Jak zapewne wiecie od jakiegoś czasu „współpracuję” sobie z Shellem – jeżdżę na dobranym dla bordowej Helixie, brałem udział w warsztatach, na których podawali fikuśne kanapki z paprykarzem i carpaccio z mortadeli, a od czasu do czasu rozmawiamy sobie przez internety o ciekawych z mojego punktu widzenia sprawach – wyścigach samochodowych, o tym jak olej pomaga w czyszczeniu silnika, o wyścigach samochodowych albo o dajmy na to – o wyścigach samochodowych.

I o dziewczynach z działu marketingu.

W efekcie więc z każdym dniem dowiaduję się coraz więcej o olejach – wiem już jak się je produkuje, czym różnią się syntetyki od oleju mineralnego i tak dalej. Spora część tej wiedzy to takie laboratoryjne mądrości, które ciężko przełożyć na życie codzienne, ale jest w tym także sporo rzeczy, które mnie – niepełnosprytnemu entuzjaście tanich, niemieckich samochodów jednak się przydają.

No bo pomyślcie sami – ilekroć szukałem porady w kwestii wyboru oleju silnikowego (głównie wśród znajomych, którzy podobnie jak ja samodzielnie serwisowali swoje samochody i mieli w tej kwestii nieco większe doświadczenia), zawsze spotykałem się z dezinformacją na poziomie, którego nie powstydziłaby się nawet sama Korea Północna.

Nie dość, że każdy polecał co innego, to na dokładkę dziwnym trafem wszystkie opcje zaproponowane przez innych określał zawsze mianem „nic nie wartych szczochów”. Jeden znajomy zalecał więc pełen syntetyk, ktoś inny olej mineralny, a jeszcze inny – wizytę w serwisie.

Jeden znajomy stwierdził nawet, że w swojej Hondzie nie zmieniał oleju od 4 lat bo ta cała wymiana oleju to taki ogólnoświatowy spisek i w ogóle.

Czytałem o tym w internecie! – mówił.

Nie daj się dłużej oszukiwać! Oni wszystko kontrolują!

Inwigilują nas!

Prawda jest taka, że nawet nasz mechanik nie zawsze musi dobrze orientować się w świecie olejów i w efekcie może wlać do naszego silnika coś, co nie powinno się tam znaleźć. Dlatego też warto złapać przynajmniej trochę takiej podstawowej, elementarnej wiedzy. Przynajmniej tyle, żeby nie próbować wlewać do silnika oleju przeznaczonego do automatycznych skrzyń biegów, który akurat jest pod ręką (bo nawet o takim partyzanckim sposobie na dolewki słyszałem).

Dlatego dzisiaj chciałbym opowiedzieć Wam krótko jak się w tym wszystkim odnaleźć – bo to wcale nie takie trudne.

Od początku więc.

Często jest tak, że kupując samochód znajdujemy pod maską ubabraną odciskami usmarowanych paluchów karteczkę z zapisanym rodzajem oleju i przebiegiem, przy którym olej teoretycznie był wymieniany. Jeśli ostatni zapisany przebieg nie wypada jakieś pół miniona kilometrów temu, jest to zawsze jakaś wskazówka bo nie musimy przynajmniej zastanawiać się co też w tym silniku się w ogóle znajduje. Z drugiej strony jednak – czasem z takiej karteczki nie wynika totalnie nic.

Widzicie, chodzi o to, że samo 10W40 nie mówi nam zbyt wiele o oleju, a na dokładkę często jest tak, że sam olej jest w ogóle źle dobrany (albo też ktoś wpisał na karteczce coś z sufitu, żeby wystawić większą fakturę za serwis).

Albo też jakiś szwagier mechanik (pół człowiek-pół litra) miał taką, a nie inną wizję świata i na przykład panicznie bał się syntetyków.

Dlatego też najlepiej na sam początek zajrzeć do instrukcji obsługi samochodu. Większość z Was pewnie trzyma gdzieś pod łóżkiem tę przynudnawą książeczkę z liniową fabułą – w niej powinniście bez problemu znaleźć informacje o tym jaki olej jest zalecany do Waszego silnika.

I nie chodzi tu już o samą lepkość oleju, ale też o klasę czy normy, które powinien on spełniać – bo szczególnie w nowszych, wyposażonych w różne pompowtryski czy inne filtry konstrukcjach jest to bardzo ważne.

Przykładowo – jeśli do silnika z filtrem DPF wlejecie olej generujący przy spalaniu sporo popiołu (nawet jeśli będzie to też 5w30 — jak na karteczce pod maską) to po jakimś czasie filtr się od niego zapcha. Dlatego właśnie producenci określają te wszystkie normy – niektóre silniki wymagają po prostu oleju o ściśle określonym charakterze i nie jest to wcale jakaś ich wyimaginowana fanaberia.

W wypadku nowszych modeli powinniście bez problemu znaleźć na sklepowej półce olej spełniający wszystkie podane w dokumentacji samochodu kryteria, ale jeśli jeździcie czymś starszym od Was, może pojawić się pewien problem – niektóre wymienione w instrukcji oleje mogą być niedostępne, a teoretyczne zamienniki nie będą spełniały podanych tam, archaiczny norm.

Co wtedy?

Z pomocą jak zawsze przychodzi internet – praktycznie każdy producent oleju ma na swojej stronie narzędzie służące do doboru odpowiedniego oleju do danego samochodu i silnika. Shell udostępnia takie narzędzie tutaj.

I teraz co ważne – w wypadku nowszych konstrukcji, w żadnym wypadku nie powinniśmy wlewać do silnika oleju, który nie spełnia określonych w instrukcji norm producenta samochodu. Tak jak wspominałem, w starym BMW nie będzie to robiło jeszcze jakiegoś wielkiego problemu, ale już w przypadku nowoczesnego turbo diesla możemy niechcący narobić sobie sporych problemów. Widzicie, często jest tak, że oleje są robione pod typową konstrukcję silnika. Wlewając więc do silnika olej, który nawet jest teoretycznie jest lepszy (np. spełnia wyższe normy ACEA ), zamiast mu pomóc możemy mu nieźle zaszkodzić – dlatego zawsze trzeba sprawdzać, czy dany olej spełnia normy producenta i tych norm się trzymać.

Zawsze.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Inna sprawa – czasami zdarza się tak, że do danego silnika jest zalecane kilka różnych olejów. Często mamy tu jakieś pole manewru wynikające z różnych warunków eksploatacji (np. czy robimy dużo łutututu, czy może jeździmy jak typowy emeryt), kwestii ekonomicznych (np. olej klasy premium i jego tańsza alternatywa) albo warunków w jakich będzie poruszał się nasz samochód (czy jeździ w gorącym klimacie, czy po jakiejś Syberii gdzie śnieg utrzymuje się przez dziesięć miesięcy w roku). W naszym klimacie najlepiej trzymać się środka tabeli.

Jak więc odnaleźć się w tych wszystkich lepkościach i aprobatach? Jaki olej wybrać dla swojego samochodu?

Czym się kierować?

Chyba najważniejszym i najczęściej przewijającym się w internetowych dysputach parametrem oleju jest jego lepkość. Co ważne – nie należy mylić jej z gęstością bo to wbrew pozorom dwa zupełnie różne parametry (przykładowo dwa oleje o praktycznie identycznej gęstości mogą mieć skrajnie różną lepkość. Jeden może więc nadawać się do Waszego silnika, a drugi w kilka tygodni przerobić go na surowiec wtórny).

Nie wiem jak Wy, ale ja już parę razy spotkałem się wśród znajomych z opinią, że dany olej jest lepszy bo jest gęstszy – a to mit równie wartościowy co opowieści o wielkiej stopie.

O co więc chodzi z tą lepkością? Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że nie ma czegoś takiego jak uniwersalna, niepodważalnie najlepsza lepkość ever. Optymalna lepkość wynika z konstrukcji silnika (spasowanie elementów, konstrukcja pompy, charakterystyka pracy i tak dalej) czy warunków, w jakich przyjdzie mu pracować – wysoka lepkość sprawdzi się w haratającym pod odcinką, starym BMW, a niska w niewielkim miejskim hatchbacku o ekonomicznej charakterystyce.

Wysoka lepkość zapewnia lepszą odporność filmu olejowego (trudniej go „zerwać” – szczególnie pod dużym obciążeniem) ale z drugiej strony olej o dużej lepkości będzie stawiał większe opory co odbije się chociażby na spalaniu czy parametrach takich jak moc.

No i pompa oleju więcej się napoci, żeby wepchnąć go tam, gdzie jest akurat potrzebny.

A niska lepkość? Owszem, z jednej strony taki olej stawia mniejsze opory (przyczynia się więc do obniżenia spalania i wyższej mocy silnika) ale z drugiej strony jest mniej odporny na obciążenia (łatwiej o zerwanie filmu olejowego). Poza tym trzeba pamiętać, że z czasem olej może zwiększać swoją lepkość (np. w wyniku przyjmowania zanieczyszczeń), albo też ją zmniejszać (kiedy dostanie się do niego paliwo – na przykład jeśli jeździmy sporo na krótkich dystansach).

A jak odczytywać lepkość z opakowania? Żeby było prościej, porównajmy sobie dwa oleje – Shell Helix Ultra Racing 10W60 i Shell Helix Ultra 0W40.

Liczba przed „W” to informacja o lepkości zimowej. Informuje ona o pompowalności oleju i jego lepkości w niskich temperaturach – mówiąc prościej informuje nas o tym czy w niskiej temperaturze olej bardziej przypomina klej, czy może wodę. Ten parametr ma więc wpływ na to jak olej będzie zachowywał się podczas mrozów i przy rozruchu zimnego silnika. Druga cyfra – po „W” to z kolei lepkość letnia, czyli informacja o tym jak olej zachowuje się w temperaturze około 100 stopni celsjusza (to taka typowa temperatura pracy). Im wyższa liczba, tym wyższa lepkość.

Tak więc niska lepkość = niższe spalanie, niższe opory i lepsza pompowalność. Wysoka lepkość to zaś większe opory ale też lepsza ochrona dla jednostek, które pracują pod dużym obciążeniem – na przykład samochodów sportowych, które robią dużo łutututu ;)

drf

Tak więc jeśli przykładowo – używacie oleju 10w40, a swojego samochodu używacie w sporcie to możecie rozważyć zmianę oleju na 10w60. W ten sposób „wzmocnicie” jego ochronę podczas pracy z dużymi obciążeniami.

Co jeszcze może mieć wpływ na wybór oleju? Niektóre oleje mają aprobaty producentów samochodów potwierdzające, że dany olej był testowany z ich jednostkami. To wbrew obiegowej opinii cenna informacja bo producenci często testują dane oleje w konkretnych silnikach – jeśli więc dany olej ma pasującą do Waszego samochodu aprobatę, nie znaczy to, że ktoś tylko zapłacił za logo na butelce – taki olej rzeczywiście przeszedł testy na konkretnych jednostkach i wypadł na tyle dobrze, że producent nie boi się go do nich polecać.

Warto wspomnieć jeszcze o przejściu z oleju syntetycznego na półsyntetyczny i dalej – na mineralny. Bo wiele osób uważa, że jest to wymuszone jakimiś określonymi przebiegami. Otóż – jak się okazuje, nie jest.

Nie ma jakichś przebiegów, przy których z 0W40 trzeba przejść na 5W czy 10W bo inaczej silnik szlag trafi. Dopóki silnik jest w dobrej kondycji i nie pożera zatrważających ilości oleju nie ma powodu do jakichkolwiek zmian – i nie ma tu większego znaczenia czy silnik ma 20, 100 czy 300 tysięcy kilometrów przebiegu. Często przechodzenie na wyższe lepkości (np. zmiana oleju na mineralne 15w40) jest metodą mającą pomóc odwlec nieco w czasie remont silnika, który nie jest już w dobrej kondycji.

Moim zdaniem lepiej po prostu zrobić remont i ponownie zalać go syntetykiem o niższej (ale wciąż zalecanej) lepkości niż przymykać oko na zużycie i męczyć silnik gorszej jakości olejem mineralnym.

I na koniec jeszcze kwestia terminów wymiany – olej mineralny powinniśmy zmieniać przynajmniej raz w roku i to nawet wtedy gdy nie pokonaliśmy na nim określonego w instrukcji przebiegu (na przykład przejechaliśmy tylko 5 000 km, a wymieniać olej powinniśmy co 10 000). Olej syntetyczny (czy też wyprodukowany w technologii syntetycznej) zmieniamy minimum raz na dwa lata (syntetyk psuje się wolniej niż olej mineralny – to kolejna z jego zalet).

Olej po prostu się starzeje – utlenia, traci swoje właściwości, pojawia się w nim woda i tak dalej – nie dotyczy to oczywiście nowego oleju zamkniętym w opakowaniu.

I to chyba tyle – jeśli macie jakieś pytania to piszcie śmiało.

56 Komentarzy

  1. WDR 30 września 2015 o 14:26

    Mądrze opisane, ja się z tym zgadzam, ale spróbuj to wytłumaczyć mojemu teściowi. On wlewałby do wszystkiego 15W40 Turdus (czy jakiś szajs, byle najtańszy), bo skoro traktory, ciężarówki i autobusy na tym jeżdżą to przecież osobówki też mogą. A mnie … strzela jak słucham jego mądrości :) I jest to nieprzetłumaczalne….

    1. Tommy 30 września 2015 o 15:00

      Ten wpis jest raczej adresowany do osób które chcą dowiedzieć się czegoś o olejach ale straszy ich ten wszechobecny naukowy bełkot (zanim poznałem ekipę z Shella idealnie wpisywałem się w ten wzorzec ;).

      Jeśli ktoś nie chce to chyba gorzej niż by nie mógł ;)

    2. Anonim 1 października 2015 o 20:25

      Niech kupi sobie auto na pompowtryskiwaczach i zaleje go najtańszym olejem ;)

  2. radosuaf 30 września 2015 o 14:39

    Ja bym może dodał, że przy polskich zimach stosowanie 10W to z dużą rozwagą (wyżej to już w ogóle bym odpuścił), a zwyczajowe powinno być używanie 5W albo 0W – przynajmniej w okresie zimowym.

  3. radosuaf 30 września 2015 o 14:47

    Jeszcze w sumie istotna sprawa – HTHS. 5W-30 ACEA A3 to nie to samo, co 5W-30 ACEA A5.

    1. Tommy 30 września 2015 o 14:55

      Fakt – choć wydaje mi się, że lepkość dynamiczna to temat na osobny wpis bo trudno byłoby opisać to tutaj nie powodując totalnej konsternacji :)

  4. Wojtek 30 września 2015 o 17:24

    Proste leje sie olej taki haki spelnia norme odpowiednia dla silnika.

    Nie takiego czegos ze 5w jest lepsze od 0w. Jak nie spelni twoich norm to wiecej zaszkodzi niz pomoze.

    B.dobry artykul.

  5. arek 30 września 2015 o 17:38

    polecisz jakiś sklep internetowy gdzie mógłbym zakupić właśnie olej Shell

    1. Bio 30 września 2015 o 17:55

      Ostatnio na stacji Shella widziałem Helixa Ultra, więc może masz niedaleko domu sklep :D

      1. Tommy 30 września 2015 o 19:26

        Podejrzewam, że kupowanie oleju na stacji to nie jest najtańsza opcja ;)
        Zapytam w Shellu czy mają jakiś sprawdzony sklep w internetach i dam znać

      2. Sebi 30 września 2015 o 20:52

        Niestety olej shella na stacjach jest kosmicznie drogi !

    2. Dominik 1 października 2015 o 07:53

      ja kupuje tutaj:
      oil-land.pl
      juz od paru lat – dobre ceny i zawsze było to co miało być

  6. Nieogolony 30 września 2015 o 20:21

    A ją poproszę o komentarz do następującej sytuacji: Dowiedziałem się, że w Krk w Aso toyoty leją olej 10w40 do wszystkich przeglądów a ów olej został wyprodukowany 5 lat temu. Info pewne od mechanika. Jak to się ma do tych super parametrów wymienionych w zaleceniach dla kazdego silnika.Wydaje mi się że ten olej spełnia 1 cechę BBT 1.0 (był bardzo tani)

    1. Tommy 30 września 2015 o 20:39

      Z tego co wiem olej przechowywany w fabrycznym opakowaniu spokojnie może stać i te 5 lat bez żadnego uszczerbku na jakości (o ile przechowuje się go w odpowiednich warunkach). Gorzej z beczką bo jeśli olej ma kontakt z matką naturą to jego przydatność powinna być taka jak tego zalanego do silnika (czyli dla sytnetyka jakieś 2 lata).

      Norma BBT 1.0 z tego co wiem jest stosowana w większości warsztatów w Polsce, ale o laniu takich wynalazków w ASO jeszcze nie słyszałem ;)

  7. Ven_RS 30 września 2015 o 23:28

    Bardzo dobry tekst. Wszystko jasno i przejrzyście.
    Jedna uwaga tylko: to „zawsze” odnoszące się do wymogów producenta.
    Niestety nie mogę się z tą opinią zgodzić, ponieważ są od tej reguły wyjątki.
    Na własnym przykładzie:
    Fodrowska motorownia oznaczona N7A (super nowoczesna jednostka z lat 90tych a konstrukcyjnie jeszcze w 80tych) ma standardowo zalane 10w40. Jako super opcję producent zalecił 5W30. Natomiast znanym faktem jest że silniki te lubią się grzać. Same w sobie podczas normalnej pracy generują sporo ciepła, o wygłupach już nie wspominając. Tutaj zachodzi pytanie: czy to 5w30 nie będzie czasem za rzadkie?
    Osobiście uważam że będzie i powyższego nie polecam, choć niektórzy stosują.

    Dlatego też to „Zawsze” nieco zjeżyło mi sierść na plecach :)

    1. Tommy 1 października 2015 o 07:45

      Jak wspomniałem to „zawsze” odnosi się bardziej do norm producentów (czli np. Fordowska WSD-M2C200B) i to też w wypadku nowszych modeli, które na jakość i rodzaj oleju są z reguły bardziej wrażliwe (głównie za sprawą eko-osprzętu rodem z NASA).

      W wypadku starszych konstrukcji można polegać bardziej na rozsądku – podejrzewam, że N7A nie będzie grzał się w normalnych warunkach bardziej niż inne jednostki (optymalna temperatura pracy zawsze oscyluje w okolicy tych 90 stopni więc jeśli chłodzenie masz sprawne to co najwyżej silnik szybciej niż inne Ci się do takiego poziomu rozgrzeje).

      A jeśli lubisz wygłupy (więc często trzymasz silnik pod obciążeniem) to moim zdaniem zamiast 5W30 lepiej byłoby wlać 5w40 (tym bardziej, że jak zauważyłeś ten silnik szybko się grzeje).

      1. Ven_RS 1 października 2015 o 09:08

        Te silniki nawet przy sprawnym, ale seryjnym chłodzeniu lubią się grzać. Temperaturę łapią bardzo szybko i o ile jedziesz minimum te 40km/h to jest jeszcze całkiem całkiem, ale jeśli zatrzymasz się w korku jeśli nie ma akurat -40*C to czerwone pole jest na zawołanie. Wynika to w dużej mierze z konstrukcji samego ukł. chłodzenia, który powinien do tego silnika być wydajniejszy (podobnie jak ukł. hamulcowy)
        Dlatego 5W40 ja polecałbym do normalnej jazdy a do szaleństw W60.

        Co do nowoczesnych wynalazków typu 1.0 turbo to się zgadzam i nie wychylam, bo ani nie mam na codzień ani nie chcę mieć.
        ;)

    2. radosuaf 1 października 2015 o 09:53

      Co to znaczy, że silnik się grzeje? W każdym silniku jest układ chłodzenia i termostat, więc chyba z tym nie powinno być problemu… Znam jeden przypadek, gdzie silnik ewidentnie nie wyrabiał, ale to było V8 Ferrari wsadzone do Lancii Themy 8.32.
      Ja mam Peugeota z silnikiem TU5JP4, czyli też rodowodem z lat 80-tych, który jeździ na 5W-30 z obniżonym HTHS w dodatku i nie ma żadnych problemów. Fakt, że jest jeżdżony delikatnie, bo to nie jest samochód do szaleństw.

  8. pieklonakolach 1 października 2015 o 07:49

    Dobrze, że są takie wpisy, może niektórzy na tym skorzystają i przybędzie oleju w głowie :D
    Świadomość olejowa jak już zauważyłeś często sprowadzą się do „eksperckich” opinii typu: stary silnik to lej minerał, 5 z przodu to MUSI być syntetyk itd.

    Mnie natomiast interesuje kwestia podróbek – czy jest jakiś sposób pozwalający w prosty sposób rozpoznać, że mamy do czynienia z podrobionym olejem. Wiadomo, że najlepiej kupować z pewnego źródła – ale też co znaczy pewne – czy poza oficjalną listą dystrybutorów ze strony Shell’a istnieje możliwość sprawdzenia pochodzenia oleju?
    Jakbyś mógł zasięgnąć języka i podzielić się z nami wiedzą byłoby świetnie.

    1. Tommy 1 października 2015 o 07:51

      Bardzo dobre pytanie – zbadam temat :)

    2. Tommy 2 października 2015 o 07:28

      Podpytałem w Shellu i niestety wygląda na to, że nie da się jakoś organoleptycznie stwierdzić czy dany olej to oryginał czy podróbka (tym bardziej, że często przelewa się je do zużytych, oryginalnych opakowań i odpowiednio zamyka).

      Najskuteczniejszym sposobem na unikanie podróbek jest więc kupowanie oleju w sprawdzonych źródłach i unikanie podejrzanych „okazji” cenowych.

      Shell poleca autoryzowany sklep na allegro:
      http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=38895276

      i podesłał mi listę ich wszystkich dystrybutorów gdyby ktoś chciał sprawdzić czy ma coś w pobliżu:
      http://s01.static-shell.com/content/dam/shell-new/local/country/pol/downloads/pdf/dystrybutorzy-shell-2015-08-04.pdf

      1. pieklonakolach 2 października 2015 o 13:31

        Dzięki,
        czyli wychodzi na to, że stara prawda mówiąca „co tanie to drogie” nie traci na aktualności.
        Jest nawet kilku dystrybutorów w mojej okolicy więc problemu nie będę miał, na stronie oficjalnej też ceny nie są zaporowe tylko okrojona coś ta oferta.

  9. Wojtek 1 października 2015 o 09:58

    Ja mam niezłą zagwozdkę, lub po prostu tego nie ogarniam.

    Mam E30 324td, auto 3 lata temu przeszło generalny remont silnika, jest w świetnej kondycji i nie bierze oleju, nic też nie wycieka i się nie poci.
    Autem jeżdżę głównie trasy ( do pracy w jedna stronę mam 19km) i raczej spokojnie, po prostu prędkości autostradowe.
    Raz na jakiś czas polecę jakiś zakręt bokiem, ale bez żadnego łutututu.

    Od 5 lat jak mam auto leje 15w40, różnych firm, nie ukrywam że też wlewałem GM, który polecał mi znajomy mechanik.
    Totalnie nie znam się na tych normach itp.
    Na stronie Shella, w tym mega fajnym kalkulatorze (szacun że mają moje auto w spisie) wypluło że powinienem wlać 5w40.
    Tak, słyszałem o micie przechodzenia na olej syntetyczny z mineralnego, i że nagle silnik pluje olejem i się zaciera.
    Pytanie czy jest sens i mam go zastosować, czy trzymać się tego 15w40 i ewentualnie zejść na 10w40?
    Nic się nie stanie jak zrobię takie radykalne przejście?

    1. radosuaf 1 października 2015 o 10:11

      15W ABSOLUTNIE NIE. 10W możesz zalać przejściowo, ale docelowo 5W, zwłaszcza zimą – będzie znacznie łatwiej odpalał i ładniej pracował, nim się rozgrzeje.
      Swoją drogą, E30 w dieslu?! :)

      1. Tommy 1 października 2015 o 10:25

        Jeśli silnik jest w dobrej kondycji (nie pożera oleju, nie dzwoni itd) to aż szkoda lać do niego olej mineralny. Raz – dużo gorzej czyści silnik z nagarów i syfu, który przedostaje się do oleju podczas pracy (sadza, popiół itd). Po drugie dużo gorzej radzi sobie z docieraniem do zakamarków kiedy silnik jest zimny (pompa oleju słabiej go pompuje, ciężej pokonać mu wąskie kanały i zakamarki) no i słabiej odprowadza ciepło kiedy silnik jest gorący. Szybciej traci swoje właściwości (z reguły przy wymianie nie nadaje się już do niczego), mocno odparowuje i tak dalej.

        Najlepszą opcją będzie chyba rozwiązanie, które podsunął radosuaf – najpierw przy wymianie przejść na Helixa 10w40, a jeśli nic nie będzie się działo to przy kolejnej zmianie wlać 5w40 (na takim jeżdżę teraz w moim 328i z prawie 300 tys. przebiegu i nic się nie dzieje pomimo, że silnik zdecydowanie nie jest nowy).

  10. Wojtek 1 października 2015 o 13:28

    Dzięki bardzo panowie, tyle lat w błędzie…

    Wiem że E30 w dieslu brzmi dziwnie, totalnie jej nie planowałem, miałem benzynowe coupe i plany z nią związane. Ale jak przypadkowo znalazłem białą kombicę w prawie pełnym wyposażeniu i w niemal idealnym stanie, to się nie zastanawiałem.

    Nie widział nigdy kolega Radosuaf białego niskiego kombi w poznaniu? Bo z tego co kojarzę też jesteś ze stolicy pyr.

    Dzięki raz jeszcze, pora zmienić olej na coś normalnego :)

  11. radosuaf 1 października 2015 o 14:26

    Kojarzę tylko zapuszczone 3-drzwiowe E30 z Powstańczej na blachach PJA (wygląda, jak by służyło do wożenia wiader z gipsem i pewnie tak jest) i całkiem ładne 5-drzwiowe z Przemysłowej. Poza Wildę nie wyściubiam nosa :D.

  12. Sobieski 1 października 2015 o 20:46

    Ciekawe bo według shela do malucha(do 88r potem było inny stopień sprężania) powinno się lać helix hx7 5w40.
    Ciekawe jak by się sprawdzał przy dłubniętym el robiący lututtututut

    1. Marcin 1 października 2015 o 22:36

      Ja w swoim maluchu właśnie lałem 5w40 edge od castrola i motor nie sprawiał problemów a przeciwnie,w zimę odpalał od dotknięcia kluczyka nawet w mrozy dochodzące do -27 stopni,chodził przepięknie zwłaszcza po nagrzaniu a zużycie oleju było bardzo znikome,wycieków żadnych.

      1. Tommy 2 października 2015 o 07:30

        Do pomarańczy również przewiduję 5w40 – jeśli masz silnik robiony typowo pod łutututu i nie żal Ci kasy to pewnie i Helix Racing 10w60 by się nadał ;)

  13. Wojtek 2 października 2015 o 11:14

    27 lat mieszkałem na Wildzie, na Kosińskiego, aż dziwne że się nie widzieliśmy chociaż :D
    Teraz Komorniki podbijam, do pracy autostradą, i praktycznie do miasta nie wjeżdżam.

    1. Tommy 2 października 2015 o 11:17

      Jaki tu się w ogóle kącik Poznański wykształcił ;)

    2. radosuaf 5 października 2015 o 12:50

      Na autostradzie też się możemy mijać, tak w okolicach 7:40 – 7:50 :). Ja jadę z Wildy na S11.

      1. Wojtek 5 października 2015 o 15:24

        Ja ciut wcześniej, Wjeżdżam na autostradę na węźle komorniki ok 7:30 – max 7:40 i szuram w kierunku s11, na zjazd na buk :)

        1. radosuaf 5 października 2015 o 22:44

          Ja też jeżdżę do Buku, ale odkładam te 6 zł na malowanie 75-ki ;).

          1. Wojtek 6 października 2015 o 15:10

            Ja tylko do Sierosławia, autostradą i obwodnicą mam 19.2km, przez Skórzewo 13km, ale 6 progów zwalniających :D

  14. Mirek nie handlarz 3 października 2015 o 22:59

    Nie znalazlem na liscie Shella swojego auta :( Bo pewnie za stare.

    1. Tommy 5 października 2015 o 08:10

      Tak z ciekawości – jaki masz model/markę ?

  15. wisznu 5 października 2015 o 10:20

    to ja mam jeszcze pytanie – jak z mieszaniem olejów róznych producentów? i ewentualnie róznych klas lepkości?

    kiedys, jak mechanik mi – oczywiście bez pytania zmienił olej z półsyntetyka na mineralny „bo z tym przebiegiem to juz dawno trzeba” (czym mnie wkurwił, bo silnik oleju bardzo niewiele zużywał. A wymienił mi na motul, który z niewiadomego powodu schodził szybciutko i musiałem często dolewać).
    No i mi akurat został prawie litr półsyntetykna kupionego na dolewki, to mi powiedział, ze w obecnyhc czasach w zasadzie wszystkie oleje są mieszalne i nie ma problemu z dolewaniem. I fakt, dolewałem i na oko ;) wszystko było ok.

    W międzyczasie (na przestrzeni 5 lat) silnik miał wymieniane 2x uszczelki pod głowicą i raz samą głowicę, ale to juz inna historia. No i chociaż chciałem wrócic do półsyntetyka, to w końcu oleju nie zmieniłem, bo sie naczytałem, że po wymianie na lepszy, to on może wyczyścic silnik „za bardzo” i będzie przeciekać.

    A mój obecny mechanik uważa, ze jak juz mam olej jednego producenta wlany, to nawet na dolewki trzeba kupować dokładnie ten sam, bo inaczej się z oleju zrobi syf.

    1. Tommy 5 października 2015 o 11:37

      Wisznu – akurat przygotowuję mały wywiad z Czarkiem (olejowym guru, który dobierał między innymi olej do bordowej) więc dorzuciłem Twoje pytania do listy rzeczy, o które będę go męczył.

      Za kilka dni będziesz miał na ten temat wyczerpującą odpowiedź (mieszanie olejów, jak to jest z tym wypłukiwaniem i tak dalej).

      1. radosuaf 5 października 2015 o 12:51

        To ja mam pytanie – dlaczego do silnika TU5JP4 zalecają olej o HTHS >3,5 chociaż Peugeot dopuszcza HTHS 2.9 – 3,5 :).

        1. Tommy 5 października 2015 o 12:57

          Pewnie wiedzą, że ludzie w Peugeotach jeżdżą jak szaleńcy ;)

          Zapytam przy okazji :)

          1. radosuaf 8 października 2015 o 12:31

            Zwłaszcza 1.6 109KM z 4-biegowym automatem :). Szybsza to jest moja córka na rowerku, wiadomo, Peugeota :D.

      2. wisznu 7 października 2015 o 09:00

        dzięki, będę czekał :)

  16. Jarq 13 października 2015 o 14:09

    Widocznie mój już za stary na takie technologie bo na liście też go nie ma ;/

  17. Tomek 26 listopada 2015 o 18:42

    A jaki olej polecasz do E36 1.6l z silnikiem M43 ??

  18. Katka 9 marca 2016 o 11:23

    Niestety mojego oleju też nie ma … :(

  19. Katka 9 marca 2016 o 11:32

    Właśnie widze iż mojego nie ma….

  20. bartosz 30 czerwca 2019 o 16:02

    ja stosuje olej syntetyczny Shell Helix Ultra ECT C2/C3 0W-30 który ma niską lepkość i niski współczynnik tarcia zapewniając oszczędność paliwa jak dla mnie jest to argument.

  21. waldic4 29 listopada 2020 o 19:45

    Kupiłem Hyundai Matrix 2006 r silnik 1.6 benzyna 76kw przebieg 225 tyś Auto zalane Helix HX 7 5W 40 W wyszukiwarce oleju do danego modelu ten nie wyskakuje. Najbardziej polecany jest Helix Ultra 5W 40 i taki chciałbym wlać Tylko pierwszy to półsyntetyk drugi syntetyk Czy mogę to zrobić bezpośrednio czy trzeba by stosować plukanki silnika ? Poprzedni właściciel zmieniał olej co 20-25 tyś ja wlalem po 11 tyś od ostatniej wymiany i teraz po jakiś 5 tyś bym chciał właśnie ten Helix Ultra

    1. Prentki 1 grudnia 2020 o 11:22

      Jeśli dotąd jeździł na HX7 5W40 to spokojnie możesz wlać Helix Ultra o tej samej lepkości. To w jakiej technologii jest wykonany dany olej (syntetyk, półsyntetyk etc) nie ma tak dużego znaczenia jak jego lepkość. Silnik, który masz jeździł też m.in. w Getzach i do nich lubematch zaleca właśnie Helixa Ultra 5W40. Nie musisz też stosować płukanki (czasem wręcz lepiej jej nie używać bo może ona spowodować nagłe uwolnienie starych nagarów i zaszlamienie filtra czy kanałów olejowych). Helix Ultra sam w sobie powinien radzić sobie nieco lepiej z czyszczeniem i nagarami niż HX7 więc kilka wymian powinno dać podobny efekt jak zastosowanie płukanki (tylko mniej inwazyjnie).

  22. waldic4 2 grudnia 2020 o 23:38

    Dzięki więc przy kolejnej wymianie będzie Helix Ultra 5W 40. A czym najbardziej różnią się Shell Helix HX7 5W 40 od Helix Ultra 5W 40 ?

Pozostaw odpowiedź Katka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *