Kolejna porcja nowości z prentkiego garażu.

Ponieważ bordowa stoi w warsztacie, nie mogę robić łutututu ani też czegoś w niej przebudowywać – w efekcie więc mam trochę więcej wolnego czasu niż zwykle.

Dlatego też postanowiłem spiąć  poślady i nadgonić zaległości przy Arancii.

Zacząłem od wnętrza – wyciąłem całą tymczasową klatkę, oszlifowałem pozostałości po spawach, wzmocniłem łatki, które montowałem od strony przednich nadkoli i wykonałem dodatkowe wzmocnienia na połączeniu podłogi z elementami ściany tylnej kanapy:

wnetrze-1

W efekcie więc wnętrze jest już totalnie skończone i czeka na podkład. Co dalej – z zewnątrz zostały mi jeszcze trzy rzeczy – mocowania bałwanków (tylnych odbojów zawieszenia) po obu stronach auta oraz jedna niewielka łatka na połączeniu pasa przedniego z lewym nadkolem.

Dzisiaj zabrałem się za pierwsze z mocowań.

Tak wyglądało ono zanim zabrałem się za wycinanie:

wymiana-baranka-fiat-126

Mocowanie rozpadło się pod żabkami, a cały ten podpuchnięty obszar wokół niego trzymał się wyłącznie na farbie ;) Po wycięciu wyglądało to tak:

wymiana-mocowania-balwanka-maluch

Mocowania i wewnętrzne częsci profili są zdrowe – miejscami pojawiło się  trochę rudego nalotu więc przed zamknięciem elementu zabezpieczyłem go dinitrolem (na koniec przy konserwacji podwozia pozalewam profile gravitem od novola więc powinno dać to radę.

No i teraz tak – wycięcie nie było specjalnie trudne ale jakoś musiałem teraz to wszystko odtworzyć z nowej blachy.

Z pomocą jak zwykle przyszedł kawałek kartonu i ołówek. Najpierw przykładamy odpowiednio zagięty element do otworu:

wymiana-balwanka-fiat-126

A następnie z gracją i nieskrywanym entuzjazmem napierdalamy po niej ołówkiem:

dorabianie-reperaturek-do-malucha

W ten sposób pokazują się nam krawędzie otworu. Pozostaje tylko wyciąć karton po powstałych krawędziach i sprawdzić czy wszystko pasuje (za pomocą taśmy papierowej dokleiłem jeszcze po bokach brakujące elementy – karton okazał się odrobinę zbyt mały)

naprawa-blacharki-w-maluchu

Mocowanie bałwanka również zdaje się pasować:

dorabianie-mocowania-w-maluchu

Wszystko sprawdzone – można wycinać.

wycinanie-blach-do-malucha

I teraz tak – wycięty i oczyszczony element musiałem odpowiednio dogiąć.

Zaznaczyłem więc linię, po której musiałem to zrobić:

maluch-fiat-126-remont-blacharski

A potem za pomocą małego przecinaka lekko ją poprawiłem (ułatwia to późniejsze zaklepywanie na kowadle):

naprawa-podwozia-w-maluchu

Po zagięciu kolejna przymiarka

naprawa-blacharki-w-fiacie-126

Tutaj pozostał jeszcze jeden problem. Ten (tutaj jeszcze trochę bardziej kwadratowy niż zaokrąglony) fragment reperaturki, do którego od dołu będzie przykręcony bałwanek jest zbyt cienki. Pod spodem powinien być jeszcze kawałek grubszej blachy ale musiałem wyciąć go bo był on mocno skorodowany.

Trzeba więc również go dorobić.

Z grubszej blachy wyciąłem więc równie kwadratowe półkole i dopasowałem:

poradnik-remont-blacharski-fiat-126

Następnie wspawałem:

poradnik-remont-malucha

I oszlifowałem, żeby od góry mogła ładnie siąść na płasko wykonana wcześniej reperaturka. W niej jednak również trzeba wykonać otwór pod bałwanka – dopasowałem i unieruchomiłem więc wspornik i zaznaczyłem sobie ołówkiem jego położenie i miejsce wiercenia.

remont-blachy-w-maluchu

I jeszcze przymiarka czy otwór w reperaturce pokrywa się z tym pod spodem:

docinanie-elementow-fiat-blog

Wszystko gra – można iść dalej.

Pod reperaturką znajdują się punkty mocowania i wsporniki, do których będę chciał ją wspawać – trzeba więc zaznaczyć jakoś miejsca, w których się one znajdują, żeby nie wiercić otworów w reperaturce na chybił-trafił. W tym celu najlepiej wykorzystać suwmiarkę, linijkę i ołówek i po prostu wszystko dokładnie pomierzyć (a następnie nanieść na wyciętą wcześniej reperaturkę)

oznaczanie-polozenia-mocowan-blog-motoryzacyjny

Mam nowy aparat – kompletnie nie potrafię ustawiać z nim ostrości i przypadkiem wyszło mi artystyczne foto (chyba wyślę na konkurs National Geographic -małpa w swoim naturalnym środowisku)

blog-motoryzacyjny-o-fiacie-126

Wracając jednak do pracy – wyszło coś takiego (zakreskowane pola to właśnie położenie mocowań):

prentki-blog-motoryzacyjny

Nie pozostało więc nic tylko zaznaczyć punktakiem miejsca do wywiercenia otworów pod spawy punktowe.

remont-blacharski-samochodu

Od razy wykonałem też otwory pod spawy we wsporniku:

wiercenie-otworow-pod-spawy-punktowe

spawanie-punktowe-malucha

I w końcu, po jeszcze jednej przymiarce – spawanie.

Wstępnie ustawiona i spunktowana reperaturka:

spawanie-malucha-zdjecia

I element wspawany na gotowo:

blog-o-naprawie-samochodow

Został jeszcze wspornik – wstępnie oszlifowałem więc spawy, żeby przylegał płasko do reperaturki i zamontowałem go za pomocą śruby (dlatego właśnie wykonałem otwór wcześniej, a nie wierciłem go na koniec po wspawaniu wspornika):

blog-o-motoryzacji

Widać, że oszlifowałem też to kwadratowe koło.

Efekt końcowy jest taki:

fiat-126-naprawa-spawanie

zdjecia-z-naprawy-malucha

blog-poradniki-motoryzacyjne-maluch

Jutro oszlifuję jeszcze ładniej spawy i położę podkład epoksydowy (docelowo na epoksyd trafi jeszcze pasta i konserwacja).

Po zakonserwowaniu całość powinna wyglądać praktycznie jak fabryka.

Tyle na dziś – idę spać :v

 

24 Komentarze

  1. radosuaf 27 listopada 2015 o 10:29

    Ha! A ja od tygodnia bujam się beemwu :). Nawet znośnie się tym jeździ ;).

    1. Tommy 27 listopada 2015 o 10:30

      Jak znośnie to pewnie dieslem z włączonym ESP :v

      1. radosuaf 27 listopada 2015 o 10:35

        No niestety dieslem, co jest głównym mankamentem tego samochodu. Poza designem wnętrza oczywiście, ale muszę ze smutkiem skonstatować, że ogólnie jest bardziej sportowo niż w Alfie.

      2. radosuaf 27 listopada 2015 o 10:36

        Swoją drogą – diesel, który pali 0,5 litra na setkę mniej niż benzyna – to chyba tylko BMW potrafi wymyślić ;).

        1. Tommy 27 listopada 2015 o 11:22

          Widziałem kiedyś hybrydowe e30, które paliło benzynę i olej jednocześnie :D (i chyba nawet w podobnych proporcjach :v )

          1. radosuaf 27 listopada 2015 o 13:07

            To był pewnie jakiś prototyp silnika, które potem wykradło Ałdi i zrobiło TFSI :).

  2. Rojó 27 listopada 2015 o 10:42

    „Ten tutaj jeszcze trochę bardziej kwadratowy niż zaokrąglony fragment reperaturki, do którego od dołu będzie przykręcony bałwanek jest cienkie.” Zmuszasz do czytania zdań po dwa, trzy razy. Zrobisz karierę w filozofii, mówię Ci :)))))

    1. Tommy 27 listopada 2015 o 10:46

      Liczę, że wezmą mnie na doradcę ministra edukacji :v

      Pisałem to późnym wieczorem po 3 godzinach spawania i siłowni więc wiesz – u mnie normalnie jest ciężko z myśleniem, a co dopiero w takich warunkach ;)

  3. Norbert 27 listopada 2015 o 11:04

    Czyżby prace miały się ku końcowi?
    Ps. Kogo jak kogo ale Ciebie to nigdy bym nie podejrzewał o posiadanie BIAŁEGO telefonu :p No chyba że to Tadeusza to sory ;)

    1. Tommy 27 listopada 2015 o 11:14

      Nawet mnie nie wkurwiaj… :D

      Swoją nokię uśmierciłem na jednym wypadzie w góry (wykąpała się w potoku) więc kupiłem sobie na allegro jakiegoś czarnego samsunga z aparatem (chciałem taką samą nokię, ale przekonał mnie fakt, że na tym samsungu miał działać janosik).

      Zamówiłem sobie więc taki telefon, a kiedy przyjechał kurier okazało się, że najwyraźniej zamówiłem nie telefon, tylko jakiś kurwa telewizor.

      Był tak wielki, że nie mieścił mi się w półeczkę na konsoli w bordowej (a to jedno z najważniejszych kryteriów jakie musi spełniać mój telefon). Dałem go więc w Izie i wziąłem sobie jej starego Samsunga, który się tam mieścił – i mniej więcej od pół roku zamawiam do niego normalną obudowę :v

  4. radosuaf 27 listopada 2015 o 13:28

    Od strony merytorycznej to nie chcę tego komentować, ale na mnie (laiku) robi wrażenie… Są to generalnie najnudniejsze dla mnie wpisy (coś jak czytanie teorii względności po węgiersku), ale jednocześnie najlepiej budują Twój imidż :D.

    1. Tommy 27 listopada 2015 o 14:01

      To ja mam jakiś imidż? :D

      1. radosuaf 27 listopada 2015 o 14:08

        Nieokresanego buca z E36, który spędza całe dnie w warsztacie/garażu, potem upala to swoje okropne beemwu siejąc postrach na drogach, a czasami kręci filmy o bezpiecznej jeździe i rozwozi prezenty dzieciakom.
        Mówiąc krótko – choroba afektywna dwubiegunowa w dość zaawansowanym stadium ;).

        1. Tommy 27 listopada 2015 o 14:09

          Ok – to to by się z grubsza zgadzało (szczególnie ostatni akapit) :v

  5. Wojtek 28 listopada 2015 o 20:14

    Siema!
    Ładnie działasz z maluchem :)

    P.s Z jakiego migomatu korzystasz?

  6. Paweł 29 listopada 2015 o 17:09

    Napawam się widokiem zdjęć bez nałożonego filtra. Boże, jak dobrze się na to patrzy :)

  7. Nielubiediesli 29 listopada 2015 o 19:47

    Miałem 13 lat, gdy dorwaliśmy z kumplami „własnego” malucha. Mogliśmy robić z nim co tylko chcieliśmy. Paliliśmy gumę na wstecznym, bo tylko tak się dało. Zimowe drifty wokół nagrobków nie miały końca. Kaszel w kolorze bieli palił nam ok. 30 litrów na sto kilometrów. Nigdy nie wrzuciłem w nim trójki. Dwa razy niemalże dachowałem. W drugim przypadku uratował mnie nagrobek, o który się oparłem. Wgniecenie wyrównaliśmy przyrdzewiałą siedemnastką i załataliśmy najtańszą szplachlą. Nigdy jej nie wyszlifowaliśmy.

    Dziś jest mi wstyd prze o krut nie.

    Z chęcią kupiłbym sobie takiego poczciwego Fiata i z kulturą, godnością oraz nienagannymi manierami podłubał. Tak dla kurażu.

    1. Maluch 7 grudnia 2015 o 08:32

      Wiem o czym mówisz, w wieku 11 / 13 lat miałem identyczną sytuację… dziadek użyczył mi starego 126p do najprościej rzecz ujmując „tłuczenia” go po różnego rodzaju nierównościach (pola, pola i jeszcze raz pola). Jak tak przeczytałem Twój komentarz to po chwili zastanowienia jakoś tak też mi się zrobiło wstyd…

  8. whynottravel.pl 2 grudnia 2015 o 15:09

    legenda, na takim maluchu stawiałem swoje pierwsze kroki za kierownicą, tylko że nasz był zielony

  9. Mariusz 17 marca 2016 o 09:26

    Problem widać, że był duży ale dobrze sobie z nim poradziłeś :) Oby pojeździł jeszcze długo, gdyż coraz mniej ich widać na drodze …

  10. Operator 31 sierpnia 2017 o 18:52

    Ciekawy projekt, życzę powodzenia :) Blacha w słabym stanie, ale widzę, że sobie radzisz. Ciekaw jestem dalszych efektów

  11. W 2 października 2017 o 17:53

    Praktyczne pytanie, bo przymierzam się do podobnej roboty – jak z geometrią samochodu po takiej robocie? Nie warto sobie w maluszku tym zawracać głowy czy może nie ma się czego obawiać. Dzieki

    1. Prentki 3 października 2017 o 07:31

      W przypadku tej konkretnej naprawy nie wpływasz na geometrię – punkty mocowania wahaczy są daleko, a bałwanek pełni tylko funkcję odboju. Jeśli nie powycinasz za dużo blachy przy tylnych wzmocnieniach to wszystko będzie ok.

      Jeśli pytasz jednak o całość prac – z wymianą podłogi itd, to tu już trzeba się trochę lepiej zabezpieczyć. Właśnie po to, żeby nie ruszyło mi geometrii wspawywałem do wnętrza prowizoryczną klatkę usztywniającą. Poza tym zawsze planujesz prace tak, żeby nie wycinać za jednym razem zbyt wielu elementów trzymających daną część budy (przykładowo wymieniając progi nie wcinasz obu na raz, tylko robisz to stronami). Jeśli trzymasz się tej zasady to wszystko powinno być ok ;)

  12. W 3 października 2017 o 16:39

    dzięki!

Pozostaw odpowiedź W Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *