Niedawno przeglądając sobie statystyki prentkiego (a dokładniej znajdujące się w zakładce „witryny odsyłające” rosyjskie strony porno) trafiłem przypadkiem na wpis dotyczący przeglądu motoryzacyjnej blogosfery przygotowany przez chłopaków z Motosoul.pl. To co zaskoczyło mnie najbardziej to fakt, że w ogóle uwzględnili oni mój blog w przeglądzie – tym bardziej, że nie było to zestawienie najbardziej niebezpiecznych treści w internecie czy coś w ten deseń. Nie ukrywam, że bardzo się z tego ucieszyłem, po chwili jednak dotarł do mnie pewien bardzo niepokojący fakt.

Bo widzicie – wszystko wskazuje na to, że mam naprawdę beznadziejny PR.

Nigdy dotąd nie zastanawiałem się nad tym jak postrzegają mnie inni ludzie. Szczerze mówiąc nigdy specjalnie mnie to nie obchodziło – w końcu jeszcze w podstawówce uodporniłem się na opinie innych za sprawą mojej fryzury, która wyglądała jak skrzyżowanie szczotki drucianej i wiszącej w szkolnej toalecie firanki. Gdybym przejmował się opiniami na mój temat, już dawno skończyłbym w jakimś pokoju bez klamek zajadając się kolorowymi tabletkami i zastanawiając się czy jeże mają kolana.

Serio – wyglądałem tak głupio, że na przerwie dzieciaki rzucały we mnie kredą i kanapkami uznając mnie najwyraźniej za jakieś zwierzę, które dało drapaka z odwiedzającego miasto cyrku.

Jestem pewien, że gdybym czesał się tak nadal to dziś bez większego problemu wygrałbym Eurowizję.

Do czego jednak zmierzam – trochę zaskoczył mnie fakt, że w internetach jestem postrzegany jak ujął to Peter, jako „typowy kierowca BMW”. Owszem – nie ukrywam, że czasem zdarza mi się powiedzieć coś mądrego, założyć dobrze dobraną koszulę albo przeczytać jakąś książkę ale żeby zaraz porównywać mnie do tych wszystkich inteligentnych i bogatych ludzi, którym powiodło się w życiu i dziś stać ich na bardzo dobry, sportowy samochód?

Wbrew pozorom świadome kreowanie swojego wizerunku to wcale nie taka abstrakcja – tak naprawdę udajemy kogoś innego praktycznie każdego dnia. Każdemu z nas zdarza się ubierać w niewygodne ciuchy i mówić ludziom miłe rzeczy pomimo, że wcale tak nie uważamy. Udajemy chociażby, że dziecko, które urodziło się niedawno naszym znajomym (i zdjęciami którego od kilku godzin nas molestują) różni się czymkolwiek od setki innych, które wbrew naszej woli widzieliśmy ostatnio na fejsbuku.

Śliczny! Tylko nie wiem czy mi się wydaje ale jest strasznie podobny do Twojego byłego – tak im zawsze odpowiadam.

Myślę, że powinienem dostawać jakieś prowizje od firm oferujących testy na ojcostwo.

Nazywa się to przystosowaniem do życia w społeczeństwie i w mojej ocenie jest jednym z największych błędów jakie popełniła ludzkość od chwili kiedy ktoś stwierdził, że kobiety powinny wkładać swoje piersi w usztywniane staniki.

Spójrzcie na to z tej perspektywy – jak już wielokrotnie wspominałem dziś miejsce Waszego urodzenia determinuje w dużym stopniu to jak będziecie się ubierać, jak będziecie się witać, co będziecie jeść i z kim będziecie mogli mieć dzieci. Społeczeństwo, w którym przyszło nam żyć narzuca nam całą gamę nikomu niepotrzebnych obowiązków i zachowań tylko dlatego, że przyjęło się, iż są one odpowiednie.

Ja dla przykładu mam 28 lat i nadal nie mam zielonego pojęcia z której strony talerza powinien leżeć widelec.

Z reguły kładę go po prawej tak, żeby móc użyć go jako broni w wypadku ataku wojowników ninja.

Nie mam wielkiego wpływu na to w jakim świecie przyszło mi żyć, ale robię wszystko żeby jakoś specjalnie się do niego nie dostosowywać.

Staram się raczej przystosować go do mnie.

Dlaczego więc świat postrzega mnie jako typowego przedstawiciela pewnej subkultury?

Zastanówcie się sami – mam więcej swoich narzędzi niż autoryzowany serwis Skody, a i tak większość z nich służy mi przede wszystkim do otwierania piwa.

Lubię muzykę klasyczną, zapach starych książek i biegi po górach. Piszę głupie felietony, pijam kawę zbożową i potrafię z nienagannym akcentem wybekać cały alfabet. Trenuję przy muzyce Dean’a Martina, kłócę się z pluszowym niedźwiedziem o to jak powinien być ustawiony aparat zapłonowy, chodząc omijam łączenia na płytach chodnikowych i uwielbiam film „Ostatni sprawiedliwy” choć strzelaniny pod względem realizmu przypominają strzelanie zwłokami z katapulty.

I pomimo to uważany jestem za typowego, niewyróżniającego się specjalnie przedstawiciela jakiejś grupy społecznej.

Zawsze wydawało mi się, że jestem dziwny. Nawet mój pies zawsze patrzył na mnie z jakimś takim trudnym do uchwycenia niepokojem. Teraz jednak okazuje się, ze zupełnie normalny ze mnie człowiek.

Co za ulga!

Wynika z tego, że jednak nie jestem jakimś garażowym hipsterem tylko zupełnie normalnym człowiekiem. Dlatego więc od dziś każdy normalny człowiek powinien sprzedać swoją pięcioletnią Skodę Fabia i sprawić sobie stare BMW.

I czerwony kabriolet.

A potem biegać po górach i śpiewać z niedźwiedziami kawałek „Volare”.

P.S Peter, Mike – trzeba było napisać, że jestem statecznym kierowcą czerwonego Forda. Bym tak tego nie przeżywał ;}

32 Komentarze

  1. Maniek 22 lipca 2014 o 13:54

    No w końcu! Czekałem na kolejny wpis  :)

  2. Rafał 22 lipca 2014 o 15:00

    Ja też ostatnio sobie uświadomiłem że jestem zupełnie normalny, aż troche nudny. Niektórym ta normalność nie wystarcza i zostają hipsterami :)

      1. krzyszp 22 lipca 2014 o 18:32

        A to już jest zboczenie…

  3. Peter motosoul 22 lipca 2014 o 16:33

    Tommy, w przyszłym roku będzie aktualizacja + info o fiacie 126p!;)
     

    PS. Zapraszamy też na złocisty trunek (nie, nie mamy na myśli oleju) w celu ukojenia emocji :)

    1. Tommy 22 lipca 2014 o 17:17

      Do tego czasu to ja jeszcze pewnie zdążę 3 inne staruszki na plac przygarnąć ;}

      A odnośnie złotego trunku – wydaje mi się, że za jakiś czas być może będzie okazja się spotkać więc chętnie skorzystam ;}

      1. Garnier 26 lipca 2014 o 16:49

        Jeśli mówicie o tym, o czym myślę, to faktycznie będzie :} A teraz już usta na kłódkę do przyszłego tygodnia ;)

  4. Mikel 22 lipca 2014 o 19:09

    Normalny może i jesteś, ale na pewno nie pospolity, przeciętny.. i całe szczęście. 
    Rzygam tym pospólstwem, ludźmi, którzy robią wszystko, żeby się przypodobać innym. Kupują markowe ciuchy, smartfony tylko po to, żeby móc się pochwalić koledze/koleżance i tak całe życie bez jakiejkolwiek pasji czy chęci zrozumienia otaczajęcego nas świata. 

    Wracając do Twoich felietonów… Twój blog jest jedną z niewielu już stron w internecie, które jeszcze chce mi się czytać ;) 

  5. Sandzia 22 lipca 2014 o 21:59

    Kolejny raz mega się uśmiałam! :) Fajna odskocznia na wieczór!

    Ile to blogi mogą dać radości czytelnikowi.

    A normalność to pojęcie względne… i jest strasznie nudna ::)

  6. Bio 22 lipca 2014 o 23:59

    Tommy… Twój pies na mnie tez dziwnie patrzy, więc tym bym się nie przejmował… a może mu bardziej chodziło o "te, człowiek – a gdzie żarło?" :D 

  7. Mowad Recenzent ;) 23 lipca 2014 o 07:24

    Moj prywatny ranking to Blogo, Ty i Spalacz (w tej kolejnosci). Zdarzylo mi sie przeczytac jeden czy dwa felietony na inncyh poruszonych w tym zestawieniu, ale jakos nie przekonaly mnie zeby tam wracac. Tak sie czasami zastanawiam ile Twoja doba ma godzin? siedzisz w garazu, dlubiesz w 4 (?) samochodach w jednym czasie, ogarniasz ogrod, cwiczysz, biegasz, podejrzewam ze czasami spisz, a i troche czasu swojej wybrance musisz poswiecic i psu (psom?). Jak mniemam, musisz tez poracowac zeby zarobic na te wszystkie graty do garazu i jeszcze dosc czesto cos wrzucasz na bloga. Podejrzewam, ze masz kilka osobowosci i kazda w tym samym momencie robi cos innego, bo to fizycznie nie mozliwe zeby wszystko ogarnac.

    1. Tommy 23 lipca 2014 o 07:36

      Dawno nikt nie powiedział mi czegoś tak motywującego – serio (z mojego punktu widzenia lokuję się raczej gdzieś pomiędzy stroną firmową producenta maści na hemoroidy, a klasyczną 404).

      To naprawdę cholernie budujące.

      A odnośnie długości doby – z grubsza się zgadza, tylko pominąłeś jeszcze kilkanaście rzeczy i zapomniałeś o tym, że jestem przecież Batmanem ;}

      Bo wiesz – bycie Batmanem pochłania naprawdę sporo czasu.

  8. Peter motosoul 23 lipca 2014 o 09:05

    @Mowad – dlatego właśnie Tommy jest tak wysoko w rankingu:) człowiek zaginający czasoprzestrzeń:)

  9. radosuaf 23 lipca 2014 o 19:57

    Powinno być chyba "typowy kierowca starego BMW" – wtedy by się zgadzało ze stereotypem :).

  10. radosuaf 23 lipca 2014 o 19:58

    …albo jeszcze lepiej, typowy kierowca E36, hehehehehehehhehe (copyright by Jacek Gmoch).

  11. radosuaf 24 lipca 2014 o 07:28

    OK, doszliśmy już do etapu, że właściciel BMW niekoniecznie chodzi w krawacie i ma prywatną klinikę weterynaryjną ;). Robimy postępy… A tak serio, wiem z dobrego źródła, że pod koniec lat 90-tych BMW dawało bardzo grube rabaty firmom konsultingowym na zakup ich samochodów, żeby walczyć ze stereotypem dresiarza z bawary. Tymczasem wystarczyło trochę opadów deszczu i śniegu, a dresiarnia sama wskoczyła do Ałdi :).

    1. Tommy 24 lipca 2014 o 07:38

      Śmieję się ;}

      Mnie tam akurat metka prostaka i buca jest bardzo na rękę.

      Wiesz, kiedy świat nie spodziewa się po tobie zbyt wiele, znacznie łatwiej jest zrobić dobre wrażenie – nie trzeba się tak wysilać. Wystarczy, że wysiądziesz z samochodu w spodniach bez gumki nie dłubiąc brudnym paluchem w nosie i już masz na starcie +10 punktów pozytywnego wrażenia.

      Tymczasem gdybyś jeździł dajmy na to Jaguarem, ludzie na dzień dobry spodziewali by się po Tobie nienagannej dykcji, dobrze skrojonej marynarki, znajomości kilku języków i zabawnych anegdotek o rynkach finansowych. Wystarczyłoby, że nie znasz aktualnych notowań Skotanu albo Hiszpańskiego i bam – już jedziesz na minusach.

      Z drugiej strony irytuje mnie, że szufladkuje się mnie do jakiejś grupy społecznej (i nie chodzi bynajmniej o "dresiarzy" – byłbym równie zaniepokojony gdybym po kupnie Volvo był uważany za architekta-indywidualistę albo projektanta przestrzeni miejskich).

      To trochę tak jakby nauczycielka z góry nazwałaby Twojego syna przeciętniakiem pomimo, że Ty wiesz, że tak naprawdę ma on nasrane we łbie jak mało kto :}

      1. Beddie 24 lipca 2014 o 09:25

        Nawet nie wiesz ile prawdy mowisz :D Jak podjezdzalem niemal czarna XJ8 dopiero co po polerce na stacje w wymeczonych jeansach i czarnym tshircie to oczy wszystkich toczyly sie jak na reklamie sony – jak taki lachmyta moze jezdzic takim autem! ;)

  12. radosuaf 24 lipca 2014 o 08:19

    W sumie fakt,.. Natomiast jeśli jesteś śniadym Brytolem i jeździsz Jagiem, to każdy się w duchu modli, żeby w jego obecności nie otworzył ci się przypadkiem bagażnik ;).

    Stereotypy są jednak całkiem przydatne – widzisz 4 kółka na grillu w tylnym lusterku – przepuszczasz. Widzisz białą Octavię z kratką – przepuszczasz. Widzisz rejrestrację PGO – stosujesz zasadę ograniczonego zaufania x2. Drobne rzeczy, a bardzo pomagają w życiu :D.

  13. radosuaf 24 lipca 2014 o 08:23

    BTW, fajna historia mi się przypomniała, jak już pracowałem w uznanej firmie konsultingowej i wracając z pracy podwoziłem panią księgową na dworzec… Szliśmy przez parking na lotnisku, a tam wiadomo, beemki, audiole, mercedesy i inne cuda, a wśród nich moje 3-drzwioe Clio 1991 totalny golas z karoserią w kilku odcieniach czerwonego :). Pani przy każdym samochodzie patrzy, czy się zatrzymuję, a gdy docieramy do Reno patrzy na mnie z taką mieszanką niedowierzania i lekkiego przestrachu: "A to jest Pana samochód…". Szkoda mi tego autka, kochane było :).

    1. Tommy 24 lipca 2014 o 08:28

      Ja miałem czarną matową Fiestę XR2i odchodzoną tak, że nawet obieg wody w silniku zrobiłem na zwężkach co by mniej płynu wchodziło. Wyciąłem nawet zbędne kable i mocowania w karoserii na jakieś niepotrzebne pierdoły jak deska rodzielcza czy nagrzewnica.

      Zanim wóz wyłonił się zza zakrętu było słychać świst przytartej skrzyni i salwy z przelotowego wydechu ale mina ludzi kiedy dosłownie "wpadałem" nim pod biuro i po odpięciu szelek wysiadałem w garniturze – bezcenna

      1. radosuaf 24 lipca 2014 o 19:52

        To, co wyczytuję na blogu, w ogóle mi nie pasuje do garnituru w pracy biurowej, coś ściemniasz…

        1. Tommy 25 lipca 2014 o 07:11

          Tak naprawdę jestem Batmanem ale ciiiii…

            1. Tommy 28 lipca 2014 o 12:03

              radosuaf – zawsze chciałem chodzić do pracy w stroju batmana ale wtedy ludzie się dziwnie patrzą więc zostałem przy dżinsach i czarnym te-szicie ;}

  14. jonas 24 lipca 2014 o 08:49

    Za pisemną zgodą autora ośmielam się wrzucić swoje ogłoszenie:

    http://otomoto.pl/bmw-318-C33954703.html

    Sprawdzę, jak to jest z tymi wszystkimi ludźmi, narzekającymi na handlarzy-sukinsynów, złom komisowy i niemożność znalezienia czegoś w dobrym stanie.

    W rodzinie nikt nie chce lub nie potrzebuje takiego samochodu. Dziwni jacyś.

    1. Bio 25 lipca 2014 o 09:19

      może dlatego, że przed-lift wygląda lepiej? :D

      1. jonas 25 lipca 2014 o 13:30

        Słyszałem już różne zarzuty (dlaczego kaseciak, dlaczego nie kombi, dlaczego diesel, dlaczego nie na gaz, dlaczego ten kolor), ale że jest zbyt nowy to jeszcze nie :>

        1. Bio 25 lipca 2014 o 20:35

          Przecież nie napisałem że zbyt nowy. Po prostu stylistyka jest bebe – swapuj przód xD

          1. jonas 25 lipca 2014 o 21:44

            No ba, potem swap na diesla, lekka modyfikacja budy na kombi, przemalowanie na srebrny (bo brudu nie widać, jak mawiają) i można pchać między inne tego typu ulepy na Otomoto.

  15. PaulaCar 20 sierpnia 2014 o 10:33

    To jest zdrowe podejście – tez nie wiem gdzie ma leżeć widelec…

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *