Jakiś czas temu moje jednoosobowe stado powiększyło się o nowego członka. Dołączył do niego czerwoy Ford Escort cabrio z pamiętnego roku 1992.
Samochód w stanie dość ciężkim wymaga sporo pracy, aby powrócić do swietności sprzed lat – ale jak to się mówi – co nas nie zabije to nas okradnie i zgwałci.
Wydałem trochę pieniędzy na części, ubłagałem moją ładniejszą połówkę, żeby nie wyrzuciła mnie z domu jeśli najbliższy tydzień spędzę w garażu zamiast u jej boku i zabrałem się do pracy. Zacząłem od zrzucenia całego tylnego zawieszenia, wydechu, układu hamulcowego i przynajmniej wstępnego opanowania szalejącej blacharki. W tej chwili samochód wygląda tak:
W pierwszym etapie prac zająłem się blacharką oraz odbudową tylnego zawieszenia i układu wydechowego:
A w kolejce czeka jeszcze sporo innych rzeczy:
Felgi czekają na polerowanie, a nowe opony pachną tanią chińską gumą…
Wkrótce postaram się dorzucić zdjęcia z dalszego przebiegu prac.
Pozdrawiam,
Tommy