Kolejna porcja wieści z prentkiego garażu

Po wstawieniu podłogi, korzystając z odrobiny wolnego czasu zabrałem się w końcu za drugą stronę nadwozia w pomarańczy. Zacząłem od wymiany wzmocnienia ściany bocznej, mocowania progu i gniazda lewarka. Po wywaleniu totalnie skorodowanego elementu wyglądało to tak:

Musiałem wymienić jeszcze zmęczony dolny kołnierz i uzupełnić brakujący fragment przy podłodze – tutaj już po zabiegu:

I w końcu wstawić na gotowo nowe wzmocnienie i gniazdo lewarka:

Następnie zabrałem się za tylny narożnik (o dziwo był w znacznie lepszym stanie niż ten po stronie kierowcy). Po wycięciu trocin wyglądało to tak:

Wyglądem nadkola wewnętrznego się nie przejmujcie – będę je dziś wymieniał, ale zostawiam to na sam koniec, kiedy już będę miał gotowe wszystkie inne, powiązane z nim elementy.

Idąc jednak dalej – ponieważ kołnierz, do którego będę mocował reperaturkę był w kiepskim stanie:

musiałem również go wyciąć:

a potem zrobić sobie nowy:

następnie uzupełniłem jeszcze mocowanie do czołowej części reperaturki:

I mogłem spokojnie zabrać się za przygotowanie szablonu:

Wykonany z blachy element wygląda tak:

A tak już po przypasowaniu do nadwozia:

Dolną krawędź specjalnie zostawiłem dłuższą – po wspawaniu będzie mi łatwiej złapać ją żabkami i wyprowadzić sobie odpowiednie wygięcie rantu – tak, żeby element dopasował się do reszty nadkola. Dopiero wtedy dotnę ją równo i wygładzę.

Dziś muszę to wspawać i w ten sam sposób wyprodukować sobie łatkę na element, którym zamknę profil od przodu. Wtedy zdejmę resztę poszycia błotnika i wymienię nadkole wewnętrzne.

Po zabezpieczeniu całości podkładem będę mógł już na spokojnie zamykać błotnik i próg.

Kolejne wieści na dniach.

Pozdrawiam,

Tommy

9 Komentarzy

  1. Szasta 10 listopada 2014 o 20:58

    Kawał roboty.! 

     

    A to nie przypadkiem część 7?

    1. Tommy 12 listopada 2014 o 08:23

      Nie wiem, mój doktorat z matematyki z allegro nie obejmował takich skomplikowanych zagadnień

  2. michal 12 listopada 2014 o 01:12

    Extra robota, sam chciałbym tak potrafić tylko jedno mnie martwi. To zbieranina spawów i łatek – jak ze sztywnością? nie lata jak szmata na wietrze?

    1. Tommy 12 listopada 2014 o 08:26

      Zdecydowaną większość elementów wymieniam w sposób, w jaki zamontowano je fabrycznie – rozwiercam oryginalne zgrzewy, a nowe elementy mocuję punktowo w ich miejsce. Nie ma tu zbyt wiele gównorzeźby (takie docinane łatki mam w zasadzie tylko w tylnych narożnikach).

      Poza tym elementy wymieniam po kolei, tak, żeby zachować cały czas sztywność nadwozia (np. podłogę wymieniłem dopiero po wstawieniu nowego progu). Dodatkowo całe nadwozie mam też usztywnione tymczasową klatką (jest opisana we wcześniejszych etapach fotorelacji więc możesz zerknąć).

      1. michal 12 listopada 2014 o 10:15

        Wcale nie twierdze ze to gównorzęźba, a klatkę widziałem profi robota. Dla mnie gdybyś robote nagrywał np. Go Pro to relacje powinny lecieć w piątkowym superkinie.

        Ogólnie kawałki i spawy to nie duże arkusze jak w oryginale. Teraz bedzie super ale co gdy wyjmiesz klatkę i zrobisz kilka bączków bokiem na mokrym asfalcie + ostre hamowanie. Wtedy sporo może się 'rozchwiać'.

        Czy też planujesz dla usztywnienia rozpórke?

        1. Tommy 12 listopada 2014 o 10:27

          Widzisz, punkty montażowe poszczególnych elementów zostały wymyślone przez fabrykę więc jeśli tylko będziesz się ich trzymał to zarówno ilość zgrzewów (u mnie zastąpionych spawami) jak i ich umiejscowienie zapewnią budzie fabryczną sztywność i wytrzymałość.

          I nie ma tu znaczenia, czy będziesz latał bokami czy może jeździł po dziurach etc – naprężenia będą rozchodziły się po budzie w taki sam sposób jak w fabrycznie nowym nadwoziu.

          Cała zabawa polega na tym, żeby zachować geometrię i ułożenie nadwozia podczas naprawy – czyli właśnie zastosować klatkę, wymieniać elementy partiami, żeby zbytnio w jednej chwili nie osłabiać konstrukcji, dbać o ich dobre spasowanie blach i wysoką jakość spawów (przetop i powierzchnia styków).

          Tak wykonana wymiana blach nie spowoduje żadnych strat w sztywności budy, a może nawet ją poprawić (jeśli np. dołożysz więcej spawów albo wykonasz je bardziej dokładnie).

          Rozpórek nie planuję – maluch ma zostać we względnej serii (rozważam tylko minimalne obniżenie zawieszenia żeby koła nie robiły plusów) więc będą one zbędne ;}

  3. Witkowski 17 listopada 2014 o 08:36

    Ładnie dopasowałeś ; )
     

    1. Tommy 17 listopada 2014 o 12:21

      To w sumie ciekawe, że z jednej strony potrafię nie najgorzej dopasować blachę na reperaturki, a z drugiej mam trudności z dopasowaniem do siebie dwóch takich samych skarpetek (dzisiaj znowu lewą mam inną)

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *