Ponieważ jakiś czas temu Iza miała urodziny (tak, znów osiemnaste jakby się ktoś pytał) postanowiłem zorganizować jej z tej okazji tort przynajmniej po części tak wyjątkowy jak ona sama. Podejrzewam, że wiecie czego można się spodziewać po wpuszczeniu do kuchni kogoś, kto wszystkie problemy zwykł rozwiązywać za pomocą młotka i łyżki do opon, prawda?
Tym razem jednak wcale nie było tak źle.
Nikt nie zginął, nie była konieczna interwencja straży pożarnej, a kuchnia nadal nadaje się do eksploatacji.
Do rzeczy jednak. W sobotni poranek na kilka godzin zablokowałem wspomnianą kuchnię zmuszając połowę rodziny do przymusowej i niekoniecznie zaplanowanej diety. Plan był prosty – ma być kolorowo i jadalnie (przynajmniej na tyle by obyło się bez interwencji pogotowia ratunkowego).
Teraz uwaga – wyszło mniej więcej tak:
Poniżej macie kilka zdjęć z procesu powstawania (tak, każdy musiałem piec osobno):
Uprzedzając pytania:
Fioletowy: płyn hamulcowy, domestos, sok z gumijagód
Niebieski: płyn chłodniczy „grosik”
Zielony: szpinak, groszek, amfetamina
Żółty: tego z pewnością wolicie nie wiedzieć
Pomarańczowy: olej półsyntetyczny, żwirek dla kota
Czerwony: dwie białe myszy i sokowirówka.
A więc od dziś mówcie mi Tommy Webasto. Tfu! Valastro!
A na następne osiemnaste urodziny zrobię Izie tort w kształcie wałka rozrządu.
Pozdrawiam,
Tommy V.
Czyli dobrze zrobiłem, że nie pytałem przez maila co tak kolorowo.
I trafnie zapytałem o ilość ciężko rannych :]
Jak ja Was dobrze znam… ;)
Zapomniałeś tylko powypełniać szpar między wafelkami szpachlą ;)
Ja nie szpachluję jak nie trzeba – wolę wafla wyklepać ;)
Gratulacje i szacun za włożoną pracę. Musiał być pyszny.
No i oczywiście wszystkiego najlepszego dla Izy :)
Jako osobnik płci odmiennej niż większość śledzących tego bloga nie mogę się powstrzymac przed zadaniem nastepujących pytań :Czy to są placki z ciasta biszkoptowego + barwniki spożywcze?? na 1 placek poszły po 2 jaja jak to w przyrodzie bywa czy więcej ?? Ile trzymałeś placki w piekarniku? Nasączałeś czymś przed przekładaniem masą ??
Masa do przekładania ze śnieżki czy normalnie ubijaleś kremówke??
Widzisz Antares, to nie jest do końca biszkopt (dokonałem w nim kilku drobnych modyfikacji – wywaliłem żółtka, dodałem więcej mleka itd). Ciasto mieszałem jako całość i dopiero potem dzieliłem je na równe porcje więc nie powiem Ci ile jajek przypada na jeden placek (szczerze mówiąc nie jestem nawet do końca pewien ile w ogóle ich wbiłem – robiłem to na oko tak, żeby masa miała jakąś sensowną konsystencję).
Placków niczym nie nasączałem (chociaż kusił mnie leżący w szafce likier migdałowy), a w piecu trzymałem je na tyle długo, żeby na krawędziach zaczynały się delikatnie rumienić.
A masa to już w ogóle UFO bo użyłem w niej między innymi serka mascarpone,galaretki i paru innych rzeczy, których nie jestem w stanie prawidłowo określić ani zidentyfikować :]
No tak :) Posądzanie tak kreatywnego osobnika podażającego za swoimi własnymi pomysłami i zasadami o upieczenie stereotypowego biszkoptu przekładanego najnormalniejszą masą było ogromnym błędem :)
Wydaje mi się, że istnieje bardzo cienka granica pomiędzy kreatywnością, a zwyczajną ignorancją… ;)
A moze właśnie to pierwsze to czesem rezultat drugiego :) Chyba tak :)
Wydaje mi się, że w wypadku sytuacji, o której mówisz to się nie nazywa "kreatywność" tylko "fart" :)
Dobra dobra, zwał jak zwał ja i tak bedę podziwiać, wzdychać i umierac z zachwytu :)
Czyli po prostu masz talent ;)