Ponieważ posiadam samochód, który przy odpowiednio szorstkim traktowaniu spełnia się doskonale w roli maszyny do chaotycznego obracania się wokół własnej osi na pobliskim rondzie, chcąc nie chcąc dość często spotykam się w swoim życiu z terminem „drifting”.

Oczywiście broń boże – nie żebym uważał się za driftera.

Nie mam w końcu różowych kół ani naklejki pedobeara. Nigdy nie byłem też w Japonii.

Mój samochód ma też zdecydowanie za mało wgnieceń i rdzy, wszystkie elementy blacharskie są pomalowane na mniej więcej jeden odcień lakieru, a „tyrtytek” użyłem wyłącznie do mocowania przewodów oświetlenia bagażnika.

Jak wynika z obserwacji naszej amatorskiej sceny driftingowej, wszystko to kompletnie dyskwalifikuje moje BMW jako rasowy driftowóz.

Poza tym w Zielsku-Białej nie mamy toru wyścigowego, a ślizganie się z prędkością 20km/h po osiedlowej uliczce niespecjalnie mnie rajcuje.

Jednak nie o typowej specyfikacji samochodu do driftu ani też mojej szybkości machania rękami chciałem dziś mówić, a o pewnym problemie, z którym boryka się ostatnimi czasy ta coraz popularniejsza dyscyplina motorsportu. Bo widzicie, w moje umorusane smarem ręce wpadł ostatnio artykuł pewnej internetowej gazety z Biłgoraju (taki polski odpowiednik Dubaju), która to poruszyła temat driftowania po tamtejszym autodromie.

W dużym skrócie chodzi o to, że dyrektor tego obiektu zabronił urządzania na nim zawodów i treningów w drifcie z powodu towarzyszącego im „hałasu i smrodu”.

Muszę przyznać, że to dość dziwne bo o ile mi wiadomo owy „hałas i smród” to nieodłączne atrybuty wszelkich znanych mi sportów motorowych (no chyba, że ze względu na obecność wyposażonych w koła meleksów za sport motorowy uznamy grę w golfa).

Podobno kluczowym czynnikiem, który wpłynął na wydanie zakazu były skargi mieszkańców, którym przeszkadzał dobiegający z toru hałas (wspomniano tam nawet o pewnej szczególnie zbulwersowanej kobiecie). Co ciekawe tor jest obecny w tym miejscu od jakichś 70 lat więc raczej trudno mówić tu o jakiejś nowej niedogodności czy ataku na ciszę i spokój mieszkańców.

No chyba, że polski Dubaj to miasto tak przywiązane do tradycji, że pierwsze samochody pojawiły się w nim dopiero jakiś tydzień temu, od razu zaburzając ład i porządek odzianych w drewniaki i płaszcze z jelenich futer mieszkańców. To chyba jednak nie do końca tak, bo choć Biłgoraj piękne miasto, to jednak w przeciwieństwie do wspomnianego Zielska-Białej twór tak futurystyczny jak autodrom od dłuższego czasu posiada.

Co więcej – nie sądzę żeby zbudowano go po to, by rozgrywać na nim jakieś Derby.

Albo mecze polo.

Że o golfie nie wspomnę

(zbieżność z ofertą modelową volkswagena jest całkowicie przypadkowa)

Dlatego też po dogłębnej analizie zagadnienia doszedłem do następującego wniosku.

Otóż uważam, że cały problem powstał gdyż jakaś baba w wełnianym żakiecie kupiła tanią jak stary passat działkę tuż obok toru wyścigowego po czym jest oburzona faktem, iż jeżdżą po nim samochody.

Wybaczcie ale to tak jakbyście kupili tani dom tuż obok lotniska na Okęciu po czym żądali jego zamknięcia bo przeszkadzają Wam latające tu i ówdzie samoloty.

Powiedzcie mi proszę, czy naprawdę istnieją aż tak upośledzeni ludzie czy może to jakaś zwyczajna pomyłka?

Ja rozumiem, że komuś może przeszkadzać wybudowany kilka wieków temu tor wyścigowy ale na boga – tego rodzaju skarga powinna zostać w trybie natychmiastowym wrzucona do kosza (ewentualnie wcześniej lądując na jakiejś stronie o śmiesznych kotach i płonących ludziach przewracających się na swoich deskorolkach).

No bo przecież to absurd.

Zacząłem nawet zastanawiać się jakie to dyscypliny sportu uwzględniające kółka mogłyby korzystać z tego toru nie generując przy tym „hałasu i smrodu”. Póki co wymyśliłem dwie.

Pierwsza to międzynarodowe wyścigi rikszarzy.

Wymyśliłem nawet skrót na wzór tego stosowanego dla samochodów turystycznych WTCC. Wyścigi te nazywałyby się WTFK i myślę, że dobrze wiecie dlaczego. Warto zwrócić również uwagę, że na torze obowiązywałoby obuwie zamienne – papucie na gumkę albo trampki z jasną podeszwą (żeby nikomu nie przyszło do głowy głośno tupać obcasami albo broń boże asfaltu porysować).

Drugi typ zawodów, który można by rozgrywać na Biłgorajskim autodromie to wyścigi wyimaginowanych rydwanów.

Możecie się śmiać ale cholernie dobrze to przemyślałem – po pierwsze, ludzie przychodziliby i siadali wokół toru, a potem wyobrażali by sobie, że startują we wspomnianym wyścigu rydwanów. Wiecie – wieńce laurowe, tętent kopyt, skórzane spódniczki, seksowne laseczki w białych tunikach. Takie zawody miałyby wiele zalet. Każdy byłby zwycięzcą. Nie trzeba by wydawać pieniędzy na opony i paliwo ani też martwić się o różnego rodzaju awarie i wypadki. Koniec z ukręconymi półosiami.

Co więcej – nawet jeśli jakiś koń by się zesrał to nie trzeba by tego sprzątać.

Oczywiście zorganizowałbym też coś dla ekologów i ludzi przeciwnych motoryzacji w ogóle (w końcu przecież każdy szanujący się miłośnik natury, ciszy i spokoju kupuje dom obok toru kartingowego/toru wyścigowego/autodromu). Mam już nawet pierwszy pomysł.

Wyścigi dżdżownic.

Albo turlanie draży po betonie.

A Wy? Jakie macie pomysły na nowe konkurencje wyścigowe na autodromie w Biłgoraju?

27 Komentarzy

  1. Szczypior 23 września 2013 o 18:50

    Proponuję wyścigi gerberów, albo polowanie "na wszystko co przypomina owcę, tako z wyglądu jak i rozumu" ;)

  2. Damian 23 września 2013 o 19:26

    Niestety władza tutaj też jest w kropce. Gryzą się dwa warianty: wysłuchać próśb mieszkańców (przyszły elektorat) i wylizać im dupe. Albo posłuchać głosu rozsądku i pozwolić jeździć w miejscu do tego przeznaczonym. 

    1. Szczypior 23 września 2013 o 21:00

      Tyle, że drifterzy to też przyszły elektorat. 

      1. qweq 24 września 2013 o 00:02

        tak… wszystkich pięciu, a może nawet dziesięciu ;)

         

  3. Bartek 23 września 2013 o 20:04

    odkąd pamietam zawsze jestem na autodromie na każdych zawodach czy to drift czy to wyścigi motocyklowe ale cóż skoro jakiejś pani przeszkadza smród i ryk silników to również mozna by zorganizować wyścigi rowerowe cicho i ekologicznie oczywiście dzwonki trzeba bedzie zdemontowac z rowerow aby nie chlasowac :) a tak na serio to jakaś porazka zakazywac jezdzic na torze szlejesz na szosie płacisz mandaty :/ na torze też nie mozna  :/ to jest polska tego nie ogarniesz 

  4. Darek 23 września 2013 o 20:07

    To nie jest tak, że mieszkańcom to przeszkadza. Przeszkadza tylko jednemu który mieszka obok i jest właścicielem sklepów budowlanych w Biłgoraju, a więc daje prace ludziom i płaci nie małe podatki do budrzetu miasta. Więc władza miasta podkuliła ogon i tor zamknięty przez jednego…

    1. pio 25 września 2013 o 01:38

      "właścicielem sklepów budowlanych" a tak z ciekawości przypadkiem nie ma planów jakiejś inwestycji w miejscu toru złożonej w użędzie?? 

  5. Nati 23 września 2013 o 20:13

    gokarty na pedały:D

  6. Marek 23 września 2013 o 20:43

    Niestety tor FIAT-a w Tychach spotkał podobny los… Ja bym chciał zakazać jazdy karetkom na sygnale i bicia w dzwony, z racji bliskości szpitala i kościołą przy mym przecudnej urody bloku, lecz niestety nie sypiam z wójtem…

  7. Mikołaj 23 września 2013 o 20:43

    Wyścigi pojazdów napędzanych energię słoneczną. Nie będzie hałasu, smrodu, czy co tam sobie złego jeszcze pani od działki/pan właściciel sklepów budowlanych wymyślą. Można jeszcze grać w pchełki – takie wyścigi pchełkarzy to byłoby coś!

    A tak serio to wcale mnie ta sytuacja nie dziwi, na naszej kochanej lubelszczyźnie jest w ogóle dinozarrowe podejście do jakichkolwiek sportów motorowych – vide sytuacja z torem motocyklowym w Lublinie (dla niewtajemniczonych: wokół toru zbudowane zostało osiedle mieszkaniowe, a jego mieszkańcy doprowadzili do zamknięcia toru w najbliższej przyszłości i jego likwidacji). Taką mamy niestety smutną rzeczywistość, że wszelkie tory są złem, bo dinozaury/moherkowi antenkowcy nie mogą odbierać Radia Marysia przez cały czas. I w ogóle na tych torach to jeżdżą jak wariaci, mają BMW, co z tą młodzieżą się porobiło, Pani Krysiu, za naszych czasów to nikt by nawet o tym nie pomyślał, a teraz? Rozbijają się samochodami, zamiast wziąć się za jakąś uczciwą robotę…

  8. Damian 23 września 2013 o 20:53

    Co najlepsze znam dobrze gościa co mieszka po lewej stronie toru (bezpośrednie sąsiedztwo) i pytał kiedy będziemy jeździć bo już go kurwica bierze jak te motory jeżdżą i wyją! drift przy moto jest jak bajka, tak powiedział… a motory jeżdża bezustannie i to za grosze a my musieliśmy bulić grubą kase i jeździć na łasce władz…

  9. url 23 września 2013 o 21:00

    szkoda toru, ale władze się zmieniają i obiekty są zamykane, a to otwierane więc nic nie wiadomo

  10. kr 23 września 2013 o 21:36

    BiłgorajA, nie Biłgoraju !!! To po pierwsze, a po drugie w zupełności zgadzam się z autorem tego tekstu. Chyba po to jest stworzony tor, by się na nim powściekać i wyżyć. Czy to 20 letnią bmką czy 20 letnim golfem. Nie rozumiem ludzi którym przeszkadza hałas na torze. To co wkońcu ludzize mają po nim jeździć na rowerze, by nie emitować hałasu ani smordu ?!?!?

  11. Parzych 23 września 2013 o 22:03

    W Warszawie podobny los spotkał KJS-y na Marywilskiej, przez jednego osobnika (płci mi nieznanej) zakazali taniej i bezpiecznej cotygodniowej pojeżdżawki… :(

  12. kwarpas 23 września 2013 o 22:43

    Zawsze i wszędzie znajdzie się jakiś skurwiały upierdliwiec, któremu wszystko przeszkadza. Nie robią dróg – źle, bo nic nie robią, zrobili ładną drogę – źle, bo nie tak, bo kto to widział. Wściekają się na ulicach – źle, bo niebezpiecznie, wściekają się na torze – źle bo hałas. Jak nie urok to sraczka……..

  13. Garnier (justwelldriven.com) 24 września 2013 o 12:01

    Nawet jak wyścigi rydwanów zrobią latem o będzie za głośno bo tętent koni będzie słychać – odpada.
    Zimą może wy ścigi psóh husky po torze? – nieee, przecież psy szczekają, to jak tak można.

    Makabra.

  14. Spontaniczny Drifter 25 września 2013 o 03:18

    najlepsze sa wysćigi w autobusach i tramwajach do miejsc siedzacych wtedy mozna zmierzyc predkosc starej babci i dziadka a własciwie tylko babci bo dziadkowie predzej do grobu niestety ida, mozna ja porownac do predkosci swiatla i siły ragbysty przepychajacego obrone do krzeselka

     

  15. Spontaniczny Drifter 25 września 2013 o 03:32

    Albo bedziemy budowac tory dla Aut i motocykli zebysmy my i inni mogli sie wyszumiec albo bedziemy to robic na ulicach co prawda mamy wyobraznie i dla tego jest nas wiecej w nocy kiedy tak zwani niedzielni kierowcy spia bo dopiero oni wprowadzaja czasem chaos w ruchu

    pomijam ze wiekszość motocykili czy aut przystosowanych do zabawy tzn wyscigow driftów i innych fantazji sa dosć skrupulatnie przystosowane i ich stan faktyczny jest o wiele bardziej wymagajacy i rygorystyczny niz zwykle auto pana Kowalskiego na niedziele poniewarz hamulce skrzynia biegów hamulec Ręczny (czasem zwany awaryjny) musi dzialac jak brzytwa a nie tylko do unieruchomienia pojazdu na szustym zabku, kierowcy maja wiecej wyobrazni niz przecietny kierowca nasze kursy nauki jazdy ucza parkowac a nie radzic sobie z poslizgami itp wiec lep[iej jezdzic po bezpiecznym placu bawic sie autem pod okiem dobrego instruktora i sie uczyc zachowac ktore czasem moga uratowac zycie a ABS czasem bywa zdradliwy majac malo miejsca na wychamowanie mozna wiechac na skrzyrzowanie a wystarczylo by skrecic kierownica i zaciagnac reczny i juz mamy szanse nie wpasc pod ciezarowke jadaca zprawej lub lewej s trony

    1. Beddie 25 września 2013 o 08:18

      Na ile przekopałem się przez totalny brak interpunkcji i ortografię przysmażającą mi mózg rozgrzanym żelazem to zgadzam się z Tobą. Jedna kwestia – jeśli będziesz pisał jakąś petycję to popros kogoś o korektę, bo to wygląda jak trolling. Wiem, dysleksje i im podobne dyfunkcje, ale to się da ogarnąć do jakiegoś sensownego poziomu. I nie, nie przypierdalam się i to nie ma być inwektywa pod Twoim adresem ;)

      1. Szczypior 25 września 2013 o 08:59

        Beddie, a ja bym się przypierdolił, jak się coś na widok publiczny śle to się powinno to jakoś ogarnąć, to przecież działa jak wizytówka. Z interpunkcją może być problem, ale przecież każda przeglądarka ma funkcję korekty błędów ortograficznych…

        1. Beddie 25 września 2013 o 12:03

          Szczypi, przypierdalanie się polega na przypierdalaniu się dla faktu przypierdalania oraz żeby przypierdalający przypierdolił przypierdalanemu.
          To co ja napisałem powinno nosić raczej miano uprzejmego zwrócenia uwagi na istotną kwestię lingwistyczną mogacą wpłynąć bardzo negatywnie na wizerunek i wiarygodność zarówno autora jak i na wagę tematu przez niego opisywanego, którego niniejszym staje się nieoficjalnym ambasadorem ;)

          1. Szczypior 25 września 2013 o 15:17

            Czyli krótko mówiąc- przypierdalam się ale bez napinki :D

            1. Tommy 25 września 2013 o 15:18

              Szlag, a ja już nawet poszedłem po poprcorn

              1. Beddie 26 września 2013 o 08:19

                Idź, jedz, będziesz gruby i z obwisłymi cyckami :P Ale spoko, coś jeszcze się wymyśli, ja często zwracam uwagę na tego typu rzeczy, a zwykle niezależnie od tego w jakiej formie się to zrobi to dyslektycy itp reagują nagłym atakiem furii ;)

                1. Tommy 26 września 2013 o 08:24

                  Wiesz co, kiedy ja chodziłem do podstawówki to przyznanie się do bycia matołem było znacznie mniej upokarzające niż stwierdzenie, że jest się dyslektykiem (wychodziliśmy po prostu z założenia, że o ile w pierwszym wypadku człowiek musi tylko nauczyć się pisać poprawnie, o tyle w drugim jest to nieuleczalna ułomność. Wada fabryczna. Niedoróbka.)

                  1. Beddie 27 września 2013 o 00:36

                    Widzisz, różnica w wieku miedzy nami jest niewielka, a u mnie w szkole już była moda na bycie dys i każdy chciał taki papier, bo dzięki temu miał więcej czasu na pisanie testów, za orty lub zły szyk zdania nie było ujemnych punktów etc etc. Dysleksja jako dysfunkcja istnieje od długich lat, znam kilka osób w wieku około 50-60 lat, które mają ewidentnie jej objawy, ale piszą poprawnie, błąd popełnią od wielkiego dzwonu. Czemu? Bo ćwiczyli, bo sie starali, bo musieli. Nie dostawali papierka i mieli wszystkiego w dupie oburzając się jak ktoś im zwróci uwagę. Pomijam już fakt, że masa ludzi w moim wieku czyli urodzonych u schyłku lat 80 XX wieku ma taki papier po prostu załatwiony, a ich dysleksja polega na lenistwie i wyjebaniźmie…

  16. Radosław 25 września 2013 o 11:16

    Podobny problem był swego czasu w Poznaniu. Organizator zmienił zapisy regulaminowe dot. motocykli. Miały być cichsze od motocykli drogowych z homologowanym wydechem!

Pozostaw odpowiedź url Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *