W zamierzchłych czasach, gdy jeszcze uczęszczałem do elitarnego koledżu, w którym to uczyłem się pilnie aby w przyszłości wykonywać jakąś dobrą papierkową robotę (np. trzepać worki po cemencie na budowie pobliskiego centrum handlowego) często brałem udział w akcjach oddawania krwi. Były one organizowane przez kilka nieogolonych nauczycielek oraz szkolnych działaczy PCK spędzających większość czasu na przypinaniu beznadziejnych plakatów do równie beznadziejnej tablicy ogłoszeń, na którą i tak nikt nie zwracał najmniejszej uwagi.

Co jakiś czas na parking naszego Hogwartu podjeżdżał wtedy biały autokar, w którym można było oddać krew aby pomóc ludziom, którzy bardzo tego potrzebowali.

Oczywiście nam chodziło tylko o darmową czekoladę i dzień wolny od szkoły (ale ze względu na pozytywny PR trzymam się wersji o obywatelskiej postawie i chęci niesienia pomocy bliźnim). A więc w czasie kiedy koledzy z liceum profilowanego odkręcali z autokaru koła, żeby sprzedać je potem na allegro, my wchodziliśmy do środka oddać krew, następnie symulowaliśmy utratę przytomności lub śmierć kolegi po czym żądaliśmy zadośćuczynienia w postaci większej ilości słodyczy i numeru telefonu Pani pielęgniarki w białym mini-fartuszku.

W sumie było całkiem ciekawie – można było bez strachu posiedzieć sobie w fotelu dentystycznym, a kobieta w czepku posiadająca uścisk delikatny niczym prasa hydrauliczna wbijała Wam w rękę igłę o średnicy rury kanalizacyjnej. Potem było trochę nudno bo trzeba było machać ręką i starać się nie porzygać, ale zabawa zaczynała się kiedy w drodze powrotnej do domu z lekkim zamroczeniem w głowie wsiadaliśmy z kumplami do komunikacji miejskiej na przemian tracąc przytomność oraz przewracając się na emerytów i ich torby na pieczywo.

Pamiętam dobrze, że w tamtym czasie wszyscy zapewniali, iż oddawanie krwi jest całkowicie bezpieczne i nie powoduje żadnych, ale to absolutnie żadnych skutków ubocznych.

Oczywiście pojawiały się pogłoski, że gdy często oddaje się krew organizm zaczyna produkować jej coraz więcej i więcej – więc jeśli zapomnicie aby regularnie upuszczać ją w białym autobusie to najpierw nie będziecie potrzebowali viagry, a potem wybuchną Wam oczy.

Słyszałem też, że podczas oddawania krwi nie można tracić przytomności, bo wtedy wytną Wam nerkę albo wywiozą Was do albańskiego burdelu. Albo, że siostra imadło może przypadkiem użyć brudnej igły i do Waszego organizmu dostanie się krew jakiejś fanki Bruno Marsa. Albo złapiecie wirusa HIV, a potem odpadnie Wam głowa.

W sumie to nie wiem co gorsze.

W każdym bądź razie przez długi czas śmiałem się z takich zabobonów uważając je wszystkie za kompletny bezsens. Jednak ostatnio zauważyłem coś bardzo niepokojącego i co istotne – jestem pewien, że jest to spowodowane właśnie tym, że parę razy oddawałem już krew.

Bo widzicie, w profesjonalnej literaturze naukowej znanej również jako wikipedia doczytałem się, że dorosły mężczyzna powinien mieć w organizmie około sześciu litrów krwi. A ja – jak wynika z moich precyzyjnych obliczeń mam ich maksymalnie cztery. A teraz wyjaśnię Wam jak do tego doszedłem. Jeśli na lekcjach biologii pomiędzy malowaniem siusiaków w zeszycie kolegi, a malowaniem siusiaków na ławce zdarzyło się Wam przez chwilę słuchać co mówi do Was ta brzydka kobieta w niemodnym zielonym żakiecie to powinniście wiedzieć, że krew odpowiada za transport tlenu, substancji odżywczych oraz alkoholu do różnych części ciała. Innymi słowy bez stałego dopływu krwi dana część ciała nie otrzymuje alkoholu, a zatem nie może działać prawidłowo, a po dłuższym czasie zacznie śmierdzieć, zgnije i odpadnie.

Mam właśnie ten problem.

Co prawda nic mi jeszcze nie odpada ale doszedłem do wniosku, że dysponuję zbyt małą ilością krwi aby zaspokoić równocześnie zapotrzebowanie moich rąk oraz głowy.

A teraz przykład – kiedy siedzę na kanapie, a przed sobą mam wydrukowany schemat budowy układu dolotowego silnika M44B18 wszystko jest jasne i klarowne. Wiem dokładnie gdzie prowadzi dane podciśnienie, jak ma być zamontowana przepustnica i jakie uszczelki są mi potrzebne. Cała krew jest wtedy w głowie, a ręce potrzebują tylko minimalnej jej ilości niezbędnej do podrapania się po jajkach oraz sięgnięcia po butelkę z piwem.

Ale wystarczy, że zabiorę się za montaż tego układu dolotowego, a sytuacja zmienia się diametralnie. Krew odpływa z głowy i trafia do rąk co skutkuje zamontowaniem przepustnicy do góry nogami, pogubieniem połowy śrubek, przygnieceniem trzech palców i popsuciem wszystkiego co tylko znalazło się w zasięgu rażenia kończyn.

Wyobraźcie sobie upośledzonego umysłowo szympansa imieniem Kiki, który dostał zadanie zbudowania modelu atomowego piwa przy pomocy plasteliny i zapałek.

Wyobraziliście sobie jego minę? Widzicie jak się ślini i mieli szczęką próbując przejść z oddychania do jakiejś bardziej skomplikowanej czynności? Jak wywraca oczami i wydaje z siebie niepokojące dźwięki?

A więc tak właśnie wyglądam kiedy czytam schemat z butelką piwa w dłoni.
Wyobraźcie sobie więc co się stanie kiedy cała krew trafi do rąk.

Zawsze miałem problem z wykonywaniem kilku czynności jednocześnie. Jeśli za pomocą ostrego noża obierałem ziemniaki na frytki i równocześnie zerkałem na telewizor w którym jacyś ludzie w lateksowych pidżamach skakali na nartach z nieco większej górki to mogliście być pewni, że frytki będą z ketchupem.

Przynajmniej nie było go za dużo, bo większość krwi była w tym czasie na górze.

Ta niepodzielność uwagi najbardziej przeszkadzała mi w szkole, kiedy podczas sprawdzianu trzeba było równocześnie trzymać ściągę, podpytywać o odpowiedzi koleżankę w ławce po prawej, dyktować je koledze w ławce po lewej, jeść kanapkę i jeszcze próbować przymocować gacie rudego kolegi z przodu do krzesła przy pomocy zszywacza i taśmy klejącej.

Albo podpalić mu włosy w uszach.

Albo kiedy ktoś mówił do mnie, a ja w tym czasie próbowałem znaleźć coś na allegro. Kończyło się tym, że na pytanie o wakacyjne plany odpowiadałem, „dobrze się wyprało”, a zamiast płynu do wspomagania kierownicy kupowałem komplet pokrywek do słoików i pluszową dżdżownicę.

Po dziś dzień nie daje mi spokoju myśl czym kierowałem się klikając kup teraz…

Ale idąc dalej – doszedłem do wniosku, że aby to wszystko funkcjonowało poprawnie muszę uzupełnić czymś lukę w krwioobiegu, którą zafundowała mi Siostra Kafar. Ponieważ jednak nie nazywam się Edward to odpada możliwość oczarowania jakiejś dziewicy i zaciągnięcia jej w krzaki za sklepem z zamiarem wgryzienia się w jej szyję. Z resztą już sama konieczność znalezienia dziewicy nie będącej fanką Bruno Marsa poważnie obniża możliwości zastosowania tej metody.

Ale, że z natury jestem niezwykle rozgarnięty i sprytny więc szybko znalazłem inne rozwiązanie – jako wypełniacz wytypowałem najłatwiej mieszalną z krwią i ogólnodostępną substancję – alkohol. Szybko pojawił się jednak inny problem, ponieważ uzupełnienie brakujących dwóch litrów spirytusem spowodowałoby objawy totalnego niedoboru krwi we wszystkich członkach równocześnie i to na znacznie większą niż wcześniej skalę.

W sumie to może być nawet zabawne, ale jeśli macie ochotę zrobić kupę, a założyliście dziś spodnie zapinane na guziki, a nie suwak to sytuacja dość szybko stanie się stresująca.

Poza tym po takiej dawce alkoholu człowiek staje się elokwentny i czarujący jak pompa studniowa. To nie przeszkadza jeśli pracujecie w fabryce cementu, ale już śmianie się na głos z dowcipów w Familiadzie uwłacza godności rasy ludzkiej.

Chyba muszę po prostu docenić to co mam i jakoś żyć dalej. W sumie cztery litry to całkiem satysfakcjonująca pojemność.

Nie bójcie się oddawać krwi bo to naprawdę ważna sprawa.
Jak się tak chwilę zastanowić to bez tych dwóch litrów jest nawet zabawniej.

1 Komentarz

  1. Piotr 19 sierpnia 2014 o 20:44

    @Tommy: "Innymi słowy bez stałego dopływu krwi dana część ciała nie otrzymuje alkoholu, a zatem nie może działać prawidłowo, a po dłuższym czasie zacznie śmierdzieć, zgnije i odpadnie". Wyrwało mnie z obuwia niemodnego. Małżonkę Moją też, gdyż bo szkoleniu wróciła i zaciągnąłem Ją do Prentkiego. Na początek oczywiście… Cytat z Agaty: " Żeby nie ta Iza…". No – Panie – zazdrosny jestem. Głównie o tę Twoją E30:-)

Pozostaw odpowiedź Piotr Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *