Dotarły do mnie informacje, że pewna grupa kobiet w wełnianych żakietach zasiadających w rządowej komisji do spraw wkurwiania narodu wpadła ostatnio na genialny pomysł aby zlikwidować zielone strzałki, a kierowców, którzy przekroczą prędkość o jeden kilometr zamykać w sanatorium w Wadowicach gdzie w towarzystwie innych „zwyrodniałych piratów drogowych” mogliby przez najbliższe 40 lat pisać listy do Renault z zażaleniem na dokładność działania elektronicznego prędkościomierza w modelu Twingo.
A najlepsze jest to, że cała ta akcja – jak twierdzą ów kobiety, ma na celu wyłącznie „poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym”, co oznacza po prostu „załatanie budżetu naszymi pieniędzmi” tylko zostało ujęte w sposób, w który Onet zwykł przedstawiać nam szokujące newsy.
Rosjanie zaatakowali Warszawę!*
*Grupa rosyjskich turystów porysowała śrubokrętem samochód Pana Wiesława z Sochaczewa.
Strasznie denerwuje mnie to, że Państwo pcha się w kwestie mojego bezpieczeństwa – jak gdybym miał pięć lat i inteligencję na poziomie ziemniaka.
Ja mam 25 lat do cholery!
Strasznie denerwuje mnie również to, że o tym jak powinienem jeździć samochodem ma decydować banda zrzędliwych kobiet, które nie wiedzą czym felgi różnią się od silnika. To, że jakaś baba nosząca mokasyny nie odróżnia pedału sprzęgła od hamulca i budzi się w nocy oblana potem bo przyśniło się jej parkowanie prostopadłe nie oznacza, że cały naród również ma tak ograniczony umysł i problemy z koordynacją. Jeśli będziemy myśleć takimi kategoriami to za niedługo kupując nowy samochód będzie trzeba zedrzeć z niego milion naklejek informujących między innymi o tym, że ruszanie kierownicą może spowodować niebezpieczeństwo skrętu, a tankując na golasa można sobie niechcący przytrzasnąć wacka klapką wlewu paliwa.
Muszę poruszać się drogą szeroką jak tyłek Kirstie Alley z prędkością czterdziestu kilometrów na godzinę, bo jakiś samochodowy analfabeta z rady parafialnej uznał, że na tym odcinku escort jadący pięćdziesiątką, w przeciwieństwie do tego jadącego czterdziestką stanowi śmiertelne zagrożenie – równie wielkie co saper z chorobą parkinsona.
Albo brzoza szkolona przez KGB.
Dzięki kreatywności tego debila policjanci z drogówki od razu zwęszyli szansę na premię i punkciki do awansu. Dlatego też za każdym możliwym krzakiem i kapliczką w okolicy ustawili kamery, które mają wyłapać i należycie ukarać wszystkich psychopatów jeżdżących tędy z szatańskimi prędkościami rzędu 50-60 kilometrów na godzinę.
Przecież to recydywiści!
Wybaczcie, ale z prędkością 40 kilometrów na godzinę poruszają się ludzie w Afryce. Boso. Kiedy gonią obiad. A my w cywilizowanym kraju mamy z taką prędkością pracować na wzrost gospodarczy? Nawet kury w Etiopii muszą osiągać większe prędkości jeśli nie chcą skończyć w garnku. Promy kosmiczne muszą latać szybciej jeśli chcemy kiedyś wpaść na herbatkę do Alfa albo Chewwi’ego. Samoloty muszą latać szybciej żebyśmy mogli więcej czasu poświęcić na tłumaczenie Habibiemu, że nie chcemy jego perfum Coco Jubmo Szanel.
Cały cywilizowany świat dąży do zwiększenia prędkości.
Tymczasem u nas jakaś baba z życiem tak beznadziejnym, że z miejsca gdzie wcale nie chce być jeździ jak najwolniej się da wyłącznie tam gdzie wcale nie chce się znaleźć, próbuje wszystkim nam nakazać ślimaczenie się w korkach bo uważa, że dzięki temu świat będzie lepszym miejscem.
Tak samo zastanawiało mnie jaki sens ma usunięcie zielonych strzałek ze skrzyżowań. Podobno jest to podyktowane chęcią zmniejszenia liczby wypadków. Ale nie jestem do końca przekonany czy zmniejszenie przepustowości ulic oraz zakorkowanie skrzyżowań z powodu braku możliwości wcześniejszego zjazdu na strzałce wpłynie pozytywnie na stan psychofizyczny kierowców. Tym bardziej, że podejrzewam iż za większość wypadków na strzałce odpowiadają nie tyle kierowcy co rowerzyści, którzy nie do końca rozumieją co właściwie oznacza termin „przejście dla pieszych”. A w szczególności słowa „przejście” oraz „pieszych”.
Już kilka razy gdy skręcałem na strzałce przed moją maską z pełną prędkością przelatywał jakiś Kapitan Kometa w obcisłym kostiumie, który najprawdopodobniej będąc pod wpływem napoju isostar oraz batoników zbożowych nawet nie zauważył jak niewiele brakowało by Panowie z pogotowia musieli przez cały ranek zdrapywać jego kościste dupsko z mojego zderzaka.
Poza tym, wybaczcie – jakoś nie wydaje mi się, żeby sfrustrowani kierowcy i większe korki wpływały za wzrost bezpieczeństwa. Jedynym plusem byłoby to, że nindża na rowerach zamiast walić w zielone lanosy mogliby rozjeżdżać matki z dziećmi spacerujące po parku. Ale to już w sumie nie wlicza się do wypadków drogowych, więc na Onecie za jakiś czas będzie można pochwalić się poprawą bezpieczeństwa.
Zauważyłem również, że na większości skrzyżowań w mieście pojawiły się kamery rejestrujące ruch.
Dlatego też zacząłem codziennie myć samochód, żeby dobrze wypaść w telewizji kiedy już jakiś zamaskowany anorektyk postanowi spuścić za pomocą kości ogonowej łomot mojemu błotnikowi.
Jeśli tak ma wyglądać troska o moje bezpieczeństwo to wybaczcie, ale wolę już czuć narastający niepokój i poczucie zagrożenia…
Podczas pokonywania zakrętów nadsterownymi poślizgami.
Te Panie w żakietach najzwyczajniej w świecie powinny się same leczyć..