Parę dni temu otrzymałem dość wymyślny komentarz do jednego z moich wpisów (tego dotyczącego kobiet i żółtych samochodów). Obecnie nie ma go już na stronie, ale nie ze względu na to, że psuje mi wizerunek bloga.
Nieee… Jestem zbyt prostacki, żeby się tym przejmować.
Poza tym, gdybym chciał go ukryć nie pisałbym obecnego wpisu, no ale mniejsza o to. W mojej ocenie ten komentarz nie wnosi do owego tematu niczego wartościowego (dlatego też usunąłem go ze strony), jednak jest na tyle ciekawy w swej formie, że warto się nad nim pochylić. Ale przejdźmy do konkretów – osoba podpisana jako „ja” (pozdrawiam serdecznie, wieczorem zamówię Ci kawałek „Yellow submarine” w Radiu Bielsko) stwierdziła co następuje:
„jesteś debil i do tego masz kompleksy. jak piszesz o kobietach to mógłbyś chociaż szarpnąć się na więcej niż te 3 „rodzaje”. jak piszesz o samochodach to chyba powinieneś wiedzieć, że samochód musi dobrze wyglądać w danym kolorze i zapewne zauważyłeś, że niektóre samochody wyglądają najlepiej w żółtym, za to tragicznie choćby w czarnym”
Za to pierwsze określenie serdecznie dziękuję – ciepłe słowa od czytelników zawsze napawają mnie optymizmem i radością, a także chęcią napisania tu czegoś nowego. Chciałbym wyjaśnić również tę drugą kwestię związaną z kompleksami.
Mam ogromne kompleksy z powodu małego siusiaka i wyłamanej szuflady w sypialni.
Zawsze chciałem mieć żółty samochód, sprawną szufladę i aparycję Brada Pitta. Dlatego też siedzę samotnie w moim ciasnym garażu i tworzę szowinistyczne wpisy ukrywając się za anonimową maską zmiennego adresu IP i kwiecistą zasłonką w oknie.
Maluję też na murkach fiutki, gdyż zaburzenia natury psychologicznej sprawiają iż mój kompleks związany z przyrodzeniem uzewnętrznia się w formie abstrakcyjnej sztuki nowoczesnej.
Ale wystarczy tych zwierzeń – by móc w pełni zrozumieć głębię tego komentarza postanowiłem odnieść się do wikipedii (bycie debilem wymaga posiłkowania się innymi źródłami niż własna głowa). Poniżej przytoczyłem trzy terminy (miało być więcej, ale zbyt wiele mądrych treści zniszczyłoby mi reputację), które będą niezwykle istotne w moich dalszych wywodach.
Satyra – gatunek literacki lub publicystyczny łączący w sobie epikę i lirykę (także inne formy wypowiedzi) wywodzący się ze starożytności (pisał je m. in. Horacy), ośmiesza i piętnuje ukazywane w niej zjawiska, obyczaje politykę, stosunki społeczne. Prezentuje świat poprzez kosmiczne wyolbrzymienie, ale nie proponuje żadnych rozwiązań pozytywnych. Istotą satyry jest krytyczna postawa autora wobec rzeczywistości, ukazywanie jej w krzywym zwierciadle.
Felieton – artykuł dziennikarski, często zabarwiony satyrycznie i humorystycznie, zwykle polemiczny, poruszający w lekkiej formie różne problemy życia codziennego, polityczne, społeczne, obyczajowe i kulturalne.
Transformers – popularna w fantastyce rasa inteligentnych, żyjących i do tego niezwykle zaawansowanych technicznie robotów, zamieszkująca planetę Cybertron. Posiadają one zdolność „transformacji”, czyli przekształcania swoich ciał w inne formy.
Nie do końca jestem w stanie określić, czy wpisy na moim blogu można zaliczyć do felietonów (brakuje tutaj wyrazistej puenty), aczkolwiek w mojej ocenie jest to swego rodzaju hybryda felietonu i pospolitego pierdolenia (wybaczcie ale bycie debilem wymaga częstego posiłkowania się wulgaryzmami). Może mi się wydaje, ale teksty chyba mają satyryczny wydźwięk (aczkolwiek może mi się tylko wydawać – w końcu jestem tylko idiotą, więc równie dobrze może to być publikacja o charakterze popularno-naukowym).
A transformersy są zajebiste.
Jeśli chodzi o kobiety, to z góry chciałbym zauważyć iż kompletnie się na nich nie znam. Wiem, że mają piersi, ładnie pachną, a od pewnego momentu w życiu zaczynają co roku obchodzić dwudzieste urodziny.
Zdaję sobie sprawę, że pewną część czytelników bloga stanowią właśnie przedstawicielki tej ładniejszej płci, która brudną bieliznę trzyma w koszu na pranie. Sądząc po tym, że opony w moich samochodach nie były jeszcze poprzecinane, a na masce nie ma namalowanego markerem fiuta wnioskuję, że albo nie ma wśród nich zagorzałych feministek, albo są ale mieszkają one w północnej Polsce co skutecznie zwiększa koszt dotarcia z nożem w rejony Bielska-Białej.
Istnieje również trzecia ewentualność, że są to kobiety, które oprócz naturalnego dystansu do samych siebie cechują się poczuciem humoru, inteligencją i zamiłowaniem do transformersów.
Ale biorąc pod uwagę fakt, że z reguły takie kobiety nie interesują się debilami, ani ich twórczością przyjmuję, że większość moich czytelniczek stanowią skrajne feministki z pomorza, jeżdżące żółtymi hondami civic bez instalacji LPG.
Na kolorach też się nie znam, więc proszę nie wymagać ode mnie wyczucia, które modele dobrze wyglądają w danym odcieniu. Według mnie czarny kolor ma to do siebie, że idealnie pasuje zarówno do każdego samochodu jak i kobiety (feministki też).
Wiem też, że w żółtym z pewnością dobrze wygląda furgonetka Poczty Polskiej.
No i celica, którą jeździł niejaki Psikuta.
O inne odcienie musicie już zapytać pobliskiego handlarza w wymiętym t-shircie, który będzie Wam chciał wepchnąć Twingo pasujące do koloru Waszych oczu.
On się na tym zna, ja – niestety nie.
A teraz wybaczcie, muszę namalować kilka siusiaków na garażu sąsiada.
W końcu muszę trzymać poziom, co nie?