Na jednym z forów motoryzacyjnych, którego jestem członkiem mój znajomy poprosił o pomoc w wyborze modelu samochodu. Oczywiście nie mogłem nie udzielić odpowiedzi, którą ze względu na dość rozbudowaną formę postanowiłem umieścić również tutaj. Mam nadzieję, że pomoże rozwiać czyjeś dylematy.

Treść pytania na forum:

Poszukujemy z Ulą samochodu typu kombi lub rodzinny VAN.
Wymagania:
– bezpieczne,
– pojemne i pakowne,
– tanie w eksploatacji,
– dobrze wyposażone (kontrola trakcji, abs, klima, poduszki, tempomat itp.)

Przebieg max 160.000km, rocznik około 2002-2005, cena do 25000 zł.

Obecnie rozważamy:
– BMW 320d wersja E46 (2.0 diesel)
– Volvo V40 wersja po lifcie 1.9 TDI 115KM
– Ford Focus lub Focus C-Max
– KIA Ceed
– Skoda Octavia 1.9 TDI

Jakie są Wasze opinie, propozycje?

A oto i wspomniana odpowiedź (mam nadzieję, że przyda się jeszcze komuś kto szuka samochodu):

Prawda jest taka, że silniki diesla są doskonałym rozwiązaniem dla ludzi, którzy lubią okazywać swój homoseksualizm i podczas ruszania spod świateł od razu wyjeżdżać mocno do przodu – mogą wtedy wypinać swój tyłek ze znaczkiem TDI w kierunku innych kierowców i dawać tym samym sygnał, że poszukują partnera pod wieczorny prysznic.

Obecnie, po trwającym kilka lat okresie mocnego rozwoju diesli technologia budowa silników benzynowych odrabia straty czego przykładem jest choćby moda na turbodoładowane silniki benzynowe o małych pojemnościach.

Libia, Egipt, Sosnowiec i inne światowe mocarstwa obecnie mają gospodarki w tak agonalnym stanie, że z pewnością odbije się to na światowych cenach ropy. Oni przez najbliższe 5 lat będą dążyli do sytuacji gospodarczej z przed powiedzmy 4 miesięcy, a jak nie trudno się domyślić jedyną siłą ekonomiczną jest w ich wypadku ropa (ewentualnie plastikowe figurki boga Ra w Egipcie i wina wiśniowe w kartonach w przypadku Sosnowca). Oznacza to, że będą na pohybel manipulować cenami surowca, aby odrobić straty wynikające z zachwiania PKB i upadku sektora turystycznego (szczególnie Sosnowiec).

Benzyna w dłuższej perspektywie czasu będzie utrzymywała poziom zbliżony do cen ropy, a nie zapominajmy, że eksploatacja niedoładowanego silnika jest zdecydowanie tańsza niż w wypadku 10 letniego diesla z turbiną trzymającą się jeszcze na kawałku taśmy klejącej i trzpieniu dorobionym z patyczka higienicznego.

Kupno 10 letniego diesla z turbiną, który jeździł po Polsce prowadzony przed idiotę traktującego pedał gazu jak wyłącznik on/off jest pomysłem równie trafnym co samopostrzał w stopę.

Jeśli zakup nie dotyczy salonowego samochodu, który i tak zedrze z Ciebie stałą sumę w ASO w ramach obowiązkowych przeglądów (tutaj za utrzymanie zapłacisz mniej więcej tyle samo – bez względu na to, czy pod maską masz TDI, FSI, KGB czy świnkę morską w sombrero, na którą wszyscy wołają Pancho) to zdecydowanie lepiej kupić benzynówkę, do której części kupisz w każdym supermarkecie, a za niewielką opłatą złoży Ci je Daras na stole na którym w międzyczasie będzie jadł obiad, ubijał drób na handel i kręcił film pornograficzny z podłożonym niemieckim dubbingiem (niekoniecznie w tej kolejności).

Benzyna ma również dodatkową zaletę – można zamontować do niej instalację LPG, lub jeszcze niepopularną w Polsce CNG, które w niedługim czasie (przy dalszej niestabilnej sytuacji w regionie grupy OPEC) będą zdecydowanie najlepszą alternatywą dla kosztującej pięć milionów złotych za litr benzyny i siedem milionów oleju napędowego.

Ale idźmy dalej – potrzebujesz samochodu, który ma służyć jako pakowny i ergonomiczny samochód rodzinny. Zapewne znając moje podejście do kwestii vanów powstrzymałeś się od zamysłu przedstawienia jakiegoś z tych modeli na tym forum w obawie o własne życie i zdrowie rodziny (zakładam, że nawet jeśli zabezpieczyłbyś ten temat przed moimi odwiedzinami nadając mu nazwę „nowy teledysk Ewy Farna” i tak bym tam wszedł bo jestem popierdolony).

Przymykam oko na focusa c-max bo to jednak pomimo swego kalectwa i ułomności nadal jest ford, a to oznacza, że w 5 lat po zakończeniu produkcji 90% egzemplarzy na rynku będzie już w końcowej fazie rozkładu przez rdzę. Problem tego błędu w ewolucji focusa rozwiąże się zatem sam.

Następny kandydat – BMW. Pewnie każdy z Was założy, że ze względu na fakt, iż posiadam w BMW polecę je i będę gnoił wszystkie posty, które nie będą się zgadzały z moim poglądem – otóż nie. A w zasadzie tak, ale nie do końca. Bo będę gnoił posty, ale nie polecę go z czystym sumieniem.

Nie polecę Ci w żadnym wypadku BMW, jeśli będziesz celował w dolną część rozpiętości cenowej dla tego modelu. W przypadku starego e36 nie miałoby to większego znaczenia, ponieważ lista dostępnego dla tego modelu wyposażenia i tak jest obfita jak biust anorektycznej modelki, a znalezienie zdrowego i oryginalnego modelu jest równie łatwe co niezłapanie grzyba w położonym gdzieś w środkowej Afryce burdelu.

Jeśli kupisz e46 w biednej wersji sprawisz, że codziennie będziesz wsiadał do wnętrza przypominającego jakąś nudną toyotę, a brak rolety w bagażniku sprawi, że podczas przejeżdżania przez szczyt z większą prędkością twoje jadące w bagażniku zakupy roztrzaskają się o podsufitkę… Puszka z kukurydzą zabije przypadkowego przechodnia wypadając przez okno (którego nie chciało Ci się zamknąć bo w tej wersji tył nie ma elektryki). Takie brakujące detale zabijają ducha i kwintesencję BMW.

e46 jest samochodem poprawnym i nieco gejowskim, ale tanie czy podstawowe BMW to stwierdzenie równie absurdalne co piwo bezalkoholowe, pacyfistyczny karabin maszynowy i dobry kierowca z Żywca.

Jedno wyklucza drugie.

BMW kupuje się dla przyjemności z jazdy. Dla klasycznego układu napędowego i świadomości, że jeśli jakiś Hans zamontował tu przełącznik świateł, to będzie on działał miliard lat, nawet jak już zgaśnie słońce a TVP wyemituje ostatni odcinek mody na sukces.

Jednak wszystkie te elementy muszą być okraszone czymś, co zwykły śmiertelnik zwykł określać mianem ‚luksusu’. Nie ma tu co prawda radia sterowanego ruchem sutków, czy wbudowanej w schowek kuchenki elektrycznej z rożnem jak w najbogatszych modelach Hyundaia, ale BMW bez porządnej tapicerki czy deski z opcjonalnym wykończeniem będzie niekompletne jak top-modelka bez lewej nogi.

Pomyśl o tym.

Ale przejdźmy dalej – piszesz o volvo v40 po lifcie. Ten samochód ma deskę rozdzielczą zrobioną z takiego samego plastiku, z którego Chińczycy robią dinozaury ze świecącymi na czerwono oczami sprzedawane na odpustowym straganie. Jeśli ktoś robi najbardziej widoczny element samochodu, na który patrzysz przez 99% czasu z takiego szajsu, to można założyć, że elementy zawieszenia są z makaronu, a za dźwięki wydobywające się z fabrycznego audio odpowiada chińczyk z zestawem karaoke siedzący w ukrytym schowku w bagażniku.

volvo v40 to samochód dla ludzi, którzy marzą o biszkoptowym labradorze i od czterdziestu lat ściany w salonie i sypialni malują na biało.

Idźmy dalej.

Skoda Octavia – to taka nudniejsza wersja volkswagena passata co oznacza, że stojąc rano na podjeździe będzie u Ciebie wywoływać równie duże emocje i radość co kawałek gnijącej już gałęzi leżący od 4 lat za płotem u sąsiada. Ostatnio nawet doszedłem do wniosku, że na osiedlowych parkingach stoi tak dużo brudnych Skód bo są tak nudne i wyprane z wszelkiego charakteru, że ludzie zapomnieli, że je mają.

Przyjeżdża sobie taka kobieta do marketu na zakupy i wraca do domu autobusem, bo zapomina, że ten niebieski kontener zaparkowany pod wejściem to jej samochód. Potem po roku dostaje nowy kwitek z OC do zapłaty i przypomina sobie „kurde, faktycznie miałam chyba coś takiego” ale za nic nie może przypomnieć sobie gdzie to zostawiła.

To z resztą i tak bez znaczenia, bo po roku stania pod marketem kontener nie ma już kółek, lamp i gumowych dywaników, które zabrał sobie inny właściciel tego równie emocjonującego samochodu (najwyraźniej zapomniał już, że jego skoda też ma kółka i tragiczne dywaniki).

Tematu Kia nawet nie poruszam. Jak chcesz mieć przemieszczający się przedmiot z Korei to kup sobie koreański telewizor i szafkę rtv na kółkach. Wyjdzie Ci taniej, a jeszcze dostarczy Ci więcej radości i rozrywki niż pchanie auta po osiedlu w tę i we w tę bo znowu nie zapalił. Poza tym w dzień po skończeniu się okresu gwarancji telewizor w przeciwieństwie do koreańskich samochodów nie wybucha.

Focus moim zdaniem to dość rozsądny wybór. Silniki wszyscy znamy, auto przeżyło już swoje na polskich drogach i sam fakt, iż jeszcze jeździ (pomimo, że to ford) przemawia na jego korzyść. Stylistyka jest fajna, a ze względu na fakt, że to ford to da się w rozsądnej cenie znaleźć egzemplarze z bogatym wyposażeniem (Tutaj jednak szukałbym wersji topowej – zakładając, że to FORD i 50% dodatkowego wyposażenia i tak nie działa zostanie Ci to drugie 50%, które plasuje samochód na przyzwoitym poziomie).

tomekk – laguna jest fajnym autem, ale to, że jako jeden na 50 miliardów ludzi miałeś fart i trafiłeś na egzemplarz, któremu po zbyt mocnym trzaśnięciu klapką schowka nie odpadły kołka nie oznacza, że Ligers też będzie miał tyle szczęścia.

Tym bardziej, że dla niego wymiana oleju jest czynnością rozłożoną w czasie mniej więcej na równi z występowaniem na ziemi okresów zlodowacenia.

Idę się napić kawy.

 

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *