Kiedy kilka dni temu Beddie zaczął marudzić na moje plany związane z miętoszeniem druta (obniżaniem sprężyn zawieszenia w moim E30 znaczy się) chcąc nie chcąc zacząłem zastanawiać się nad tym po co właściwie ja i inni podobni do mnie ludzie (choć oczywiście nie tak szykowni jak ja – moja babcia może zaświadczyć) modyfikujemy swoje samochody.

No bo pomyślcie sami – przeświadczenie, że jest się mądrzejszym niż grupa dobrze opłacanych inżynierów i projektantów tylko dlatego, że ma się w garażu dwie stare książki „Sam naprawiam”, pudełko po filtrze stożkowym i podnośnik ślimakowy po dziadku przypomina trochę zakładanie, że można bezpiecznie skoczyć z dachu pobliskiego bloku tylko dlatego, że kiedyś tam po pijaku założyło się majtki na spodnie.

Zupełnie jak Superman.

Po jaką cholerę chcę obniżać seryjne zawieszenie skoro klub miłośników odzieży flanelowej spędzający wolny czas na całkowaniu uznał, że akurat ta wysokość jest najbardziej optymalna? I drugi problem natury egzystencjalnej, który naszedł mnie akurat w chwili gdy oddawałem się rozmyślaniom nad swoim życiem podczas czytania etykietki na opakowaniu szamponu do włosów (tak, wiem, że też tak macie) – dlaczego budując swoje samochody powinienem słuchać opinii ludzi, którzy najprawdopodobniej nigdy nie będą nimi jeździli?

Nie będą ich myli, nie będą martwili się o progi zwalniające i terminowość wymiany oleju.

Spójrzcie na przykład na to zielone* wnętrze w moim E30 i zastanówcie się po co ktoś wydał masę pieniędzy na uszycie tapicerki, którą większość ludzi skwitowałaby najprawdopodobniej za pomocą jakiegoś niecenzuralnego słowa?

* Wersja dla kobiet: limonkowo-pistacjowe

Na przykład „o ja pie***…”

Czy ktoś był aż tak głupi, że dysponując oryginalnym wnętrzem E30 i zapasem gotówki postanowił wymienić je na coś, co wedle naszych standardów estetyki lokuje się gdzieś pomiędzy tyłkiem mojego psa, a znajdującą się w pobliskim barze ścianą z drewnianej boazerii?

Wybaczcie ale moim zdaniem ten ktoś był bohaterem.

Tak naprawdę wybierając dla siebie samochód chcąc nie chcąc jesteśmy skazani na łaskę kogoś kto zrezygnował z najlepszych lat swojego życia po to by siedzieć z nosem w książce i uczyć się czym jest łuk Hofmeister’a i jak rysuje się parabole. Macie rację – kupując nowy samochód możemy sami wybrać na jaką markę i model się zdecydujemy. Możemy też wybrać sobie kolor foteli, lakieru, model felg czy wykończenie kokpitu i inne rzeczy sprawiające, że będziemy mieli coś co się nam podoba tyle, że z reguły to nie działa.

A to dlatego, że po wysłuchaniu waszych wymagań i zachcianek podejrzanie gładko ogolony gość w taniej koszuli z uśmiechem na twarzy poinformuje Was, że owszem – dokonaliście doskonałego wyboru i może zamówić dla Was taki samochód w takim kolorze, z takimi fotelami, felgami i wykończeniem kokpitu o jakim marzycie.

Problem polega jednak na tym, że na taki wóz będziecie musieli czekać jakieś piętnaście lat, a do tego będzie on wymagał dopłaty na widok której nawet minister finansów dostałby wypieków na twarzy.

W efekcie więc sprzedawca zaproponuje Wam coś, co znajduje się już na jego liście zamówień i dotrze do salonu w okolicach przyszłego wtorku. Dokładnie taki sam wóz, tyle że biały, a nie czerwony, z silnikiem 1.2 zamiast 1.8, dwu, a nie czterodrzwiowy i bez tych kilku zbędnych pierdół, „które przecież i tak by się Wam nie przydały”.

„Sportowe fotele wykończone popielatą alcantarą? Pfff… to zbędny gadżet dla pozerów… Niech no Pan spojrzy jak wspaniale prezentuje się ta beżowa tapicerka z płótna i standardowe fotele!”

W efekcie więc wyjdziecie z salonu z żałosnym substytutem czegoś, o czym marzyliście, a potem będziecie wmawiali sobie i znajomym, że to była bardzo rozsądna decyzja.

Podejmowanie wyłącznie rozsądnych decyzji to najlepszy sposób na odebranie sobie życia.

Taka subtelna forma samobójstwa, którą popełniamy każdego dnia.

Pomyślcie sami – czy naprawdę uważacie, że życie stanie się lepsze jeśli zamiast dążyć do tego czego naprawdę pragniecie postanowicie zadowolić się czymś, co w zadowalającym stopniu spełnia Wasze oczekiwania?

Czymś, co nie do końca będzie podobało się Wam, ale za to na pewno bardziej spodoba się znajomym czy sąsiadowi z naprzeciwka? Osobiście uważam, że jeśli komuś naprawdę podoba się taka pistacjowo- jakaśtam tapicerka to nie powinien zastanawiać się nad tym co pomyślą inni, tylko zwyczajnie ją zamontować.

Świat zawsze będzie wywierał na nas presję próbując przedstawić nam co jego zdaniem jest fajne, a co nie, ale tak naprawdę wszystko co robimy, robimy dla siebie. To właśnie nasze przekonania powinny znajdować się na pierwszym miejscu, bo nikt nigdy nie będzie żył za nas.

To tylko i wyłącznie nasze życie i nasz pomysł na to jak przez nie przejść.

Jeśli więc uważasz, że Twój samochód będzie wyglądał świetnie z brokatowym lakierze to nie zastanawiaj się ani chwili tylko po prostu go pomaluj. I miej w nosie co sądzą na ten temat inni bo najważniejsze jest Twoje zdanie.

Dlatego właśnie mam zamiar pomiętosić zawieszenie w moim E30 bo niższe zdecydowanie bardziej mi się podoba. Jeśli zaś chodzi o inne modyfikacje – zdaję sobie sprawę, że moje poczucie estetyki znajduje się w obszarach, które z reguły obligują ludzi do przymusowego przyjmowania sporych ilości kolorowych tabletek niemniej jednak to wciąż moje poczucie estetyki i mój mały, nieco zwariowany świat. Możecie spodziewać się więc kolejnych (nieco dziwnych) prentkich pomysłów i koncepcji.

Bo wiecie co?

Bardzo ten mój własny świat lubię.

27 Komentarzy

  1. Beddie 9 maja 2014 o 17:04

    Wywolany do tablicy powtorze swoje niesmiertelne – ori lub jak u Grzeska – 30 w dol, miesci sie to w katalogu ori dodatkow. Ale -100 itp powoduja ze auto znika w masie identycznie ‚zrobionych pod siebie’ fur ;) Przemysl swapa, stare gaznikowce sa mega wdzieczne i nic nie gada tak jak gaznik. No dobra, lepiej dwa. Lub trzy. Ew cztery :D

    1. Tommy 12 maja 2014 o 09:04

      Stary – spójrz jeszcze raz na to E30 i wyjaśnij mi jakim cudem chciałbyś zgubić je w tłumie;} Ze swapa już zrezygnowałem – obecnie rozkminiam temat dwóch zamontowanych poziomo gaźników z innym kolektorem.

      Powoli nakreślam sobie plan działania ale na ten moment wymieniam tylko zawias, wyrzucam kilka tuningowych dodatków i najbrzydszych elementów z zielonego wnętrza.

      Na pierwszy ogień na warsztat trafia cabrio i 126

      1. Beddie 12 maja 2014 o 11:52

        Sluze kontaktami w temacie gaznikow ;)

        1. Tommy 12 maja 2014 o 12:02

          Z radością skorzystam, ale póki co muszę wsadzić łapy w cabrio i malucha :}

  2. Bio 9 maja 2014 o 17:17

    Ha! Sam wytłumaczyłeś sens niebieskich nerek w Hermannie! :D 

  3. adin 9 maja 2014 o 23:33

    Ja tam nie mogę patrzeć na te nowe samochody z wielkimi napompowanymi błotnikami w których gdzieś w oddali i ciemnościach kryją się takie małe śmieszne kółeczka… Dlatego popieram pomysł, pod warunkiem, że nie będzie to mega gleba ( chodź nie spodziewam się tego ) ale takie ładne spasowanie dodaje tyle uroku, źe samochód można podziwać tylko dzięki tylko tej jednej modyfikacji.

    1. Tommy 12 maja 2014 o 09:01

      To nawet nie ma być spasowanie – chodzi o to, żeby między oponą a błotnikiem zostało około 2-4 cm, a nie 12 cm jak w tej chwili

       

      1. Szczypior 13 maja 2014 o 23:49

        Tommy, sprawdź, może to jakiś prototyp 316ix, że tak wysoko siedzi :D

        1. Tommy 14 maja 2014 o 12:25

          Ten wóz to "X" może i jest ale co najwyżej "Z archiwum" ;}

    2. NissanBlog.pl 15 maja 2014 o 15:42

      We wszystkim trzeba mieć umiar bo czasami bardzo łatwo jest przekombinować i później próg zwalniający jest przeszkodą nie do ominięcia ale przede wszystkim auto trzeba robić według tego jak nam samym się podoba a nie myśleć "kurcze, jak dam tyle to na forum/blogu nie pocisną mi tak bardzo" zresztą kto jak kto, ale Tommy nie może tego zrobić źle :D

  4. radosuaf 12 maja 2014 o 10:11

    Stary, ja swoją Alfę wybierałem 3 (!!!) miesiące i czekałem na nią kolejne 5… Bo samochód wybiera się tylko raz, a potem przez kilka lat trzeba na niego patrzeć i nim jeździć.

    1. Tommy 12 maja 2014 o 10:12

      Czyli coś jak żona tyle, że jak zacznie się sypać to łatwiej wymienić? :}

    2. AutoPrzekladnie.pl 13 maja 2014 o 14:46

      Dokładnie wybór samochodu to trzeba przemyśleć, przespać się z 10 razy bo szybki zakup nie popłaca :)

      1. Tommy 13 maja 2014 o 14:50

        Poznając swoje kobiety to też robiliście takie analizy? ;} Jak się zakochasz to kupisz i największy szrot tylko dlatego, że dobrze mu patrzy spod linii maski – nie wiem jak to działa u Was ale w moim wypadku to nie ja wybieram samochody tylko one mnie.

         

        1. radosuaf 13 maja 2014 o 14:55

          Ja zamówiłem Julkę bez jazdy próbnej :D. Wybieranie to była tylko kwestia ustalenia detali itp. Kobietę wybierasz od razu, a potem się miesiąc zastanawiasz, w jakiej bieliźnie jej będzie najlepiej :D.

          1. Tommy 13 maja 2014 o 14:57

            I takie podejście jak najbardziej spełnia moje oczekiwania ;}

  5. radosuaf 12 maja 2014 o 11:57

    Raczej, że warto wybrać raz, a porządnie :). Ale to, co napisałeś wyżej, też w sumie całkiem słuszne :D.

    1. Tommy 12 maja 2014 o 12:07

      Mnie chyba jeszcze nigdy nie udało się kupić samochodu w wyniku rozsądnych decyzji. W sumie nie żałuję choć fakt faktem – za każdym razem kosztuje mnie to nieco zdrowia ;}

  6. radosuaf 12 maja 2014 o 12:14

    Piszesz to do gościa, który kupuje tylko włoskie i francuskie samochody – jeśli chodzi o nieracjonalność zakupów, mógłbym Cię jeszcze sporo nauczyć :D.

    1. Tommy 12 maja 2014 o 12:20

      Nie wątpię dlatego nawet nie wiesz jak cieszy mnie fakt, że nie mieszkamy zbyt blisko siebie (jak podejrzewam Izę pewnie jeszcze bardziej bo już teraz nasz podjazd wygląda jak podrzędny autokomis;})

  7. radosuaf 12 maja 2014 o 12:27

    Ale wtedy zamiast opisywać "banalne" naprawy, mógłbyś wrzucać opisy, jak zrobić hydro w DS-ie albo jak dobrze rozłożyć i z powrotem złożyć wał napędowy w transaxlu :). Np. jak koleś tutaj:

    http://www.alfaromeo75.co.uk/viewtopic.php?f=12&t=2431

     

    Polecam – dużo pornografii dla świrów Twojego pokroju ;).

     

    1. Tommy 12 maja 2014 o 12:29

      Myślę, że skończyło by się wpisami w stylu "S.O.S na boga niech ktoś przyjedzie i zabierze nam alkohol" : D

      1. radosuaf 12 maja 2014 o 12:38

        O, o! To jednak faktycznie dobrze, bo w Poznaniu coraz częściej trzeba przed 8 rano w balonik dmuchać.

    1. Tommy 12 maja 2014 o 12:35

      Mój pies jest tak gruby, że miałby problemy nawet z wejściem pod terenówkę…

Pozostaw odpowiedź Tommy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *