Powiem Wam, że to co na Nurburgringu spodobało mi się najbardziej to to, że można spotkać tu samochody i ludzi z absolutnie każdego zakątka motoryzacyjnej społeczności.
Starszy gość w zaklatkowanym e30 touring z kilkusetkonnym silnikiem i plastikowymi szybami goni się na jednej pętli z Japończykiem w profesjonalnie przygotowanej, wyścigowej Suprze, blondynką w pachnącym nowością Aston Martinie i młodym gościu w seryjnym Fiacie Uno Turbo.
A najlepsze jest to, że to po prostu działa
Na przylegającym do toru parkingu panuje klimat rodem z pierwszych części szybkich i wściekłych- są tu setki różnych ludzi, których łączy ta sama, napędzana benzyną i brakiem zdrowego rozsądku pasja.
Nurburgring to nie jest po prostu tor wyścigowy.
To nasz dom.