To zadziwiające – mam na podjeździe tyle samochodów, że ledwo jestem w stanie przecisnąć się między nimi do swojego domu, a kiedy tylko nawali jeden z nich, pojawia się spory problem z tym czym właściwie miałbym zajechać po chrupki i zimne piwo.
Powiem Wam o co chodzi – kilka dni temu należąca do Izy Ibiza zaczęła stroić fochy popierdując rytmicznie na trzy cylindry (wyjaśniam zawczasu, że pod maską cylindry są cztery – żyjemy w tak chorych czasach, że nie jest to wcale takie oczywiste). Tak więc wykorzystując niezwykle skomplikowany zestaw specjalistycznych narzędzi składający się ze śrubokręta płaskiego, dwóch butelek piwa Paulaner oraz młotka, dość szybko udało mi się ustalić, że winna jest jedna z zamontowanych na świecach cewek.
Dokładnie druga od lewej – wydaje mi się, że znudzona najwyraźniej monotonią życia postanowiła z dnia na dzień zostać wspólnikiem mojego niepełnosprawnego społecznie psa.
Nic tylko leży w bezruchu, śmierdzi i nie robi absolutnie niczego co można by określić za pomocą terminu „przydatne”.
Jestem pewien, że gdyby nie była przykręcona do pokrywy zaworów to już dawno zakopałaby gdzieś moje buty.
Do czego jednak zmierzam – zastanawiacie się pewnie w czym problem skoro mam jeszcze dwa egzemplarze BMW, czerwonego Forda i Malucha, prawda? Już więc wyjaśniam – istnieje podobno coś takiego jak prawo Murphye’go. W dużym skrócie chodzi o to, że jeśli coś ma się spierdzielić, to z całą pewnością stanie się to w najmniej odpowiednim momencie. Taksówka ucieka Wam akurat wtedy gdy spieszycie się na cholernie ważne spotkanie, prąd wysiada w nocy gdy na ostatnią chwilę piszecie jakąś ważną pracę zaliczeniową, a kurier dzwoni do drzwi akurat w chwili, kiedy udaje się Wam zrobić tę idealną, idyllistycznie wspaniałą, poranną kupę.
Tak było i tym razem bo Ibizie odbiło akurat wtedy gdy po pół roku przesuwania i odwlekania tego zabiegu postanowiłem zabrać się za wymianę przednich wahaczy, przekładni kierowniczej, pompy wspomagania i paru innych drobiazgów w moim bordowym BMW. Tak więc zdemontowałem połowę samochodu i akurat wtedy Ibiza musiała zwyczajnie się spierdzielić.
I było to o tyle istotne, że bordowe 328i jest drugim samochodem, którym bez większych problemów czy strachu na co dzień porusza się Iza.
Co zatem zostało? Jak wiecie Maluch jest w proszku więc w grze ostały się dwa wolne samochody – BMW E30 oraz kabriolet od Forda. Dla mnie to aż zanadto (czasami aż nie mogę się zdecydować, który zabrać) ale problem pojawił się gdy wsiąść do nich miała ważąca jakieś 50 kilogramów Iza.
No bo spójrzcie sami – Ford jest wyposażony w stare, dobre Recaro co oznacza, że siadając w nie Wasz tyłek wpada w czasoprzestrzeń tak głęboką, odległą i zapomnianą, że wysiadając możecie spędzić dobre kilka godzin na jego poszukiwaniach. To najniżej położone fotele jakie znam i są świetne kiedy macie przynajmniej ten metr osiemdziesiąt – macie wrażenie, że bierzecie właśnie udział w zawodach kartingowych. Niemal czujecie jak Wasz tyłek prześlizguje się zaledwie milimetry nad powierzchnią asfaltu.
Kiedy jednak, podobnie jak Iza większość czasu zamiast w kolejce po wzrost spędziliście w tej z napisem „idealne cycki” i „omójboże jakie oczy”, pojawia się pewien problem.
Po zajęciu miejsca w fotelu, zamiast linii maski, przed oczami macie zamontowaną pod kolumną kierowniczą wajchę służącą do jej otwierania.
Drugi problem to zawieszenie, a dokładniej rzecz ujmując – jego brak. Ford prowadzi się jakby koła były przyspawane do podwozia na stałe – prześwit wynosi około czterech centymetrów, a do tego przednie amortyzatory zawsze mam ustawione na opcję sasha-ultra-hard (jakby zwykłe nastawy ograniczające pracę amortyzatorów do zakresu 2 centymetrów były zbyt komfortowe). A, że Iza pracuje blisko centrum to z tego powodu pojawia się spory problem związany z parkowaniem.
Wjechanie tym naleśnikiem na krawężnik jest niemożliwe, a najbliższe wolne miejsce parkingowe, na które będzie on w stanie się wdrapać bez pomocy dźwigu albo kompletu najazdów i lewarka znajduje się gdzieś w okolicach szpitala wojewódzkiego i ma namalowany znaczek „H”.
Tak więc dla Izy Ford odpada – zostało nam zatem już tylko obłędnie pistacjowe BMW E30.
I teraz tak – jeśli próbowaliście odkręcić kiedyś słoik z dżemem przygotowany kilka miesięcy wcześniej przez swoją babcię to powinno dać Wam jakiś obraz na temat tego, jak w tym samochodzie obsługuje się koło kierownicy. To nie jest samochód z epoki, w której ster obraca się ruchem palca w akompaniamencie wymownego buczenia dobiegającego z okolic pompy wspomagania.
To samochód dla twardzieli i bóg mi świadkiem, że wystarczy dwa razy zaparkować prostopadle żeby Wasze bicepsy zaczęły przypominać te należące do Sylvestra Stallone z drugiej części „Rambo”.
Kiedy już ruszycie to jest ok, ale samo skręcenie kół podczas postoju zużywa takie ilości kalorii, że chwilami dziwię się, że w klubach fitness zamiast tych wszystkich gejowskich rowerków nie stawiają symulatorów parkowania BMW E30 w wersji bez wspomagania.
Kupcie taki wóz swojej dziewczynie, a gwarantuję Wam, że po pół roku będziecie mieli cholernie uzasadnione obawy przed powrotem po pijaku z imprezy o piątej nad ranem.
Technicznego lewego prostego na twarz możecie po prostu nie przeżyć.
Poza tym z powodu zamontowanego pod maską gaźnika nadal żyję w strachu i i nie dotykam śrub regulacyjnych pomimo, że silnik gaśnie średnio co piętnaście sekund – nie mam teraz czasu na czytanie literatury technicznej dlatego zwyczajnie nie chcę niczego spierdzielić.
Tak więc z jednej strony mam podjazd przypominający podupadający autokomis, a z drugiej kiedy przychodzi co do czego, zwyczajnie nie mam czym jeździć. Teraz jestem skazany na Forda bo to jedyny wolny i nie rozgrzebany samochód jaki został.
Nie, żebym się z tego powodu gniewał ale to mimo wszystko ponad 20 letni Ford więc sama świadomość, że na ten moment nie mam już żadnego awaryjnego samochodu powoduje swego rodzaju wewnętrzny niepokój.
Poza tym nie mogę też doczekać się aż sprawdzę jak prowadzi się nieco udoskonalone 328i.
W kwestii samochodów zdecydowanie polecam rubaszne filge z grupą ślicznotek o różnych charakterach ;}
Po ciul te czarne prostokaty… Problem znam, aut od cholery i nie ma czym pojechac. BTW – tez juz jestem uzytkownikiem chamskiej marki dla burakow :D Kupilem sobie Sraudi ;) Co prawda nie A3 ani A4 na glebie ani A5 w dizelku tylko 100 C3 2.3R5 Quattro ale ciagle Sraudi.
BTW2 – jesli przytragasz E30 do Krk to ogarniemy temat. W najgorszym razie odda sie do regeneracji do jednego z pra starych zakladow.
Możliwe, że pod koniec tygodnia E30 ustąpi miejsca E28 więc póki co specjalnie się tym gaźnikiem nie przejmuję (z drugiej strony czas na dostarczenie tego do Krakowa będzie pewnie porównywalny z rozkminieniem regulacji tego ustrojstwa więc jeśli bardzo mnie wkurzy to w końcu się za niego zabiorę).
Beddie i Ałdi : D A dresik i płytę Skillexa już masz? : >
Kupujesz E28? :D Ziom, zapuszczasz jądra :D W Cieszynie było tanie z M20B20 do ukochania wizualnego za drobniaki. W razie W wal z gaznikiem, lubie sie z tym babrac. Zanim sie to wyreguluke trzeba wyczyscic go i skalibrowac mniej wiecej. A Sraudi kupiłem na tyrowóz codzienny. Tylko jest problem – polubilem tą paskude za dźwięk R5 i kosmiczne zapasy przyczepności. A do cygara to nie dresil i Skrillex tylko wąsy i taksometr. Brzuch już mam ;)
Chyba właśnie o tym samym e28 mówimy ;} I co jak co ale z gamy dostępnych dla zwykłego śmiertelnika Audi wybrałeś jeden z fajniejszych modeli.
Tez mi sie wydaje w miare ok, tym bardziej ze ma 7 zegarow, drewno, polkubelki i.tylna blende z lampami od V8 :D Daj znac jak wyrwiesz E28, wybieram sie do Oswiecimia, wiec moge sie zapedzic na ogledziny ;)
Jesssu, jakie to życiowe! Bo wiesz, dałam do zrobienia zawieszenie… Nie mam auta od 6 dni i 14 godzin, czuję się z tym źle i okropnie, przeżywam bo zmuszona jestem jeździć peugeotem 106 w dieslu, który jest cholernie mały. I pal sześć, że nie ma wspomagania, bo moja dziewczyna też go nie ma – ale na miłość boską, układ kierowniczy jest zrobiony tak, bym JA stresowała się wsiadając do auta.
Chociaż z drugiej strony – wciągnęłam dziś na drugie piętro 2 pełne butle prop-but, to chyba nic już mnie nie pokona.
A tak całkiem po kobiecemu: PO PROSTU NIE DOCENIASZ IZY, O!
Iza wróciła z pracy i tak się jej spodobała pistacja, że nie chce oddać ;}
Mówiłam, że nie doceniasz
;p
W obecnej sytuacji zaczynam mieć obawy przed wpuszczaniem Izy do garażu – jeszcze się jej babranie w smarze i oleju spodoba i dostanę eksmisję : D
Na Twoim miejscu składałabym papiery o pozwolenie na budowę drugiego garażu : D
Zrobiłem to już jakiś czas temu ;}
To może na chwile obecną zadowoli ją twoja dzika czerwona spawarka :> Od tak dawna zagadujesz, chwalisz że wyglądają razem sexi. Może idąc za ciosem, wstrzeliwując się w jej dobry humor i pęd za tym wszystkim, uda się ja namówić na bliższe spotkanie :)
Myślałem, że tylko ja mam takie problemy. :D Niedawno w nastoletniej końcówki drążków (w szczególności prawy) były stały się ozdobą. Przez to samo pomyślenie o otwarciu okna, a już pomyślenie o zimnym łokciu powodowało zmianę toru jazdy, a poziomem skrętności przypominała auta z NASCAR. ;)
Do sedna, w domu stoją jeszcze dwa samochody. Trzeba było w końcu dokupić resztę gratów do naprawy (przecież jak koła są zdjęte to tyle innych rzeczy, które są do zrobienia/w gronie podejrzeń). Oczywiście jest jeszcze druga Japonka, która jak chciałem w zamiast potrzebowałem to znikała z mojego pola widzenia szybciej trwa przeprawa teleporterem. Zostaje jeszcze nastoletnia Czeszka. Hmmm…, sytuacja analogiczna do z młodszą tylko dochodziło jeszcze mnóstwo innych pierdół przez co i tak nastoletnią jechałem/rezygnowałem z ruszania się z domu.
Teraz zastanawiam się czy aby nie sprawić sobie jakiegoś awaryjnego Malucha, Trabanta bądź jakieś z deka zgruzowanego BMW. ;)
U mnie wygląda to tak że:
Wymieniam coś w samochodzie, oczywiście kończy się to na remoncie całego zawieszenia. Po miesiącu składam to do kupy, jeżdżę jeden dzień i rozbieram następną połowę samochodu bo śruba była zła. I tak w kółko…. :D Dobrze że bóg dał nam samochody służbowe AMEN!
Widzisz, my z Tadeuszem te służbowe sobie musieliśmy sami zorganizować. Mają ponad 20 lat, jeden nie ma dachu i zawieszenia, a drugi lubi brokat i grube rury wydechowe… Ech..jaka korporacja taka flota… ;}
haha, stary ja pol roku temu mialem sytuacje w ktorej mialem 4 samochody i jezdzilem autem zastepczym z wypozyczalni :D
tak to juz jest i co zrobisz :P
Hahaha, a myślałem, że to ja mam z tym problemy : D
Dlaczego zasłonięte cycki?! Już konkurs z kolorowymi żaróweczkami zapalił mi awaryjną, nomen omen, żarówkę w głowie, a teraz to… Boję się, że przy następnym wejściu przeczytam recenzję nowego balsamu na noc dla mężczyzn albo płyty One Direction…
Tutaj jest link do właściwej wersji zdjęcia:
http://www.fakt.pl/m/crop/-900/-900/faktonline/635114892659998908.jpg
Hmmm… Mnie berlina sportivo zawiodła tylko 2 razy:
a/ nie była w stanie wyjechać z miejsca parkingowego zimą – tzn. może by i była, ale bałbym się potem nią jechać, bo mam dość pochyłe dróżki wokół domu; tak się kończy jeżdżenie na całorocznych zimą
b/ rozładował jej się akumulator (jest już nowy)
Znaczy pomijam fakt, że niedługo stukną jej 2 lata, a ja zrobiłem nią jakieś 3 tys. km, z czego chyba ponad połowę na Torze Poznań :).
@radosuaf – bo Iza ;}
Poza tym pragnę zauważyć, że zepsuła się Ibiza czyli zdecydowanie najnowszy i najmniej tknięty moimi lewymi rękami samochód w rodzinie.
Przypadek?
Tak, a wrzucenie zdjęcia z paskami spowoduje, że zinterpretuje to: "mój luby na pewno nie patrzy na cycki innych kobiet". To chyba byłoby obrażanie Jej inteligencji, prawda? :)
No ale dobra, drażliwy temat, wróćmy do
złomusamochodów..Ale sam przyznasz, że w 100% spełnia to założenia kobiecej logiki, co nie? ; D
A już tak na serio – kusiło mnie, żeby zostawić bez pasków i sprawdzić jak cycki wpływają na ilość odwiedzin wpisu ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że jedyne rozebrane ślicznotki jakie chcę mieć na tym moim internetowym straganie to właśnie przygotowane do lakierowania Alfy Romeo ;}
Powiedziałbym, że jest dokładnie odwrotnie, nawet gdybyś wkleił foto w tym stylu:
to by uznała: "Na pewno się gapił na jej cycki" :D.
Jest w PL do kupienia 75 bez silnika za 1.000 zł. Zainteresowany?
Możliwe, że końcem tygodnia będę miał na placu e28 więc póki co się wstrzymuję ;}
I to jest ten dobrobyt, o który walczyli nasi ojcowie/dzidkowie. ;) A ja problem mam z głowy jeżdźąc od lat jedną Skodziną.
Wyobraź sobie ten ból kiedy ludzie mają tylko jedno auto! I to bez innego zastępczego firmowego, znajomego, dziewczyny czy kolegi. A serwisować trzeba! :)
Swoją drogą masz szczęście że masz gdzie je trzymać bo masz domek. Czujesz ten bół dupy sąsiadów gdyby pod blokiem stały 3 z 4 twoich autek, bo robił byś wszystko w jakimś wynajętym garażu :) Miałbyś straż miejską u siebie co weekend, i petycje co 2 dni :D
Zdecydowanie byłbym największym chujem na dzielnicy ;}
Pod moim blokiem stoją moje 3 :). Na razie nie ma dramatu, bo średnia wieku 3 samochodów to 13 lat, z uwzględnieniem jednego 3-letniego :D.