Jak wiecie jakiś czas temu wspólnie z paroma innymi blogerami motoryzacyjnymi spotkaliśmy się w Warszawie, żeby pościgać się trochę gokartami, napić się darmowej kawy, porobić Rafałowi trochę wstydu na mieście i porozmawiać o perspektywach rozwoju greckiej gospodarki, sposobach na rozwiązanie problemu głodu na świecie oraz wpływie sztucznych słodzików na prawidłowy rozwój układu nerwowego (tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja wydarzeń – tak naprawdę gadaliśmy głównie o filtrach stożkowych, rdzy i sportowych hamulcach).

Mam nawet bajeranckie zdjęcie w wyścigowym kasku:

shell-helix-prentki-blog-motoryzacyjny

Poza tym ocenialiśmy na żywo białe felgi w BMW Rafała i pojeździliśmy sobie w kółko minivanem Albina (o tym opowiem Wam za jakiś czas kiedy znajdę chwilę, żeby obrobić zdjęcia i odzyskać równowagę umysłową po tym szoku wywołanym wysoką pozycją za kierownicą).

W każdym bądź razie możliwość wpadania na bandy i spychania się nawzajem w zakrętach to był tylko jeden elementów planu dnia. Nasze spotkanie miało też związek z możliwością pogadania sobie o silnikach i skonfrontowaniu naszych doświadczeń z gościem, który nawet kanapki na śniadanie smaruje pełnym syntetykiem.

Tak więc w naszym gronie pojawił się też profesjonalnie uczesany specjalista, który miał powiedzieć nam trochę o tych wszystkich lepkościach, normach, molekułach i innych rzeczach, o których nie mieliśmy zielonego pojęcia.

A więc tak – jeśli mnie znacie to pewnie domyślacie się, że trudno było mi wyobrazić sobie coś, czego nie chciałbym robić bardziej od słuchania pięciogodzinnego monologu na temat oleju (a brałem pod uwagę nawet depilację intymną przy użyciu szlifierki taśmowej i czytanie obszernych testów redakcyjnych opon do samochodów dostawczych).

Tak naprawdę jedyną rzeczą jaka powstrzymywała mnie przed ucieczką był fakt, że za godzinę mieli przynieść kanapki.

Przybrałem więc najbardziej inteligentny wyraz twarzy na jaki tylko mnie stać (jestem pewien, że kilka osób było przekonanych, że przechodzę właśnie rozległy wylew) i cierpliwie czekałem wsłuchując się chcąc nie chcąc w słowa wspomnianego mistrza od smarowania.

Kiedy zaś ten zaczął mówić, okazało się, że tematy nie są wcale tak nudne jak początkowo zakładałem. Co więcej – temat zaciekawił mnie na tyle, że nawet kilka razy włączyłem się do dyskusji zadając jakieś pozbawione sensu i zupełnie oderwane od rzeczywistości pytania.

No bo pomyślcie sami, tak na logikę – niby co ciekawego można powiedzieć o sprawach takich, jak dajmy na to olej silnikowy?

Wszystkie oleje przecież wyglądają tak samo. Wszystkie pachną tak samo. Wszystkie mają taki sam bursztynowy kolor i tak samo smakują (kiedyś sprawdzałem jeśli naprawdę chcecie wiedzieć).
Wydawać by się mogło, że nie ma więc większego znaczenia, który z nich wlejecie do silnika – skoro nie widać pomiędzy nimi żadnej różnicy to wystarczy sprawdzić czy na opakowaniu jest wystarczająca ilość tych wszystkich „W” i tyle.

Okazuje się jednak, że oleje, nawet posiadające tę samą klasę mogą różnić się między sobą tak, jak niedźwiedź jaskiniowy i Toyota Yaris.

Jest też cała masa ciekawostek związanych chociażby z długością życia oleju, jego wymianą, zasadami doboru do danego silnika czy przechodzenia na przykład z pół na pełny syntetyk – bo przekonany argumentami o pompie oleju (szczegóły pewnie rozpiszę Wam za niedługo) postanowiłem zafundować taki zabieg bordowej.

Tak więc w najbliższym czasie możecie spodziewać się na prentkim większej ilości informacji związanych ze smarowaniem i dbaniem o dobrą kondycję silnika w swoim samochodzie.

Z Warszawy przywiozłem też zapasy, które mam zamiar porządnie i bez taryfy ulgowej przetestować –  najprawdopodobniej będę więc zaglądał do wnętrza silnika w bordowej, żeby sprawdzić jak też nowy olej sprawuje w porównaniu do tego, na którym jeździłem do tej pory.

shell-helix

 

Więcej szczegółów już wkrótce.

Pozdrawiam,
Tommy

50 Komentarzy

  1. Anonim 10 czerwca 2015 o 17:28

    Ja w m40 przeszedłem z czarnej zwegonej mazi, odziedziczonej po poprzednim właścicielu (oczywiście inspekcję wszystkie na zielono przy kupnie e36) na pełny syntetyk robiąc tylko plukanke liquimoli. I nie stało się nic, no może silnik mniej klekocze ;-)

    1. Tommy 10 czerwca 2015 o 20:58

      Ja jeżdżę na 10W40 i będę przechodził na 5W40 – jestem ciekaw czy różnica w pracy silnika będzie w jakiś sposób odczuwalna.

      1. radosuaf 10 czerwca 2015 o 22:33

        Jeśli wymieniasz olej w miarę regularnie (co 10 tys. km), to latem nie zobaczysz raczej, ale w temperaturach poniżej 10C już tak.

    2. Tommy 11 czerwca 2015 o 11:17

      @Anonim – a wymieniałeś już ten olej na kolejną „świeżą” partię czy masz jeszcze w silniku tę pierwszą porcję syntetyka? Zastanawia mnie ile syfu wyszło z silnika przy takiej zmianie.

      1. Lysy1303 12 czerwca 2015 o 05:38

        To ja pisałem, tylko się nie podpisałem ;-) to było przy zakupie samochodu, jakieś 5 zmian oleju temu.

        1. Tommy 12 czerwca 2015 o 08:11

          I jak wyglądała druga wymiana – wyszedł jakiś syf z silnika, czy nie było widać dużej różnicy? Nie miałeś problemów z jakimiś nowymi wyciekami?

  2. Bio 10 czerwca 2015 o 17:57

    Jest różnica w zapachu! Motul pachnie malinami :D

    1. Tommy 10 czerwca 2015 o 20:59

      Mój przy wymianie pachnie schabowym ;)

      1. Karol 11 czerwca 2015 o 19:35

        Tedex WRC bananami :D

  3. Szczypi 10 czerwca 2015 o 18:03

    Już jestem ciekawy co robię źle przy wymianach oleju ;)

    1. Tommy 10 czerwca 2015 o 21:00

      Każdy kto poparzył sobie łapy gorącym olejem, a potem szukał korka w pojemniku wie, że to drażliwy temat ;D

  4. radosuaf 10 czerwca 2015 o 18:35

    I ten syntetyk to jest Helix? Hehehe, pozdro dla pana marketingowca ☺.

    1. Bio 10 czerwca 2015 o 18:55

      A dlaczego nie może być syntetyczny? ;)

      1. Tommy 10 czerwca 2015 o 21:01

        Również jestem ciekaw – rozwiniesz myśl? :)

        1. radosuaf 10 czerwca 2015 o 22:38

          Olej syntetyczny powinien się składać w zdecydowanej większości (coś w okolicach 99%) z olejów grupy IV (PAO) i V (estry), Helix to oleje z grupy III, w tym seria Ultra to produkt GTL, który PODOBNO jest mocno zbliżony do PAO/estrów, ale to nadal olej „mineralny”… Generalnie w klasie lepkości 5W-40 olejów syntetycznych jest bardzo mało i jest to raczej dość droga zabawa – np. LM Synthoil 5W-40, ponad 200 zł za 5 litrów i jest to jeden z tańszych.

          1. Tommy 11 czerwca 2015 o 08:35

            Z tego co pamiętam z Warszawy to nie do końca da się to tak klasyfikować bo Shell jako jedyny nie robi bazy olejowej z ropy (która z natury jest niemożliwa do dokładnego oczyszczenia i ma sporo ograniczeń) , tylko z gazu.

            O ile dobrze pamiętam pozwala to ponoć uzyskać czystość i parametry bazy daleko „poza zasięgiem” grup II i III ale dopiero czaję temat czytając sobie i porównując różne specyfikacje ;)

            W każdym bądź razie zapytałem o to speca od smarowania bo nie ukrywam, że mocno mnie tym zainteresowałeś :)

              1. radosuaf 11 czerwca 2015 o 09:47

                Bio – cóż, wydaje Ci się.
                1. To, że Shell (Ultra – będę to cały czas podkreślał, bo reszta Heliksów to szajs) jest zalecanym olejem do Ferrari, to kwestia umów między oboma firmami, nie oszukujmy się, że w grę wchodzą duże pieniądze. Lotos jest zalecany do Subaru – serio myślisz, że są takie genialne? No nie są.
                2. Normy Porsche A40 to nie jest jakiś kosmos – spełnia je chociażby mocno przeciętny (delikatnie mówiąc) olej Mobil Super 3000 X1, który koło syntetyka nawet nie stał.
                3. Oleje Helix UItra mają bardzo dobre parametry i wręcz genialną cenę – moim zdaniem to najbardziej opłacalne w zakupie europejskie oleje, co nie zmienia faktu, że to NIE są oleje syntetyczne.

                Tutaj fajne narzędzie do porównania specyfikacji:
                https://www.lubrizol.com/apps/relperftool/pc.html

                Tylko nie traktujcie tego jako wyrocznię :).

                Generalnie, jeśli chodzi o oleje, to polecam kierowanie się normą MB 229.5 (Full SAPS) lub 229.51 (Low SAPS). Lista aktualnie spełniających ją olejów:
                https://bevo.mercedes-benz.com/bevolisten/229.5_de.html
                https://bevo.mercedes-benz.com/bevolisten/229.51_de.html

                Jest dość regularnie aktualizowana. Polecam.

            1. radosuaf 11 czerwca 2015 o 09:35

              1. Chodzi tylko o serię „Ultra” – wtedy tak, bazą jest GTL (czyli gas-to-liquid), który ma bardzo dobre parametry (np. temp. płynięcia) w porównaniu z olejami powstałymi z obróbki ropy naftowej, ale to nadal nie jest olej syntetyczny. Coś jak „szynka z indyka” – może i z grubsza wygląda jak szynka, może i smakuje podobnie do szynki, ale to NIE jest szynka :).
              2. Poza zasięgiem grup II i III – tak, bo jest lepszy od tej sieczki, ale ja wolałbym porównania do grup IV i V :).

              1. Bebok 11 czerwca 2015 o 21:53

                Powiem Ci: Szacun!
                Chciałem zrobić notkę. Właśnie o tym że w niemcach pilnują sobie żeby oleje o etykiecie „Syntetyk” miały przynajmniej 80% baz grup IV i V.
                Japonia też tego pilnuje. I mimo że olej sam w sobie może mieć taką samą klasę lepkości, to jednak dzięki lepszej bazie, krótszych łańcuchach, mniejszej ilości siarki, węgla i zanieczyszczeń, jest odporniejszy na przepalanie (np w turbinach), lepiej znosi temperatura, czas (mniejsze parowanie), nie zostawia majonezu pod korkiem itp. i dzięki temu nawet po dostaniu „po dupie” nie jest czarny przy spuszczaniu.

                Czy coś pominąłem? :)

                1. Tommy 12 czerwca 2015 o 08:16

                  Właśnie dlatego bardzo intryguje mnie ten Shell – wedle tego co udało mi się wyłapać na szkoleniu ich baza robiona jest z gazu przez co już na wstępie ma o wiele mniej zanieczyszczeń niż bazy robione na ropie (której na dokładkę nawet przy ogromnych nakładach nie da się tak do końca oczyścić, a gaz owszem)

                  Jestem więc bardzo ciekaw jak Helix poradzi sobie w bordowej. Lekko nie będzie miał bo silnik ma już prawie 300k km, a do tego jest dość „intensywnie” eksploatowany więc powinno być ciekawie ;)

                  1. radosuaf 12 czerwca 2015 o 08:19

                    A będzie jakiś test porównawczy? Bo w tej chwili widzę, że jesteś tak nabuzowany marketingiem, że wyniki będą musiały być olśniewające :).

                    1. Tommy 12 czerwca 2015 o 08:37

                      Nabuzowanie wynika głównie z tego, że strasznie kręcą mnie takie konfrontacje (czasami jak naoglądam się za dużo Popeya to mi się później testosteron uszami wylewa :)

                      Cholernie ciekawi mnie po prostu czy to wszystko, co Shell pokazywał nam na tych kolorowych obrazkach rzeczywiście zadziała w normalnym życiu – a ponieważ oni nie mają nic przeciwko, żebym sprawdził to bez żadnego głaskania to temat wydaje mi się jeszcze bardziej intrygujący :)

                      Mnie jako właściciela starego BMW nie interesują szczegóły dotyczące tych baz, molekuł i łańcuchów, którymi chwali się dział marketingu tylko to, czy faktycznie zadziałają one tak, jak obiecują to teksty na opakowaniu – i na sprawdzeniu tego właśnie chcę się skupić.

                      Przyznaję, że Shell zrobił na mnie dobre wrażenie (gdyby nie zrobił to pewnie nie byłoby tego wpisu bo parę podobnych propozycji już odrzucałem właśnie z powodu braku zaufania i tego, że ktoś próbował coś na mnie wymuszać).

                      W wypadku Shella rozmowa z ich specem była serio fajna – konkretna i rzeczowa (co jak pewnie wiesz rzadko się zdarza w relacjach blogery – firma). Gość darował sobie te wszystkie bełkoty o magii, unikalności i łi ar de fjuczer i po prostu omawiał dlaczego dobry olej powinien robić to i tamto, i jak oni do tego problemu podeszli.

                      Za udawanie dźwięku jaki generuje pompa oleju na rozruchu powinien dostać oscara.

                      Zapowiada się dobrze, zobaczymy jak zweryfikuje to życie i kilometry ;)

                  2. radosuaf 12 czerwca 2015 o 08:29

                    Chętnie bym go porównał z one-and-only Mobil1 0W-40, który jest bezpośrednim konkurentem i ma ok. 60% PAO w składzie.

                    1. Tommy 12 czerwca 2015 o 08:38

                      no to będzie okazja bo obecnie jeżdżę właśnie na Mobilu 10W40 od Lookasa ;)

  5. Anonim 10 czerwca 2015 o 22:37

    To czekam z niecierpliwością na kolejne artykuły.
    PS. Widać, że żarty się „skończyli!” :D

  6. Sobieski 11 czerwca 2015 o 00:06

    Jeszcze jedna rzecz mnie ciekawi w tych olejach shella jak i ogólnie.
    Jak to jest z tą siarką. Podobno jedynie Texaco robi oleje z niezasiarczonej rudy.

    1. Tommy 11 czerwca 2015 o 08:53

      Z tego co się dowiedziałem Shell jako jedyny ma technologię, która umożliwia robienie bazy olejowej nie z ropy (która ma właśnie masę zanieczyszczeń, o których wspomniałeś) tylko z gazu.

      Ta baza jest podobno tak czysta, że ma też zastosowanie jako olej medyczny.

      W niedługim czasie będę się lepiej zgłębiał w temat więc pewnie wyciągnę z materiałów i speców Shella więcej konkretów :)

  7. pieklonakolach 11 czerwca 2015 o 10:44

    Z olejami to długi temat.
    Radosuaf ma rację, że to co u nas w kraju funkcjonuje w powszechnej opinii ( oraz w handlu) jako olej syntetyczny z punktu widzenia ekspertów w tej materii nie jest tym.
    Sam kiedyś próbowałem zgłębiać ten temat, ale odpuściłem w pewnym momencie gdy wjechały na tapetę same publikacje naukowe często anglojęzyczne, aż tak mnie ten temat nie pasjonował, w końcu nie pisałem magisterki :)
    Po tym wszystkim wiem jedno, dobry olej musi kosztować swoje – niestety. Chociaż mając nawet minimalną wiedzę na ten temat można wybrać taki który spełni swoją rolę jak również wymagania silnika bardzo dobrze nie drenując tym samym kieszeni. Obserwując swoich znajomych widzę, że jednak marketing robi swoje i nikt nie zastanawia się nad tym co wlewa do silnika, a nawet jak często :/ Większość nawet nie do końca wie co oznaczają magiczne w ich mniemaniu symbole 5w40, 10w50 itd. Najwięksi „znafcy” ograniczają się do obiegowej opinii, że jak mają 5 z przodu to już jest syntetyk robiony przez NASA, sam kiedyś spierałem się z teściem, że np. olej 10w60 to syntetyk a nie żaden półsyntetyk czy mineralny.
    Pozostaje mieć nadzieję, że chociażby dzięki takim wpisom jak Twój Tommy ktoś sięgnie do tematu głębiej i wiedza pójdzie w świat.

    1. radosuaf 11 czerwca 2015 o 10:49

      Najprościej się można o tym przekonać wchodząc na niemiecką stronę danego producenta i szukając przy danym oleju słówka „vollsynthetisch”. Można się zdziwić, ile olejów uznawanych w Polsce za syntetyczne tego dopisku nie ma (jakieś 90%).

    2. Tommy 11 czerwca 2015 o 10:53

      Widzisz, wstyd się przyznawać ale w dużej mierze sam byłem dotąd takim olejowym ignorantem.

      Z jednej strony wiem o co chodzi z klasami, lepkościami i tak dalej, ale z drugiej nigdy nie chciało mi się zgłębiać w temat na tyle, żeby badać jak dany olej zachowuje się w silniku.

      Po prostu brałem jakąś sensowną w mojej ocenie markę i klasę, którą lałem do tej pory – i tyle.

      Shell jednak zainteresował mnie tematem na tyle, że chcę sprawdzić czy olej może pomóc wyczyścić wnętrze silnika, wpłynąć na lepszy rozruch na zimno i tak dalej. Przy okazji chcę też pobawić się w takiego pogromcę mitów i porozkminiać wszystkie wątpliwości, które się tu pojawią.

      Czy przejście na syntetykj może wypłukać uszczelnienia i zabić silnik? Czy od takiego czyszczenia mogą pozatykać się kanały? Czy silnik z przebiegiem blisko 300k km nie będzie pożerał takiego oleju? Czy zbyt rzadki olej rzeczywiście nie zapewnia dobrego smarowania przy rozruchu na zimno?

      Jest tego trochę ;)

      1. pieklonakolach 11 czerwca 2015 o 12:53

        Mój SAAB ma teraz nalatane 310000, wlałem właśnie shell ultra 5w40. Poprzedni właściciel lał Castrol magnatec’a, ale ja po lekturze forum SKP dowiedziałem się, że nie jest to dobra opcja. Wymieniam olej co ok. 10kkm bo przy turbo i znanych w serii b2x5 silnikach problemach z odmą to sensowny interwał. Dolałem jakieś 800ml pomiędzy wymianami ostatnio i wydaje mi się, że to całkiem niezły wynik jak na 16 letniego staruszka, tym bardziej, że są wycieki tu i ówdzie :D
        Co do olejów to nie dajmy się zwariować, chciałbym lać oleje z najwyższej półki ale zwyczajnie mnie nie stać ( tym bardziej, że silnik nie jest dłubany na moc). Lepiej wymieniać częściej tańszy olej ( oczywiście spełniający wymagania dla silnika określone przez producenta) niż ekscytować się ceną i wierzyć, że interwał 30 tysięcy przy LL jest ok.

        1. radosuaf 11 czerwca 2015 o 13:43

          Dokładnie, cokolwiek spełniające właściwą normę ACEA (lub producenta) zmieniane co 8 – 10 tys. km da radę.

  8. radosuaf 11 czerwca 2015 o 10:56

    Ja do swojego 25-letniego TS-a wlałem AR2300 i silnik żyje. W 11-letnim TU5JP4 w Peżocie zmieniłem 10W-40 na 5W-30 ACEA C2 i silnik żyje, nawet lepiej niż wcześniej.
    Jeśli po zmianie oleju na lepszy silnik zaczyna cieknąć, to nadaje się do remontu. W Twoim przypadku, jeśli potrafisz sam rozłożyć i złożyć z powrotem silnik i zostaje po tym tylko kilka śrubek i maksymalnie jeden tłok walający się po podłodze, tym bardziej bym spróbował :). Nie wiem tylko, czy nie masz dość luźno spasowanego silnika, któremu to 5W może do końca nie odpowiadać. Ja do TS-a leję 10W-50.

    1. Tommy 11 czerwca 2015 o 11:04

      Chłopaki z Shella twierdzą, że nic mu nie będzie – dlatego przygotowali mi to 5W40 i w sumie to chyba im pod tym względem ufam. Nie ukrywam, że mocno zależy mi też na pozbyciu się z silnika nagarów i szlamu, a podobno ten Helix radzi sobie z tym bardzo dobrze (przynajmniej w teorii – praktykę sprawdzę sam).

      Mam możliwość więc pozrzucam chyba przy wymianie pokrywy i miskę i to samo zrobię podczas kolejnych operacji, żeby sprawdzić co się tam dzieje. Sprawdzę też stopień ubycia na dany przebieg i pojeżdżę sobie w bardzo różnych warunkach (trochę popałuję pod czerwone, trochę pogonię po trasach etc).

      Wiesz o co chodzi – fajnie, że są jakieś normy producenckie i te wszystkie molekuły, o których można sobie poczytać ale mnie, jako użytkownika kilku dojrzałych samochodów bardziej interesują same efekty działania oleju, a nie tabelki, które niewiele mi mówią. Owszem – w to też chcę się zagłębić ale nie chcę ograniczać się do tego który olej ma większy współczynnik czegoś tam, tylko jak to przekłada się na istotne z mojego punktu widzenia sprawy.

      Chcę wiedzieć, czy kupując tego Shella faktycznie pozbędzie się on syfu, które inne oleje zostawiały, czy będzie ładnie szedł przez pompę na zimno, czy wpłynie na kulturę i głośność silnika, jak będzie wyglądał pod koniec okresu między wymianami i tak dalej.

      1. radosuaf 11 czerwca 2015 o 11:06

        Jeśli chcesz się bawić w czyszczenie olejem (co nie jest złym pomysłem, drugą opcją jest długo działająca płukanka typu AR2300), to proponuję ze 3-4 wymiany co 3 tys. km, chyba, że wiesz, że silnik jest względnie czysty.

        1. Tommy 11 czerwca 2015 o 11:14

          Jest nieźle ale mam trochę takich twardych „zapieczeń” i syfu w zakamarkach.

          Planuję zrobić tak:

          1. Zlanie starego oleju, zrzucenie miski i pokrywy zaworów, ocena stanu, fotki kontrolne.
          2. Porównanie starego oleju z nowym (może jakiś test przy mocno schłodzonych próbkach, rozsmarowanie i sprawdzenie ilości zanieczyszczeń)
          3. Poskładanie silnika i zalanie nowym olejem, nowy filtr
          4. Po 3000km wymiana samego filtra oleju na nowy, ocena ilości zebranego syfu (jeśli będzie dużo to po kolejnych 3000km znów wymiana)
          5. Po 10 000km ponowne zlanie oleju, zdjęcie pokrywy i miski, ocena wnętrza silnika i kolejne fotki
          6. Porównanie zlanego oleju z tym zlanym przy pierwszej wymianie i nowym (powtórzenie tych samych testów)
          7. Poskładanie silnika i zalanie nowym olejem, nowy filtr
          8. Po kolejnych 10 000km ponowne zlanie oleju, zdjęcie pokrywy i miski, ocena wnętrza silnika i kolejne fotki.

          Powinno to dać obiektywny pogląd na to jak radzi sobie ten olej. W międzyczasie będę też notował swoje spostrzeżenia – czy przy rozruchu w niskiej temperaturze słychać silnik i jak długo, jak pracuje silnik po rozgrzaniu, ile oleju ubywa między wymianami, czy pojawiły się jakieś wycieki i tak dalej.

          Myślę, że będzie to dość obiektywny test nastawiony na to, co interesuje każdego, kto staje przed dylematem po którą butelkę na regale sięgnąć.

  9. radosuaf 11 czerwca 2015 o 11:25

    Tych twardych zapieków olej nie wypłucze. Trzeba mechanicznie albo czymś „ostrzejszym”. Moim zdaniem po 3 tys. km najlepiej wymienić i filtr i olej, chyba że chcesz robić jakieś testy, tym bardziej, że olej pewnie będziesz miał za darmo :).
    Chętnie poobserwuję taki eksperyment!

    1. Tommy 11 czerwca 2015 o 11:28

      Shell twierdzi, że Helix rozpuści nawet tę totalną spiekotę (wydawali się pewni siebie) więc tym bardziej chcę to sprawdzić :)

      1. radosuaf 11 czerwca 2015 o 13:40

        Nieprawda. No ale zobaczymy :).

  10. radosuaf 12 czerwca 2015 o 09:08

    Nie mogę już odpisywać powyżej (ale głupi silnik ma ta strona ;) ), więc tutaj:
    1. Mam na myśli Mobil1 0W-40 (nie 10W). Podobnie jak oferta Shella dzieli się na serię Ultra i szlam, tak Mobila dzieli się na serię Mobil1 i szlam :). Chodzi mi o ten „New Life”. Tego, co Ty (2000 coś tam) używałem przez kilka lat w Peżocie i w sumie nie mam co narzekać (ale to jest delikatnie jeżdżony wolnossący silnik 1.6 109KM, no i wymiany co 10 tys. km zawsze), natomiast to, co wypłynęło z miski po płukance trochę mną wstrząsnęło :).
    2. Zauważ, że wszystkie porównania, które tutaj podawałeś, są do grup II i III. Jak BMW reklamuje samochód, to nie pisze „szybszy o X% od Skody”, „ładniejszy o X% od SsangYonga” ;). GTL to bardzo tani sposób na zrobienie niezłego oleju, ale widzę, że mocno unikają porównań do PAO/estrów – czyli coś jednak musi być na rzeczy.
    3. Praktyka to najlepszy nauczyciel – czekam więc z niecierpliwością na obszerne relacje.

  11. Zyga 14 czerwca 2015 o 11:28

    Przyłączam się do testów po „najtańszej stronie mocy”. Mam zalanego HX5 15W40 w zasyfiałym 2,0 lpg w Espace o przebiegu minimum 350k. Plukanki nie spełniły moich oczekiwań (K2 i Valvoline), zobaczymy co zleci z Helixem.

    1. radosuaf 14 czerwca 2015 o 21:30

      Sorry, ale HX5 to jest chyba najbardziej dziadowska linia Heliksa (więc nici z GTL), w dodatku nie potrafię sobie wyobrazić powodu, dla którego ktokolwiek miałby zalewać w Polsce 15W, nawet latem… Nie liczyłbym na spektakularne efekty i sugerowałbym zejście co najmniej do 10W.

    2. zyga 29 czerwca 2015 o 10:14

      Na fazie eksperymentów dodałem jeszcze rewitalizant XADO, 3 saszetki po 4,5ml. Także ten.

  12. AeroZol 14 czerwca 2015 o 14:15

    A robią tego Ultra 5w50 ? Bo znaleźć nie moge ;(

  13. zyga 15 czerwca 2015 o 12:42

    Nie twierdzę, że jest inaczej, ale zgarnąłem tego HX5 za punkty z karty flotowej i gdzieś musiałem wlać. Przekonał mnie dopisek o dodatkach czyszczących, bez wnikania w szczegóły. Przed zimą akurat będzie mniej więcej termin wymiany. Pożyjem, uwidim.

  14. Mobilny 15 czerwca 2015 o 14:34

    AeroZol nie jesteś sam, również szukałem i znaleźć nie mogę. Dołączę się do pytania.

  15. Zyga 11 lipca 2015 o 16:20

    Przejechałem na tym xado ponad 1500 km, piszą, że należy uznać rewitalizację za zakończoną. Jest lepiej, aczkolwiek nie porażająco. Mam wrażenie, że zmalały opory ruchu silnika. Lepiej gania na wysokich obrotach, zwiększyła się niemęcząca prędkość autostradowa ze 120tu do 135 – 140. I to już. Liczę jeszcze na spadek spalania, na razie nie mialem mozliwosci miarodajnego sprawdzenia.

  16. emares 30 listopada 2015 o 14:32

    Bardzo merytoryczny ale zarazem w sposób przyjazny, napisany artykuł. Czekam na więcej :)

  17. Marcel 28 stycznia 2016 o 11:33

    Na 5W-40 praca samochodu jest zdecydowanie cichsza. Polecam

Pozostaw odpowiedź radosuaf Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *