W 2013 roku weszły w życie „złagodzone” przepisy związane z jazdą po alkoholu na rowerze.

Zapewne kojarzycie temat – w dużym skrócie chodziło o naprawienie przepisu mówiącego o tym, że jeśli zostaniecie złapani na trasie Tour de Pologne z dwoma promilami we krwi, to przez dłuższy czas nie będziecie mogli wozić roweru na dachu swojej Skody w turbodieslu (z tego co wiem wszyscy rowerzyści mają Skody w turbodieslu).

Mogliście po prostu stracić prawo jazdy na samochód.

Z jednej strony był to potężny absurd, bo w końcu co ma prawo jazdy na samochód do powrotu rowerem z imprezy u mieszkającego nieopodal szwagra. Przecież rower to nie ważąca dwie tony maszyna rozpędzająca się do 200 kilometrów na godzinę, prawda? To przecież tylko rower –  tu w najgorszym wypadku stracicie równowagę i wpadniecie do przydrożnego rowu, a Wasi znajomi nakręcą to telefonem i wrzucą na fejsbuka z kilkoma śmiesznymi komentarzami.

Heheszki, zdarte kolana i w ogóle to wielkie mi halo…

Rozmawiałem o tym z paroma znajomymi i większość z nich była tego samego zdania – nowe przepisy są super. Ich największą zaletą jest zaś ich zdaniem fakt, że teraz można już bez większych obaw pojechać sobie na piwko na rowerze, gdyż w razie „W” nie ma ryzyka, że stracicie prawo jazdy (które dla niektórych oznacza być albo nie być bo praca i tak dalej). Co najwyżej dostaniecie mandat, albo oficjalny zakaz używania roweru (trzeba trochę się postarać, żeby załapać się na wysoką grzywnę).

I to właśnie jest moim zdaniem trochę przerażające…

No bo zobaczcie na to – w samym listopadzie 2015 roku, na prawie 5,5 tysiąca kierowców, którzy wydmuchali czerwoną diodkę na alkomacie, ponad 1,5 tysiąca prowadziło pojazdy niemechaniczne (dane od KGP).

Czyli innymi słowy – co czwarty złapany nietrzeźwy kierowca jechał na rowerze.

A teraz pomyślcie o tym, że pijani rowerzyści poruszają się albo po ścieżkach rowerowych (co jest dość niebezpieczne bo często graniczą one bezpośrednio z chodnikami, a na dokładkę inni rowerzyści jeżdżą po nich ze sporą prędkością) albo też tradycyjnie jadą ulicą (co w ogóle zakrawa na samobójstwo gdy macie problem z jazdą w linii prostej). Jedziecie więc sobie samochodem do kina na nowego Batmana, aż tu niespodziewanie jadącego poboczem rowerzystę w czasie omijania studzienki uderza „boczny wiatr” i wpada on prosto pod Wasze koła.

Albo też rozpędzony gość na rowerze, któremu po 3 piwach włączył się tryb „Mat Hoffman BMX” traci nagle równowagę i z impetem wpada w Wasze wracające z boiska dzieci.

Może to brzmieć jak jakieś wyjątkowo niefortunne science-fiction ale umówmy się – chyba każdy choć raz spotkał w swoim życiu zataczającego się rowerzystę. A pomyślcie ile osób jeździ na rowerze w stanie, który nie wywołuje jeszcze nierównej walki z grawitacją ale znacznie ogranicza szybkość reakcji albo samo myślenie. Piwko na bulwarze, powrót z ogniska, rekreacyjny wypad do centrum, wycieczka krajoznawcza z bidonem pełnym czerwonego Jasia Wędrowniczka  i tak dalej.

Żeby jednak Was tu nie zanudzać – kiedy w ramach akcji Nigdy nie jeżdżę po alkoholu przygotowywaliśmy test z samochodem, postanowiliśmy skorzystać z okazji i do oporu wykorzystać nasze alkogogle. Ustawiliśmy więc bardzo prosty (przynajmniej tak się nam początkowo wydawało) tor przeszkód, założyliśmy gogle i zabraliśmy się za testy z użyciem wypożyczonego od Grześka roweru.

Szczerze mówiąc po próbach z samochodem obstawialiśmy, że na rowerze będziemy jeździć niezdarnie lekkim zygzakiem, a przeszkody ominiemy z groteskowym marginesem błędu.

Mówiąc wprost miało być trochę zabawnie.

Okazało się jednak, że jest znacznie, znacznie trudniej niż zakładaliśmy. W efekcie powstał krótki klip pokazujący, że jazda na rowerze w stanie wskazującym, może być nie tylko niebezpieczna (o czym mówiłem wyżej) ale i dość bolesna (co w filmie zaprezentuje Wam Marcin z Antymoto) :)

Może wydawać się Wam, że nikt nie jeździ w takim stanie na rowerze, ale wystarczy wpisać na YT hasło „pijany rowerzysta”, żeby przekonać się, niestety – jeździ.

I to nie jeden.

Ilu jest takich, których nikt nie zdołał nakręcić telefonem, lepiej nawet nie myśleć dlatego tym bardziej warto zastanowić się nad problemem.

 

Pozdrawiam,

Tommy

 

6 Komentarzy

  1. Elsat 5 sierpnia 2016 o 09:21

    Świetny spot :) Jestem pełna uznania :)

  2. wisznu 6 sierpnia 2016 o 12:16

    A zróbcie teraz test barowy i spróbujcie napić się piwa w alkogoglach.

    Pewnie wyjdzie z tego trzecia część: „nigdy nie piję po alkoholu” ;)

  3. Antek 23 sierpnia 2016 o 11:49

    Na szczęście jest coraz lepiej w tej sprawie. Ludzie zaczynają myśleć, policja wprowadza większe kary :)

  4. Rowerowy-Raj.pl 14 grudnia 2017 o 09:59

    Brawo! Od lat jako nauczyciel WF i osoba przygotowująca uczniów do zdawania na kartę rowerową staram się od małego wpływać na sposób myślenia ludzi. Niestety zauważam, ze to co jako 10-12 latki dzieciaki przyjmują jako żelazne, logiczne zasady z wiekiem bardzo się rozmywa. Bo po jednym piwku nic się nie stanie, bo to lokalna wiejska droga gdzie jest mały ruch, albo coraz częściej „to moje życie i ja decyduje” i to już się zaczyna w wieku 15-16 lat. Na nich otoczonych setkami informacji o wypadkach, katastrofach statystyki czy nawet zdjęcia z wypadków nie robią wrażenia. Do czasu, do czasu gdy ich najbliższych nie spotka taka sytuacja. Co do kar, to moim zdaniem dla wszystkich uczestników są zdecydowanie za niskie.

  5. Magdalena098 28 czerwca 2021 o 12:40

    Naprawdę świetny wpis! Uważam, że alkohol jest dla ludzi, jednak nie akceptuję ani trochę, by nawet po małej dawce trunku wsiadać za kierownicę, czy to roweru czy samochodu. Uwielbiam ekskluzywne alkohole, jednak wiem, jak należy się zachować.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *