Zawsze byłem dzieciakiem, który pod względem atrakcyjności dla płci przeciwnej klasyfikował się na tym samym poziomie co kabina prysznicowa albo strażacka motopompa. Dziewczyny zawsze mnie ignorowały, a ja doskonale wiedziałem dlaczego. Co więcej – dziś również niewiele się w tym temacie zmieniło i naprawdę mam sporo szczęścia, że Iza ma na tyle słaby wzrok, że musi nosić soczewki kontaktowe.

Jednak wracając paręnaście lat wstecz – największym problemem było to, że moja garderoba w przeważającej części uzależniona była od dość skromnego domowego budżetu oraz kreatywności mojej mamy, która to na każdą możliwą okazję kupowała mi jakieś ubrania.

Na każde kolejne urodziny, imieniny i święta dostawałem więc różnego rodzaju polary, spodnie i bluzy, o których można było powiedzieć naprawdę dużo dobrych rzeczy poza tym, że dobrze wyglądały.

Kiedy więc moi rówieśnicy kupowali sobie czwartą w tym sezonie parę butów z nowej kolekcji Pumy, ja musiałem zadowolić się zeszłorocznym kompletem tenisówek kupionych na bazarze za czternaście groszy i spodniami, które wyglądały jak namiot.

Wyglądałem jak chodząca reklama lumpeksu.

Od tamtego czasu sporo się zmieniło, ale ostatnio znów miałem spore trudności z uzupełnieniem mojej monochromatycznej garderoby.

To naprawdę przerąbane kiedy chcąc kupić zwyczajny podkoszulek musicie pokonać ponad pięćdziesiąt sklepów opanowanych w tym czasie przez dzikie hordy kobiet żądnych krwi i leginsów. Zapomnijcie o wejściu do jednego sklepu i wyjściu z reklamówką pełną idealnie dopasowanych ciuchów.

Wygląda na to, że jakiś czas temu wszystkie osoby odpowiedzialne za projektowanie ubrań uznały, iż statystyczny mężczyzna ma nogi o średnicy słomki do napojów i bardzo lubi kolor fiołkowy.

Teraz nawet znalezienie dobrej jakości, jednokolorowej koszulki przypomina polowanie na wielką stopę. To już nie jest kwestia wybrania czegoś spośród kilku znośnych modeli – teraz sztuką jest w ogóle kupno koszulki nie zeszpeconej jakimiś absurdalnymi napisami w języku angielskim albo jakąś hip-hopową grafiką inspirowaną muzyką i tetrisem.

Praktycznie wszystko ma obecnie te hip-hopowe tetrisy.

Wydawać by się mogło, że kupno jednokolorowej koszulki to banał, ale nie dajcie się zwieść pozorom.

Tak naprawdę podkoszulki różnią się między sobą tak samo jak brunetki – z definicji niby to to samo, ale kiedy postawisz obok siebie Megan Fox i Elżbietę Jaworowicz to wszystko się sypnie.

To może się wydawać głupie ale przez ostatnie parę lat zdobyłem tyle doświadczeń w temacie t-shirtów, że mógłbym dzisiaj napisać o tym całkiem niezłą pracę naukową. Po pierwsze – trzeba szerokim łukiem omijać wszystko co w pierwszej kolejności można określić słowem „tanie”. Są to przede wszystkim produkty marki „Fruit of the lol” oraz pokrewne, które to są robione z materiału o grubości czterech mikronów.

Ale wbrew pozorom nie to jest ich największą wadą – projekt polegał po prostu na obszyciu starej beczki po oleju silnikowym więc zakładając je będziecie wyglądać jakbyście nałożyli na siebie worek po cemencie.

Co gorsza, po pierwszym praniu koszulka skurczy się o połowę więc z przodu będzie wychodził
Wasz kaloryfer z termoizolacją (ewentualnie jego bardziej zaawansowana wersja czyli bojler), a tylna krawędź, która w teorii powinna zakrywać wystający z przyciasnych, fiołkowych gaci tyłek będzie powiewała jak firanka gdzieś na wysokości łopatek.

Teraz tak – większość mężczyzn zakładając czarną koszulkę wyobraża sobie, że będzie w niej wyglądać jak napakowany najemnik powalający ciosem z karata wściekłe, płonące niedźwiedzie. W wypadku tanich t-shirtów będzie jednak zupełnie inaczej.

Zapomnijcie o czymś takim jak wyeksponowana klatka piersiowa czy ramiona – w takiej koszulce nie będziecie wyglądać jak Jason Statham tylko jak pedofil.

Cholernie dużą wagę trzeba przykładać więc nie tylko do samej jakości koszulki, ale także jej kroju. Przetestowałem wiele modeli koszulek i jak na razie pierwsze miejsce zajmują u mnie krótkie rękawki ze sklepów dla emerytów o nazwie C&A. Owszem – mają tam mnóstwo beżowych ubrań i marynarek zrobionych z trawy i mchu ale zdarza im się także popełnić ubrania nadające się do czegoś więcej niż ubierania zmarłych do pogrzebu.

Koszulki naprawdę się im udały.

Po pierwsze mają przeszycia na ramionach sprawiające, że koszulka dobrze dopasowuje się do barków, a nie wisi na Was jak reklamówka na gałęzi. Po drugie – co cholernie ważne, mają dobrze wyprofilowane rękawki, przez co nie odstają od ramion sprawiając, że wyglądacie jak anorektycy.

Trzeba jednak pamiętać, że istnieje subtelna aczkolwiek niezwykle istotna granica pomiędzy terminem „dopasowany” a „obcisły” (wie o tym każdy kto spotkał kiedyś na plaży w Egipcie czterdziestoletnie Rosjanki). Załóżcie zbyt obcisłą koszulkę, a będziecie wyglądać jak kolekcjoner parówek albo podremizowy lowelas nadużywający żelu do włosów i taniej wody kolońskiej.

Wydawać by się mogło, że nie ma bardziej banalnego ubioru niż jednokolorowy t-shirt ale wierzcie mi – to nie różni się niczym od wyboru dobrej marynarki. Można kupić marynarkę za sto złotych w sklepie na rogu ale gwarantuję Wam, że wcale nie będziecie w niej wyglądać jak James Bond tylko jak kościelny.

18 Komentarzy

  1. Szczypior 19 grudnia 2012 o 16:54

    U mnie kupowanie drogich(umówmy się, że jest to zamiennik słowa „lepszych”) koszulek mija się z celem, jako, że prędzej czy później, szczególnie na tych które najbardziej lubię, pojawiają się dziury na wysokości paska od spodni. Jest to dla mnie tak niezrozumiałe jak skład chemiczny szminki czy budowa prostownicy do włosów (poza tym że te ceramiczne płytki się świetnie nadają do ostrzenia noży…). Do teraz nie doszedłem co, jak i dlaczego mimo, że dzieje się to w przypadku różnych pasków, różnych spodni, różnych koszulek.

    A poza tym- Tommy, jesteś chyba moim kilka lat starszym odpowiednikiem, poza tym, że masz trochę bardziej aktywny tryb życia, a nie tak jak ja marnujesz się przed komputerem z przerwami na coś konstruktywnego ;)

    1. Slawek 19 grudnia 2012 o 17:15

      Święcie byłem przekonany, że to tylko ja tak mam z tymi dziurami na wysokości paska, ale sam też nie mam zielonego pojęcia skąd się biorą. Jeśli ktoś wie, to niech proszę zdradzi tę tajemnicę.

      1. marcin 31 lipca 2015 o 14:53

        Wydaje mi się , że od sprzączek w paskach, przy zapinaniu albo coś. We wszystkich koszulkach to mam.

  2. Beddie 19 grudnia 2012 o 20:17

    Koszulka jak koszulka, można dorwać gorzej lub lepiej dopasowaną ale weź tu kup jeansy kiedy ostatnie przetarły się na jajkach. Jeśli jesteś cienkim chłopcem w rurkach to nie masz problemu. Po pierwsze – masz duży wybór, po drugie – spodnie nie przetrą się na jajkach, bo jajka to masz w lodówce najwyżej. Kupno ostatnich dżinów zajęło mi kilka koszmarnie długich dni. A chciałem zwykłe, klasyczne, jednokolorowe z prostymi nogawkami…

      1. Beddie 20 grudnia 2012 o 20:03

        No tak, zapomniałem. Co do ubioru to jeszcze bardzo mnie boli kwestia garniturów. Ostatnio widziałem gdzieś reklamę zestawu dla maturzystów z firmy Bytom: gajer (swoją drogą całkiem akceptowalny) i do tego… trampki. No kur*wa, szanujmy się. Nie jestem mistrzem mody, notorycznie jestem niedogolony, jeżdżę furami starszymi od siebie (no dobra, Alfa jest 6 lat młodsza) i mam dość luźne podejście do wielu kwesti, ale jeśli trzeba się ubrać elegancko i zobowiązująco czyli w gajer to trzeba mieć do odpowiednie buty które robiły kiedyś chrum chrum lub muu muu, a nie szmaciane trampki z wywiniętym językiem…

        1. Szczypior 20 grudnia 2012 o 23:12

          Beddie, akurat mierzyłem te garniaki z Bytomia bo byłem na etapie kupowania. Skończyło się na tym, że kupiłem z puere 50zł drożej i bez koszuli i krawata… Tak lipnych garniturów jeszcze na sobie nie miałem.

          1. Beddie 21 grudnia 2012 o 14:55

            Nie widziałem ich na żywo, na zdjęciu wyglądał spoko. Ja mam mały zakład w rejonach Sanoka (z Krakowa kawałek, ale warto), gdzie fajny garnitur kosztuje koło 500zł z koszulą i wedle uznania z kamizelką. Klasyczne, proporcjonalne, eleganckie :) BTW patrzcie – zaczęło się od t-shirtów ;)

    1. P 6 marca 2017 o 20:55

      Big Star, pytaj o kolekcje z szerokim stanem, mają kilka modeli.

  3. Serdak 20 grudnia 2012 o 10:39

    ja ostatnio odkryłem t-shirty z HM, te bez żadnego nadruku, jednokolorowe lub w delikatny melanż, z klasycznym kołnierzykiem (lub typu v-neck dla fanów fioletowych rurek) i przeszyciem na ramieniu. i kurde są genialne! przede wszystkim kosztują 19zł, są dobrze dopasowane nie mylic z obcisłe, nie zmieniają koloru na przeźroczysto-biały po pierwszym praniu i reprezentują idealny balans pomiędzy „jestem sztywna jak kurtka na mrozie -25 stopni” a ” rozciągnę się na wieki gdy tylko mnie dotkniesz”.

    to mój odzieżowy hit ostatnich miesięcych.

    fajnie wiedzieć że sa też inni dla których najbardziej wydumaną potrzebą odzieżową jest najzwyklejszy w swiecie, nie pedalski i nie gówniany, jednokolorowy t-shirt bez nadruku :)

    1. Beddie 20 grudnia 2012 o 20:05

      Serdak, ja tam pozwalam sobie na trochę ekstrawagancji i na czarnych t-shirtach często są grafiki zlotowe lub moje KKNowe ;)

      1. Serdak 20 grudnia 2012 o 23:05

        też mam w szafie jakieś koszulki z grafikami, nieraz z zagranicznych butików czy elo-fajnych-lifestylowych firm, tylko że zwykle to były prezenty które rozpakowywałem z entuzjastycznym „ale ładna- mam nadzieję że nie była droga” chcąc nie chcąc dając prezentodawcy do zrozumienia że nie bardzo się orientuje co to wogóle za marka. w każdym razie żeby nie było że jestem statutowym hejterem jakiegokolwiek nadruku na koszulce :)

  4. Łysy 22 grudnia 2012 o 17:30

    Mnie od dziur na tiszircie bardziej zastanawia mechanizm powstawania kłaczkow w meskim pepku. Niezaleznie od stopna wyeksploatowania tshirtu. Czy nowy czy staray, czy ze sklepu czy z lumpexu. Na logike w kazdym wdzianku powinienem miec dziure na brzuchu a….. nie mam.jakis naukowiec rozwiazal ta zagadke?

  5. MArcin 9 stycznia 2013 o 15:18

    hie hie
    skad ja znam dziury na wysokości paska.
    Ano myslalem nad tym naprawde dlugo i w koncu zorientowałem się o co chodzi w momencie jej powstania. Otóz mam fobie czystosci róznych przedmiotów i często przecieram cos koszulką. a jak wiemy, najlepiej się czysci koszulką naciągnieta na paznokieć/palec na wysokości spodni. Droga do dziury wolna :)
    Nobla z dziedziny fizyki jeszcze za to nie dostałem :D

    1. Szczypior 9 stycznia 2013 o 18:31

      Nie, to nie to. Przynajmniej nie u mnie ;)

  6. Michal 20 maja 2016 o 20:59

    Poszukajcie koszulek Calizia, dostalem od zony i naprawde swietna jakosc, miesista bawelna, bez zadnych jakichstam napisow, czysty bialy, idealny np pod marynarke.

  7. Antekprusak 18 lutego 2017 o 15:38

    cała prawda o t-shirtach tutaj zostala napisa
    ja polecam kupowanie koszulek w sklepie Didwear, ceny nienajnizsze, ale i nie najwyzsze jak na dobra jakosc i szycie w Polsce

Pozostaw odpowiedź Beddie Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *