Jestem mężczyzną.

Nie powinno więc nikogo dziwić, iż wychodzę z założenia, że jeśli jakiś przedmiot nie posiada wtyczki to z definicji nie jest on w stanie zapewnić mi rozrywki lepszej niż dajmy na to kilogram trocin. Albo zużyta, rozdeptana pielucha.

Dlatego też pod telewizorem leży sfatygowany xbox i forza motorsport, a nie skakanka i brokatowe hula-hop z melodyjką.

Podobnie jest z narzędziami – może się Wam wydawać, że jednoczęściowy młotek supercieśla3000 i ściągacz do łożysk są nad wyraz pociągające gdy leżą tak wyzywająco na półce w sklepie dla ludzi lubiących psuć różne rzeczy w swoim domu. Prawda jednak jest taka, że w zderzeniu z tym co możecie znaleźć w dziale elektronarzędzi wyglądają one jak Grażyna Torbicka na tle Katie Holmes.

Kiedy widzę nową, połyskującą soczystą czerwienią przecinarkę plazmową, mam ochotę natychmiast wziąć ją do domu i zaszyć się z nią w moim małym, zagraconym garażu.

A potem rżnąć z nią wszystko co tylko znajdzie się pod ręką.

Ostatnio z kolei odbiło mi na punkcie obsesyjnie czerwonej komory do piaskowania z dodatkowym pojemnikiem na zużyty piasek i bajeranckim oświetleniem wnętrza. Nie mam co prawda zielonego pojęcia gdzie niby miałbym ją zmieścić ale pragnę jej jak jasna cholera. Niewiele brakowało, a zadzwoniłbym do stolarza z pytaniem ile kosztowałoby zabudowanie jej we wnęce między piekarnikiem, a lodówką.

Obmyśliłem nawet wielopoziomową intrygę mającą przekonać Izę, że to wcale nie warsztatowa piaskarka tylko ultranowoczesny model pneumatycznej obieraczki do ziemniaków.

Bite dwie godziny tłumaczyłem mojemu psu jak ma udawać bardzo zadowolonego ziemniaka.

A potem zobaczyłem na allegro elektryczny podnośnik kolumnowy i omójboże – piaskarka odeszła w zapomnienie równie szybko jak pojawiła się w moim życiu. Od miesiąca wspólnie z Izą wybieramy projekt garażu, w którym owy podnośnik dałby radę się zmieścić. Zastanawiam się też czy dałoby się zamknąć w garażu coś w rodzaju niewielkiej komory lakierniczej.

Bo widziałem taką w internecie i również jej pragnę.

Żeby jednak nie było, że dopadła mnie jakaś obsesyjna gorączka kupowania sprzętu warsztatowego pozwólcie, że wytłumaczę Wam co mi chodzi po głowie. Nie wiem czy Wy również oglądacie na kanale Discovery programy, w których beznadziejnie ubrani ludzie z wytatuowanymi ramionami chromują różne rzeczy, ale od czasu kiedy zobaczyłem jak w 40 minut odbudowują oni od zera doszczętnie zdezelowane Camaro, zapragnąłem robić dokładnie to samo.

Zapragnąłem trzymać pod łóżkiem wannę do chromowania, a w łazience zbudować pełnowymiarową komorę lakierniczą. Chciałem mieć czerwoną szafkę ze skrzętnie poukładanymi narzędziami i taki plastikowy segregator pełen przegródek z różnej maści oringami i opaskami zaciskowymi.

Po prostu marzy mi się garaż.

Pełnoprawny garaż, w którym mój samochód zmieści się w taki sposób, że aby obejść go dookoła nie będę musiał wykazywać się gibkością tajskiej dziwki i koordynacją ruchową sapera poruszającego się po zaminowanej łące (ewentualnie kogoś pragnącego przejść jesienią przez osiedlowy trawnik tak aby nie wypierdolić się na minie poślizgowej – bo to chyba z grubsza to samo). Marzy mi się garaż, w którym zmieszczą się wszystkie moje narzędzia. Garaż, w którym strop będzie wysoko, a wnętrze wypełni ciepła poświata halogenowych lamp i ognia pulsującego w czeluściach żeliwnego piecyka.

Garaż z wielką tablicą do zapisywania notatek, z ustawioną w rogu kanapą i mini barkiem zbudowanym ze starej maski i zajechanego sromotnie silnika M20.

Garaż z telewizorem, konsolą do gier i wiszącymi na ścianie BBS-ami w różnych kolorach.

Bo widzicie, dla wielu osób garaż nie różni się specjalnie od piwnicznej komórki służącej do przetrzymywania ziemniaków wbrew ich woli. To czyściec dla przedmiotów, których już nie potrzebujemy, a których z różnych sentymentalnych powodów nie chcemy jeszcze skazać na wieczne potępienie. Garaż to po prostu kolejne kilka metrów powierzchni, w której można by schować kosiarkę albo narty, na których i tak nie nauczymy się jeździć.

Dla mnie jednak garaż to pełnoprawny dom.

To mój gabinet, siłownia i salon w jednym. Pachnący benzyną pokój zabaw, pracownia i miejsce spotkań z przyjaciółmi zarazem.

Miejsce wypoczynku i jadalnia zaklęte w tym samym wymiarze przestrzeni.

Garaż to moja świątynia

Uwielbiam budować i przerabiać różne rzeczy bo nic nie sprawia mi takiej satysfakcji jak świeżo polakierowana osłona chłodnicy czy zbudowany od podstaw układ wydechowy. Lubię tę świadomość, że nawet jeśli jutro wybuchnie moja meblościanka z IKEI, to mam wiedzę i możliwości aby ponownie złożyć ją do kupy.

Owszem – wielu rzeczy nadal nie potrafię i niejedną jeszcze rzecz w moim życiu zwyczajnie spierdolę jednak dzięki walizce z narzędziami i kilku metrom powierchni mam możliwości aby nad tym pracować.

Dlatego też wiem, że kiedyś zbuduję moim dzieciom najbardziej wymieciony domek na drzewie jaki widział świat. Wyspawam dla nich ramę do gokarta na pedały i zbuduję ogrodowy kominek z wędzakiem, z pomocą którego świąteczny stół zyska zupełnie nowy wymiar.

W ogródku urządzę też sztuczną plażę z miejscem na ognisko i starym, drewnianym kufrem przerobionym na lodówkę pełną pirackiego rumu.

Garaż to znacznie więcej niż cztery ściany.

To przydomowa fabryka marzeń.

24 Komentarze

  1. sulkov 12 listopada 2013 o 17:30

    Widzisz, mój drogi – jesteś w cholernie komfortowej pozycji. Przy domu moich rodziców również mam pełnoprawny garaż. Problem w tym, że owy dom mieści się wiele kilometrów od mojego miejsca zamieszkania :) A w okolicy to mogę pomyśleć co najwyżej o strzeżonym parkingu zewnętrznym bądź miejscu w hali garażowej.

    1. Dapo 10 września 2015 o 11:42

      Moi rodzice też maję garaż (ta chyba na oko z 60m2 i ze 3,2m do góry. Niestety też 170km ode mnie.

  2. MSK 12 listopada 2013 o 18:36

    Do dziś nie wymyśliłem jak zbudować garaż w miejscu, gdzie stoi osiedlowa piaskownica. No ewentualnie w miejscu w którym stoi osiedlowy trzepak. W sumie to wiele bym dał za kawałek dziupli, po której musiałbym się przeciskać w sposób w który tak pięknie to opisałeś… ;)

    1. Tommy 13 listopada 2013 o 08:25

      Prawda jest taka, że sporą część  mojego życia spędzam w garażu… Można uznać by to za pewne ograniczenie horyzontów ale nie poradzę nic na to, że zwyczajnie to lubię.

      Dlatego też zamiast inwestować w jakiś nowszy, przystosowany do czasów współczesnych samochód, wolę postawić sobie wymarzony garaż i trzymać w nim te moje stare gruchoty. Finansowo wyjdzie na to samo, a zabawa – znacznie lepsza ;}

  3. Garnier (justwelldriven.com) 12 listopada 2013 o 19:10

    Mnie to się marzy taki garaż z kanałem i wysięgnikiem do silnika. 
    I cała ściana w narzędziach.
    I do tego sprzęt aerograficzny do malowania samochodu.
    Byłbym spełniony.

  4. Maly 12 listopada 2013 o 20:48

    Ja mam dwa garaze ale niestety oddalone od siebie o 200 metrow :/ gdybym polaczyl je w jeden, bylbym prawie zadowolony :D

    Kiedys chcialem wynajac ze znajomymi garaz, ale sie szybko okazalo ze nikt poza mna nie jest takim tuningowym garazem zainteresowany.. w zlym miescie mieszkam :)

  5. Hubertus 12 listopada 2013 o 20:57

    Piękny i wzruszający tekst…
    Otarłem łzy i już mogę pochwalić się, że mam swój "garaż". Blaszany kontenerek, w którym jesienią skrapla sie woda, a zimą nad autem zwisają sople. Ale "mam swój kawałek podłogi"!
    Powodzenia w dążeniu do celu ;)

    1. Tommy 13 listopada 2013 o 08:27

      Widzisz, ja zaczynałem od otwartej wiaty, pod którą zimą wiało tak mocno, że trzeba było co pół godziny odkopywać przód samochodu ze świeżo naniesionego śniegu.

      A mimo to i tak bardzo lubiłem siedzieć tam godzinami i gubić w śniegu różnorakie śrubki.

      Jeśli lubisz coś robić to zawsze znajdziesz sposób.

  6. Marcin 12 listopada 2013 o 21:41

    Dziwne wrażenie można mieć czytając tekst pisany przez kogoś innego a opisujący własne przemyślenia. Bardzo bliski jest mej duszy i temu co w niej gra (głównie: suck, squeeze, bang, exhale ;-)Jestem w tej dobrej sytuacji, że w zasadzie zrealizować mi się je udało – może nie w 100% ale prawie.  

  7. Kamil 12 listopada 2013 o 22:05

    aż się wzruszyłem ;) nistety posiadanie własnego garażu jeszcze przede mną… mam nadzieję, że doczekam takiego luksusu :)

  8. zibi54 12 listopada 2013 o 22:09

    Skąd ja to znam?

    Wiele lat pracowałem w gerażu 5-7m o wys 2.5m.

    Teraz mam halę 12x8m o wys 4,5m.

    A znając Twoją pasję Zyczę Ci przynajmniej 5×8 na 4m.

  9. wuner 13 listopada 2013 o 09:09

    Mam i ja. Ciasny, ale własny, nawet trochę narzędzi się w nim znajdzie. Na razie zbyt wiele nie umiem, więc mi ich starcza. Muszę tylko zająć się oświetleniem, bo ciemnawo jest i prace detailerski muszę robić z czołówką (a później chodzę jak kretyn z odbitym na czole kwadratem przez kilka dni).

  10. Pan Jan 14 listopada 2013 o 13:40

    No i się popłakałem. Tommy musiałeś mi przypomnieć?!

  11. Zyga 14 listopada 2013 o 14:24

    No i co mam napisać? że mam tak samo? to oczywiste. Dodam tylko, ze chciałbym mieć wszystkie swoje graty w jednym miejscu. Bardzo często w trakcie pracy okazuje się, że potrzebuje jakiejś części/narzędzia, która aktualnie jest w innej komórce/u brata/pojechała gdzieś w bagażniku innego samochodu. I rozpieprza mi to dzień. I jeszcze z dala od innych: nie cierpię sąsiadów – mądrali albo tych, którym wszystko przeszkadza. Ostatnio sąsiad-grzyb złapał gumę i na siłę próbował mi wmówić, że to pod moim garażem, że wydział tu porozrzucane śrubki. Długo by wylewać żółć..

    Może wiosną się uda – mam materiał na garaż 5x7m, 3m wysoki. grunt też jest, trzeba się spiąć i budować.

  12. humanlife 15 listopada 2013 o 00:06

    Ja również nie ukrywam, że marzeniem jest mieć taki właśnie wielofunkcyjny garaż. Garaż który będzie zarazem garażem, warsztatem i miejscem rozrywki :D Mnie się nie marzy na 3 metry wysoki, ale taki pod domem, najlepiej w kamieniu na wzór starych piwniczek na wina :D do tego miejsce gdzie autko będzie stało, gdzie barek się znajdzie i stół do bilarda. No i oczywiście tak aby był moim azylem gdzie nikt inny mi nie będzie przeszkadzał a ja będę mógł sobie dłubać i majsterkować do woli :)

  13. Tommy 15 listopada 2013 o 15:47

    Ja póki co wymyśliłem coś takiego:

    1. Baju 15 listopada 2013 o 15:57

      Zgodnie z prawem budowlanym antresola to górna część kondygnacji lub pomieszczenia znajdująca się nad przedzielającym je stropem pośrednim o powierzchni mniejszej od powierzchni tej kondygnacji lub pomieszczenia, niezamknięta przegrodami budowlanymi od strony wnętrza, z którego jest wydzielona

      Cholera, przez 20 lat nie usłyszałem tego słowa, a wikipedia nie pomaga opisem. Boli mje głowa, bez odbioru (ale wiem o co chodzi, mniej więcej :) ).

      No i wpisz tam WJAZD do ogródka, może Iza nie zauważy ;)

      1. Tommy 15 listopada 2013 o 15:59

        Specjalnie użyłem sformułowania "Wyjście" (jakieś takie mniej inwazyjne jest ;} )

  14. Kedars 20 listopada 2013 o 16:35

    Więcej nas :-) zaczynam budować gokarta, tylko, że znowu nie będzie miejsca na samochód w garażu:-D

  15. Dapo 10 września 2015 o 12:07

    Mam to samo jeśli chodzi o narzędzia, choć wiem że nie będę miał czasu ich używać. Co do garażu mamy dwa. 18 i 19m2. Drugi na razie jako awaryjny jest wynajęty, (spłaca się sam). Co do pojemnośi garażu, jest niestety miejscem na to co w mieszkaniu się nie mieści. Od 5 lat nie mogę sobie poradzić ze zrobieniem porządku. Jak trochę poukładam, zrobię półki wieszaki haki itp nagle ląduje w nim kilka nowych rzeczy. A to nowy rower dla córki lub syna (większy) a to hulajnoga, deskorolka, stare zabawki, których nie można jeszcze oddać, buty zimowe albo letnie, 8 kół z oponami zimowymi (dwa samochody) plus 4 opony do upalania (może kiedyś się przyda), narzędzia, słoiki, ogórki, papryka buraczki soczki itp ( to może się przydać do zagryzienia), materiały elektrotechniczne ( z racji zawodu), wędki, choinka, bąbki, kosiarki, piły do żywopłotu i sam nie wiem co jeszcze. Na szczęście jeszcze da się wcisnąć E46 i wysiąść. Co do twoich Tommy planowanych gokartów, domków itp. muszę cię zmartwić. Po pierwsze trzeba mieć dzieci, ale domniemam, że to już niebawem przystąpisz do rzeczy, a na razie po prostu często ćwiczycie z Izą żeby tego nie zepsuć jak przyjdzie na to odpowiedni czas. Po drugie jak już się pojawią Ukochane dzieci to niestety będziesz miał przynajmniej o połowę mniej wolnego czasu i zwyczajnie nie będzie kiedy zrobić domku, plaży czy co tam sobie wymyśliłeś. Mi udało się zrobić na działce mini placyk zabaw z 2 huśtawkami, małym domkiem zjeżdżalnią i piaskownicą, ale to nie jest to co planowałem i właściwie od 2 lat go nie skończyłem (drobiazgi dekoracyjno wykończeniowe). Z braku czasu nie siedzę też w garażu i nie robię tego co bym chciał, choć czeka tapicerka fotela do wymiany, multifunkcja do założenia, naprawa PDC i szyby pasażera oraz „jeża” od nawiewu. Pomimo tego życzę żeby Tobie się udało.

  16. Maja 16 listopada 2016 o 08:37

    piękny garaż, gdzie można kupić takie lampy? (te metalowe okrągłe)

  17. produkcja sprężyn 20 kwietnia 2017 o 09:13

    świetnie napisany tekst! Pasja z jaką piszesz o swoim hobby (i pewnie z jaką je wykonujesz) jest godna podziwu.
    Pozdrawiam!

  18. Anthon 11 grudnia 2018 o 12:53

    Osobiście posiadam ogromny garaż, który również uważam za swoją świątynię. Każdego dnia wykonuje w nim mnóstwo zabiegów detailistycznych, ponieważ jest to moją wielką pasją. Na półkach widoczne są głównie kosmetyki adbl służące do mojej codziennej pracy, czyli dbania o samochody innych ludzi. Nie ma innej możliwości, by zachować świeży wygląd lakieru, jak dbać o niego wykorzystując profesjonalne kosmetyki.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *