1 września 2014 o 20:33

    Naprawde lubie naszą beemke i przyzwyczaiłam sie do niej fajnie jak jest zadbana i wychuchana przez męża, wiec myśle sobie ze muszę chyba wońcu zacząć wspierac go w jego pasji skoro tyle kobiet interesuje sie motoryzacja i i ja to przebole:)

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *