Jeśli choć odrobinę interesujecie się motorsportem, wiecie na pewno jak wygląda przygotowanie typowego samochodu do różnego rodzaju zawodów – Dakaru, cyklu WRC albo wyścigów długodystansowych – takich jak chociażby słynne LeMans. Wiecie – rzesze inżynierów i mechaników, projektowanie w tunelach aerodynamicznych, tysiące kilometrów mających pomóc idealnie zestroić zawieszenie czy układ napędowy. Budowane na zamówienie nadwozia i ramy, nowoczesne materiały, włókno węglowe, aluminium i stopy magnezu.
Testy, specjalistyczne analizy, precyzyjne regulacje, eliminacja słabych elementów i znów testy.
Do tego dochodzi jeszcze masa przemyślanych drobiazgów – dodatkowe chłodzenie tarcz hamulcowych, zapinki na klapy, nawiewy powietrza zamontowane w dachu i tak dalej. Niedawno oglądałem ciekawy filmik o tym jak budowane są rajdówki startujące w rajdzie Dakar i po prostu nie mieści się w głowie o ilu rzeczach trzeba pamiętać, żeby taki zbudowany kosztem paru baniek samochód w ogóle dojechał do mety.
Dlatego też dziś postanowiłem pokazać Wam jak jeden z największych zespołów świata (podobno chciało ich kupić Ferrari ale odmówili bo Włosi dawali za mało piwa) przygotowuje swojego żuka do tegorocznego rajdu Złombol.
Zacznijmy więc od początku. Kiepski Team (bo tak brzmi oficjalna nazwa zespołu) w tym roku ponownie wystawia do Złombola wysłużonego Żuka kupionego jakiś czas temu od przypadkowego sprzedawcy ziemniaków. Jest to model z wyczynowym 70 konnym (wersja bardzo optymistyczna) silnikiem 2.4D i 4 biegową, manualną skrzynią biegów.
Przyspieszenie od 0 do 100 jest nieznane ponieważ żuk wyciąga maksymalnie 80.
Z górki.
I to tylko wtedy kiedy wiatr wieje od tyłu.
Zacznijmy jednak od początku. Dziś, na dzień przed startem rajdu Kiepski Żuk wygląda mniej więcej tak:
Co zmieniło się od ostatniego razu? Przede wszystkim w końcu udało się poskładać silnik. Głowica przeszła kapitalny remont, pojawiły się nowe uszczelki i pompa wody. Ponieważ musi on w tym roku wdrapać się między innymi na przełęcz Stelvio, na pokład trafiła wielka chłodnica z dwoma elektrycznymi wentylatorami. Doszły też nowe drążki kierownicze (co jest sporym sukcesem bo ostatnim razem jeden był zamocowany za pomocą pasa transportowego) i kilka innych drobiazgów ze sklepu z tanimi częściami do maszyn rolniczych.
I teraz tak – ponieważ Żuk musi przedostać się przez Alpy, bardzo ważną rolę będą odgrywały hamulce. W tym celu sprowadzono samego inżyniera Kisiela, który to za pomocą niezwykle precyzyjnego narzędzia specjalistycznego o nazwie młotek dokonał inspekcji wszystkich zamontowanych w samochodzie bębnów hamulcowych:
Miał on co prawda dość kreatywne podejście do kwestii montażu nakrętek (podobno chodziło o poprawę aerodynamiki):
ale ostatecznie postanowił zastosować bardziej tradycyjne rozwiązania i przykręcić koło po bożemu (zwróćcie uwagę na jego stylowe, inżynierskie obuwie – od razu widać, że ekscentryk):
Idąc jednak dalej -ponieważ na pokładzie pojawiło się sporo dodatkowej elektroniki i zaawansowanych systemów bezpieczeństwa (między innymi wyrzutnie rakiet, katapulta, parowar do jajek i radio z MP3) konieczne było zaprojektowanie profesjonalnej i niezwykle wydajnej instalacji elektrycznej, która poradzi sobie z tym wszystkim nawet w 40 stopniowym upale (Podobno Żuk ma takie zapotrzebowanie na energię, że Pani Premier osobiście dzwoniła do KGHMu żeby Ci zmniejszyli produkcję bo w Żuku nie wyrabia ledowe podświetlenie podwozia):
Wracając jednak do zaawansowanej elektroniki – serce instalacji wygląda tak:
Prędkościomierz to wściekłokrystaliczny wyświetlacz dotykowy typu punch-up (trzeba pierdolnąć, żeby zadziałał):
Są też wzmocnione mocowania lusterek (oryginalne trzymały słabo powyżej 320 km/h)
I dodatkowe wloty wentylacyjne dla przednich foteli:
No i oczywiście elementy wyposażenia z pakietu Modern&Luxoury – pojemnik na szampana:
Czy też profesjonalny system otwierania tylnej klapy z funkcją samodzielnego domykania ‚Jeb-dup Advanced Exclusive Package’ :
Sama klapa została poddana procesowi redukcji wagi (korozja) i usztywniona za pomocą lekkich materiałów syntetycznych (pianka montażowa). Dzięki temu waży mniej niż element z włókna węglowego:
Spód samochodu wygląda z kolei tak (bardzo chciałbym zobaczyć minę szwajcarskiego policjanta, który tam zaglądnie podczas kontroli):
Naturalnie podczas przygotowań samochodu nie mogło zabraknąć też głównej maskotki czyli kluski
Ewidentnie spodobały się jej moje buty:
Żukieta dostała nawet specjalne oznakowanie:
Co jeszcze?
Ponieważ na żuku znajduje się dość rozbudowany bagażnik offroadowy, udało wykorzystać się go do montażu nowych halogenów i rozwijanej rolety (tak, żuk ma również szyberdach). Escort mógł tylko spoglądać z zazdrością na te wszystkie wypasy…
Znalazło się również miejsce na narty wodno-śnieżne:
Boki bagażnika wykorzystano z kolei jako miejsca na loga sponsorów i firm, które wsparły w tym roku Kiepski Team (w tym roku dopisali):
I teraz tak – ponieważ, jak zaznaczyłem na początku wpisu, bardzo ważne jest profesjonalne przetestowanie zastosowanych rozwiązań, natychmiast po poskładaniu samochodu przystąpiliśmy do pracy:
Na początek test rolety, psa oraz spawarki…
Zaliczony!
Kiełbasa na grillu?
Jest!
Test rozkładanych ławeczek turystycznych:
Yyyyyy… Czekajcie – prentki nie jest nadawany w internetach tylko po 22 więc trzeba to trochę poprawić:
I test ławeczek (zgodny z PEGI 16) również zaliczony!
Na koniec jeszcze tylko montaż ostatnich detali:
Kajak na dach:
Oficjalna flaga:
I gotowe!
Start już jutro w Katowicach – trzymajcie kciuki, żeby Kiepski Team dał radę dojechać chociaż tam ;)
Relacja z trasy (mam nadzieję) już wkrótce.
Pozdrawiam,
Tommy
Wszystko fajnie, walka o każdy gram itp. ale warto by było wszystkim kibicom przedstawić skład ekipy – trzeba wiedzieć komu się kibicuje :)
To jeszcze kwestia elastyczna – jak już wszyscy będą na pokładzie nie omieszkam ich zaprezentować ;)
Hejka
Jaka trasa lecicie przez Szwajcarie?
Pozdro
Czy wszyscy Święci to widzą?
Mi się wydaje, że Kiepski Team zrezygnował z fuzji z Ferrari, bo Włosi dawali swoje Peroni Nastro Azzurro, a nie dobre polskie browarki…
A Żukieta zacna… najlepsze zdjęcie od spodu- wygląda co najmniej jak Pagani Zonda z otwartą pokrywą silnika- ta finezja zawieszenia, surowy techniczny styl i szerokie gumy na magnezowym felunku… ;) Normalnie jota w jotę.
Waszym mottem powinien być zwrot jakże często używany przez patrona zespołu…
„Są na tym świecie rzeczy, które się fizjologom nie śniły”.
Fajna relacja, widać też że ekipa ma radochę z tego co robi. Zastanawia mnie tylko spód auta, tam są ułożone deski? Czy to jakieś profile?
Oryginalne deski – żuki miały podłogę na pace wykonaną z drewna ;)
No a dziś Mercedes karze sobie za drewnianą podłogę w Shopping Brake’u płacić prawie 30 koła ;)
Widzisz – a u nas takie rarytasy w cenie drewnochronu ;)
Hej. To wreszcie byliscie na tym zlombolu czy nie? Na relacjach nie widze zuka z numerem 63…..
63 to numer z poprzedniej edycji – w ostatniej żukieta dostała 194 ;)
Tutaj jest krótki klip z wyprawy:
https://www.youtube.com/watch?v=j5HVXpWrCSI
A milo byc jakies foto story tu na twojej stronie:) A ty tam jechales?…..