W ubiegły weekend wspólnie z Izą, oraz Adrianem i Sylwią z TQMM.pl wybraliśmy się do Poznania na tegoroczną edycję imprezy Gran Turismo Polonia.
Jeśli o mnie chodzi to jest to chyba moja ulubiona impreza motoryzacyjna w sezonie (choć sama w sobie raczej średnio wpisuje się w styl prentkiego).
Wiecie o co chodzi – szampan zamiast zimnego piwa, wypucowane samochody, poukładane narzędzia na strefie serwisowej i tak dalej ;)
Tradycyjnie już przygotowałem dla Was małą fotorelację z naszego wypadu – żeby jednak nie przynudzać Was długaśnymi opowieściami o tym jak Adrian deptał trawnik, postanowiłem podzielić zdjęcia na kilka mniejszych galerii. Wydaje mi się, że to lepsze rozwiązanie niż opisywanie każdej fotki z osobna. A zatem – od początku.
Co na torze piszczy…
Już kilka razy spotkałem się z opiniami, że Gran Turismo Polonia to takie sanatorium dla bogatych Szwedów, którzy przyjeżdżają na tor wyłącznie po to, żeby podszczypywać odziane w kuse szorty hostessy i okazjonalnie wciskać pedał gazu na prostej startowej. Z jednej strony jest w tym trochę racji bo w końcu nie wszyscy kierowcy mają na tyle odwagi, żeby cisnąć po torze pełną bombą (szczególnie, że ciąży im też pewnie świadomość, że ten kosztujący kupę kasy wóz kupili za własne pieniądze).
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że nie taka jest idea całego GTP.
Owszem, niektórzy kierowcy przyjechali się tu ścigać i walczyć na noże ze stoperem, ale większość uczestników chce po prostu spotkać się w tym zakręconym na punkcie samochodów gronie i fajnie spędzić czas (albo też zrobić kilka okrążeń i poczuć prędkości, których nie są w stanie osiągnąć na normalnej drodze). To nie jest wyścig serii GT3, a raczej coś wpisującego się w ideę festiwalu w Goodwood – dlatego śmieszy mnie trochę narzekanie, że gość w pachnącym nowością Astonie nie wpada w uśmiech szatana szorując wydechem po apeksie ;)
Przepraszam, czy mogę pomacać te felgi?
Zajebiste w GTP jest to, że oprócz seryjnych, wypucowanych na błysk Lambo czy innych „dziewięćsetjedenastek” co roku pojawia się tu cała masa bardziej bądź mniej przerobionych supersamochodów. Są tu również krążowniki szos, modele stricte wyczynowe, klasyczne roadstery, komfortowe gran turismo, podrasowane kombi… Jest tu wszystko, a ta różnorodność modeli oznacza całą masę ocierających się o pornografię detali.
Uwielbiam <3
Mój osobisty „car of the GTP 2016” czyli BMW e30 od promomoto.pl
Oprócz typowych supersamochodów pokroju McLarena czy Lamborghini, na Gran Turismo Polonia pojawia się zawsze przynajmniej kilka nie trącących Dubajem projektów. W ubiegłym roku w stanie permanentnej erekcji biegałem wokół wyścigowego, zabytkowego mustanga. W tym z kolei o płonący konar przyprawiła mnie ekipa promomoto.pl, która oprócz lustrzanego GTR-a wystawiła takie oto e30.
Mój absolutny namber łan.
Zabawa na poważnie
Jak wspominałem, spora grupa uczestników GTP do ścigania się podchodzi na luzie. Są jednak również ekipy, które przywożą ze sobą samochody typowo wyczynowe (albo też nie przepadają za podszczypywaniem hostess). I tutaj zwykle robi się ciekawie bo w przeciwieństwie do szwedzkich emerytów od początku nastawiają się one na ostre ściganie. W tym roku na wyróżnienie zasługują dwa białe Seaty, które praktycznie w każdym przejeździe szły po bandzie, że hej.
Szanuję.
Miejsca w pierwszym rzędzie.
Chyba najbardziej lubię szwędać się po padoku… Mogę podpatrywać tu kierowców przygotowujących się do jazdy, denerwować ekipy serwisujące samochody, obserwować gości z obsługi toru przemykających w pośpiechu w pomarańczowych kamizelkach… To właśnie tutaj dzieją się najciekawsze rzeczy. Takie skumulowane espresso z GTP podane na kilkudziesięciu metrach asfaltu.
Tor to jednak nie wszystko
Co fajne, z roku na rok coraz bardziej rozrasta się cała ta „otoczka”, która towarzyszy zabawie na torze. O ile w tym roku Expo mocno mnie rozczarowało (wyglądało to trochę jak jakieś targi dla miłośników spędzania czasu na solarium i grze w squasha), o tyle cholernie spodobało mi się to, że praktycznie cały teren toru Poznań był wypełniony różnymi atrakcjami.
Kiedy byłem tu po raz pierwszy (chyba w 2013) miałem spore problemy ze znalezieniem miejsca, w którym mógłbym kupić sobie coś do picia.
W tym roku mogłem bez problemu kupić robioną na miejscu lemoniadę albo burgera, skoczyć na bungee, podriftować jakaś śmieszną Toyotą albo też posiedzieć sobie w wojskowym Rosomaku (Iza powiedziała, że jeśli dorobimy się 8 dzieci to kupimy sobie takiego z 500+. Wiecie – byle nie minivana).
Choć nie zanosi się na to, żebym w najbliższym czasie miał sprawić sobie jakieś Lambo, na pewno wspólnie z Izą pojawimy się znów na kolejnej edycji Gran Turismo Polonia (rozważam montaż lambo doors do już nie bordowej – mógłbym wtedy podszywać się pod właściciela Aventadora i do woli podszczypywać hostessy). I to chyba tyle na dziś ;)
Pozdrawiam,
Tommy
Zdjęcia detali są pierwszorzędne! Ściągnę je wszystkie z zrobię z nich fototapetę!
Odpowiedz sobie na pytanie – czym byś cisnął do oporu, Astonem czy Seatem? Bo dla mnie odpowiedź jest dość prosta :).
Seatem to ja bez wyrzutów sumienia cisnę do oporu nawet kiedy jadę tylko po chrupki do osiedlowej biedronki ;)
No więc właśnie, nic dziwnego, że darły najostrzej :D.
Ja natomiast chętnie wróciłbym do GT, gdzie nie było gdzie kupić napojów. Przynajmniej wtedy wszystko kręciło się wokół samochodów.
Natomiast aktualna edycja była (oprócz gastronomii) uzupełniona właśnie różnymi wstawkami niezwiązanymi z motoryzacją (bungee, wystawa ekskluzywnych mebli ogrodowych, drony…), moim zdaniem całkiem niepotrzebnie. Nie podoba mi się takie odejście w stronę klimatu pikniku, choć zdaję sobie sprawę, że nikt nie robi tej imprezy charytatywnie i na końcu kasa się powinna zgadzać.
Doceniam oczywiście lepszą organizację ruchu, barierki, służby parkingowe – miło było widzieć, że zostało to zaplanowane z głową. Szkoda tylko, że wystawa cabrio nie miała nawet żadnych karteczek na szybach z podstawowymi informacjami o modelach, ani nie było z kim pogadać.
Przynajmniej te parę sztuk Mustangów było opisane i z kierowcami w pobliżu.
Moim zdaniem niestety GT wyewoluowało w stronę pikniku z samochodami w okolicy. I nie jestem w tym zdaniu odosobniony, to nie są wyłącznie moje spostrzeżenia.
(Być może na moją opinię ma wpływ to, że bilet pozyskałem zapewne inną drogą niż Ty, Tommy ;-))) ).
I może jestem w błędzie, ale z poprzednich lat pamiętam ostrzejszą jazdę kierowców i ciekawsze samochody, w tym roku nie było takich fajerwerków.
Hyh, wystawa cabrio w gruncie rzeczy byla haslem rzuconym na forumie mx5 ‚Jedziemy na gtp, zbiorka w sobotę rano, wystawia sie jakiś club cabrio, robimy tlum’ i taaadam zjechalo sie nas z 25 mx5’tek w duchu darmowego wlotu na tdp ;-) nie oczekuj kartek z info o 280KM z 1.8 w aucie którego driver nawet nie umyl na ta okazje ;) taki spontan..
@wild_weasel – mnie akurat taka atmosfera pikniku się podobała. Dawniej GTP przypominało trochę taką stypę dla snobów- teraz, dzięki otwarciu toru i zapełnieniu go większą ilością atrakcji w końcu impreza żyje. Fajnie jest zobaczyć jak jakiś dzieciak targa ojca za rękę bo „pa tata – Lambo!”. W przerwie między macaniem mustangów można spokojnie coś zjeść, obejrzeć jakieś pojazdy wojskowe albo przymierzyć mokasyny od sparco – moim zdaniem to bardzo spoko bo dzięki temu impreza staje się atrakcyjna nie tylko dla dziwnych ludzi ze smarem pod paznokciami mieszkających w garażu ;)
Motoryzacja jest zajebista dlatego cholernie cieszy mnie, że dzięki takiej imprezie dociera do całych rodzin, czy osób, które samym wypadem na tor nigdy by się nie zainteresowały.
Ale to oczywiście tylko moje zdanie ;)
Nie chodzi o to, że nie cisną ile fabryka dała, że nie wymieniają klocków hamulcowych przed kolejnym dniem ale po prostu jadą po emerycku, właśnie w takim samym tempie jak po drodze (nawet wolniej bo pewnie 200 nie przekraczają). Oczywiście niech tam sobie jeżdżą jak chcą ale po prostu na torze nie ma szoł. Oczywiście poza tymi wyjątkami którzy „duszą w opór”.
Co w tym E30 takiego niebywałego? bo na moje oko na przeciętnej torowej pojeżdżawce takich jest po kilka sztuk i jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt podobnych :) Chodzi o silnik? to jakiś kultowy model?
Czyli teraz wpuszczali już na pit-line ze smyczą „press”. Mnie tam średnio ciągnie na GTP bo widząc ten tor chce mi się po nim samemu jechać a nie oglądać innych jak jeżdżą :) no i szczególnie, że większość jeździ bardzo zachowawczo. Pewnie jakby to było bliżej to bym pojechał ale tak to „raz byłem i wystarczy”.
O dziwo część kierowców całkiem dobrze poganiała – jedna ferrarka w ciągu dnia miała 2x zmieniane klocki i płyn (opon nie liczyłem).
Poza tym jeśli o mnie chodzi to bawi mnie nawet możliwość zobaczenia na własne oczy jak cztery lambo dohamowują przed łukiem, po dupie depcze im wyścigowy Seat, a bokiem przepycha się 458 speciale.
Fajne po prostu ;)
Co do e30 – podejrzewam, że tego typu projektów jest masa. W tym po prostu jakoś tak bardzo spodobał mi się całokształt. Dbałość o detale i jakość wykonania, kolory, wszechobecny porządek – czy chociażby nawet przykręcone do podłogi pedały bo środek ciężkości i w ogóle.
Takie prentkie po prostu ;)
Jako Press na padok można wejść bez problemu, podobnie ze strefami przy torze (za barierami) – jest więc opcja złapać trochę tego zakulisowego klimatu.
Spalaczu:
No w europie raczej E30 z UZ-FE to nieczęsty widok, więc jest to dość wyątkowa „edycja”. W Stanach ew. z LS’ami są spotykane :)
To biale e30 to nie ori m3. A wiecej info jest na Bmw-syndykat. Temat Dobija m3. W PreGerman.
Dzięki! Szukałem już informacji na ich stronie ale bez efektów, a z chęcią więcej o nim poczytam :)
Świetne zdjęcia. Można poczuć się jakby było się tam osobiście :)