Jakiś czas temu, w trakcie męskiego wieczoru spędzonego z kumplami, piwem, Sinatrą i porozrzucanymi po warsztacie częściami, wyczerpawszy do cna temat cycków Penelope Cruz oraz wpływu aktualnej sytuacji demograficznej i politycznej na produkt krajowy brutto Południowego Sudanu, zaczęliśmy zastanawiać się nad tym jaki element wyposażenia samochodu jest w naszej ocenie najważniejszy.

Wiecie o co chodzi – jaką to rzecz musi mieć na pokładzie samochód tak, żebyśmy wsiadając do niego nie czuli się niekomfortowo niczym wielokrotnie internowany Jarosław Kaczyński.

Co prawda nie za bardzo pamiętam jakich kto udzielił odpowiedzi, bo wszyscy byliśmy wtedy odrobinę pijani, ale zdaje się, że było tam coś o klimatyzacji, wspomaganiu kierownicy, cyckach Penelope Cruz i dywanikach zrobionych z takiego grubego, strzyżonego weluru co to przyjemnie zapada się pod stopami (nie, nie mam pojęcia kto mógł wymyślić tę odpowiedź…). Tak czy inaczej samo pytanie dało mi do myślenia na tyle, że postanowiłem wrócić do niego kiedy już wytrzeźwiejemy i znudzi się nam przybijanie się nawzajem do stołu garażowego przy użyciu mojej nowej, pneumatycznej gwoździarki.

Wróciłem więc – i od razu zacząłem drążyć ten temat głębiej.

No bo spójrzcie sami – kiedyś widziałem reklamę, w której gość wyposażony w dziwny uśmiech, brodę i torbę z zakupami podszedł do swojego samochodu, a potem zaczął machać lewą stopą pod jego tylnym zderzakiem. Wydawało mi się, że kiedy w końcu zapakuje do bagażnika te swoje bezglutenowe kotlety sojowe, akcja wreszcie nabierze tempa ale nie. To było wszystko. Pomijam już fakt, że nienaturalny uśmiech tego hipstera zdawał się sugerować, że przy życiu trzymają go wyłącznie bardzo mocne antydepresanty (to chyba taka norma w reklamach).

Wydało mi się jednak cholernie dziwne, że producent samochodu robiąc reklamę swojego nowego modelu skupił się na tym, że bagażnik da się obsługiwać za pomocą stopy.

Pomyślcie jaki to absurd.

To tak, jakby apple zrobiło kampanię o tym, że ich nowy telefon ma specjalny tryb służący do fotografowania penisa.

Ani słowa o znacznie lepszym ekranie, szybkim internecie, filmach 4k czy bardziej wydajnym procesorze. „Wystarczy jednak zdjąć spodnie, a Twój nowy ajfon sam wykryje porucznika kiełbaskę i zrobi mu idealne zdjęcie”. Z resztą – to wcale nie jest odosobniony przypadek. Jakiś czas temu w reklamie, w której wystąpiła ta jedyna Niemka, która nie wygląda jak wydepilowany pospiesznie niedźwiedź, Opel skupił się na guziku służącym do zjeżdżania do podziemnego garażu.

Potem Opel przekonywał nas jeszcze, że warto kupić nowe Espresso czy inną Latte, bo dzięki zamontowanym w niej reflektorom LED, ten trener o aparycji pedofila może spóźniać się na sesje zdjęciowe, nad przygotowaniem których pracował ciężko cały sztab ludzi.

Ogarnijcie ten przekaz – plan zdjęciowy chuj strzelił, wszyscy są wkurwieni, a zachowujący się jak naćpany nastolatek pan Kibelek cieszy się i heheszkuje, bo w samochodzie żony ma wymagające pięciu koła dopłaty reflektory.

Wybaczcie, ale gdybym ja organizował tę sesję zdjęciową, zatłukłbym kutasa świetlówką.

Co więcej – jako potencjalny klient za cholerę nie kupiłbym samochodu, którym (jak sugeruje ta reklama) jeżdżą naćpani, nieszanujący cudzej pracy byli piłkarze niemieckiej Bundesligi. Idąc jednak dalej – Volkswagen zachęca mnie do kupna nowego Golfa pokazując, że ten ma kontrolkę przedstawiającą filiżankę oraz fikuśne, mrugające na motocyklistów ikonki zamontowane w lusterkach. A do tego sam parkuje i hamuje bo jego właściciel jest takim idiotą, że nie ogarnia cofania i nie patrzy dokąd właściwie jedzie. To w sumie ciekawe bo nie rozumiem jak informacja, że ten samochód jest adresowany do ludzi, którzy nie potrafią prowadzić i parkować miałby skłonić jakiegokolwiek mężczyznę do jego kupna. Serio.

Żaden z moich znajomych za nic nie przyzna z własnej woli, że jest słabym kierowcą.

Żaden.

Co więcej – wygarnięcie facetowi, że jest słabym kierowcą jest chyba nawet gorsze od zasugerowania mu, że nowy ajfon będzie miał w jego wypadku spore problemy ze złapaniem ostrości.

A – no i jeszcze zwycięzca mojego rankingu najbardziej żenujących reklam, czyli Renault. Wczoraj widziałem w telewizji reklamę jednego z nowych modeli z emblematem w kształcie podnośnika i jak nietrudno się domyślić, w niej również pojawił się machający stopą gość z brodą (ten również był tak naćpany, że nie potrafił samodzielnie zaparkować). Jednak to nie parkowanie, broda ani nawet uśmiech psychopaty były w tym wszystkim najgorsze. Nie. Absolutnie najbardziej żenująca i wołająca o pomstę do nieba jest ostatnia scena, w której na drzwiach gabinetu, do którego zmierza nasz brodaty zwycięzca widnieje tabliczka z jednym, za to niezwykle wymownym słowem.

„Prezes”.

Kiedy zobaczyłem tę reklamę po raz pierwszy, śmiałem się tak, że prawie wysmarkałem własną przeponę.

Renault, na boga – naprawdę macie swoich klientów za takich Januszy?

Do czego jednak zmierzam – widzicie, jestem pewien, że gdyby jutro przyszedł do mnie jakiś producent samochodów i powiedział, że szuka pomysłu na reklamę swojego nowego modelu, wymyśliłbym mu na poczekaniu coś znacznie lepszego niż ta banda pijących sojowe latte idiotów z tabletami, którzy wpadli na pomysł ze stopami, bagażnikiem i pozowaniem na prezesa.
Serio – wydaje mi się, że nawet mój pies wymyśliłby lepszy scenariusz reklamy niż marketing Renault.

Dam Wam z resztą przykład.

Gdybym to ja miał zrobić taką reklamę, zaczynałaby się ona od nocnej sceny, w której facet o kwadratowej szczęce i dwudniowym zaroście wpada poślizgiem na plac pod opuszczoną fabryką, a potem serią ryzykownych manewrów na pełnej prędkości wykonuje uniki tak, by nie dosięgły go kule wystrzeliwane przez grupę odzianych na czarno, umięśnionych najemników o aparycji Vinnie Jonesa, którzy wybiegli z okolicznych budynków.

Żebyście jednak nie myśleli sobie, że moja reklama nie miałaby nic wspólnego z wyposażeniem samochodu – o nie.

Chwilę później, w trakcie ucieczki przed zionącą ogniem, turbodoładowaną koparkoładowarką z wyrzutniami rakiet i karabinami CKM, w Renault zamrugałaby ta kontrolka na lusterku sygnalizująca, że z drugiej strony zbliża się wyposażona w dwa karabinki uzi amazonka-nindża na czarnym Kawasaki.

Wtedy nasz bohater wcisnąłby przycisk ‚Dynamic’ i skręcił gwałtownie w lewo, wpadając przez drzwi jednej ze stojących przy placu hal, a potem otwarłby przyciskiem panoramiczny, szklany dach i wyskoczył przez niego na naczepę pędzącej, płonącej ciężarówki z nitrogliceryną, na której stoczyłby walkę na pirackie szable z ogromnym, humanoidalnym niedźwiedziem odzianym w zbroję zrobioną z krokodylej skóry, złota i kevlaru.

W tym czasie Renault zaparkowałoby samodzielnie obok drzwi prowadzących do starej, mrocznej rezydencji w stylu rodem z Harrego Pottera.

Nasz bohater po wytrąceniu szabli niedźwiedziowi w ostatniej chwili zeskoczyłby z dachu eksplodującej ciężarówki, złapał jedną ręką za wiszący obok hak i zjeżdżając na nim po linie przeleciał nad zaparkowanym Renault, po czym wpadł przez okno rezydencji wprost do wyłożonego drewnem gabinetu, w którym na wielkim, obrotowym fotelu siedziałby niski gość o lodowatym spojrzeniu, niespiesznie głaszczący wyleniałego kota.

Ten odwróciłby się w fotelu, spojrzał na naszego bohatera i zapytał z nieskrywanym podziwem w głosie „Jakim cudem tak szybko mnie odnalazłeś?”

„Moje nowe Renault ma doskonałą nawigację”.

Mógłby dodać też szeptem „poza tym na serio nieźle zapierdala” albo coś w ten deseń. Potem kamera pokazałaby jeszcze rezydencję z zewnątrz z kadrem idealnie eksponującym stojące pod drzwiami Renault (w najlepszej możliwej wersji wyposażenia i z niedostępnymi nawet w niej 19 calowymi alufelgami). Byłoby widać też tabliczkę na drzwiach.

Pisało by na niej „Prezes”.

35 Komentarzy

  1. Damian 23 lutego 2017 o 07:59

    Te piwo co to piliście na początku. Podaj nazwę, koniecznie muszę spróbować.

    1. Tommy 24 lutego 2017 o 07:56

      Nie pamiętam nazwy ale znaleźliśmy je pod zlewem (miało na etykietce taką czaszkę z piszczelami i było strasznie wygazowane)

  2. Tomasz 23 lutego 2017 o 08:00

    Sa takie reklamy ale tylko raz w roku na superbowl. Wtedy warto reklamy obejrzeć.

  3. Spalacz 23 lutego 2017 o 08:01

    Pewnie każdy się zastanawiał skąd się biorą takie debilne reklamy ale podejrzewam, że może w nich chodzić tylko o to aby potencjalny kupujący zapamiętał markę, nawet nie model. Aby po prostu miał ją w pamięci a to można właśnie uzyskać nawet machając nogą z zakupami. Po to aby później pamiętał, że jak będzie chciał kupić samochód to, że jest taki Renault, aby wszedł na stronę, poszedł do salonu i zobaczył co tam do kupienia jest. A o tym machaniu nogą czy w ogóle tym co jest w reklamie już dawno nie będzie pamiętał. No bo co takiego przebojowego można wymyślić w przypadku zwykłego auta? no, nie da się, taki samochód jest do wszystkiego i z niczym konkretnym ma się nie kojarzyć.

    O Civic Type R można kręcić fajną reklamę z laserami i torpedami, ktoś je może kupić bez względu na wszystko, też może pod wpływem fajnej reklamy ale zwykłym kompakcie? I tak będzie porównywał je do konkurencji wiec chodzi o to aby właśnie o nim pamiętał i poszedł do salonu, może tam już uda się sprzedawcom go urobić.

    1. Tommy 24 lutego 2017 o 07:58

      Tylko widzisz – tych reklam z merdaniem nóżką jest tyle, że już kompletnie nie kojarzę jakich samochodów dotyczyły. Pisząc ten felieton aż sobie musiałem sprawdzić bo za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć o jakie modele czy marki chodziło.

  4. Adam 23 lutego 2017 o 08:02

    Debilne, nie debilne… działa. :)

    1. Tommy 24 lutego 2017 o 07:59

      Działa jak działa. Przez tego ignoranta od planu zdjęciowego mam teraz mocne uprzedzenia do Opla ;)

  5. Spalacz 23 lutego 2017 o 08:02

    Eeeee… obejrzałem właśnie tę reklamę. Wygląda normalnie, reklama jak reklama ;)

  6. Gabriel 23 lutego 2017 o 08:03

    Kiedy zaatakujesz Youtube? Z pewnością masz szanse w formacie video.

    1. cOke 23 lutego 2017 o 08:03

      spierdzielaj z tym videło, czytać nie umi? ;)

      co za bezsensowna moda na kamerowanie, poczytać moge w pracy, na kiblu, w garażu… a do wideło to i głośniki potrzeba i szef w pracy dziwnie patrzy i w ogóle bezsensu, do videło to inne serwisy są, takie z literką X w nazwie…

      1. Gabriel 23 lutego 2017 o 08:50

        Nie chciałem nikogo urazić tym video, nie wiedziałem że to taki drażliwy temat.

        P.S. W pracy się PRACUJE.

        1. Tommy 23 lutego 2017 o 09:06

          Pracuję trochę nad jutjubami ale traktuję to jako dodatek do felietonów, a nie próbę zastąpienia ich filmami o tym jak chodzę po mieście w dziwnej czapce i nie przewracam się na deskorolce ;)

          Pracuję teraz nad krótkim filmem fabularnym – za jakiś czas powiem coś więcej ;)

          1. Szczypior 23 lutego 2017 o 09:22

            Ten subtelny diss… Tommy masz delikatność tony węgla :D

  7. Marcel 23 lutego 2017 o 10:00

    ale gdyby nie ta durna machająca noga pod zderzakiem to czy wspomniałbyś o tej reklamie (i marce) na swoim blogu? nie. więc reklama nie ma zachęcać to wyboru tej marki czy modelu, ale ma wbijać się w bańkę. im durniejsza tym głębiej się wbija. kto nie kojarzy ‚siedzę na koniu, tyłem…’ albo konwoju kokakoli? reklamy nie mają nic wspólnego z reklamowanym produktem, ale pamięta je każdy. marketing, Tommy, tego nie ogarniesz…

    1. Tommy 23 lutego 2017 o 10:34

      Tylko widzisz. Gdybym nie pisał tego felietonu, za cholerę nie mógłbym skojarzyć kto, w czym i jak machał tą nogą – bo dziś nie dość, że samochody w większości praktycznie takie same to jeszcze na dokładkę reklamy na jedno kopyto.

      Renault z Prezesem owszem – skojarzyłem, ale głównie dlatego bo zakorzeniło się w mojej pamięci wraz z poczuciem ogromnego zażenowania i wstrętu. Modelu jednak za cholerę nie jestem sobie w stanie przypomnieć.

      1. Marcel 23 lutego 2017 o 10:43

        w tym kopytem święta racja – każdy producent dąży do tego, żeby być liderem w każdym możliwym segmencie. a skutek tego jest taki, że ostatecznie nie mają ani wyróżniającego się ‚malucha’, ani niebanalnego samochodu użytkowego ani naprawdę luksusowej limuzyny. jakby zdjąć znaczki z tych plastikowych pudełek to większość by nie wiedziała czy stoją przed tojotą, reno czy dacią… takie czasy, panie, co poradzisz?

  8. Grzechu 23 lutego 2017 o 10:38

    Dziwna sprawa nie moge przeczytac tego felietonu. Widze tylko komentarze pod spodem. Czy to normalne?

    1. Tommy 23 lutego 2017 o 10:41

      Nie wiem o co chodzi ale niektórym treści powycinał adblock – jeśli używasz czegoś takiego to spróbuj to na chwilę wyłączyć.

  9. Grzechu 23 lutego 2017 o 10:45

    Hej. Wlasnie odpalilem na innej przegladarce. Ale dziwne niemialem nigdy takich problemow z twoimi artykulami:)
    Pozdrawiam

    1. Tommy 23 lutego 2017 o 10:47

      Wydaje mi się, że może ma to jakiś związek z dużą ilością powtórzeń słowa „reklama” – bo żadnych popupów i innych gówien u mnie nie ma.

  10. Józek 23 lutego 2017 o 21:09

    Ale dusza leminga znowu się odezwała (z tym Kaczyńskim) ;)

    Potrzebne to? Podniosło wartość artykułu?

    1. Tommy 24 lutego 2017 o 07:31

      Analogicznie mógłbym zapytać o Twój komentarz ;)

      Ale jak już pytasz to odpowiem – to nie dusza leminga tylko nieodparta chęć wykorzystania nasuwającego mi się od pierwszej sekundy powiązania między tabliczką „Prezes” (z reklamy Renault) i czarnym charakterem z bajki o Inspektorze Gadżecie, który zwykł odwracać się na fotelu i głaskać kota.

      Wtrącenie o internowaniu ma na celu przywołanie czytelnikowi postaci „tego” Prezesa – co by łatwiej było mu później skojarzyć tę żaluzję w drugiej części tekstu.

      To jednak nic osobistego czy politycznego – gdyby zamiast Inspektora Gadżeta na myśl nasunął mi się jakiś inny, rudy antybohater to również nie zawahałbym się tego wykorzystać ;)

      1. Józek 24 lutego 2017 o 11:23

        Spoko – po prostu miej świadomość, że wśród Twoich czytelników są osoby uczulone na tępą i odmóżdżającą propagandę serwowaną przez media.
        I tego typu osoby mogą mieć określone zdanie o inteligencji ludzi, którzy jak pelikany taką propagandę połykają.
        (żeby było śmiesznie – jestem pewien, że jedne pelikany mówią dokładnie to samo o drugich pelikanach :) )

        A Twój blog jest o motoryzacji, a nie o polityce więc nie widzę sensu drażnienia uczulonych, jeżeli nie stanowi to głównego celu artykułu :) Podoba mi się Twój styl pisania, popieram dużą większość Twojego światopoglądu i chciałbym czytać Cię dalej :)
        Po co drażnić jednych (Kaczyński) czy drugich (Chyży Rój)?

        1. jonas 24 lutego 2017 o 15:49

          A wystarczyło zapomnieć o „wzmiance kaczyńskiej” trzy sekundy po przeczytaniu, jak jam to nie chwaląc się uczynił. Całość zgrabna i z jajem, kto by się tam polityką przejmował? Rolety i żaluzje tego typu są niezbyt szczęśliwe nie tylko z powodów politycznych i ewentualnej wizyty smutnych panów bynajmniej, tylko bardzo szybko się dezakat… dezyktu… dezelekt… wychodzą z mody, no. I potem trzeba do felietonu dołączać wyjaśnienie dla młodszych czytelników, jakieś przypisy, linki, robi się z tego nuda i zgaga.

          Pojawiają się pierwsze nieśmiałe wieści o odwrocie ze ślepej kiszki downsizingu, na razie w formie ostrożnych informacji, że 1.0 biturbo do lochy wielkości Monedo to niekoniecznie super sprawa. Jak jeszcze producenci przestaną kopiować niemiecką stylistykę i nowe modele zaczną się prześcigać na coś innego niż liczba kolorowych piszczących telewizorków, to będę bardzo ucieszony.
          Aha, mi też uBlock Origin wyciął cały felieton.

        2. jonas 24 lutego 2017 o 15:50

          Mondeo, nie Monedo. Alfa Mondeo, łatwo zapamiętać.

  11. cha 24 lutego 2017 o 23:39

    Sprzedam opla, jaskrawe kalesony gratis do końca lutego.

  12. Tomasz Dratewka 27 lutego 2017 o 06:55

    Panowie, a po co oglądać reklamy – toć to idealny czas by pozwiedzać kibelek, zrobić sobie kanapkę lub wyjechać na wyprawę dookoła świata (i zdążyć wrócić na resztę filmu).

    A jeśli reklamy aut, to tylko w tym stylu: https://www.youtube.com/watch?v=eJNMExIeX4U (choć to niestety nie jest autentyczna reklama)

  13. John53 1 marca 2017 o 13:01

    Ciekawe spostrzerzenie, ja jednak się z tym nie zgodzę :]

  14. Darek 2 marca 2017 o 08:00

    Tommy, chyba nie lubisz tego mleka od sojowej krowy, bo się notorycznie przypierdalasz do sojowego latte?

  15. degename 2 marca 2017 o 17:37

    Reklamę z facetem machającym nogą pod zderzakiem była forda i jak w poprzednich reklamach chodzi o to by ludzie faktycznie zapamiętali ich markę która teraz stawia na dodatki elektroniczne do ich modeli. Faktycznie reklama jest słaba, mogli się bardziej postarać, reklama (też słaba) z kluczykiem dla innego (młodego) kierowcy do bólu pokazywała skuteczność ich rozwiązania. Przynajmniej nie idą w stronę francuskiego producenta gdzie mówi się o radości z jazdy mini vanem…

    Smuci mnie natomiast to że wpycha się teraz te systemy parkowania, wszelakich asystentów by było łatwiej i tym się te auta reklamuje … każąc za te dodatki płacić. Pamiętam jak wsiadłem w Mondeo mk3 i podczas deszczu wrzuciłem wsteczny… Wycieraczka od razu przejechała po tylnej szybie, a lewe lusterko opuściło się trochę. Wystarczyło że wycieraczki z przodu były włączone. To było pomocne i strasznie lubiłem ten dodatek. Jak na stałe zadomowiły się w tych samochodach pokrętła od menu i wielkie kolorowe ekrany tych pomocnych ustawień zrobiło się dużo.

    I ruszyło, nie potrzeba było żeby samochód był solidnie wykonany, teraz ma wyglądać jak statek kosmiczny (civic ufo), koni mieć jak w stajni przed gonitwą (wszystkieVW z TFSI), a co lepsze zaczęli nam wpierać że zwykły hatchback jest prestiżowy bo ma grzaną kierownicę (Ople) i że nas stać na nowy samochód co 4 lata (Skoda) nie mówiąc nic że za w wersjach podstawowych tego nie znajdziemy. Jedynie Mazda coś gadała o swoich nowych, lepszych silnikach ale to był raczej epicki poemat niż techniczny opis zalet tego rozwiązania który faktycznie wytrzyma bez remontu całe życie auta ale to nie trudne pod rdzewiejącą karoserią. Pozostaje mi wciąż polować na fajne mocne auto. Szkoda że ostatnio wszystko co fajne handlarze na następny dzień wykupią zanim wyjdę z pracy. Taki Peugeot 306 S16 z 124 KM z wolnossącego 2.0 na ładnych felgach pojawił się w niedzielę a w poniedziałek o 10 był już na lawecie, w czwartego widzę go 20 km dalej za dwa razy więcej, tylko lekka polerka i mycie wnętrza…

  16. Good-goods 7 marca 2017 o 11:13

    Luźne reklamy najbardziej trafiają na odbiorcę. Mają lepszy wpływ od tych typowo działających pod emocje. Ale czy brodacze nie potrafia parkowac? Moze byl to tekst wabikowy, z kotrym nie zgadzam sie. Mam pokazna brode i parkuje jak baletnica ;)

  17. Najtaniej u Agenta 10 marca 2017 o 16:09

    Według mnie coś w tym jest, a co do reklam superbowl to są rewelacyjne !

  18. Piotr 20 kwietnia 2017 o 02:04

    Była jeszcze jedna zaskakującą reklama, Peugeot reklamował się hasłem: „wybraliśmy tylko to co najlepsze by stworzyć ten samochód”, i koleś ze stołu wziął 3 tłoki zostawiając 4 jako niepotrzebny…. Tragedia naszych czasów to wszechobecne nowoczesne corsy b 12v…

  19. Karolina 23 czerwca 2017 o 17:10

    Racja ta reklama też mi wpadła w oko – niezła była !

Pozostaw odpowiedź Najtaniej u Agenta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *