Jak zapewne wiecie, jednym z najbardziej prestiżowych wyróżnień, jakie może uzyskać samochód jest tytuł „Car of the year”. Coroczny konkurs, w którym swe głosy oddają dziennikarze motoryzacyjni w tym roku dał dupy na całej linii.

Ktoś tam musiał chyba skasować jakiś wózek golfowy, bo przez pomyłkę tytuł samochodu roku otrzymała mobilna frytkownica, a nie samochód.

Kiedy zobaczyłem listę nominowanych uśmiechnąłem się pod nosem i stwierdziłem, że na bank wygra Alfa, albo Citroen. Nie przepadam za francuskimi samochodami, szczególnie tymi współczesnymi, niemniej jednak te marki to jedne z ostatnich, które produkują jeszcze samochody różniące się między sobą bardziej niż dwie paczki makaronu.

Jeśli jakiś producent jest w stanie stworzyć na przykład niepowtarzalne zagłówki, które będą cholernie niefunkcjonalne, ale przy tym i zatrważająco piękne, to jest to właśnie Alfa i Citroen.

Reszta zrobi takie same nudne wzory, bo dzięki temu uszyje je ten sam zakład zatrudniający chińczyków w zielonych kubraczkach, cena będzie niższa, a nikt nie posądzi ich o kiepskie rozwiązania.

Nominację uzyskała także terenowa Dacia, wyposażona w system odpadania zderzaków sterowany trzaśnięciem drzwiami, oraz volvo, które dzięki mojej kampanii promocyjnej Hyundaia niedługo zbankrutuje.

Jest też kilka minivanów, ale uznam to za błąd blondynki przepisującej do komputera listę nominacji otrzymaną od przewodniczącego jury. No i oczywiście nasz laureat – Frytkownica.

Zastanawia mnie czym ten samochód zaskarbił sobie miłość jury. Może to innowacyjność (napęd elektryczny) lub ekologiczność (napęd elektryczny) ? Biorąc pod uwagę, że pierwszy samochód o napędzie elektrycznym powstał w roku 1884, a ponad 60% „ekologicznej” energii elektrycznej pochodzi z elektrowni cieplnych (w 2001 było to 64,5%) to chyba jednak nie to.

Może więc jest to spowodowane piękną linią i stylistyką?

Chyba jednak też nie…

Dlaczego więc grupa gości, żyjących z pisania o samochodach przydzieliła tytuł najlepszego samochodu roku 2011 brzydkiej, nieekologicznej i nieinnowacyjnej frytkownicy*

wykonana z plastiku i śladowych ilości metalu, w środku ma olej, wpierdziela ogromne ilości prądu, wypordukowali ją azjaci i zapewne nie chcielibyście jej dostać pod choinkę – dlatego frtykownica

Nie wiem dlaczego, ale nie zdziwiłbym się, gdyby wszyscy głosujący na nissana spotkali się za jakieś 2 miesiące w luksusowym hotelu na darmowych wczasach uzbrojeni w upominki z logiem pewnego japońskiego producenta samochodów… Ale cholera wie.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *