Ok, to kolejna mała, pomarańczowa aktualizacja.
Ostatnio temat Arancii nieco przycichł ponieważ skupiłem się na akcji #postępyRobię i przygotowaniu mojego samochodowego grajdołka do sezonu zimowego (alpina, przeglądy, nowe płyny i inne takie tam nudy). Tak więc stała sobie pomarańcza spokojnie i cierpliwie czekała na lepsze dni – wydaje mi się, że te w końcu nadeszły.
Bo tak – w ostatnich dniach udało mi się już wstawić nową podłogę praktycznie „na gotowo” (zostało mi już tylko połączenie jej z progami i łukami przednich nadkoli ale to już zostawiam na sam koniec kiedy będę miał wstawione nowe progi po obu stronach nadwozia).
Tak to wyglądało po wstępnym wspawaniu elementu (przyspawane podłużnice z przodu i tylna krawędź podłogi na tyle):
A tak już po wspawaniu całego tunelu, przedniej krawędzi i dolnego fartucha. I oczywiście oszlifowaniu spawów i zabezpieczeniu całości podkładem:
Dziś biorę się za wymianę progów po stronie pasażera. Później tylny błotnik i końcówki nadkola i w zasadzie po tym zostaną mi już tylko jakieś drobne ubytki i rdzawki na podszybiu i przednim nadkolu.
Jest progres!
Udało mi się już naprawić mój stary aparat więc kolejne prace będą już lepiej obfotografowane ;}
Pozdrawiam,
Tommy
Wypas, że motorownie przerzucasz na przód i jeszcze do tego taka jednostka, fiu, fiu ;)
Zastanawiam się jeszcze czy skrzynię biegów zamontować w miejscu fotela pasażera czy na dachu, ale to już taka drobnostka ;}
A po co ci jakiś pasażer. Pasażer przydaje się maluchu do pchania. Nawet można tylnią szybe podgrząć co mu ręce w chdne dni nie marzły. A z takim silnikem pchanie wykluczone.
Jestem fanem tej budowy. Wóz jest naprawiany bez dziadostwa i wiele for powinno linkować do etapów "produkcji" tego maleństwa. Aż się przyjemnie "maca" takie coś jak powstaje. Tommy – zamawiam przejażdżkę :P Długa już jest kolejka?
Uff, a już się bałem, że maluszek został zapomniany. Czekam z niecierpliwością na kolejny etap.
Po wszystkim zanurzyć go (jak kabiny cieżarówek) w wannie z podkładem antykorozyjnym! :D tak z 3 razy, może wtedy będzie służyć dzielnie kolejne lata.
Swoja drogą wygląda teraz zacnie. Gdyby dokończyć to czego brak w spawach, założyć klatkę a brakujące elementy zamówić z tworzywa, byłaby doskonała wydmuszka! :> Silnik i jego remont też pewnie wyglądały by majestatycznie. tylko skoda wydawać tyle hajsu i marnować tyle czasu na wyciśnięcie 45-50koni z kaszla :P
Myślę, że jeśli przyłożę się do porządnej konserwacji profili i podwozia to powinien bez większych problemów wytrzymać przynjamniej z 3-5 lat (z tego co wiem Gosia nie będzie go użytkowała zbyt intensywnie więc sporo czasu będzie spędzał w podziemnym garażu).
Co do dalszej odbudowy – po skończeniu nadwozia zabiorę się za odnowienie całego zawieszenia, układu hamulcowego i silnika wraz ze skrzynią (te sa w dobrym stanie ale chcę po prostu odświeżyć nadgryzioną zębem czasu stylistykę).
W jakieś wyszukane modyfikacje bawił się nie będę ;}
Bo kiedy patrzysz na takie coś, to pierwszą myślą jest przygotowanie bombla do wyścigów, np górskich :> i takie większe mody przychodzą do głowy. "A co by było gdyby?", "A może tutaj klatkę dać!".
Niestety mam świadomość że jest to projekt typowo cywilny – klasyczna odbudowa, żadnych super zmian :)
Uwierz – mnie też kusi ;}
Z tak zdrową i równą podłogą aż żal przykrywać ją wykładziną (zastanawiałem się nad zrobieniem cywila z stylizowanym na mini-wyścigówkę wnętrzem).
Podejrzewam, że na koniec odbudowy pokuszę się o kilka stylowych detali (kierownica monte carlo, montowany na deskę obrotomierz, jakieś customowe naklejki) ale to zostawiam sobie jako wisienkę na torcie ;}
z naklejek, to podstawa jest PIONEER na tylną szybę:D
Ja bym tam wsadził jakiegoś boksera i hulaj dusza! :)
Cześć.
Ja wiem,że może nie do końca pasuję do tych wszystkich bijących brawo i oddających pokłony, ale na serio nie dało się kupić po prostu zdrowej budy ? Lub w momencie zauważenia, że kupiono worek trocin – kupić coś innego ?
No chyba, że to jest po prostu projekt który został rozpoczęty tylko po to aby w nim grzebać.
Żeby nie było. Mnie też się podoba, odbudowyanie starych klasyków z tym, że ja patrzę jeszcze na to jakiego kalibru to klasyk (maluch czy mustang) oraz ile pracy trzeba w niego włożyć.
Sam właśnie konczę ponad 2-letni projekt i teraz wiem, że czas i pieniądze należy poświęcać temu co faktycznie będzie później tego warte …
Mam 25lat, ale może jednak za młody jestem na to, aby maluch był dla mnie klasykiem któremu warto aż tyle poświęcać. Chodzi o to, że po skończeniu to nadal będzie tylko… MALUCH. Ładny, błyszczący,ze zdrową podłogą, ale jednak MALUCH.
Stasiek – pewnie Cię to nie zdziwi, ale nie jesteś pierwszym, który o to pyta ;} Wydaje mi się jednak, że nie prześledziłeś tematu od początku, bo generalnie nie postrzegam w ogóle tego malucha jako klasyka czy chociażby materiału na niego – to tylko zwyczajny, normalny remont samochodu, który będzie służył na co dzień. Głównie do jazdy po mieście. Powodów, dla których poświęcam pomarańczy aż tyle czasu i uwagi jest kilka. Po pierwsze Gosia (dla której buduję tego maluszka) od dawna chciała mieć taki wóz, ale nie miała też dotąd styczności z tak "archaicznymi" projektami jak Fiat 126. Tak więc, żeby oszczędzić jej szoku spowodowanego przesiadką 50 lat wstecz, z premedytacją szukałem eleganta. Bo eleganty, jakby na to nie patrzeć jeżdżą po prostu znacznie lepiej niż starsze wersje malucha (są bardziej nazwijmy to "user friendly" – cichsze, pracują gładziej, są bardziej dopracowane, lepiej wygłuszone). A, że zdrowych elegantów jest na rynku jak na lekarstwo (wiem ile naszukalem się tego, choć daleko mu do ideału), to skupiłem się bardziej na tym, żeby miał on niski przebieg (pomarańcza ma niecałe 20 tys. km) i był dobrze utrzymany mechanicznie (tutaj mam samochód od 1 właściciela z pełną dokumantacją, fakturą zakupu i mechaniką w praktycznie idealnym stanie). Blachę potraktowałem trochę jak taką małą, garażową przygodę, której z pełną świadomością pragnąłem się podjąć. To nie jest tak, że nie wiedziałem w co się pakuję – wiedziałem bardzo dobrze i szczerze mówiąc ucieszyła mnie świadomość, że będę mógł podszlifować swoje umiejętności blacharskie na tak prostym i tanim w budowie projekcie ;} Na wszystkie elementy blacharskie wydałem z grubsza 800-1000zł. W dzisiejszym świecie tyle mniej więcej kosztuje dobrej jakości błotnik więc to naprawdę nie jest droga odbudowa. Po prostu pochłania sporo pracy, a to akurat w żadnym wypadku nie jest dla mnie jakimkolwiek obciążeniem ;}
Czytałem poprzednie wpisy na temat tego projektu, tylko serio – jakoś faktycznie nie skojarzyłem, że to nie jest odbudowa klasyka. Zwyczajnie zapomniałem ;)
OK. Podjąłeś się nierównej walki z rudą w tym bolidzie mimo, że wiedziałeś co Cię czeka – za to szacun.
Skoro ma to być po prostu zdrowy maluszek to jeżdżenia nim sobie do pracy – to ok. Budujesz auto dla koleżanki, a nie poświęcasz się całkowicie w remont niby-klasyka. Rozumiem.
W taki razie czekam na kolejne wpisy dotyczące tego ciekawego fiata.
Powodzenia !
jeździłbym ;) a tak na serio to kiedy na testy mogę to cudo zabrać ;)?
Mam nadzieję, że do wiosny się wyrobię ; D
no to już wiem bynajmniej na kiedy sweter uprać ;)
; D
http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/bynajmniej-przynajmniej;7222.html ;)
Wstawiasz tam jakiś większy motor? Zajrzyj do mnie – jest opis ciekawego projektu na bazie 126p. 12.09 na 1/4 mili na mokrym. Dobrze ponad 200KM. http://california-look.pl/vw-power-powrot-korzeni/
Patrząc na poprzednie wersje to praca naprawdę wre :)
Robię co mogę ale zdecydowanie brakuje mi doby ;}