Jeśli w miarę uważnie śledzicie to co się dzieje na prentkim to wiecie już, że w moim wcale nie czarnym, ale za to bardzo matowym 328i padł akumulator.
Tak na amen.
Jednego dnia silnik kręcił jak gdyby nigdy nic, a następnego ranka rozrusznik wydał z siebie tylko astmatyczne „łeeeeełoooo” po czym stwierdził, że „nie wstanie, tak będzie leżał”. W efekcie, żeby nie spóźnić się do pracy musiałem pchać ten mój prentki batmobil w tę i z powrotem po osiedlowej ulicy (ku uciesze sąsiadów, którzy obserwowali ten mój poranny crossfit z okien swoich cieplutkich domów).
I teraz tak – miałem tu trochę szczęścia w nieszczęściu bo ta moja nieplanowana przygoda z samochodowym crossfitem zbiegła się w czasie z akcją „Centra Mocy” organizowaną przez Centrę i Exide.
Mniej więcej dwa tygodnie przed strajkiem akumulatora dostałem maila z informacjami o akcji i przyznam szczerze, że teraz aż trochę mi głupio, że początkowo (na swoje usprawiedliwienie dodam, że głównie z braku czasu) zwyczajnie ten temat olałem. Nie spodziewałem się po prostu, że mój akumulator może umrzeć z dnia na dzień osieracając niepełnoletni rozrusznik i skrzynkę bezpieczników – a okazuje się, że gdybym zainteresował się tym wcześniej to mógłbym sobie tej nieplanowanej, wczesno-porannej gimnastyki oszczędzić.
Od początku więc – o co właściwie chodzi w tej akcji?
Wygląda to tak – Centra i Exide uruchomiły w całym kraju wspomniane Centra Mocy, czyli współpracujące z nimi punkty, w których do 30 listopada możecie bezpłatnie skontrolować swój akumulator. Jest tego naprawdę sporo więc praktycznie każdy bez problemu znajdzie coś w pobliżu.
Pełną listę Centrów Mocy możecie znaleźć tutaj: Klik
W Bielsku miałem do wyboru dwa punkty – ostatecznie wybrałem A-Best, bo akumulatorami zajmowali się oni już wtedy, kiedy ja nosiłem jeszcze buty na rzepy i bałem się dostać z karata w szczepionkę.
Stara szkoła.
I teraz tak – każdy biorący w akcji punkt ma na wyposażeniu tester akumulatorów – mniej więcej taki:
Tester pozwala ocenić jak akumulator radzi sobie pod dużym obciążeniem (czyli na przykład wtedy, gdy przekręcimy kluczyk w stacyjce i spróbujemy uruchomić rozrusznik).
Pozwala to więc szybko i dość precyzyjnie określić czy akumulator jeszcze nam posłuży, czy też powinniśmy oswoić się z wizją awaryjnego odpalania na kable.
Poza tym w Centrach Mocy możecie sprawdzić też napięcie spoczynkowe akumulatora i napięcie na uruchomionym silniku – a jeśli ładnie się uśmiechniecie do pana specjalisty to możecie liczyć nawet na sprawdzenie gęstości i czystości elektrolitu (o ile oczywiście Wasz akumulator nie jest bezobsługowy).
Ja co prawda uśmiechałem się tak, jakbym miał porażenie mózgowe ale tym sposobem udało mi się chyba niechcący wziąć go na litość ;)
Wracając jednak do samych pomiarów – w przypadku mojego 328i najbardziej interesowała mnie kwestia ładowania.
Głównie dlatego bo wciąż nie wiedziałem dlaczego właściwie mój stary akumulator tak niespodziewanie postanowił rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady.
Co prawda na pomiary przyjechałem z pożyczoną tymczasowo z mojego 316 praktycznie nową baterią (stara pomimo kilkugodzinnego ładowania prostownikiem ledwie dawała radę „obrócić” silnikiem) ale nie przeszkadzało to w jej profilaktycznym przetestowaniu (próbę obciążeniową zdała na piątkę) i sprawdzeniu jak z ładowaniem radzi sobie zamontowany pod maską alternator:
Wynik na uruchomionym silniku to niecałe 14v. Na zgaszonym – 12,8V, czyli mówiąc krótko dobrze (tym bardziej, że od rozruchu przejechałem tylko 3 kilometry, na dokładkę z włączonym ogrzewaniem tylnej szyby i fotela – alternator prawie na pewno nie zdążył więc uzupełnić jeszcze całej straty energii, którą „pożyczył” sobie rozrusznik). Tak więc wszystko wskazuje na to, że mogę zamontować w już nie bordowej nowy akumulator i nie martwić się, że z powodu słabego ładowania szybko trafi go szlag.
I tutaj pojawia się drugi, bardzo duży plus organizowanej przez Centrę i Exide akcji.
Jeśli zgłosicie się na takie bezpłatne badanie to na miejscu oprócz informacji o tym jak miewa się Wasz akumulator dostaniecie też ważny przez rok rabat na dowolny akumulator jednej z tych marek. Jeśli więc z badania wyniknie, że Wasz akumulator nie pożyje zbyt długo, to za miesiąc czy dwa spokojnie możecie wrócić po nowy.
Moje e36 na „centrowskiej” futurze przejeździło bez problemów prawie 7 lat (cztery z 1.8 i kolejne trzy po swapie na 2.8) więc nie będę kombinował i po prostu sprawię sobie taki sam (tyle, że z pojemnością dobraną pod 2.8 – o tym dlaczego nie mniejszy powiem Wam za niedługo).
Co jeszcze – korzystając z faktu, że mogłem bez spiny porozmawiać sobie z ekipą z A-Bestu wypytałem ich o całą masę związanych z akumulatorami faktów i mitów.
Bo to w sumie ciekawe.
Dowiedziałem się więc czy warto zamontować mniejszy albo większy akumulator, czy akumulatory bezobsługowe faktycznie są bezobsługowe, albo czy nowy akumulator ma jakiś określony termin ważności. Wiem też już jak należy ładować akumulator żeby nie zrobić mu krzywdy, jak dobrać do niego odpowiedni prostownik i dlaczego właściwie w ogóle powinienem mieć w domu prostownik (bo przecież mam teraz nowy akumulator i sprawne ładowanie).
O tym wszystkim powiem Wam za niedługo jak tylko sobie to wszystko poukładam i rozpiszę (dobrze, że nie widzieliście moich notatek).
Co jeszcze – na stronie akumulator.pl możecie znaleźć przygotowane przez Centrę i Exide informacje dotyczące akumulatorów i związanych z nimi ciekawostek czy problemów. Nie jest to może najbardziej porywająca lektura (zdecydowanie wolę książki o szpiegach i wybuchających motorówkach) ale jeśli macie jakieś problemy, podejrzenia albo wątpliwości związane z akumulatorem to prawie na pewno znajdziecie tam coś na ten temat.
I to chyba tyle na dziś.
Jeśli są jakieś rzeczy, których chcielibyście się dowiedzieć to zostawcie info w komentarzach – w przyszłym tygodniu na pewno ponownie podjadę do A-bestu po nowy akumulator więc w razie czego przy okazji przepytam ich co i jak ;)
Pozdrawiam,
Prentki.
Moje doświadczenie z centrami jes takie: 5-6 lat ok i nagle jeb! Zesrał się i nie działa. Nie to co stary kwasiak z korkami oddzielnymi do każdej celi, one na zdechnieciu potrafią przelatac jeszcze dwie zimy :-) (warunek: dobrze odpalajacy na mrozie samochód)
U mnie było tak samo – padła bez ostrzeżenia (może od paru dni kręciła ciut mniej ochoczo ale uznałem to za normalne bo zrobiło się znacznie zimniej). Nie dawała jednak żadnych znaków, że nie wyrabia – po prostu rano rozrusznik ledwie pierdnął i nawet mimo 12 godzin ładowania niewiele się zmieniło. Podejrzewam, że wypaliło się jakieś połączenie na celach albo coś w tym rodzaju.
Mimo to jestem z niej mega zadowolony bo nie dość, że przeżyła bez żadnego problemu 7 lat to na dokładkę 3 lata jeździła wrzucona na partyzanta do bagażnika po swapie na 2.8 (a to jakaś mała 55-tka była). Teraz chyba też wezmę futurę bo z jednej strony nie ma dojścia do elektrolitu ale z drugiej wiem przynajmniej, że trudno ją zarżnąć ;)
Miałem dokładnie taką samą sytuację z Centrą miesiąc temu – akumulator jakby nigdy nic, z dnia na dzień przestał cokolwiek… Byłem mocno zdziwiony tym, że tak nagle, ale z tego co piszecie wynika, że to nie był odosobniony przypadek i ten typ tak ma. Niemniej też zdecydowałem się ponownie na ten sam model :)
Mnie bardziej ciągnęło do zwykłego, tańszego plusa bo otwierane cele, ale z drugiej strony na futurze mam 3 lata gwarancji + doświadczenia wskazujące na to, że to cholerstwo jest raczej pancerne
W poprzedniej agencji reklamowej robiliśmy wszystkie akcje promocyjne dla centry, program lojalnościowy, i jak znam życie to tą akcje też przygotowałą moja byłą firma. Dzięki temu miałem okazję poznać ludzi którzy tam pracują (centrala w poznaniu) Od szczebla biurowego i dziwnych ludzi z miotłą w pupie, przez pracowników magazynowych, aż do moich ulubionych typów. Dwóch starszych gości którzy ogarniali dział reklamacji.
Stara hala, fajkami wali już od wjazdu na obiekt, w hali wydzielony pokoik z komputerem z lat 90, na ścianie farbę kredową przykrywają plakaty z gołymi babami, wszędzie syf.
Na hali całe palety z akumulatorami, uszkodzone, nowe które nie działają, czy jakieś stare zajechane na odzysk.
Panowie z typu „nie do wyjebania” widać że na akumulatorach zjedli zęby, całą reszta ludzi dużo młodsza, ale ich nie ma kto zastąpić.
Pogadałem kiedyś z nimi o akumulatorach, bo głównie zwroty były na aku od tirów. Mówili że najbardziej dostają właśnie one bo są źle dobrane do pojemności aut i do przeznaczenia. Inaczej będzie działąć aku w aucie które jest ciągle gaszone, a inaczej w takim które ciągle jedzie w trasie.
Przy okazji podrzuciłem swój aku z E30. W dieslu jest dużo większy, a kupiłem kiedyś z nowej rozbitej E60, jak się okazało Varta.
Padł mi na amen i prostownik go nie chciał naładować.
Panowie wrzucili go na taki duży prostownik stacjonarny i zastosowali terapię szokową, czyli od razu duże napięcie. Potem chwila ładowania i aku po wsadzeniu do auta działał jeszcze 4 lata bez problemu.
Ciekawy jestem co napiszesz i czego się można jeszcze dowiedzieć.
Mów co chcesz ale dla mnie najcenniejsi są właśnie tacy starzy wyjadacze :)
W A-best jest ekipa, która zajmuje się akumulatorami od 20-30 lat – w sumie przy okazji testu akcji Centry przegadaliśmy z 6 godzin. Dowiedziałem się masy fajnych rzeczy plus usłyszałem sporo piekielnych historii o „zorientowanych w temacie klientach”, którym niczego za cholerę nie dało się wytłumaczyć ;)
Postaram się zebrać to do kupy i opisać – i myślę, że sporo osób w paru puntach dość konkretnie się zdziwi bo zauważyłem, że są wyraźne różnice między tym co się nam wydaje, a tym co jest.
Właśnie ja takich lubię najbardziej! Nie ma ich kto zastąpić bo nikt się nie zna. Zawsze szukając jakiś usług typu spawacz ślusarz itp mam szczeście trafiać na takich speców i mam wszystko pięknie zrobione. Do tego zawsze można wyłapać fajne historyjki i sytuacje.
Czekam na wpis, bo mi się dużo wydaję, więc pewnie wiem mało.
1. Ja też byłem, akumulator pomierzyłem, ale nie dostałem rabatu, bo sprzedawca nie miał pojęcia ile ma wpisać w to okienko :)
A aku mam do wymiany. Jaki rabat jest do złapania?
2. Napiszesz o akcji: https://www.euromaster.pl/jedz-bezpiecznie ?
1. Ja dostałem 10% ale z tego co wiem jest to ustalane indywidualnie :)
2. Nie słyszałem jeszcze o tym ale jeśli tylko znajdę chwilę, żeby się tam wybrać (chciałbym to najpierw przetestować) to na pewno napiszę bo akcja też dobra :)
A co ta lewa lampka taka zaparowana? ;)
Jak to z lampkami, albo nieszczelna na kloszu czy gdzieś ułamana i się nalało, albo zbyt szczelna i para nie ma gdzie uciekać (bo mało kto wie że lampy mają otwory wentylacyjne) ;)
Uszczelka reflektora najlepsze lata ma już za sobą ;) Muszę wymienić na nową ale to ma dla mnie na tyle niski priorytet, że pewnie zrobię to dopiero jakoś „przy okazji” ;)
Warto jest kupować porządny markowy akumulator, wtedy wbrew pozorom zaoszczędzimy wydatków a nasz samochód odpali nawet przy największych mrozach.
Czuję się dziwnie próbując prowadzić rozmowę z blokiem reklamowym, ale nie mogę sobie odmówić.
Otóż nie warto. Na skutek obłożenia ołowiu klątwą unijnoeuropejską, bo zabija on małe foczki, cena owego surowca podskoczyła. To spowodowało, że na płyty w akumulatorach daje się go coraz mniej, a to z kolei, że są one podatniejsze na uszkodzenia, przebicie płyty i w efekcie martwą celę, czyli praktycznie złom (cele są łączone szeregowo, 6x 2 Volty, pada jedna i cała bateria w kosz). Robią to wszyscy producenci, nie ma więc żadnej różnicy Centra, Varta, Bosch, Trojan, Biedronka Automotive czy cokolwiek innego. Dopóki w ramach gwarancji można padnięty akumulator wymienić, wszystko jest w porządku. Zatem to warto sprawdzać, biorąc pod uwagę obostrzenia typu „warunkiem gwarancji jest montaż we wskazanym punkcie/przez wskazaną osobę/posiadanie faktury za usługę montażu” i tak dalej. Jestem druciarzem zawodowym od kilkunastu lat i czułbym zażenowanie prosząc kogoś o usługę montażu, ale nawet jakbym nie był, to dwie klemy i dwie nakrętki nie powinny stanowić wyzwania dla kogoś, kto nosi spodnie i w dzieciństwie bawił się klockami albo samochodzikami.
Akumulator najlepiej wybierać na wagę (oprócz kwestii gwarancyjnych). Ten cięższy ma prawdopodobnie więcej ołowiu, czyli płyty są grubsze, a przez to odporniejsze na uszkodzenie i ubicie celi.
Generalnie się nie udzielam, ale tu dorzucę swoje 3 grosze. Czas jakiś temu musiałem w swoim padle wymienić aku i facet w sklepie polecił Exide’a (chciałem Futurę, ale pokazał mi że Premium z firmy-matki ma dłuższą gwarancję*). Parametry podobne, wygląd mnie mało interesował, a przy wkładaniu go do auta mało pleców nie połamałem (tak w temacie wagi, poruszonym w komentarzach) :)
Facet na miejscu mi przemierzył ile dawał z siebie stary, ile dawał nowy i od razu na testerze wyszło, że stary to trup. Bo cóż z tego, że napięcie trzymał, jak z fabrycznych (bodajże) 77Ah zostało mu ćwierć albo mniej (był w stanie kręcić rozrusznikiem po ładowaniu całą noc ok. 20 sekund, potem umierał). Nowy miał trochę poniżej reklamowanych wartości, ale koleś gadał, że to kwestia aku i tego jak bardzo jest naładowany.
Z innych informacji – napięcia spoczynkowego nie ma co sprawdzać po zgaszeniu silnika (i, jak wyżej wspomniałem, to nie jest wyznacznik, chyba że aku to trup lub jest przeładowywany. To jak mierzenie promili w wydychanym powietrzu po wypiciu pół litra duszkiem i przepłukaniu ust sokiem malinowym. Napięcie spoczynkowe winno być mierzone jakiś czas po zgaszeniu silnika (na ten temat to krążą legendy, najczęściej się spotkałem z wartością 24h, ale jak się wróci po robocie, to i te 14-16h zazwyczaj wystarczy, zwłaszcza że napięcie stabilizuje się w funkcji wykładniczej.
Czas jakiś temu sam szukałem informacji i po odbiciu się w paru mailach od różnych ludzi, dostałem informacje od (chyba?) jakiegoś rzecznika prasowego odnośnie napięć, ładowania, itd.
Przy okazji, jako że zima idzie, mógłbyś dorzucić informacje od artykułu, gdzie byłoby napisane >jak NIE odpalać auta z kabli< (podpinamy, wsiadamy i kręcimy), dlaczego kable rozruchowe za 20zł nadają się co najwyżej do tego, żeby się na nich powiesić i jak miernikiem za 20zł z marketu, sprawdzić czy coś nie wpiernicza prądu "na lewo". To też dla wielu ludzi jest czarna magia, a chyba niewiele jest prostszych rzeczy do ogarnięcia w temacie elektryki.
*po to tak naprawdę napisałem komentarz :)
Ooo, dobrze wiedzieć
W stu procentach się zgadzam, ale jest to jednak nie małe wyzwanie :)