Koncepcja otaczania się starymi, nieco sfatygowanymi rzeczami zawsze wydawała mi się niezwykle atrakcyjna (oczywiście o ile wykluczymy z tego kręgu kobiety oraz jedzenie). Chodzi o to, że zawsze podobały mi się przedmioty, które na przestrzeni lat zdobywały coś, co wiele osób (co nawiasem mówiąc uważam za pomyłkę) zwykło określać mianem „duszy”.

Chodzi o to, że tak naprawdę żaden przedmiot nie jest w stanie zyskać duszy. W przeciwnym wypadku prokuratura, zamiast zajmować się problemem przybierających wyzywające pozy ministrantów musiałaby znaleźć sposób na zatrzymanie rosnącej liczby gwałtów dokonywanych na zaparkowanych w ciemnych uliczkach volkswagenach garbusach.

Bo widzicie, jestem zdania, że gdyby facet posiadający czerwoną Alfę Romeo był w stanie pogadać z nią o ostatnim meczu Barcelony albo napić się z nią wina to dość szybko doszedłby do wniosku, że ta długowłosa istota zajmująca od czasu do czasu jego łazienkę jest mu zwyczajnie zbędna. To skutkowałoby skrajnie ujemnym przyrostem naturalnym i wzrostem ilości krótko ostrzyżonych feministek noszących te okropne żakiety i narzekających na fakt, że faceci już dawno stracili ochotę na to, żeby posiąść je na kuchennym stole.

A stąd już tylko krok do wizji świata rodem Seksmisji.

Moim zdaniem przedmioty wcale nie zyskują własnej osobowości, ale z biegiem czasu przesiąkają czymś co określiłbym mianem „zapachu minionej epoki”. Chodzi o to, że praktycznie każda podeszła wiekiem rzecz pobudza wyobraźnię i zachęca nas do zastanowienia się przez chwilę nad czasem, który już przeminął. To taki wehikuł czasu. Kiedyś dla przykładu wpadła mi w ręce sportowa kierownica pochodząca z lat 60-tych. Ponieważ o latach 60-tych wiem jedynie tyle, że ludzie byli wtedy czarnobiali, a amerykanie budowali wówczas najfajniejsze muscle cary, mogłem tylko domyślać się jaka była jej historia.

Nie wiedziałem więc kompletnie nic o tym okrągłym kawałku skóry i metalu ale wierzcie mi – samo trzymanie jej w rękach było niesamowitym przeżyciem.

Kiedy uświadamiałem sobie, że mogła ona być zamontowana w wyścigowej Alfie biorącej udział w rajdzie Monte Carlo, omal nie dostałem orgazmu.

Aż tak fajny był to zabytek.

Niestety jednak efektem ubocznym starzenia się tego typu przedmiotów jest też znaczący wzrost ich cen. Kiedyś chciałem kupić sobie zabytkowe pianino ale po przeglądnięciu kilku stron na allegro doszedłem do wniosku, że jednym zabytkiem na jaki obecnie mnie stać jest komplet plastikowych filiżanek pochodzących z epoki określanej przez znawców sztuki jako wczesny gierek.

Ewentualnie mógłbym szarpnąć się jeszcze na niepełną kolekcję zabawek z Kinder niespodzianki sezon 1997.

To strasznie demotywujące…

Później wpadłem na pomysł, że mógłbym przecież kupić sobie jakieś współczesne meble, które za 40-50 lat staną się automatycznie pełnoprawnymi antykami. Wizja siedzenia w starym, dębowym gabinecie ze szklaneczką szkockiej w jednej i trzecim tomem komiksu „Dragon Ball” w drugiej ręce wydała mi się niezwykle pociągająca. Byłbym wtedy emerytem z klasą – wiecie, takim co samym wyglądem wzbudza szacun i poważanie. Od razu przed oczami stanął mi Sean Connery w jednej ze scen „Ligii niezwykłych dżentelmenów”

Ale potem przypomniałem sobie, że ja przecież wcale nie wyglądam jak Sean Connery.

Bardziej jak Klakier.

Poza tym kiedy sprawdziłem ofertę dębowych mebli dostępnych w pobliskim salonie doszedłem do wniosku, że po spadku zaufania do złota wywołanym radosną działalnością Marcina P. ludzie najwyraźniej zaczęli inwestować swoje oszczędności w drewno.

W życiu nie przypuszczałem, że drewniane krzesło może kosztować aż tyle.

W zeszłym roku za taką kasę kupiłem w IKEI cały komplet mebli do salonu i jeszcze zostało mi parę złotych na heroinę i dziwki. A teraz stać mnie co najwyżej na wątpliwej urody taboret.

Podobnie wygląda sprawa samochodów. Kiedy kilka lat temu zastanawiałem się na jakiego grata powinienem wydać moje oszczędności życia, przez gazety z ogłoszeniami co chwila przewijały się BMW e21, Ople Ascona czy Fordy Escorty XR3i trzeciej generacji.

A teraz chcąc kupić jeden z tych modeli musicie posiadać linię kredytową większą niż sam ZUS.

Od jakiegoś czasu rozglądam się za BMW e28 i muszę przyznać, że znalezienie w miarę zdrowego egzemplarza kosztującego mniej niż 10 tysięcy złotych graniczy z cudem. Jeśli wziąć pod uwagę, że dalsze przywrócenie go do idealnego stanu i uzupełnienie o parę fajnych detali pochłonie kolejne 10-20 tysięcy to zaczyna się z tego robić całkiem droga impreza.

I pomyśleć, że jeszcze parę lat temu taki wóz kosztował niewiele więcej niż worek ziemniaków.

Ma to jednak swoje dobre strony.

Obecnie jestem na etapie uzbrajania mojego E36 w brakujące elementy m-pakietu i kolejne dodatki z dość szerokiej listy wyposażenia. Mam już więc tylny zderzak, nakładki na progi, tylne zagłówki oraz większość elementów wnętrza wykonanych z ciemnego drewna. Zdobyłem też metalowe klamki wewnętrzne (te plastikowe sprawiają wrażenie cholernie tandetnych), a za niedługo dorzucę jeszcze sportowy mechanizm różnicowy, pompowane oparcia foteli i automatyczną antenę w błotniku.

Tym samym, jak wynika z moich wyliczeń, za jakieś dwadzieścia pięć lat moje BMW powinno być warte około 54 432 732,98 euro

Albo coś koło tego (nigdy nie wiem gdzie dać ten cholerny przecinek).

Tak więc jeśli nie wiecie co zrobić z odrobiną zalegającej w skarpetce gotówki to słuchajcie. Kupcie sobie jakiś tani obecnie model BMW. A potem odbudujcie swoje BMW i uzupełnijcie je o kilka unikatowych dodatków. Dbajcie o nie, serwisujcie i utrzymujcie je w nienagannym stanie technicznym.

Jestem pewien, że jeśli wytrwacie 20-30 lat, będzie ono warte znacznie, znacznie więcej.

A nawet jeśli nie to i tak zyskacie coś co trudno wyrazić liczbami.

Wyobraźcie sobie Waszego syna lub córkę, w chwili gdy otrzymują w prezencie pewne dość archaicznie wyglądające kluczyki.

Nie wiem jak Wy, ale ja na ich miejscu oszalałbym z radości.

39 Komentarzy

  1. Baju 10 października 2013 o 20:02

    Nie mogę odnieść się do artykułu, poza krótkim "super, znowu Tommy coś fajnego napisał, E28 najlepsze BMW" :). Mam za to radę dla wszelakich funduszy typu OFE. Przedstawcie ofertę o nazwie "Tylnonapędowy fundusz emerytalny", a z miejsca będziecie moim typem nr 1.

  2. PrzeMOC 10 października 2013 o 20:16

    włśnie dlatego w dylemacie jakie auto kupić za ciężko zarobione grosze wygrywa u mnie e34 z V8 lub m50b25 ewentualnie i na takie auto powoli poluję :)

    1. Tommy 11 października 2013 o 08:01

      Trzymam kciuki i liczę na jakieś fotki do wrzucenia na prentkiego ;}

  3. Bio 10 października 2013 o 20:17

    No i właściwie dzisiaj parę godzin wstecz o tym gadaliśmy… trudno się nie zgodzić, chociaż ja pozostanę przy określaniu "duszą" tego całego bagażu, które samochód przeszedł ;)

    1. Tommy 11 października 2013 o 08:03

      Jak widzisz po Twoim zniknięciu nadal dość intensywnie nad tym myślałem. Ech,gdyby e28 było odrobinę tańsze to już bym kopytkował za zachodnią granicę z lawetą i kopertą pełną cieplutkich ojro.

  4. Jurek 11 października 2013 o 09:20

    Dostałem takie dość archaiczne kluczyki. Jednak nikt nie był zachwycony moją postawą, a nie zajechałem ani jednego silnika, ba, elementu. Nawet udało mi się odmulić jednostkę napędową.

    I w sumie jeszcze czarno to widzę, aby potencjalni potomkowie wstrzelili się w mój punkt myślenia, potrafili obejść się z taką wisienką na torcie tak, jak samemu się myśli. 

    Takie spojrzenie nieco z boku… ; )

  5. Beddie 11 października 2013 o 10:28

    Tommy, czestuj się :)
    http://tablica.pl/oferta/sprzedam-bmw-e-28-CID5-ID2tRmT.html#99583dbf69
    http://tablica.pl/oferta/bmw-e12-CID5-ID2a737.html#99583dbf69
    http://tablica.pl/oferta/bmw-e28-CID5-ID3gRxX.html#99583dbf69
    http://tablica.pl/oferta/bmw-518-CID5-ID3jUIz.html#99583dbf69
    http://tablica.pl/oferta/bmw-525e-e28-CID5-ID3HcLj.html#99583dbf69
    http://tablica.pl/oferta/bmw-e28-rekin-elektyka-benzyna-lpg-CID5-ID2BLuw.html#99583dbf69  to Ci moge obadać
    http://tablica.pl/oferta/bmw-e28-520i-rekin-m20b20-CID5-ID3nAiP.html#99583dbf69
    http://tablica.pl/oferta/bmw-520-zamiana-1987-CID5-ID2P8Of.html#99583dbf69
    http://tablica.pl/oferta/bmw-e28-520-CID5-ID2QvwT.html#99583dbf69

    1. Tommy 11 października 2013 o 10:37

      Czekam tylko aż sprzeda się 328 ;]

      P.S – Jakąś babę sobie znajdź bo ewidentnie masz za dużo wolnego czasu chłopie;}

      1. Beddie 11 października 2013 o 10:58

        Babe mam, po prostu w pracy siedzę :P Wyłuskanie tych kilku gruzów podczas codziennego przeglądu ogłoszeń zajęło jakieś 2 minuty, kwestia wprawy ;)

      2. Baju 11 października 2013 o 11:08

        U mnie w mieścinie niedaleko pewnego warsztatu stoi E28 w bronzitbeige metallic (to chyba 525e, ale głowy nie dam). Wygląda na kompletną, maska w czarnym macie, oryginalne stalówki z kapselkami. Nie ma założonych rejestracji, stoi już jakiś czas, ale rudej na zewnątrz nie widać. Popytać? :)

        1. Tommy 11 października 2013 o 11:31

          Jeśli masz możliwość to podpytaj. Ja co prawda jeszcze zbieram budżet ale może uda mi się na dniach spieniężyć parę rzeczy

  6. SPGM1903 11 października 2013 o 10:53

    Myśmy się wszyscy po prostu za późno i zbyt biednie urodzili. Takie poszukiwania to już tylko rozpaczliwa próba nadążenia za czymś, co przeminęło. Te modele BMW nie będą tańsze ani nie będzie ich więcej. Ceny też nie spadną, więc będzie z dostępnością coraz gorzej i płacić będziem coraz więcej.
    Uświadomiło mi to, ty Autorze w zasadzie także, że jak patrzę na swój model to wygląda on wyjątkowo żałośnie na tle innych modeli z tego rocznika i gatunku. Sam emont, tj zrobienei go bezpiecznym, zeżarło mi 5kzł! A to tylko podzespoły zawieszenia i hamowania… A co z wyglądem? Blacha, rdza, progi, plastiki… to też cholernie droga impreza. No i w późniejszym czasie – remont silnika. Gigantyczne pieniądze, których nie mam! A chciałbym tym pojazdem jeszcze jakiś czas się przemieszczać i nie musieć znowu polować na niewiadomo jakie okazje na samochód z podejrzaną przeszłością (bo też lubię wiekowsze pojazdy) i znowu dać się wrobić jakiemuś prywaciarzowi, któy myśli, że mnie wycyckał na amen i sprzedał tę kupę złomu za sporą sumę.
    Dlatego zastanawiam się czy nie używać tego pojazdu po prostu do jeżdżenia i w niego inwestować tylko tyle, co jest niezbędne, by utrzymać go przy żywotności.

  7. iParts.pl 11 października 2013 o 11:11

    Wiesz,  tym roku w maju ludzi na allegro poniosła fantazja i zalicytowali – uwaga – Fiata 126p, z przebiegiem 101 km (w tym 10 km z fabryki, pozostałe 91 dojazd do domu) i oryginalną folią na fotelach – auto nie było jeżdżone, nawet zarejestrowane tylko stało w garażu – za bagatela 1 mln zł :D Oczywiście aukcja została anulowana i potraktowana jako dobry żart, ale jakby się tak uparł jednak cena padła, więc szans na wzbogacenie się po latach jest :D

    1. Tommy 11 października 2013 o 11:30

      Eeee no, to nawet nie tak źle mi ten przecinek wyszedł ;}

    2. rafal 11 października 2013 o 12:22

      wszystko działo się na allegro, a z takiej aukcji można się w tym dziale, wypisać w kazdej chwili, nawet kup teraz w dziale samochody, nie jest wiążące

      sam właściele z tego co czytałem wcale nie chciał sprzedawać rodzynka, tylko zbadać rynek, chociaż jak sam mówił jakby ktoś dawał realny milion to sprzedaje odrazu

       

      co do kupna e28 i odbudowy, to świetna sprawa, gratuluję pomysłu i już zazdroszczę, jednak znaleźć dobrą budę do 10 tys. będzie ciężko, kolejną sprawą jest to, że część gratów cięzko dostać, co do wyboru silnika to jednynie m10 i m21 mogą sprawiać problemy z częściami, do m20 i niezniszczalnego m30 dostaniesz wszystko i wszędzie, no i s38 też jest problematyczne :)

       

    3. Toldi 12 października 2013 o 00:34

      jeżeli się nie myle poszedł poza allegro za 240k

  8. Garnier (justwelldriven.com) 11 października 2013 o 14:30

    Mnie totalnie marzy się BMW e24. Zresztą już o tym wspominałem (w poście o bmw e24), bo to auto działa na wyobraźnię. I chciałbym je kupić. 
    ale teraz zadbany model kosztuje grubo powyżej 40k pln…
    Chyba musze zmienić cel.

    1. Tommy 11 października 2013 o 14:33

      Nie cel, a metody jego osiągnięcia jeśli chcesz znać moje zdanie

    2. Szczypior 11 października 2013 o 20:12

      Spoko, ja się jaram E9 i kiedyś do mnie trafi, i będzie dumnie stało w garażu obok E31 :]

      1. rafal 12 października 2013 o 23:20

        odbudowa e9 to kosmos, chyba że się kupi już zrobioną, buda składana przez karmana ręcznie, dach ze słupkami, błotnikami i pasem przednim stanowiący całość, to masakra, trzeba zazwyczaj wycinać błotniki czyścić rdze pod nimi a potem je wspawać, do tego karman z racji że był wtedy manufakturą miał głupią praktykę, jak coś nie pasowało to sobie części poprawiał, nie jest więc niczym dziwnym że dwie sztuki drzwi, obie oryginalne, bez przygód mają różne długości i to sięgające nawet 2cm,

        1. Szczypior 15 października 2013 o 05:06

          No widzisz, tak mało wiem :D Spoko, zanim do realizacji jakichkolwiek planów z serii "Ja nie dam rady? Potrzymaj mi piwo" dojdzie, wszyscy zdążycie już się zestarzeć i przesiąść do służbowych Octavii VII :] E9 mi się po prostu podoba wizualnie, nie grzebałem w tym, bo i tak w tym momencie i z moim "doświadczeniem" nie jestem w stanie ogarnąć takiego projektu. Ale strzeżcie się… :>

          1. Tommy 15 października 2013 o 07:23

            Ja nie będę wtedy jeździł służbową octavią.

            Ja będę prezydentem.

            1. Toldi 15 października 2013 o 17:40

              dobry plan :)

            2. Szczypior 16 października 2013 o 08:31

              No to Cię będą wozić SuperBem… ;)

              1. Tommy 16 października 2013 o 08:42

                Jak już zostanę prezydentem (a zostanę) to za pieniądze podatników kupię sobie czerwone Ferrari 250GT California z 1957, a następnie zwolnię z opłat wszystkie stare i dobrze utrzymane samochody (powołam Ministerstwo Jakości Restauracji i Modyfikacji Pojazdów, które będzie odpowiadało za ocenę samochdodów i przyznawało zwolnienia z podatków i opłat dla tych, które zostaną ocenione pozytywnie. Przewodniczącym komisji zostanie Tadeusz więc jak nie trudno się domyślać, stare Alfy i Ferrari będą miały fory.)

                A potem zdelegalizuję wszystkie samochody wyprodukowane po 2000 roku wyłączając te o mocy przekraczającej 300KM (okres przejściowy) i wypowiem wojnę Czechom i Korei jeśli nie nie zobligują się oni produkować samochodów wywołujących u człowieka czegoś więcej niż senności i odruchu wymiotnego.

                Takim będę prezydentem.

                1. maxx304 16 października 2013 o 11:27

                  No to mój głos straciłeś… Mój Mondek jest z 2001 i bardzo go lubię, więc nie chcę się z nim rozstawać :P
                  No chyba że będą dopłaty do sprowadzanych muscle cars :)

                  1. Tommy 16 października 2013 o 11:31

                    Spoko – i tak planuję zamach stanu, a nie udział w wyborach więc możesz tam sobie głosować chocby i na Patty i jej gitarzystkę ;}

                    1. maxx304 16 października 2013 o 19:54

                      Zamach stanu? Czyli dyktatura. Dobra. Dopłata 50% do auta z silnikiem HEMI i mogę piać peany na Twoją cześć.

                2. Szczypior 16 października 2013 o 11:56

                  Wchodzę w to. Ale posadź mnie jakoś wysoko na stołku. ;) Chociaż zapomniałeś o cenach paliw…

                3. Garnier (justwelldriven.com) 17 października 2013 o 13:02

                  A mój zyskałeś. Chcę takie ministerstwo. Już rozpisuję petycję do rządu, zbieramy podpisy i jazda z ustawą. 

  9. Tony 13 października 2013 o 23:44

    Miałem E28 525i w latach '90 – o, właśnie tę: http://tony.cash.w.interia.pl/bmw525/bmw525_1.jpg

    Wtedy był to rzecz jasna zwykły samochód do jeżdżenia na codzień. Po latach, mając już na stanie dwie E34, chciałem wrócić do tamtych emocji i… odpuściłem. Zakatowane, zgnite trupy za kilka tysięcy, oraz mniej lub bardziej porządnie wyremontowane auta za kilkanaście. Wolałem kupić auto które youngtimerem jeszcze nie jest, ale niedługo nim zostanie, wybór duży, ceny umiarkowane. Od dwóch lat latam E32.

    1. Tommy 14 października 2013 o 08:07

      Widzisz, ja jestem na tyle zauroczony tym modelem, że nie obawiam się nawet grzebania w gównie. Wręcz się na to nastawiam bo znam realia polskiego rynku.

      Poza tym wychodzę z założenia, że tego typu samochód powinno się zbudować, a nie kupić.

      To żmudny i wymagający poświęceń proces ale to czego się po drodze nauczysz i to, jak będziesz później doceniał swoje dzieło warte jest tej "garażowej ascezy".

      1. Jung Serwis 16 października 2013 o 12:51

        Motyw rodem z amerykańskiego filmu. Samochód stoi w garażu i jest budowany od lat, tylko po to żeby nim przez chwilę pojeździć w finalnej scenie, a potem można spowrotem odłożyć do garażu ;)

  10. bastik 16 października 2013 o 21:20

    BMW jako emerytura – bezduszne i materialistyczne podejście do tematu:)

    Gdy masz E28, E24, E21, E12, E9 czy choćby nawet takie tam E3, Gdy podjeżdżasz na stacje paliw lub na parking pod Tesco w Niedziele, Gdy widzisz spojżenia innych ludzi, Gdy słyszych wzdychania pozostałych kierowców  – TO JEST BEZCENNE, NIEPORÓWNYWALNE, NIEPOWTARZALNE, JEDYNE, SWOISTE…

    Jakby jednak nie patrzeć na zagadnienie,

    ……to stare auto – na pewno WARTO!!

    Pozdro TOMMY

  11. Auto 17 października 2013 o 12:32

    cyt.

    Tym samy, jak wynika z moich wyliczeń, za jakieś dwadzieścia pięć lat moje BMW powinno być warte około 54 432 732,98 euro

    Jaki jest wzór na wyliczenie takiej wartości?

  12. radosuaf 5 listopada 2013 o 11:07

    Generalnie najlepszą inwestycją gotówki w tej chwili jest zakup czerwonej Alfy Romeo 75 po liftingu z silnikiem Twin Spark. A przynajmniej bardzo chcę w to wierzyć :).

  13. Dapo 31 marca 2015 o 12:47

    A ja kiedyś taką E28 jeździłem. Sprzedałem je jakieś 16 lat temu za niecałe 4 tyś zł. Ciekawe ile teraz by była warta.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *