Większość z Was zapewne kojarzy jak to przygotowywałem rozdział o bezpiecznej jeździe nocą na potrzeby Niecodziennego Poradnika Codziennej Jazdy. Zbierałem Wasze wskazówki, pisałem, Bio z TorquemadMind robił zdjęcia, Helmut tańczył, Tadeusz jeździł na deskorolce, a w wolnym czasie na dokładkę kręciliśmy jeszcze do tego film akcji o dzikich zwierzętach.

I teraz tak – po pierwsze, od jakiegoś czasu gotowy Niecodzienny Poradnik jest już dostępny w formie ebooka w internetowej księgarni Helionu.

To właśnie z okazji jego premiery razem z całą blogową ferjną i Michałem Kościuszko pojawiliśmy się niedawno w Sopocie:

ergo-hestia-sopot

Po drugie, w przyszłym tygodniu będę go Wam rozdawał więc jeśli ktoś pomyślał o jego zakupie to polecam się wstrzymać. Co więcej, mam u siebie także kilka sztuk Poradnika w wersji papierowej i w przyszłym tygodniu je również Wam rozdam (mogę nawet podpisać się na nich jakimś pisakiem gdyby komuś zależało na autografie nieznanego, nadużywającego chrupek i młotka blogera z południa).

Dzisiaj jednak chciałbym pokazać Wam coś innego, co jest jednak z Niecodziennym Poradnikiem bezpośrednio związane.

Widzicie, wygląda na to, że Homar tańczył na tyle dobrze, że Ania z Ergo Hestia zaprosiła mnie do współpracy przy realizacji serii filmów interaktywnych dotyczących, mówiąc bardzo ogólnie – bezpiecznej jazdy. Jak podejrzewam słysząc coś takiego spodziewacie się pewnie kolejnej nudnej produkcji, w której gość o aparycji grabarza mówi o tym, że jeśli nadal będziemy jeździli zbyt szybko to już wkrótce wszyscy zginiemy (ja przynajmniej tak właśnie to sobie wyobrażałem).

Ponieważ jednak w filmach przygotowanych przez ekipę Filmpoint obok świetnych aktorów miałem zagrać ja, było niemal pewne, że nie ma prawa wyjść z tego nic co przypominałoby programy Bogusława Wołoszańskiego.

No bo tak – po pierwsze, Ania najwyraźniej nie zdawała sobie jeszcze sprawy z tego, że jestem kompletnym idiotą, dlatego bez obaw dopuściła mnie do procesu tworzenia scenariuszy i dialogów. A to mniej więcej tak, jakbyście postanowili zaangażować kogoś na poziomie intelektualnym pączka z dżemem do produkcji filmów dokumentalnych o przemyśle lotniczym. Nieoficjalnie powiem, że planowałem wepchnąć w każdą możliwą scenę jakieś improwizowane wybuchy, ciosy z karata, łodzie motorowe i dziewczyny w bikini.

W każdą.

Poza tym jestem ekspresyjny jak zwłoki w W11, mam aparycję szympansa i talent aktorski typowego uczestnika castingu programu „Trudne sprawy”.

W efekcie więc jestem naprawdę pełen podziwu, że nie wygonili mnie z planu po pięciu minutach akcji i nie wpuścili na moje miejsce kogoś, kto miałby jakiekolwiek pojęcie o tym co robi.

Pozwólcie jednak, że powiem Wam trochę o samych filmach.

Wszystkim bardzo zależało na tym, żeby poruszać w nich tematy, z którymi stykamy się każdego dnia. Nikt nie chciał w końcu robić kolejnego filmu ku przestrodze, w którym niebieskooka dziewczynka wybiega na ulicę w pogoni za piłką, a samochód hamuje gwałtownie w trybie slowmotion.  Chcieliśmy też uświadomić Wam jak wiele mogą zmienić takie proste, drobne decyzje, które podejmujemy każdego dnia. No i napiętnować błędy, które faktycznie nam się zdarzają – niedziałające światła, zmęczenie za kierownicą, rzucone w pośpiechu na tylną kanapę zakupy i tak dalej.

Niby drobiazgi, a jednak cholernie, cholernie istotne.

Poza tym, co bardzo fajne są to filmy interaktywne więc w każdym z nich będziecie musieli podejmować różne decyzje. Niektóre będą oczywiste, inne mogą wydać się Wam trochę dziwne – to też jest celowe. Chodzi o to, żebyście uświadomili sobie, że nawet coś, co wydaje się z pozoru dobrym rozwiązaniem, może zadziałać nie do końca tak, jak to sobie założyliście. I to niekoniecznie z Waszej winy.

W końcu to przecież życie, nie?

Żeby jednak specjalnie nie przynudzać – w pierwszym filmie jedziemy z Kamilem i co ciekawe – jedziemy bordową.

Z przygodami, jeśli nie będziecie klikać jak należy ;)

Drugi film to wyjątkowo roztrzepana Marta i Kokpit:

A trzeci – Arek, powrót z delegacji i gustowna rowerzystka:

W przyszłym tygodniu – tak jak obiecałem, robimy w końcu premierę gotowego, Niecodziennego Poradnika Codziennej Jazdy.

Mam też sporo zdjęć z planu zdjęciowego więc pokażę Wam jak wyglądało to kuchni i jak cholernie dużo pracy trzeba włożyć w tak prosty z pozoru materiał.

Pozdrawiam,

Tommy

 

25 Komentarzy

  1. radosuaf 10 listopada 2015 o 16:10

    Celebryta! No ja nie mam pytań, Blogo wygląda przy tym jak Karolak u Lisa… Kliknąłem 2 razy i nadal nie było Sandry. Sorry, ale do końca nie dam rady ;).
    W KAŻDYM Bondzie są fajne dziewuchy. Dlatego ludzie walą do kina drzwiami i oknami – kręciliście ten film dla facetów czy nastolatek? :)

    1. Tommy 10 listopada 2015 o 17:14

      Dzwonili już z W11 :v

      Martę i Arka dorzuciłem ;)

  2. Dominik 10 listopada 2015 o 17:01

    Może dorobisz się profilu na filmwebie :)

    1. Tommy 10 listopada 2015 o 17:05

      Prędzej na redtubie :v

  3. Baryy 10 listopada 2015 o 17:07

    haha, nie było źle :)

  4. Rojó 10 listopada 2015 o 18:24

    Wszystko pięknie, ale… WŁANCZA kierunkowskaz? Nie mam zamiaru nikogo poprawiać, ale ten błąd językowy jest dla mnie tak rażący, że gdybym miał go zwizualizować, to byłaby to sytuacja, w której idziesz do komisu kupić stare ferrari, ale popełniasz błąd przy składaniu zamówienia w skutek czego wyjeżdżasz z tego komisu czerwonym fiatem seicento…

    1. Tommy 12 listopada 2015 o 08:31

      Kręciliśmy to w takim pośpiechu, że kwestii uczyłem się na kolanie na kilka minut przed ich mówieniem do kamery – przez to takich błędów wkradło się pewnie więcej (skupiałem się na tym, żeby powiedzieć całą kwestię bez pomylenia tekstów czy zacięcia).

    2. maxx304 13 listopada 2015 o 12:52

      Rojó – no przecież Tommy Ci napisał, że idiota, nie? Nie mógł wszystkich dialogów idealnie wypowiedzieć, bo byśmy nie uwierzyli :D

      A tak serio, świetne filmiki, jak już pisałem na fb. Trochę jednak wyszedłeś jak Wołoszański, zwłaszcza we wprowadzeniach do filmików. ;)

      1. Tommy 13 listopada 2015 o 12:54

        Miałem grać mądrego człowieka więc wiesz – na początku trzeba było trochę poudawać ;)

        1. Daras84 17 grudnia 2015 o 22:26

          Dobrze, że to napisałeś bo już myślałem że się zepsułes ;)

          mimo wszystko… Gratuluję

          mam nadzieję że kiedyś nakręcisz coś w Twoim stylu ;)
          (stare Xr2i latające po bandach na salmopolu ;) tu Cię widze i pamiętam ;)

          POZDRAWIAM

  5. Corwin 10 listopada 2015 o 19:01

    Pierwsza opcja wyboru jest dość kiepska… straszenie „kozaka” kosztami naprawy powypadkowej jest totalnie bez sensu bo on z definicji nie będzie NIGDY miał wypadku, przecież jest lepszy od każdego kierowcy na świecie. Co było zresztą też pokazane w filmie.

    Trochę widać że to filmy nakręcone we współpracy z dobrze liczącym kasę ubezpieczeniodawcą – co nie jest samo w sobie słabe, po prostu może trochę inaczej bym zatytułował pierwsze trzy przyciski jeśli film ma trafić nie do księgowych, a do właśnie świeżych kozaków. Przecież nawet jeśli w coś walną, jeśli coś rozwalą i (boże uchowaj) kogoś zabiją to i tak nie oni będą ponosić koszty, przynajmniej nie w ich świadomości. To warto by zmienić.

    Ale poza tym – nieźle, naprawdę nieźle. Widać Tommy trochę brak wprawy, ale to ma swój urok.

    Aha, i coś rzeźba w łapach spada, jak widzę :).

    1. Corwin 10 listopada 2015 o 19:22

      Jeszcze sobie sam odpowiem… W drugim filmiku śmiechłem do stereotypu kobiety i jej torebki, ale wybory dalej były kiepskie (w sensie dwa bez sensu a jeden wymuszony wiedzą reżyserską).

      A trzeci filmik to w ogóle chyba trolling? Jak jest taka sytuacja że kierowca nie spał całą noc i ledwo stoi na nogach przed długą trasą to się kierowca kładzie spać z tyłu a wypoczęty pasażer prowadzi. Nie wyobrażam sobie sytuacji że wsiadłbym z kimś takim, dał się wpuścić w trasę jako pasażer, i tylko nawijał o żarówkach czy wycieraczkach. Przecież taka nawijka jeszcze bardziej usypia (czytaj wkurza i osłabia reakcje – jak jazda z trajkoczącą teściową). I bez sensu jest, bo jak ktoś się śpieszy do domu to w biały dzień przecież nie będzie żarówki wymieniał.

      Jak dla mnie założenia akcji fajne, ale ktoś od wymyślania założeń filmów/scenariuszy dał mocno ciała. Wykonanie ok, realizm leży.

      1. TQMM 11 listopada 2015 o 07:50

        Odnośnie 3-ciej sytuacji. Masz małą wyobraźnie jeśli uważasz jak uważasz. W cholerę zmęczonych/po lekach kierowców jeździ, którzy nie są w pełni sprawności.
        Ja sam dla testu „strzeliłem” z małymi przerwami Zachodnia granica Niemiec > Bielsko-Biała – ogólnie ok. 1000km „na raz”. W nocy, żeby się sprawdzić. Drugi raz tego nie zrobię. Po wejściu do mieszkania K.O. o łóżko.

    2. rodorn 10 listopada 2015 o 21:32

      Moim zdaniem pierwsza opcja została dobrze dobrana, przynajmniej patrząc po sobie. To znaczy z tego co pamiętam, a to nie było dawno, to jak mi ktoś chce przemówic do rozsądku, to działo to na mnie tak samo jak na filmie.

      Natomiast co do trzeciej opcji (nie chcę Ci odpowiadac w dwóch komentarzach, żeby było czytelniej) to wydaje mi się, że postac Prentkiego jest jakby metaforyczne i nie można traktowac dosłownie tego co robi.

      1. Tommy 12 listopada 2015 o 08:58

        Co do młodego kierowcy – prawda jest taka, że takich samochodów nie dostaje się pod choinkę od babci. Przerobione BMW to nie jest pożyczony na sobotę od mamy Yaris czy „odziedziczona” po ojcu Astra, bo ten zmieniał samochód na nowy i stary aż żal było za bezcen sprzedawać.

        Takie samochody kupuje się i buduje za swoje – wiem to po sobie. Najpierw podkradałem rodzicom ich malucha, a kiedy odłożyłem trochę grosza, kupiłem i zbudowałem sobie prentkie XR2i. A potem jedno, drugie i trzecie BMW.

        Nie wiem jak to działa u innych ale w moim wypadku świadomość, że mój i tylko mój trud, czas i pieniądze mogą skończyć na dachu w przydrożnym rowie działała lepiej niż jakakolwiek kampania na rzecz bezpieczeństwa czy inne mądre rady.

        A co do trzeciego filmu – nie chodziło nam o pokazanie, że nie wolno wsiadać za kierownicę w takim stanie (bo o tym, przynajmniej w teorii wszyscy doskonale wiedzą) tylko o to, co się dzieje, kiedy już to zrobimy.

        No bo nie oszukujmy się – mnóstwo osób jeździ w takim trybie stand-by (sam mam znajomego, który orał kiedyś podwoziem pole ziemniaków bo po 3 dniach pracy zasnął za kółkiem bo chciał zdążyć do domu na święta).

        Poza tym zmęczenie jest tutaj tylko jednym z niebezpieczeństw. Żarówka czy zafajdane szyby wcale nie muszą się bezpośrednio z nim wiązać, żeby taka podróż skończyła się dzwonem. Możesz być wypoczęty, a w wyniku słabej widoczności potrącić rowerzystę, którego nie zauważyłeś – stąd też obecność w filmie takich dylematów.

  6. Micky 10 listopada 2015 o 19:12

    Dobra robota, naprawdę fajnie to wyszło. No i ocalony Kokpit, a to chyba najważniejsze, nie?

    1. Tommy 13 listopada 2015 o 13:37

      Co najlepsze Kokpit zdecydowanie bardziej niż ja znał się na aktorstwie ;)

  7. babel-89 10 listopada 2015 o 22:16

    Uśmiercanie prędkiego – fajna zabawa :P

    A na poważnie to fajnie wam to wyszło. Trzymam kciuki, żeby to cały czas się rozwijało ;)

    1. TQMM 11 listopada 2015 o 07:51

      Ja Tommyego ciągle próbuję namówić, żeby mi spojrzał pod samochód na jedną śrubkę… ciagle nie chce się namówić… :/

  8. 0125gd 11 listopada 2015 o 20:33

    Niebawem na Hollywood Boulevard…

    1. Tommy 12 listopada 2015 o 09:13

      Zamiast dłoni pewnie odcisnąłbym tam tyłek ;)

  9. remiq 19 listopada 2015 o 16:05

    Po pierwsze dopiero jak przyjrzałem się fotce u góry doszedłem co jest nie tak w pierwszym filmiku. Za cicho jakoś było w aucie, jak na E36.
    Po drugie, Tommy, co oni Ci dali, że siedząc w Hyundaiu potrafiłeś z uśmiechem wypowiadać wyuczona przed chwilą teksty? Ja też chcę tego trochę.
    Po trzecie, filmiki i cała koncepcja super. Myślę, że jednak bardziej do niektórych ludzi trafiłoby to, gdyby tragiczne finały był zobrazowane nieco inaczej, czyli np. reakcje kierowcy na zrobienie krzywdy pasażerowi. Bo jeśli kierowca-ignorant zrobi sobie krzywdę, to jest jego wina – głupi był i tyle, ale odpowiada też i w sumie przede wszystkim za ludzi, których wiezie.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *