Chyba wiecie już jak zwykle wygląda mój podjazd i garaż. Nie zdziwi więc was pewnie jeśli powiem, że jestem trochę chaotyczny. Bardzo trochę.

W sumie chaos to mogłoby być moje drugie imię.

Chaos, piwo i defraudacje finansowe.

Lubię chaos.

Kiedy to mówię, nie chodzi mi jednak o to, że marzy mi się świat, w którym po zawalonych wrakami spalonych samochodów ulicach krążą bojówki ludzi ubranych w nabijane ćwiekami stroje ochronne BHP, prezydentem jest chory psychicznie despota bez nogi zarządzający armią wyposażonych w miotacze ognia niedorozwiniętych kulturystów, a Opel postanawia rzucić to wszystko i wrócić do produkcji drugiej generacji Kadetta. O nie – aż tak to mnie jeszcze nie popierdoliło. Chodzi o to, że nie lubię kiedy absolutnie wszystko jest ładnie uporządkowane, przemyślane i wyliczone.

Bo zwykle jest tak, że kiedy wszystko jest ładnie uporządkowane, przemyślane i wyliczone, to jest równocześnie porywające niczym dwugodzinne zajęcia gimnastyki korekcyjnej.

Popatrzcie choćby na takie współczesne chodniki – za każdym razem kiedy widzę te rysowane od linijki szaro-czerwone deptaki ułożone z najtańszej kostki betonowej, zwyczajnie odechciewa mi się żyć. Poważnie. Nie wiem kto wprowadził do naszego krajobrazu to czerwone paskudztwo ale nienawidzę gościa tak bardzo, że gdybym po pijaku wynalazł niechcący wehikuł czasu, to zamiast na trasę Rajdu Finlandii 1984 przeniósłbym się do jego domu – tylko po to, żeby bez zbędnych wyjaśnień walnąć go w twarz.

Młotkiem.

A potem owszem, pewnie poleciałbym obejrzeć rajd.

Być może pomyślicie sobie teraz, że przesadzam bo przecież te chodniki nie są aż takie złe. I, że z całą pewnością są lepsze od tych krzywych i dziurawych ścieżek ułożonych ze starych, spękanych płyt. Ja jednak jestem zdania, że jeśli jako społeczeństwo znaleźliśmy się w punkcie, w którym mając możliwość modernizacji lub budowy nowego chodnika jesteśmy zmuszeni do układania nawierzchni z tego gówna, to w którymś momencie naszej historii zrobiliśmy coś jak jasna cholera bardzo nie tak.

I, że czym prędzej powinniśmy to zmienić.

Tak samo nienawidzę tych systemowych, betonowych ogrodzeń z mającego imitować kamień betonu.

Niektóre nowe osiedla na mieście są nimi otoczone, bo ktoś pomyślał, że takie modułowe ogrodzenie będzie wyglądało lepiej niż klasyczna siatka. Otóż nie moi drodzy – nie będzie. Jedyną osobą, która byłaby w stanie pomyśleć, że to gówno rzeczywiście jest solidnym, wykonanym z kamienia ogrodzeniem jest Stevie Wonder. Dlatego kiedy już zostanę prezydentem (a zostanę), te ogrodzenia trafią na listę rzeczy oficjalnie zakazanych – razem z podsterownością, wegańskimi burgerami, piosenkami Kamila Bednarka i tymi damskimi, zimowymi butami, które wyglądają tak, jakby dziewczyna przez pomyłkę zamiast do buta wsadziła stopę w dupę zdechłej wiewiórki.

Widzicie, chodzi o to, że odkąd tylko pamiętam, pałam nienawiścią do większości rzeczy dobranych według jakiegoś rozsądnego, dobrze przemyślanego klucza.

Cholernie nie podobają mi się na przykład współczesne, samochodowe wnętrza. Wynika to z faktu, że tapicerki typowych, współczesnych aut poniżej 60 tysięcy wyglądają zwykle jak efekt konkursu na najbardziej depresyjny i nieprzyjemny w dotyku materiał obiciowy Kalwaria 2017. Niedawno siedziałem przez chwilę w nowej Skodzie Rapid i wierzcie mi, że gdyby ktoś zatrzasnął mnie w środku i zaryglował drzwi, w maksymalnie pięć minut wygryzłbym zębami dziurę w dachu jak jakiś chomik – byle tylko się stamtąd wydostać.

Na giełdzie pod miastem widywałem rozkładane wersalki za 400 złotych, które wyglądały lepiej niż ta Skoda.

Swoją drogą – nie wiem komu przeszkadzało obijanie boków i tyłów foteli materiałami imitującymi skórę, tak jak robiono to w latach 80-tych.

Nie dość, że taki fotel dało się łatwo wyczyścić to na dokładkę nie wyglądał on jak komplet do najtańszej, nowej wersalki jaką da się kupić na allegro. Owszem w tamtym okresie wnętrza tanich modeli również nie trąciły szaleństwem i kreatywnością, ale wtedy przynajmniej deski rozdzielcze nie były jeszcze takie gładkie i jednolite jak dziś –  dzięki czemu całość nie wyglądała aż tak nudno i monotonnie. Wnętrze Kadeta na przykład wyglądało tak, jakby zaprojektowano je przy pomocy klocków Lego i wyrzynarki.

Było tam tyle przetłoczeń, krzywizn i dziur wynikających z nieporadnego pasowania elementów, że człowiek miał wrażenie, że patrzy na jakąś zagadkę ze zmyślnie wykorzystaną perspektywą, a nie jeden, wielki arkusz przetworzonego tworzywa ABS.

Podobnie jest z resztą także w kwestii przepisów. Owszem – dobrze jest żyć w społeczeństwie, w którym zakazane jest jest wbicie komuś noża w serce na tyłach budki z meksykańskim żarciem ale z drugiej strony powiedzcie szczerze – komu u licha przeszkadza to, że jakaś babcia sprzedaje stare książki na deptaku w centrum miasta? Albo, że ktoś postanowił urządzić sobie piknik na trawniku w miejskim parku? Albo, że oglądając zachód słońca na nadwiślańskich bulwarach otworzył sobie zimne piwo?

Wiem, że brak regulacji może prowadzić do różnych skrajności, ale cholera – szympansy bonobo dają sobie radę bez liczących tysiące stron kodeksów, a człowiek nie potrafi?

Czy naprawdę nie da się polegać na zdrowym rozsądku i normalnej ocenie sytuacji? Czy społeczeństwo jest aż tak niedorobione, że nie potrafi odróżnić grupki studentów pijących spokojnie piwo w widokowym miejscu od żulerki rzucającej butelkami w samochody i wymiotującej na wszystko nie wyłączając siebie nawzajem? Rozumiecie o co mi chodzi, prawda? Produkujemy taką ilość coraz to nowych norm, regulacji i obostrzeń, że jeśli tak dalej pójdzie to za parę lat nasz świat będzie wyglądał jak jakaś mało śmieszna, wypaczona rzeczywistość rodem z Minecrafta. Jestem zdania, że unifikowanie i ujednolicanie wszystkiego co tylko się nawinie to błąd.

Poza tym zamiast z góry zakładać, że wszyscy ludzie to skończeni idioci, powinniśmy raczej skupić się na mobilizowaniu do myślenia, a nie bezmózgiego podążania za coraz to nowymi nakazami.

Porządek i ład są dobre jeśli mówimy na przykład o dokumentacji medycznej. Albo testach w laboratorium. Jeśli jednak będziemy normalizować i regulować wszystko w takim tempie jak dziś, za kilkadziesiąt lat nie będzie można nawet wyjść z domu z nieogoloną twarzą, bo ktoś w jakimś urzędzie stwierdził, że to aspołeczne.

Nieład wcale nie jest taki zły – wystarczy podejść do niego z odrobiną rozsądku.

Bo jakby na to nie patrzeć nieład jest mimo wszystko skutkiem ubocznym wolności.

16 Komentarzy

  1. Wojtek 10 listopada 2017 o 16:11

    Pierwszy ;)

    1. aza 13 listopada 2017 o 07:11

      w łóżku też zawsze jesteś pierwszy?
      hm… twój chłopak musi być zawiedzony… ;)))

  2. krzyszp 10 listopada 2017 o 19:38

    „Zamiast z góry zakładać, że wszyscy ludzie to skończeni idioci”

    Wszyscy to może nie, ale mam za dużo palców, żeby policzyć wyjątki. A już 100% występuje na wszystkich szczeblach władzy…

  3. Adam 11 listopada 2017 o 09:59

    Maluch to wspaniały wóz, miałem kilka i jak widzę teraz go na ulicy to aż łezka się w oku kręci, szczególnie ten z chromowanymi zderzakami.

  4. Trevi 12 listopada 2017 o 17:00

    Niestety – w imię tzw. „bezpieczeństwa” stajemy się coraz bardziej niewolnikami.. udało się wmówić masom, że nieliczna grupa u sterów musi się nimi „opiekować”, podejmować za nich decyzje i wyznaczać jedyne słuszne kierunki.. nawet najbardziej prozaicznych kwestiach..

    Do tego niewiele osób sobie zdaje sprawę, że kiedyś Władcy oddawano „dziesięcinę” a teraz podliczając wszystkie podatki, opłaty, akcyzy i składki zostaje nam jedynie 1/10 tego co zarabiamy (na papierze)..

    Dlatego trzeba cieszyć się motoryzacją póki jeszcze można.. póki benzyna nie kosztuje 10zł.. albo UE nie zmajstruje nam jedynej słusznej elektrycznej wizji samobieżnych drezyn..

    1. 123456 13 listopada 2017 o 09:48

      Byku to nie średniowiecze ,władca za tę dziesięcinę opłacił sobie wojsko ,poczynił parę inwestycji a reszta do skarbca. Nowoczesne społeczeństwa mają jednak więcej źródeł zobowiązań. Bez przesady z tą 1/10 w kieszeni. Pozdrawiam cieplutko.

      1. Byk Fernando 15 listopada 2017 o 14:08

        Policz sobie Ogierze ile państwu oddajesz (włączając koszty pracodawcy)..

        A Państwo powinno być minimum. Wolałbym zarabiać więcej netto i samemu decydować na co chce przeznaczyć – a ni , że urzędnik w warszawie lub w urzędzie miejskim „wie lepiej”..

  5. Jakub 13 listopada 2017 o 13:47

    Wiele osób narzekało na malucha, ale moim zdaniem ten samochód miał w sobie to coś. Moje najlepsze wspomnienia związane są z tym właśnie samochodem. Jazda nim to niezapominane przeżycie. Ludzie nie znający tego uczucia nie wiedzą co stracili. Pozdrawiam

  6. SzopPracz 13 listopada 2017 o 14:56

    Fajny blog ;) nie wiem z jakiej jestes planety ale piszesz językiem, który doskonale rozumiem. Sporo się uśmiałem z Twoich określeń i porównań. Dodam tylko ze Stary kadet z lat 80-tych wyglądał jak by był cały wycięty wyrzynarką :D btw fajny garaż i zacięcie blogowo/motoryzacyjne :)

  7. Beddie 14 listopada 2017 o 15:44

    Ej, Kadett B jest jednym z niewielu fajnych opli :>

  8. Ven_RS 14 listopada 2017 o 19:57

    Wiesz Tommy, w zasadzie masz rację. Nie powinniśmy zakładać że wszyscy wokół to idioci.
    Tyle że to jest Polska.
    Tutaj każdy jest cwańszy od reszty, każdy JP nie na 100 ale nawet na 300%, każdy ma totalnie wywalone na przepisy i normy zachowania społecznego.
    Nakładanie nowych obostrzeń daje niewiele (żeby nie powiedzieć: nic) dlatego że kary są mocno „umowne”. Gówniażeria czuje się bezkarna podczas rozwalania przystanków, przygłupi sąsiad palący butelkami i pampersami jest „sprytniejszy” niż reszta bo nie płaci za wywóz śmieci. A jak ma wersalkę do wywalenia to z dobroci serca odda ją sarnom i borsukom. Pseudoekolodzy o horyzontach tak szerokich, że nie obejmują całości znaczka pocztowego nie widzą nic nagannego w obecności dzików w centrum parku miejskiego.
    Wolność po polsku to chaos totalny, bo tutaj każdy jest lepszy od pozostałych i jego dobro ma bezwzględny priorytet.
    Po części wiąże się to również z wybitnie kreatywnymi projektami przestrzeni publicznej. Wszystko jest tak idiotoodporne i przytwierdzone do podłoża, żeby po chwili nie znalazło się na posesji przysłowiowego janusza.
    Do władzy dochodzą osobnicy, którzy zamiast dysponować odpowiednią wiedzą, potrafią odpowiednio głośno piłować ryja i rzucać gównem celniej od pozostałych.
    Cytując: „sorry, taki mamy klimat”

  9. TorquedMad Mind 16 listopada 2017 o 07:39

    Jak zwykle – prawda leży pośrodku. Powinniśmy dać więcej wolności ludziom, ale z drugiej strony, patrząc na ruchy antyszczepionkowe i co się w podobnym stylu odjaniepawla – cieżko dać tą wolność, bo ona w takim przypadku zagraża społeczeństwu.

  10. mark 17 listopada 2017 o 14:38

    Powinieneś jednak zostać prezydentem i wprowadzić wszystkie obietnice wyborcze które we wpisie złożyłeś.
    Świat byłby normalniejszy :)

  11. szymon 10 grudnia 2017 o 23:49

    kurka nie pamiętam kiedy ostatni raz jechałem kaszlakiem, normalnie jak to zdjęcie zobaczyłem to aż usłyszałem ten dźwiek silnika w uszach

  12. lucky car będzin 16 grudnia 2017 o 10:32

    wspomnienia młodzieńczych lat wracają jak się parzy na maluszka :p

    Fajny blog, super się czyta!

  13. waly-napedowe 29 grudnia 2017 o 12:56

    Według mnie maluch to już nierozłączny element kultury :) Jakikolwiek by nie był :)

Pozostaw odpowiedź szymon Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *