Na pewno nie umknęło Waszej uwadze wprowadzenie nowych, ostrzejszych przepisów związanych między innymi z przekraczaniem prędkości w terenie zabudowanym.

W dużym skrócie wygląda to tak, że jeśli dziś policjant przyłapie Was na przelatywaniu przez pobliskie osiedle domków jednorodzinnych (pełne bawiących się na ulicy niebieskookich dzieci) z prędkością charakterystyczną dla pocisków ziemia-powietrze, to bez żadnego tere-fere-panie-władzo-ja-nie-chciałem zatrzyma Wam prawo jazdy na trzy miesiące i wlepi jeszcze na dokładkę całkiem solidny mandat.

Tak przynajmniej powinno to wyglądać w teorii i tak też wszyscy starają się nam to prezentować.

I gdyby rzeczywiście tak to wyglądało, podpisałbym się pod tym obiema rękami i nogami (a nawet tym pisakiem co go trzymam czasami w kieszeni). Niestety jednak, pierwsze relacje z interwencji policji zakończonych zatrzymaniem dokumentów nie są tak optymistyczne, jak stara się przedstawiać Wam to ten Pan w przyciasnej czapce informujący z telewizora, że „to znacznie zwiększy Wasze bezpieczeństwo”.

Ta, jasne.

Tak samo jak robi to ten schowany za śmietnikiem fotoradar.

Co mi się jednak nie podoba – jak się okazało, jednym z pierwszych bandytów i recydywistów, którzy zostali schwytani w nowy paragraf był jakiś gość, który w okolicach pierwszej w nocy jechał pustą obwodnicą miasta z prędkością 120 kilometrów na godzinę.

Oczywiście, żebyście sobie nie pomyśleli – ja nie twierdzę że on nie złamał prawa. Nie twierdzę, że zrobił dobrze jadąc tamtędy z taką prędkością i tak dalej.

Niemniej jednak martwi mnie, że policja wprowadzając taką akcję (i mając na uwadze fakt, że na ręce patrzy im w jej pierwszych godzinach cały kraj), odpierdala takie nie wiadomo co zasadzając się na kierowców o godzinie pierwszej w nocy na pustej obwodnicy.

To nie jest normalne.

Jak podejrzewam główny problem polega na tym, że policja miała świadomość, że trudno będzie im złapać kogoś, kto przekroczyłby prędkość o ten 50 kilometrowy próg gdzieś, gdzie faktycznie o tej godzinie może pojawić się na drodze jakiś zabłąkany pieszy albo rowerzysta.

A przecież trzeba było pokazać rano w dzień dobry TVN, że przepis był potrzebny i już udało się ukrócić harce sporej grupy potencjalnych morderców.

„Tylu ich złapaliśmy drodzy Państwo w zaledwie kilka godzin! Tak bardzo to wszystko jest zajebiście Wam wszystkim potrzebne!”.

Wybaczcie to sformułowanie ale wydaje mi się, że to takie strasznie polskie – tak przez bardzo, bardzo małe „p” jeśli wiecie co mam na myśli.

Takie wymuszanie społecznej akceptacji dla przepisu, który bardzo szybko ze skutecznego bata na wariatów może przeobrazić się w chory absurd powodujący nagminne dręczenie zwykłych obywateli.

No bo pomyślcie sami – droga wjazdowa do jakiegoś średnich rozmiarów miasta. Dwa pasy. Pas zieleni. Zabudowań brak. Szkół brak. Pieszych, traktorów, ścieżek rowerowych brak. A za topolą na końcu prostej aspirant Dziąsło z laserem strzela w pośpiechu do tych, którzy zwolnili o jakieś sto metrów za późno.

I sypią się mandaty i prawa jazdy, statystyki obrastają w grube zera, TVN ogłasza wszem i wobec, że zatrzymano już tylu Bogusiów w M3, że głowa boli, a aspirant Dziąsło to nawet na rozmowę pochwalną przy kawie i ciastku za świetne wyniki do komendanta poszedł.

No po prostu idylla – wszyscy zadowoleni.

Tylko nas, nie wiedzieć czemu znowu jakoś tak dziwnie dupa piecze…

Główny problem polega na tym, że są policjanci i policjanci – jedni mają zdrowy rozsądek i zwyczajną, ludzką empatię, inni zaś żonę puszczającą się z listonoszem i kompas moralny stawonoga. Można więc przypuszczać, że o ile pierwsza grupa nie będzie nadużywać nowych przepisów, żeby punktować nie stwarzających żadnego realnego zagrożenia kierowców, o tyle druga – będzie.

Dlatego do nowych przepisów odnoszę się póki co mocno sceptycznie.

Choć mam zarazem wielką nadzieję, że moje obawy okażą się bezpodstawne…

15 Komentarzy

  1. Robur 21 maja 2015 o 15:16

    To może ja…. zaprowadzam codziennie córkę do szkoły podstawowej. Dlaczego sama nie chodzi? bo ma do przejścia szeroką ulicę bez sygnalizacji. I kierowcy mają kompletną zlewę na to, że tam jest przejście, i jak ktoś wszedł na jezdnię to w sumie ma pierwszeństwo i takie tam pierdoły. Ale nie ustawi się tam nigdy aspirant Dziąsło z bloczkiem mandatów i nie zacznie sypać kierowcom za koleją- bo jak to tak można? Nie walnie też kierowcom wymuszającym pierwszeństwo na rowerzystach, którzy w tym miejscu mają pierwszeństwo- bo ja to tak- za wymuszenie na rowerzyście dawać mandat? Obok szkoły jest droga osiedlowa, z garbem wielkości Gubałówki. Ale nie przeraża to w żaden sposób kierowców białych dostawczaków, przelatujących nad przejściem oznaczonym setką znaków z kicią z lizaczkiem z prędkością wiele za dużą. W życiu nie widziałem tam aspirata Dziąsło.
    Następnie idę do pracy. Szeroka, dwupasmowa ulica, świeżo po remoncie. Ograniczenie do 7 dych, no bo przecież królowa Przepustowość się obrazi. W zatoczce czai się patrol. Nie, nie z suszarką. Łapie studentki przebiegające przez jezdnie. Wiadomo- taki kierowca to cham i wieśniak, i tłustym słowem pojedzie. A studenta rzęsami zatrzepocze i negocjacje zacznie. Więc po co aspirant dziąsło ma walić mandaty za speeding czy przelatywanie na czerwonym- w statystyce studentka wygląda tak samo jak wąsaty Mieczysław w Golfie dwujeczce, więc po co się spinać? Sztuka jest sztuka.
    Niedawno w KRK pewien TIR pociągnął 19 autek jak gdyby nigdy nic. Poszukaj wypowiedzi Tomasza Czopika mieszkającego niedaleko miejsca wypadku: „Słuchajcie, z racji tego co robię (Szkolenia) i że 25 lat spędziłem w rajdówce i że mam co nieco doświadczenia w jeździe samochodem, że jestem za ograniczaniem prędkości, za radarami w miejscach niebezpiecznych, za edukacją za kierownicą i że uważam że nadal w Polsce zbyt wielu kierowców to niebezpieczni idioci itd… – nie rozumiem jak w rozwijającym się Państwie, można mieć do czynienia z kretyńską policją drogową!!!!”. Sorry- policja łapie za speeding nie tam, gdzie można zrobić z kogoś pasztecik, ale tam, gdzie się autem wygodnie dojedzie, dużo repów śmiga (bo fanty mogą dać) i takie tam.
    A! jeszcze jedno. Żeby łapać studentki, przyjeżdżają czasami Vectrą OPC. Pewnie żeby dogonić jak im na szpileczkach będą uciekać….

  2. Szczypior 21 maja 2015 o 16:43

    Ile razy mam wrażenie, że poziom skurwysyństwa jaki ludzie „przy władzy”( a policja jest służbą porządkową, żadne „panie władzo” ;) ) wyczyniają tutaj bez większego powodu (chyba ich po prostu hemoroidy swędzą, albo żony mają chroniczne migreny) osiągnął apogeum tyle razy pojawia się idiota który przekonuje mnie, że jednak można bardziej, więcej, mocniej.

    Na mój gust nie powinno być w ogóle ograniczeń. Nikt nie powinien roztaczać nad nami fałszywej bańki opiekuńczości i udawać, że to dla naszego dobra, bo jak widać tutaj się po prostu tak nie da.

    Ludzie powinni brać odpowiedzialność za to co robią, mając jednocześnie w głowie „sky is the limit”. Tak samo w przypadku możliwości, jak i potencjalnych konsekwencji. wiem, że to trochę drastyczne, ale społeczeństwo jest już tak przyzwyczajone, że ktoś myśli za nich, że poczucie odpowiedzialności niemalże zanikło…

  3. Kamyczek 21 maja 2015 o 18:24

    Szczerze, nie mam pojęcia co za DEBILE (tak, nie boję się użyć tu tego słowa) wprowadzają takie prawo. Największym problemem w naszym kraju (w sumie nie tylko) jest to, że ci wszyscy politykierzy się nudzą.. i od czasu do czasu wpadną na jakiś popieprzony pomysł i sobie go uchwalą. A tak, żeby ludzie widzieli, że oni COŚ jednak robią. Tylko, że przeważnie wychodzą z tego takie bzdury i absurdy, że głowa mała to już jest mniej ważne.. Ważne, że przepchnęli kolejny pożalsięboże pomysł.

  4. Ferest 21 maja 2015 o 18:44

    Ktoś w dobrym kierunku pomyślał, ale spieprzył jak mało kto.
    Co mam na myśli?
    Przykłady wyżej wymienione:
    1 Ktoś jadący spokojnie 120 km/h po moście czy innym pustkowiu w nocy, gdzie najbliższy dom jest kilometr lub więcej dalej. Ograniczenie jest do 70 czy co gorsza do 50. Jeden raz i może pożegnać się nie tylko z autem, ale też z pracą w sporej części przypadków.
    2. Ktoś jadący po „strefie zamieszkania”, gdzie realnie mogą kręcić się dzieciaki, staruszki, tłum ludzi i podchmieleni studenci. W pobliżu jest przedszkole czy podstawówka. Pominę gęsto poparkowane auta. Ma na cyferblacie 60 – 70 km/h. Dostanie tylko mandat, pouczenie i życzenie szerokiej drogi. Za 100 czy 200 metrów ponownie da w palnik przeganiając ludzi.
    Serio?

    Myślę, że można byłoby pokusić się o coś trochę innego. Jeśli mamy zawieszać uprawnienia to niech będzie na prędkości razy 2 w stosunku do dopuszczalnej plus obiektywne podejście do klasy drogi.

    Choć propozycja Szczypiora jest niezła, ale myślę, że nie nadążyliby z produkcją pieluch dla niektórych. :D

  5. Blade 21 maja 2015 o 20:33

    Jestem za eliminowaniem debili z ulic. Ale niech nowe przepisy idą w parze ze zmianami na naszych beznadziejnie oznakowanych drogach. Ograniczenie prędkości do 50 km/h na dwupasmowej obwodnicy śródmiejskiej? Bicz pliz…

  6. Ven_RS 21 maja 2015 o 20:52

    Polska. Jak zawsze Polska.
    Nie wiem czemu się tu dziwić. Pomysł sam w sobie był dobry, ale realizacja jak zwykle. Śledzę od pewnego czasu co się dzieje w stolicy. Co się buduje, co likwiduje itp. Na politykę nie mam już zdrowia, więc myślałem że może coś motywującego będzie się dziać. Unia daje, boom mieszkaniowy i takie tam. Byłem w błędzie. Takie numery włodarze odstawiają że to już nawet nie kłuje w oczy, tylko drapie prze oczodół po potylicy!!
    Wkońcu to do mnie dotarło: To Jest P O L S K A.
    Synonim kraju rządzonego przez barachło bez wizji, bez skrupułów, bez moralności, bez honoru… Kraj bez poszanowania własnej historii (nie mylić z medialnym gnojem w stylu katyń, oświęcim i wyklęci, bo to jedynie slogany) Bez własnej godności, bo dajemy się okradać watykanowi i jeszcze mu w tym pomagamy, Bez własnej kultury, bo nie szanujemy tego co nasze, i niestety bez perspektyw, bo to droga do nikąd.
    Przykro mi na to patrzeć przykro czytać, ale za tępy jestem żeby to rzucić i wyjechać. To tak jak mieszkanie w zgniłym domu – wiesz że to niezdrowe, wiesz że nie do uratowania, ale dlatego że to twój dom, to w nim mieszkasz.
    Nie oczekujce zbyt wiele. Skoro przepisy dopuszczały wydanie recydywiście, „sześciokrotnego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych” i nie zamyka go w pace to to jest normalne prawo? uważanie że nowe przepisy coś zmienią. To jest jedynie woda na młyn mediów. Mandaty podnieśli bo inflacja, zaostrzyli przepisy, bo bądź co bądź kultura na drodze nieco się poprawiła.
    Po prostu Polska.

    1. maciejowski 22 maja 2015 o 01:09

      jak rzadko kiedy, zgadzam się w 100%, z każdym zdaniem w Twoim komentarzu.

  7. radosuaf 22 maja 2015 o 08:49

    „No bo pomyślcie sami – droga wjazdowa do jakiegoś średnich rozmiarów miasta. Dwa pasy. Pas zieleni. Zabudowań brak. Szkół brak. Pieszych, traktorów, ścieżek rowerowych brak. A za topolą na końcu prostej aspirant Dziąsło z laserem strzela w pośpiechu do tych, którzy zwolnili o jakieś sto metrów za późno.”

    Tommy – poza zabudowanym jest zdaje się 90 km/h, więc i tak by się nie załapali na mandat, gdyby jechali przepisowo :).
    Ogólnie się zgadzam, że akcja rozpoczęła się dość chujowo, ale jestem za ELIMINOWANIEM z dróg ludzi, którzy przekraczają prędkość o 50 km/h. Niezależnie od miejsca i pory dnia.
    Tutaj wracamy do oznakowania i limitów prędkości w niektórych miejscach – no za to wypadałoby się wziąć. Szczególnie za drogi poza terenem zabudowanym np. z uszkodzoną nawierzchnią i znakami „Uszkodzona nawierzchnia”, „30 km/h”.

    1. Tommy 22 maja 2015 o 09:56

      Chodziło mi tu bardziej o sytuację gdzie na wlocie do miasta, w takim miejscu pojawia się znak teren zabudowany (sam znam parę takich miejsc w regionie, gdzie teren zabudowany zaczyna się nagle pośród takiej głuszy, że aż głowa boli).

      To jest właśnie element tego absurdu oznaczeń, o którym wspominasz – raz pięćdziesiątka na pustej, odgrodzonej od świata połaciami trawy obwodnicy, innym razem 40 na długiej prostej pośród pól, albo dla przeciwwagi brak ograniczenia przed zakrętem zaciskającym się tak niespodziewanie jak kontrola skarbowa.

      Przy obecnych absurdach nowe przepisy mogą być po prostu zbyt łatwo wykorzystywane do budowania statystyk bez realnego wpływu na wzrost bezpieczeństwa.

      1. YatzeK 23 maja 2015 o 00:01

        I właśnie dlatego, że nie tyle przepisy, co sposób ich egzekwowania przez powołane do tego instytucje, jest wykorzystywany WYŁĄCZNIE do podbijania statystyk / łatania dziur budżetowych / kampanii wyborczej, to końcowy efekt takich będzie dokładnie ODWROTNY od szumnie ogłaszanego – bezpieczeństwo na drogach tak naprawdę się POGORSZY!

        Dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniem – przez takie własnie debilnie uchwalane i egzekwowane przepisy, kierowcy nie traktują ich jako coś, co ma uporządkować i upłynnić ruch, poprawić bezpieczeństwo jego uczestników itd., tylko jako narzędzie represji. A co za tym idzie będą gwałtownie i w ostatniej chwili zwalniać do prędkości ZNACZNIE PONIŻEJ dozwolonej (nie potrafię tego zrozumieć, ale tak jest) na widok znaku, a zaraz potem, jak znaki pozwolą, dadzą w palnik żeby nadrobić „stracony” czas. Dokładnie tak jak się to dzieje przy KAŻDYM fotoradarze! I druga rzecz – normalny człowiek zmuszony do jazdy 50km/h na wspomnianej obwodnicy tak naprawdę stwarza znacznie większe zagrożenie niż gdyby jechał powiedzmy 90km/h – bo jadąc te 90 byłby spokojny i skupiony na jeździe, a jadąc 50 jest wkurwiony na to, że musi się tak snuć i na to, że wszyscy inni też się snują.

        Na koniec pytanie, na którym chyba nawet Slumdog by poległ – jakim kurwa cudem rozumieją to wszyscy tylko nie ci, którzy takie przepisy uchwalają / egzekwują???

  8. Dapo 22 maja 2015 o 10:25

    Sama idea jest słuszna bo nawet biorąc ekstremalny przypadek (zresztą pokazany następnego dnia w TV jako przykład) czyli droga 3 pasmowa, prosta bez skrzyżowań i przejść dla pieszych z obu stron barierki i ograniczenie do 70 – pewnie jakaś wylotówka z dużego miasta na której gość nocą jedzie powyżej 120 km/h. Logicznie rzecz biorąc zero zagrożenia, ale nasuwa się pytanie po co gość jedzie więcej niż 120, nie może 100. Przecież na tej drodze nawet jak ona ma 5 km (co jest mało prawdopodobne) zaoszczędzi pół minuty. Naprawdę ten przepis wg mnie dla rozsądnego kierowcy nic nie zmienia, bo jak jest 50 to rozumiem że czasami w pewnych sprzyjających warunkach można jechać bezpiecznie 70, może 80, ale ponad 100 to czysta głupota.
    Nie myślcie że ja lubię jeździć wolno, nie nie lubię i nie po to mam auto ciut mocniejsze żeby się ciągnąć 50 bez przerwy. Wiem także że wiele znaków z ograniczeniami jest zbędnych, ale naprawdę przekroczyć prędkość o ponad 50km/h w mieście w stosunku do ograniczenia to trzeba być debilem. Jak widać takich nie brakuje. W pierwszym dniu zabrano ponad 100 praw jazdy. Nie jestem zwolennikiem nadmiernej ilości zakazów i przepisów bo wiem że zdrowego rozsądku nic nie zastąpi. Akurat tych, którzy stracą prawko z powodu tego przepisu nie żałuję.
    Większość kierowców niestety nie ma pojęcia o bezpiecznej jeździe samochodem. Ja sam czasami widząc na drogach innych kierowców i ich poczynania zastanawiam się kiedy dojdzie do tragedii. Wyścigi na światłach, wyprzedzanie na łukach jazda na „wczesnym” czerwonym to po prostu brak wyobraźni i proszenie się o kłopoty. Może to szpanerstwo, bo jak ma trochę lepsze auto to myśli że jest bogiem. MOŻNA jeździć SZYBKO, ale TRZEBA zawsze jeździć BEZPIECZNIE.

  9. Sobieski 24 maja 2015 o 11:37

    Ludzie po wprowadzeniu nowych przepisów częściej patrzą na prędkościomierz niż na drogę czy znaki inne niż te określające dopuszczalną prędkość. I to będzie przyczyną wielu wypadków.
    A jeszcze do tego stres bo utrata prawo jazdy już nawet pomijając mandat jest równa z załamanie się całego życia bo dla osób jak ja prawo jazdy to jest praca i życie. A te pieniądze jakoś przeboleję chociaż bez prawo jazdy będę miał poważny problem zarobić na ten mandat.

    Teraz wpadłem na pomysł niech zostawią prawo jazdy ale podniosą wysokość mandatu, ludzie nie będą mieli pieniędzy na paliwo czy utrzymanie auta.

    Poza tym ostatnio sytuacja wymusiła na mnie jazdę „na krawędzi” tz jechałem przez miasto setką tam gdzie było 50 miejscami gdzie było 40 jechałem 80 i kiedy się dało jechałem na czerwonym.
    I tak przejechałam przez całe miasto. I szczerze powiedziawszy nie jestem z tego do końca dumny ale moim celem był szpital…

    Ale pomijając moje powody to gdzie była ta policja ?

  10. Realista 24 maja 2015 o 20:56

    A ja uważam że to bardzo dobre przepisy i jak ktos nie umie jeździć to niech w domu siedzi. Przekroczenie predkości o 50 km na godzine ma mało usprawiedliwień chyba tylko stan wyższej konieczności. Dla normalnie jeżdżących ludzi te przepisy nie powinny mieć znaczenia, bać sie powinni ci co lubia zapierdalac.
    Oczywiście kwestia strazy miejskiej, fotoradarów i tym podobnych to inna sprawa. Ponadto przydała by się weryfikacja obszarów zabudowanych bo niektóre znaki stoją bezsensu niestety. System jest nie do przyjecia bo zawsze działa jednotorowo, sa obostrzenia i udziwnienia a nie ma ułatwień. U nas jak zwykle od dupy strony wszystko się robi a zank ograniczenie do 30 km/h jest lekiem na dziurawe drogi. Idea dobra ale jak zwykle wykonanie złe

    1. Sobieski 24 maja 2015 o 21:44

      Sęk w tym jak te przepisy są respektowane oraz na jakich drogach.

      W mojej okolic są miejsca gdzie na dość nowej drodze zdała od budynków cały czas jest 70 a na odcinku kilkuset metrów jest do 50 i tam właśnie stoi policja. Już nie mówiąc że jadąc o 11km/h za szybko dostaje się ładny mandacik i punkty które z czasem wymieniasz na rower.

  11. A 26 maja 2015 o 14:18

    Są dobre i złe strony wprowadzenia takich przepisów. Jako osoba bezdzietna i uważna, zawsze jestem ostrożna przechodząc przez ulicę. Gdybym jednak posiadała dziecko i w okolicy mojego osiedla przejeżdżali co poniektórzy, to chyba byłabym zadowolona z nowych przepisów.

    Pozdrawiam,
    A

Pozostaw odpowiedź maciejowski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *