Dziś dotarło do mnie, że moje BMW e36 znane Wam bliżej jako „już nie bordowa” jest u mnie już od mniej więcej siedmiu lat.
Siedmiu lat!
Gdyby nie była ona samochodem tylko dzieckiem to po siedmiu latach pod moją opieką potrafiłaby już konkretnie kantować w makao, samodzielnie wymienić sprzęgło i po mistrzowsku przyrządzać parówki z ketchupem (choć z drugiej strony gdyby wdała się we mnie to miałaby też poważne problemy ze sznurowaniem butów, obsługiwaniem kosza z brudami i dodawaniem). Poza tym gdyby po tacie oprócz problemów z tabliczką mnożenia odziedziczyła też urodę, to wyglądałaby najprawdopodobniej jak połączenie koparko-ładowarki i młodego pitbulla.
Serio – nie macie pojęcia jak bardzo liczę na to, że nasze dzieci wdadzą się w Izę.
Jeszcze tam pół biedy z chłopakiem bo z takim wyglądem zawsze może on zostać podrzędnym blogerem motoryzacyjnym (potwierdzone info) ale jeśli będziemy mieli córkę i dostanie ona mój nos albo nie daj boże uszy, to w najlepszym wypadku zostanie jej wełniany żakiet, awersja do depilacji nóg i ciepła posadka w ministerstwie edukacji. Ewentualnie życie samotnej feministki, która będzie mieszkała z nami (i czternastoma kotami) do czterdziestki albo i dłużej.
Bo nie wiem czy zauważyliście ale praktycznie wszystkie skrajne feministki wyglądają jak krótko ostrzyżona krzyżówka koparko-ładowarki i pitbulla.
Do czego jednak właściwie tu zmierzam – otóż wygląda na to, że siedem lat wystarczy w zupełności aby wychować dziecko na nieprzystosowanego do życia socjopatę rozpierdalającego całe kieszonkowe na gokarty, chrupki bekonowe i resoraki. Równie wiele można w siedem lat zrobić ze swoim samochodem – bo nawet z przeciętnego, komfortowego sedana można w tym czasie zrobić dosłownie wszystko. Można zbudować ogołoconą do granic absurdu wyścigówkę, mocnego, ukrywającego się pod płaszczykiem przeciętności killera, albo też wyposażonego lepiej niż apartament w Dubaju przystojniaka z pakietem chrom i przyciemnianymi szybami.
I to nawet jeśli nie zarabia się nawet średniej krajowej, a w garażu przesiaduje się wyłącznie wieczorami.
Bo siedem lat to naprawdę bardzo dużo czasu.
I teraz tak – kiedyś już wspominałem o tym, że samochody, którymi jeździmy bardzo wiele o nas mówią. Samochód to taki wyposażony w wycieraczki i pedał gazu portret psychologiczny swojego właściciela. Naga prawda z oponami typu runflat i spoilerem z ABS-u. No bo powiedzmy sobie szczerze – nawet jeśli ktoś wyraźnie odcina się od tego typu porównań i świadomie kupuje najtańszą Dacię Logan to już sam ten fakt mówi bardzo wiele o tym jakim jest on człowiekiem.
Jest sknerą bez wyobraźni jeśli chcecie znać moje zdanie.
I tak jest dosłownie z każdym samochodem – biały SUV z mnóstwem szpargałów walających się w środku? Stare, niszowe GT w idealnym stanie? Honda z wydechem o średnicy rury kanalizacyjnej? Wielki, czarny pickup z chromowanymi kołami?
Spójrzcie na samochód, a dowiecie się czy jeżdżący nim człowiek to ktoś, komu można zostawić pod opieką swoje dzieci.
Ja na przykład nie zostawiłbym ich nikomu kto jeździ Hyundaiem Pony. Dziś mamy do dyspozycji tak wiele tanich, używanych samochodów, że jeśli ktoś świadomie wybiera starego Hyundaia to musi on mieć wyraźne skłonności do sadomasochizmu, a w piwnicy trzyma zapewne piłę spalinową i taką wielką, brudną zamrażarkę. A jak to wygląda w wypadku już nie bordowej? Moim zdaniem ten samochód to jeżdżące podsumowanie siedmiu lat mojej nieczystej walki ze zdrowym rozsądkiem i przeważającymi siłami wroga.
Walki pełnej gryzienia, okładania się sztachetami i kopów w krocze.
W efekcie po siedmiu latach w moich rękach wygląda on jak jeżdżący dowód na to, że można mieć trzydzieści lat i równocześnie nadal być nastolatkiem. Serio. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że w oczach wielu osób wyglądam za jego sprawą na kogoś, kto nie może pogodzić się z faktem, że jego organizm nie metabolizuje już alkoholu tak skutecznie jak jeszcze dziesięć lat temu. I, że nie wiedzieć jak i dlaczego dzieciaki zamiast „cześć” zaczęły mi nagle mówić „dzień dobry”.
Jestem również pewien, że w te dni kiedy mam czkawkę, gdzieś na świecie wraz z moim imieniem pada termin „kryzys wieku średniego”.
Na bank.
Z resztą spójrzcie na fakty – w siedem lat z dość ładnego i wygodnego coupe z rozsądnym silnikiem zrobiłem niskobudżetowy batmobil wyposażony w wielki spoiler, podwójny układ wydechowy i podejrzanie małą kierownicę. Wymieniłem silnik na większy, zamontowałem zawieszenie pracujące równie subtelnie co używana młotowiertarka i pomalowałem wszystko na kolor przywodzący na myśl piec węglowy. A teraz jeżdżę tym wynalazkiem z idiotycznym uśmiechem na ustach i cieszę się z faktu, że tylna oś jest naprawdę zdrowo popierdolona.
Mój samochodowy portret psychologiczny jednoznacznie wskazuje więc na to, że jestem niedojrzałym, zakompleksionym idiotą z awersją do ekonomii.
Za nic w świecie nie powierzajcie mi pod opiekę swoich dzieci. Lepiej już oddajcie je jakiemuś siedzącemu pod mostem narkomanowi.
Gwarantuję Wam, że wyleczenie ich z uzależnienia od metaamfetaminy wyjdzie Wam zdecydowanie taniej niż to, w co wpakuje je wujek Tommy…
Dobra, stereotypy streotypami, ale co ja mam o sobie powiedzieć oceniając przez pryzmat aut?
Od początku
E30 318 1984 – totalna seria klasyk zanim to było modne, youngtimer itp.
E30 324td touring – granatowy z dodatkami sugerującymi „chcę tuningować ale nie mam kasy”
Finalnie skończyła na latarni z mojej głupoty.
Suzuki Swift 1.3 sedan. Nie chcę o tym rozmawiać, auto przejściowe i dodałem je za darmo.
Ford Scorpio MK2 „wieloryb” nie dość że brzydki grzybowóz z podstawowym silnikiem 2.0, to jeszcze po taksówce
E30 320i 2d 1987 – już porobiony, z zawieszeniem mtech, po grubym remoncie silnika, miałą być baza do fajnego sprzętu, ale…
…znalazłem idealne białe kombi E30 324TD które miałem 5lat i ładnie zrobiłem. Sprzedając miałem przeświadczenie o skończonym projekcie. To co sobie wymarzyłem zrobiłem w nim.
Teraz najgorzej
E53 4.4 V8. Czarny z ciemnymi szybami i kołami, które wielkością sugerują że jestem jakimś raperem.
Kupiony do wożenia lepszej połówki i córki ( tak na szczęście cechy fizyczne odziedziczyła w większości po matce, bo miałem podobne dylematy )
Mimo wszystko myślę o sobie że jestem całkiem normalnym gościem, i może uda mi się wychować dobrze dzieci. Może.
Szczególnie że w głowie mam cały czas ułożony plan zrobienia niepozornego killera z E21 lub 2002, tylko szukam bazy, a jak wczoraj delikatnie sypnęło śniegiem z deszczem, zacząłem marudzić w domu że jeszcze nie mam żadnej E36 do upalania na zimę a w sumie to po zimie bym ją wyremontował i zrobił coś bardziej sportowego.
Nie jest dobrze.
Trzy BMW, stary Fiat i czerwony kabriolet z chromowanymi kółkami.
I myślisz, że Ty masz problem… :v
Ja problemu nie mam, ja się z tym doskonale czuje :D
Ja również – i wydaje mi się, że dlatego właśnie obaj mamy poważny problem ;)
zapomniałeś o FF
tak że ten… jeżdżę Fiatem… tanim Fiatem… niezbyt starym, ale przyzwoicie wyposażonym (chyba max co mu oferowali)… czy powinienem być postrzegany jako temperamentny Włoch czy raczej emeryt w kapeluszu?
na usprawiedliwienie dodam, że obecne wozidło jest kompromisem – szkoda było kasy na przeciętne coupe, a jeszcze za mało na klasyczne GT, które – mam nadzieję – niebawem stanie w moim garażu…
Ja nie jeżdżę tanim Fiatem bo nie chce mi się zamontować w nim drzwi – wychodzi więc na to, że jestem bardzo leniwym Włochem ;)
Hue, hue, a ja mam starego Hyundaia Coupe i mogę to napisać, ale powiedzieć już nie za bardzo :D
Powiedziałbym coś ale jak tam Twoja zamrażarka? :D
20 letni Golf 3. Silnik 1.6 z śmiesznie brzmiącym dopiskiem GT. W podtlenku, który na domiar złego nawet nie działa. Full wyposażony, nawet z działającą klimatyzacją i ogrzewaniem (dar od Boga), ale z wiszącą podsufitką i dziurawym fotelem. Co on o mnie mówi :] ?
Wybór wersji GT zdaje się być efektem niespełnionych marzeń o zostaniu kierowcą wyścigowym, podsycanych dobrymi czasami osiąganymi w need for speedzie i wypracowaną w pierwszych latach po uzyskaniu prawa jazdy umiejętnością ruszania z poślizgiem na mokrym.
Niedziałająca instalacja podtlenku sugeruje, że mimo ciążącego na Twej duszy poczucia, że przydałoby Ci się trochę więcej kasy, za chuja Wacława wciąż nie jesteś w stanie zmobilizować się do oszczędzania.
A jeśli chodzi o wypierdziany fotel i wiszącą podsufitkę to zaryzykowałbym stwierdzenie, że od dłuższego czasu chciałbyś zmienić samochód na coś fajniejszego ale nie wiesz na co i w sumie to nawet Ci się nie chce.
Pozdrawiam,
Wróżbita Prentki
Wróżbita 2/10, niestety…
Auto mam od lipca, prawo jazdy niewiele dłużej. Jest „GT” bo taki się trafił w okolicy, nie zgnity i zadbanym silnikiem oraz zawieszeniem. A podsufitka i fotel wynikają z marnej dostępnośi używanych zmienników w lepszym stanie.
…ale doceniam starania :D
No więc mam dla ciebie, drogi domorosły psychoanalityku Mission Impossible. Sporządź mój profil psychologiczny na podstawie samochodów, którymi w zależności od pogody, nastroju i aktualnych stosunków z żoną się poruszam:
1) 2007 Mondeo 2.2TDCI srebrne kombi
2) 2000 Peugeot 206 1.4 Roland Garros zielony metalik na megawypasie: skóra, Alcantara, szklany dach, automatyczna klima, 15-calowe złote OZ-F1 :-)))
3) 1992 BMW E32 730i V8 co prawda nie full wypas, ale blisko, brakuje w zasadzie tylko lodówek – nie czarne bo brokatrot świeżomalowane, nie dotykać, bez gazu, nieprzyciemnione szyby, 100% sprawne, w trakcie doprowadzania do stanu JEDYNYTAKIZOBACZNIEMIECPŁAKAŁJAKSPODKOCANAHANDELPROWADZIŁ
4) 2009 BMW E93 M3 – tak, mam blisko 40 lat i bujam się sportowym kabrioletem, mówta co chceta :-D
Jak zatem wygląda mój profil?
;-P
1. Pogodzony z przewidywalnością życia dorosły odczuwający ciepełko i komfort na myśl o miękkim zawieszeniu i drzwiach zamykających się z dźwiękiem nie przypominającym odgłosu upadającej na podłogę pokrywki od garnka. Najprawdopodobniej wieczorami oglądający kanał Discovery, nie przepadający za zakupami w supermarkecie i odczuwający satysfakcję z samodzielnego pościelenia łóżka.
2. Nauczyciel WF-u z pobliskiego gimnazjum.
3. Miłośnik polskiego kina akcji z nostalgią wspominający czasy gdy na pierwszych stronach gazet pojawiało się słowo „Pruszków”. Człowiek z dobrą wypłatą, któremu zawsze brakuje pieniędzy. Na pobliskiej stacji benzynowej wszyscy pracownicy znają go po imieniu, ma konto we wszystkich internetowych sklepach z częściami w Polsce choć kupuje tam głównie pojedyncze uszczelki. Na imprezach siedzi cicho wyczekując momentu, w którym ktoś użyje słowa „samochód”.
4. Kuba Wojewódzki.
Pozdrawiam,
Wróżbita Prentki
Drogi wróżbito Macieju. Zostań ty już lepiej przy blogowaniu, w psychoanalizie kariery nie zrobisz i z głodu zdechniesz ;-)
Tadeusz się nie skarżył jak mu powiedziałem, że wygląda mi na lesbijkę
Jakbyś mi z wuefistą nie wyjechał to i ja bym się nie skarżył ;-) Poza tym to akurat żony auto, uśmiała by się z takiej analizy :-)
Z kolei pan powiatowy to nie sądzę, żeby się do tak pośledniego wozu zniżał, myślę, że on nawet z salonu na prasówkę do kibla czymś lepszym jeździ ;-)
A tak na poważnie, to się setnie ubawiłem, mimo, że w zasadzie nic nie pasuje :-))) Zalecam terapię w postaci pisania książek.
Od jakiegoś czasu pracuję nad jedną więc terapia w toku ;)
A co jeśli mam 16 letnie Punto HGT, które z zewnątrz za bardzo nie wyróżnia się na tle innych „dwójek” z 1.2 pod maską (wersja bez pakietu stylizacyjnego Abarth), cichym wydechem i w setupie zimowym z najtańszymi marketowymi kołpakami? Za to w razie konieczności jak zaczynają się przestawiać fazy rozrządu jest mały ogień i wielu może się zdziwić… Czy to znaczy że jest ze mną coś nie tak? :D
Jak to mówią – nie jest dowodem zdrowia psychicznego dostosowanie się do skrajnie chorego społeczeństwa. Przepisałbym Ci jakieś tabletki na niebycie pojebanym co sam stosuję ale smok mówi, że nie wolno.
A co powiesz o mojej historii która zaczęła się od odziedziczonego Forda Oriona 91″, później było Mondeo mk2, a teraz posiadam, kocham i nienawidzę Alfę Romeo 156 Sportwagon ??
Co prawda mam jakieś stare karty z pokemonami ale ile razy nie stawiałbym tego Tarota, to i tak za każdym razem wychodzi mi, że coś jest z Tobą bardzo nie tak ;)
Drogi Wróżbito Tommy,co powiesz o mojej przyszłości;
1> zwykła czarna Fiesta mkIII z wszystkimi ciemnymi szybami zeswapowana na rs1800 i przelot
2> zwykła czarna Omega Bee zeswapowana na 3.2 w manualu
3> zwykła Sintra 3.0 V6 inwalida
4> zwykła biała,solowa Scania 300ps w automacie
Wszystkie bez elpedzie :P warto zbierać talary na camaro ss z 69-9? :D
Wyczuwam tu wyraźne inspiracje grą Driver, resorakami z matchboxu oraz filmami z Burtem Reynoldsem. Z jednej strony Twą duszą targają prymitywne, barbarzyńskie pragnienia takie jak żądza zmieniania biegów z półsprzęgłem i ruszania ze świateł z piskiem opon, ale z drugiej spokojna strona Twojej natury domaga się klimatyzacji, miękkich siedzeń i skórzanej tapicerki.
Zdecydowanie warto zbierać na to Camaro bo jeśli dalej będziesz brnął w te tapczany to pewnego dnia obudzisz się z wielkim brzuchem, w spodniach na gumkę i ze stojącym w garażu Grand Voyagerem.
Pozdrawiam,
Wróżbita Prentki
Kurna…zamienię Omegę i Sintrę na E30 325 i karnet na siłownie ;)
Unikaj tylko crossfitu bo podobno można się przy tym zarazić jakąś paskudną hybrydą
@JayJay: mam wolny karnet na cały rok, jeżeli to Omega A, to pisz umowę, nie mam czasu :-)
Sorry, nie doczytałem, wycofuję ofertę ;-)
1) BMW e30 320i touring po swapie na klasyczne m20b25, ale kupione tak, bo sam pewnie znalazłbym miliun rzeczy do zrobienia przed wsadzeniem nowego silnika. Z gazem, ale w planach mam wyrzucić. Bez wykładziny w środku,z dziurami w podłodze, choć na kilku zlotach rok wcześniej mówili, że ładnie zachowany. Czeka na remont, z braku garażu i wyrozumiałości w domu załadowana nowymi drzwiami i błotnikiem dla samej siebie.
2) BMW e36 316 sedan, prawie bez korozji, w totalnej biedzie, z nowym gazem. Ot, jeździ, ale większa felga czeka już na lato. A miałem w nie nie inwestować, bo to tylko daily
Wydaje mi się, że cierpisz na jakąś pobudzaną zapachem benzyny formę schizofrenii paranoidalnej połączonej z klasycznym rozdwojeniem jaźni i niedoleczonym w wyniku olania zajęć gimnastyki korekcyjnej płaskostopiem. Z tego powodu jedna część Twojej osobowości pragnie szeroko
zakrojonej renowacji połączonej z odrobiną germańskiego sznytu, a ta druga trzyma portfel.
Poza tym szybko niszczysz buty.
Jak podejrzewam za sprawą tej dwojakiej osobowości czasem odczuwasz nagłą, niczym nie uzasadnioną chęć zrobienia czegoś głupiego i równocześnie lęk przed tym, że rzeczywiście możesz nie zapanować nad sobą i to zaraz zrobić.
A jak byłeś mały to lubiłeś transformersy.
dziękuję dr. Prentki za diagnozę, a z tymi transformersami to trochę prawda :v
Pieńcet złoty
Boję się trochę co mi napiszesz, po moich przygodach z autami:
1. Na pierwsze auto Hyundai Coupe 2.0l, 2 razy umar silnik :(
2. Potem była E30 318is, kupiłem w słabym stanie z wielkimi planami, niestety trochę pojeździła, trochę postała i poszła do żyda :(
3. Obecnie jeżdżę sobie Civiciem Type R EP3 z lpg i białymi felgami i jestem bardzo zadowolony :D
Chciałbyś dokonać w życiu czegoś wielkiego i kreatywnego ale w sumie to Ci się nie chce dlatego większość czasu poświęcasz na przeglądanie felg na allegro i patrzenie jak Blogo jeździ na swojej deskorolce.
Mój portret,to portret psychopaty samochodowego.Ogólnie 40 lat na karku,ponad 90 aut (nie liczę tych,którymi kiedyś handlowałem) Z ostatnich 3-4 lat. Camry 3.0 (2000rok),MB 190 1.8LPG,Audi A8 4.2 LPG,Mazda 323S,Audi A8 3,7 nie quattro (lipa)Golf II UWAGA!! Nubira kombi 2.0 z LPG,notabene ,bardzo wygodny dupowóz i rozdawany prawie za darmo.Jutro jadę po Volvo S70.
Uwielbiam stare auta,więc w garażu kryje się moja miłość ale nie do jazdy na co dzien,no i nadal nie skończony projekt -Vetta:)
Jak widać rozrzut klas,cen,roczników spory….może mam schizofrenię samochodową…nie wiem.
Która Vetta? Może przedliftowa C4 ZR1 moja miłość? Platoniczna jak na razie niestety…
Kubutek – z Tobą to akurat chyba wszystko w jak najlepszym porządku. Zalecam tylko nie kończenie Vetty bo jak wyjedzie to nie będziesz wiedział co ze sobą zrobić.
C3 :)) Stingray
Bardzo fajne notki. Gratuluję zacięcia.
E, to ja się nie nadaję na psychola. Nawet nie mam zamrażarki. Znaczy mam ale zajętą. A zresztą nieważne.
Było Seicento 1.1 F.I.R.E. (nie mogę sobie odmówić tego dopisku), pierwszy samochód jak pierwsza dziewczyna, pamięta się zawsze.
Było E46 318i ze straszliwym N46B20, który przez całe cztery lata i 24k km nie zrobił żadnego psikusa.
Była trzydrzwiowa Grand Vitara 1.6 – słaba i paliwożerna, siedem elementów ruchomych na cały samochód, ergonomicznie blisko ideału.
Jest pięciodrzwiowa Grand Vitara 2.4 – mocniejsza i paliwożerna, dziewięć elementów ruchomych (bo druga para drzwi), ergonomicznie blisko ideału, trzyosobową rodzinę z bambetlami mieści bez kombinowania, a jak ciągam przyczepę z gruzem to nawet nie zauważa zbytnio. Trochę jak ostatni Interceptor, już takich nie robią.
Do tego jest pojazd-slave czyli Toyota Celica VII 1.8 ale zwykła niemagiczna, nie TS. Miał być Hyundai Getz, ale zamrażarka jest jeszcze pełna.
Wychodzi z kart, szklanej kuli i flaków nietoperza nuda, banał i zgaga, majaczy niedaleko perspektywa skajowej kamizeli z kieszeniami, oglądanie Familiady przy obiedzie złożonym z mielonych kotletów i buraczków, w ramach szalonego weekendu zakładanie koszulki na lewą stronę i sycenie rebelianckich ciągot poprzez jazdę 5 km/h ponad aktualne ograniczenie prędkości. Chyba że znajdę gdzieś ładnego Getza w takim butelkowo-zielonym kolorze i dobry, tani serwis ostrzący szybko łańcuchy do pił i nie zadający przy tym zbyt wiele pytań.
Masz genialny styl pisania. Niby o motoryzacji, a tak naprawdę o wszystkim naokoło. Twój blog to jeden z przykładów na to, że trafia się na fajną stronę przypadkiem, a potem przepada na niej na długie godziny :)
Oj tak, trafiłem tutaj coś googlując, przeczytałem od samego końca do teraz, jestem wielkim fanem :D
A ja mam na imię Tomek i od czternastu lat nie piję oranżady
Wychodzi na to, że już jakiś czas temu przebiłem barierę nader psychopatycznego podejścia do motoryzacji. Wbijam kolejny level. 1. Rover 75 1.8 + podtlenek azo… LPG znaczy się. Nader zadbany, do komfortowego bujania się na babcinym fotelu z babcinym zawieszeniem (nie zważając na to jak to brzmi) 2. Kupiony niecały rok temu Fiat Ulysse, 7 foteli z czego pięć z reguły leży w piwnicy (bądź potykam się o nie w mieszkaniu), idealny na zakupy (nie ma strachu o obijanie drzwi przez wysiadających Kaziów i Halinek, dawno ilość wgniotek przekroczyła liczbę koni mechanicznych), wakacje na polach kempingowych dzieląc bagażnik razem z rowerem. Nie wiem co się dzieję, ale ostatnio jadąc skądinąd podobno komfortowym Phaetonem jedyną moją uwagą było „co tu tak ciasno?”. I tak, muszę się do tego przyznać. Praktycznie nie używam 75-tki. Radość z jazdy zapewnia mi spojrzenie do tyłu z myślą „ze dwie lodówki tu wejdą na luzie a i teściową jeszcze bym w rogu upchnął”
No a gdyby ten Hyundai „chujdaj” to było fajne Coupe, Tiburon, Tuscani albo Genesis Coupe ?
Piła do bagażnika nadal wejdzie, czyli pewnie się liczy jako psychowóz.
U mnie zaczęło się od Vectry B 1.6 16v po zdaniu prawka, która była wygodnym i tanim w utrzymaniu daily na start. Oczywiście nie byłbym sobą gdyby nie była w idealnym stanie, lekko obniżona i na 17 calach.
Sprzedana za kosmiczne pieniądze jak za VB i potem przyszedł czas na coś, na co polowałem dłuuugo, czyli totalnie seryjne, nie drutowane, dobrze wyposażone E34 M50B25 w sedanie. Teraz latem wyglądała tak:
http://oi65.tinypic.com/ws0hgn.jpg
http://oi66.tinypic.com/2cp93iu.jpg
i służy jako swoista reklama mojego studia detailingowego a zimą przeobraża się w cichego połykacza zaśnieżonych krętych dróg serwisowych przy ekspresówkach :) No i klepie kilometry, aktualnie prawie 500 tyś :)
Schodzę chyba na dobrą ścieżkę… A na następną zimę planuję jakieś szybkie e30 co by e34 zimą stało w garażu :)
Dobra, miałem się nie odzywać, ale aż jestem ciekawy :D
Pierwsze własne auto to E36 kompakt kupiony za dostane za darmo pieniądze- całe pińcet złotych, z pękniętą głowicą, dziurami w progach, kitem lanym z betoniarki i najlepszym wyposażeniem czyli elektrycznymi szybami (A raczej szybą, bo ta od kierowcy się nie otwierała). Był ze mną rok, sprzedałem za paczkę ryżu i butelkę wódki czyli gdzieś 1/4 tego co w niego włożyłem. Następnemu właścicielowi służył pół roku, skończył bity w lewy bok przez wściekłego bordowego Transita- daltonistę (nie rozróżniał zielonego i czerwonego)
W międzyczasie jeździłem Octavią II z DSG i bocianami pod maską, Renault Traficiem, SsangYongiem Musso z pięknym 3,2 i stałym napędem na 4 koła, Nissanem Almerą N15 czyli mamo-tato-dajcie-auto
Teraz kupiłem E36 z zawrotnym 1,6 (jeszcze) bez gazu, dobrze wyposażone, wysokie jak terenowy Patrol i dwa tygodnie po zakupie większość osprzętu silnika leży w piwnicy a ja odmrażam sobie tyłek siedząc na fartuchu i kombinując jak tu wyjąć pompę wody i odkręcić sprężarkę klimy żeby dostać się do rozrządu.
I kombinuję powoli jak tu Almerę przerobić na RWD
Ciebie to nawet nie analizuję bo potem się będę bał się wpuścić Cię do garażu…
Wiesz, że uznaję to za komplement :v
I w pełni słusznie ;)
To ja poproszę analizie na podstawie autka.
1. Renault Megane Scenic 2.0 16v oczywiście czerwony bo szybszy. Z grzanymi fotelami i szybami na korbkę.
2. Mojej lepszej połówki Renault Megane Coupe 1.4 full elektryka, skóra i skręcony gwint na maxa.
Jestem niemalże pewien, że zwykle to ona jest na górze :v
Pozdrawiam,
Wróżbita Prentki
Poprzednia fura: Ford Fiesta MK3, butelkowa zieleń, zeżarta przez rdzę, obecnie w krainie wiecznie prostych autostrad.
Obecnie:
1st daily driver – Ford Mondeo MK3, panther black metalic, 1.8 Duratec HE
2nd daily driver (Żony, niedawno kupiony) Ford Ka MK1, wściekle żółty, 1.3 Endura
O taki o, tylko w nieco gorszym stanie: http://locostbuilders.co.uk/upload/2IMAG0067.jpg
Poproszę o diagnozę, bo wydaje mi się, że mi odjebało na punkcie fordów…
U mnie od 2008 same służbowe auta, ale gdzieś tam w środku mnie jest taka mała potrzeba posiadania swojego auta. Takie auto to trochę jak dziecko – dbasz, pielęgnujesz, bo swoje to swoje a nie firmowe. Myślę, że 2017 to będzie czas w którym pokuszę się na prywatne auto, chociaż dla samego stania w garażu :)
Damn… czy (odziedziczona) skoda Fabia sedan z potworem o pojemności 1,2 litra pod maską, podtlenkiem lpg i pakietem ABC (Absolutny Brak Czegokolwiek) to to samo, co dacia Logan? :/
Logan to nie auto. Logan to stan umysłu.