No to tak w dużym skrócie – najczęściej do prac przy blacharce samochodowej wykorzystuje się jedną z dwóch technologii zabezpieczenia antykorozyjnego: z  wykorzystaniem podkładu reaktywnego (wash primer) lub podkładu epoksydowego. Wszelkiego rodzaju jednoskładnikowe podkłady w sprayu, minie, antykorozyjne podkłady akrylowe, farby antykorozyjne na pędzel i tym podobne wynalazki nadają się do tego rodzaju prac równie dobrze co ja do baletu.

Serio – jeśli macie robić zaprawki samym podkładem akrylowym, albo sprayem z castoramy to lepiej sobie odpuśćcie.

Szkoda waszego czasu, bo korozja wróci znacznie szybciej niż się wam wydaje.

Osobiście do napraw blacharskich używam najczęściej podkładu epoksydowego (reaktywny, mimo, że ma sporo zalet to ma też jednak kilka wad – o tym powiem wam więcej następnym razem) dlatego też pokażę Wam dzisiaj jak krok po kroku zabezpieczam elementy właśnie z jego pomocą.

W dużym skrócie proces naprawy powinien wyglądać w tym wypadku tak:

1. Usunięcie rdzy.

2. Zabezpieczenie rdzy, której nie dało się usunąć.

3. Warstwa antykorozyjna (podkład epoksydowy).

4. Warstwa wypełniająca (podkład akrylowy).

5. Warstwa końcowa (lakier, baranek, konserwacja itp.).

A teraz wersja bardziej rozbudowana (wiem, że będzie trochę przydługie, ale chcę po prostu przekazać Wam wszystkie najważniejsze rzeczy).

Po pierwsze, na wstępie musimy zdemontować wszystkie elementy nadwozia, które mogą utrudniać nam dostęp do skorodowanej blachy.

Tutaj taka prentka rada – przy jakiejkolwiek rozbiórce, zawsze mam przy sobie notes i ołówek. Zdejmując każdą listwę, nadkole czy próg sprawdzam od razu, czy są tam wszystkie mocowania i kołki i w razie potrzeby od razu zapisuję ile sztuk i czego będę musiał dokupić.  Części zamawiam od razu po zakończeniu demontażu, dzięki czemu składając auto, mam już zwykle na miejscu totalnie wszystko czego mi potrzeba (i nie muszę opóźniać prac, bo okazało się, że coś jest pęknięte, kurier będzie dopiero pojutrze i tak dalej).

W przypadku złotego e46, po zdemontowaniu progów i osprzętu wyglądało to tak:

Jak widać korozji było tam całkiem sporo, ale na całe szczęście nie była ona zbyt głęboka – obyło się bez spawania.

Zanim jednak zabrałem się za szlifowanie, porządnie umyłem cały obszar myjką ciśnieniową i aktywną pianą – przede wszystkim po to, żeby nie babrać się na dzień dobry w zgromadzonym pod listwami pyle i błocie ;)

Idąc dalej – w kwestii samego szlifowania, ważne jest, żeby usunąć mechanicznie jak najwięcej luźnej korozji (uważając oczywiście, żeby nie przeszlifować się na wylot i nie przegrzać za bardzo blachy). Doskonale nadają się do tego ściernice listkowe i tarcze do szlifowania metalu, nie zalecam z kolei używania szczotek drucianych. Można doczyścić nimi pory i zakamarki na już oszlifowanych powierzchniach, ale jeśli zaczniemy od nich obróbkę rdzy, to w większości przypadków zamiast ją usunąć, po prostu ją ładnie wypolerujemy.

Po oszlifowaniu rdzy, za pomocą włókniny ściernej i padów do szlifowania (takie szorstkie gąbki) zmatowałem dodatkowo całe progi i krawędzie nadkoli – chodzi o to, żeby podkład miał dobrą przyczepność na całej malowanej powierzchni:

 

Kolejny krok to porządne zmycie powierzchni za pomocą zmywacza silikonu i czyściwa papierowego (ew nada się też niepylący ręcznik papierowy).

Kiedy wszystko jest już oczyszczone, możemy położyć środek wiążący rdzę.

Na rynku jest tego sporo – Brunox, Cortanin, Fertan, Dinitrol, APP R-stop i tak dalej. Nie będę zalecał Wam tu jakiegoś konkretnego preparatu bo nie miałem okazji, żeby je ze sobą bezpośrednio porównać. Moje cabrio robiłem Brnoxem i w sumie nie mogę narzekać, bo zabezpieczane nim miejsca są wciąż wolne od rdzy (albo ta nie zdążyła jeszcze przebić się przez konserwację ;) ), Używałem też Fertana (Prentki Maluch) i APP R-Stop (BMW e36).

Tu jest tylko jedna, cholernie ważna zasada – zawsze trzymamy się ściśle zaleceń producenta.
ZAWSZE.

Jeśli preparat trzeba nakładać tylko na korozję (nie wyjeżdżać na surową stal), nakładać go w kilku warstwach, albo zmywać go na koniec wodą to dokładnie tak robimy. Już parę razy spotykałem się z nakładaniem tego typu chemii w trybie „na bogato” i późniejszym narzekaniem na jej niską skuteczność.

W przypadku Złotej wykorzystałem środek APP R-Stop (bo został mi po jużniebordowej):

Po zagruntowaniu nim resztek rdzy (odczekałem tu tyle ile zaleca producent), zmatowiłem go lekko włókniną, odtłuściłem i przeszedłem do nakładania podkładu epoksydowego. Tu ważna uwaga -do lakierowania mam pistolet z dyszą 1,3mm ale do większości podkładów używam starego pistoletu z dyszą 1,8mm. Podkład ma gęstą konsystencję, a chodzi o to, żeby rozlał się on porządnie równą warstwą, a nie opylił tylko lekko element.

Podkład antykorozyjny musi przede wszystkim skutecznie odciąć blachę od czynników zewnętrznych i uniemożliwić rozprzestrzenianie się korozji, która już gdzieś tam sobie kiełkuje – dlatego cholernie ważne jest, żeby został położony w równych, odpowiedniej grubości, szczelnych warstwach.

To właśnie dlatego możecie zapomnieć o nakładaniu podkładów pędzlem. Podkład antykorozyjny to nie maść na grzyba – nie wystarczy nawalić grubej warstwy, żeby pozbyć się problemu :v

I teraz tak. Do zabezpieczenia Złotej użyłem Novola Protect 360 z utwardzaczem H5950 (system umożliwiający malowanie metodą mokro na mokro – o tym za chwilę).

Nie traktujcie jednak tego jak jakiejś reklamy –  wiem po prostu, że pod wpisem pojawiłyby się pytania o to jakiej chemii używam więc wolę to wyprzedzić. Poza tym podejrzewam, że bardziej doświadczeni lakiernicy od ręki polecą Wam ze 40 znacznie lepszych podkładów…

Teoretycznie podkład epoksydowy może pełnić rolę warstwy końcowej (pod lakier) – kładziecie 2-3 warstwy podkładu epoksydowego i bezpośrednio na niego nakładacie kolor. Niestety w praktyce da się to zrobić chyba tylko w przypadku nowych lub idealnych elementów blacharskich, bo epoksyd dość słabo wypełnia, przez co prawie na pewno przed położeniem lakieru konieczne będzie jego szpachlowanie. W takim przypadku po wyschnięciu trzeba zaszpachlować wszystkie dołki i dziurki, zeszlifować nałożoną szpachlę i drugi raz położyć podkład (najlepiej ponownie epoksydowy, a nie akrylowy bo podczas szlifowania najpewniej przedrzecie się w niektórych miejscach do gołego metalu).

Dlatego też moim zdaniem lepszą opcją jest położenie podkładu epoksydowego i od razu podkładu akrylowego o właściwościach wypełniających.

W ten sposób pozbędziecie się większość drobnych dziurek i dołków. Poza tym podkład akrylowy zabezpieczy was przed przecierkami (warstwa będzie grubsza) i dużo lepiej się szlifuje. Można też zaoszczędzić sporo czasu nakładając go wspomnianą wcześniej techniką „mokro na mokro”. W dużym uproszczeniu chodzi o to, że nie trzeba czekać aż podkład epoksydowy idealnie wyschnie (zwykle 12 godzin) zanim położymy na niego podkład akrylowy. Wystarczy, że podkład epoksydowy zmatowieje i przestanie się lepić (zwykle zajmuje mu to około 30 minut) i od razu lecimy z akrylem.

W ten sposób za jednym zamachem kładziemy dwa rodzaje podkładu i od razu uzyskujemy element bez większości dziurek i skaz.

U mnie kładłem podkłady właśnie techniką mokro na mokro (trzeba tylko pamiętać, że chemia, której używacie musi się do tej techniki nadawać). Wyglądało to tak – podkład epoksydowy:

 

A tutaj już w podkładzie akrylowym:

 

Co dalej – przed położeniem lakieru podkład akrylowy trzeba dotrzeć na mokro (zeszlifować wszystkie syfki, pyłki i nierówności). Jeśli mamy jakieś duże dziury czy nierówności to trzeba je zaszpachlować, wykończyć i przykryć te miejsca jeszcze jedną warstwą podkładu akrylowego – potem możemy już kłaść lakier. U mnie auto wstępnie przygotowane do lakierowania wyglądało tak:

 

A poniżej już po lakierowaniu.

Ze względu na przedpremierowy charakter zdjęć, wizerunek nowych felg zastąpiła tymczasowo Maryla Rodowicz.

 

Na koniec zostało już tylko zalanie profili zamkniętych i położenie konserwacji pod listwami. Auto spędziło w garażu dwa dni tak, żeby z otworów wylał się nadmiar wosku. Następnie pozakładałem wszystkie zaślepki, wbiłem nowe kołki i spinki listew i poskładałem wszystko do kupy:

 

I jeszcze jedna ważna informacja  – gdybym był motoryzacyjnym purystą to zamiast kłaść tu konserwację, przed lakierowaniem wyszpachlowałbym wszystkie wżery i wykończył to w idealnej powłoce lakierniczej. Ponieważ jednak Złota to samochód na co dzień, a nie okaz kolekcjonerski,  bardziej zależy mi na dobrej ochronie antykorozyjnej – dlatego właśnie zdecydowałem się na preparat chroniący przed  solą, z jakimiś tam inhibitorami korozji.

I to chyba tyle na dziś ;)

Ta metodologia sprawdza się przy większości napraw blacharskich – nie ważne czy ogarniacie jakieś drobne purchle na błotniku, czy szlifujecie skorodowany próg. Istnieją oczywiście inne techniki działania, ale wydaje mi się, że użycie podkładu epoksydowego daje dobrą relację między skutecznością ochrony, a wymaganym czasem i nakładami pracy.

Jeśli macie jakieś pytania to piszcie śmiało.

Idę spawać prentki gameseat ;)

36 Komentarzy

  1. Mikołaj 25 czerwca 2018 o 18:35

    Tommy, a co w przypadku gdy nie dysponuję pistoletem lakierniczym i sprężarką z prawdziwego zdarzenia, z dużą butlą itp, tylko takim kompresorem bez butli? Jest szansa żeby tego typu zaprawki zrobić w ten sposób co mówisz, czy bez szans i konieczna jest normalna sprężarka?

    1. Prentki 26 czerwca 2018 o 07:44

      Będzie to trochę umęczone ale może się uda… Nie wiem jakie parametry ma taka sprężarka (ile litrów powietrza jest w stanie podawać i czy utrzyma określone ciśnienie przez dłuższy niż dwie sekundy od naciśnięcia spustu ;)).

      Zobacz na puchę z podkładem jakie ma wymagania co do nakładania (będzie podana tam średnica dyszy i zalecane ciśnienie robocze na pistolecie). Potem zobacz jaką wydajność na Twoja sprężarka (ile litrów na minutę jest w stanie pompować)

      Jeśli uda Ci się dorwać pistolet o danej średnicy dyszy, który będzie działał na ilości powietrza jaką produkuje ta sprężarka (np. jakieś HVLP o niskim zapotrzebowaniu na powietrze) to moim zdaniem powinno się udać. Umęczysz to ale i tak powinno być to lepsze niż spray ;)

  2. Dawid 25 czerwca 2018 o 19:10

    Mnie dla odmiany ciekawi jak malowałeś okolice przejścia progu na tylny błotnik.
    Odcięte na „ostro” i po wszystkim zapolerowane , czy cieniowałeś?
    Jak to wygląda w słońcu?

    Poradnik sam w sobie ciekawy i myślę, że się przyda

    1. Prentki 26 czerwca 2018 o 08:08

      Robiłem w podkładzie oba przednie błotniki, progi, oba tylne ranty i pas tylny. Poza tym złoty kolor choć fajny, jest mega trudny jeśli chodzi o dobór odcienia (Złota miała praktycznie każdą część innego koloru, że o wnękach czy plastikowych listwach nie wspominam).Stwierdziłem, że najlepiej będzie po prostu wycieniować cały bok – aż do linii okien.

      1. Luka 30 lipca 2018 o 22:42

        Szkoda, że we wpisie nie został zawarty opis jak cieniowałeś. Ale za to masz temat na osobny wpis :) Chętnie bym się dowiedział, jak to robiłeś, bo kiedyś sam błotnik pomalowałem i się brzydko odcinał.

  3. wichura 26 czerwca 2018 o 00:28

    Czy to znaczy że taki podkład epoksydowy w sprayu jak colormatic 2k ep grunder do niczego się nie nadaje? Chyba się załamię.

    1. Prentki 26 czerwca 2018 o 07:37

      2k są jeszcze całkiem ok, ale ze względu na spray nie będzie to miało takiej wytrzymałości jak typowe 2k z puszki. No i trudno pokryć tym dobrze większe powierzchnie – tak, żeby warstwa wszędzie miała odpowiednią grubość i krycie.

      Jeśli masz możliwość to kładź z pistoletu. Jeśli nie to spray 2k będzie o niebo lepszy od jednoskładnikowych podkładów z hasłem „antykorozyjny” na etykietce ;)

      1. Wichura 26 czerwca 2018 o 20:42

        W zeszłym roku robiłem tym 2k i rstopem podłogę wewnątrz samochodu. Właściwie poprawiałem po blacharzu, który rok wcześniej dziury owszem zaspawał, ale korozji powierzchniowej już mu się nie chciało usuwać. Myślał,że nikt nie zajrzy. I nie robiłbym tego gdyby nie problemy z masą na tunelu środkowym. Teraz już nie mam jak sprawdzić bo trzebaby zrywać maty wygłuszające. Trudno. Z malowaniem pistoletem to jednak wymaga sprzętu i doświadczenie.

  4. Mariusz 27 czerwca 2018 o 14:36

    Super wpis! Szukałem takiego, ponieważ mam w planach zrobienie kilku napraw lakierniczych. Kompendium wiedzy – dzięki

  5. andree 29 czerwca 2018 o 16:19

    Tommy dwie małe uwagi jeśli wolno. Otwory pod wszelkiego rodzaju spinki i zaślepki warto delikatnie rozszlifować i zacynować ranty, lub w Twoim przypadku jeśli nie wycinałeś syfa przynajmniej te ranty potraktowac z pędzelka epoksydem, a przy montażu spinki spryskać silikonem ażeby ułatwić montaż i zminimalizować obdzieranie. Druga uwaga to nie szlifuj akrylu na mokro bo ciągnie wodę, lepiej matowić pod bazę ultrafiną. Good job. :)

    1. Prentki 6 lipca 2018 o 10:21

      @andree – cenne uwagi :)

      U mnie robiłem tak – podczas szlifowania rdzy, krawędzie otworów na spinki szlifowałem zwiniętym w rulon kawałkiem płótna P120. Później cały próg był lakierowany podkładem epoksydowym, akrylowym, bazą i klarem, a na koniec grubo mokrą konserwacją. Weszło tego sporo w gniazda więc dodatkowe zabezpieczenie/silikon przy spinkach raczej nie będą potrzebne (kołek siedzi ładnie w konserwacji).

      Co do szlifowania akrylu – po dotarciu na mokro zawsze zostawiam elementy na kilka godzin na słońcu do wyschnięcia (jeśli mi się spieszy albo warunki są kiepskie to wygrzewam je suszarką/opalarką).

        1. Anonim 25 marca 2019 o 15:28

          Święta prawda. Szpachel tak wpija wodę,że potem nie wysuszysz tego. Pózniej spod lakieu wychodzą np zielone plamy.

  6. Leon 2 lipca 2018 o 10:29

    Dziękuję, bardzo przydatny poradnik. Lubię czytać tego rodzaju rzeczy, bo choć sam nie mam na razie tego rodzaju problemów z autem, to jednak kiedyś ta wiedza może mi się przydać. Choćby po to, by nie nadziać się u mechanika na naprawy. Dzięki więc za ten wpis.

  7. Andriu 3 lipca 2018 o 13:37

    Widać kawał dobrej roboty! Że też chce Ci się jeszcze to wszystko dokumentować na zdjęciach,podziwiam…
    Swoja drogą ile czasu zajęły te „zabawy z rdzą”?

    1. Prentki 6 lipca 2018 o 10:22

      Przygotowania około tygodnia, drugi tydzień na lakierowanie, plus 2-3 dni na montaż ;)

  8. Pawian 123 3 lipca 2018 o 18:13

    Tommy, a jak zrobić przejścia do rantu nadkola, żeby nie było widać ?
    Nie chcę lakierować całych elementów a pojawiła mi się korozja na końcach błotników. Kolor mam podobny jak na złotej. Baza i klar. No i właśnie dlatego jest problem. Chodzi mi o akceptowalny efekt. Mam kompresor i tani pistolet. Umiem kłaść lakiery ale nie umiem zrobić takiej zaprawki. Dzięki za poradnik. Pozdro.

  9. andree 5 lipca 2018 o 19:27

    Pawian oklejasz na wąską wywijke ewentualnie gąbka do wnęk, a na koniec blender i polerka.

    1. Prentki 6 lipca 2018 o 10:30

      Wszystko zależy od rodzaju lakieru, koloru, kształtu błotnika i kilku innych czynników – bardzo fajnie jest to opisane tutaj: https://jaktozrobilemwgarazu.pl/cieniowanie-lakieru/

      U mnie było „łatwiej” bo leciałem praktycznie całe boki, aż do linii okien i kończyłem naprawę na słupkach – cieniowania miałem więc naprawdę niewiele.

  10. Pawian123 7 lipca 2018 o 13:29

    Bardzo Wam dziękuję andree i Tommy. Poczytam a potem sprawdzę co potrafię. Jeszcze raz dzięki chłopaki

  11. vvvyy 24 lipca 2018 o 18:38

    Do usuwania rdzy tylko tarcza typu „włosy murzyna”.
    Bez żadnej (ż)aluzji ;-)
    Co do tych dwuskładnikowych podpoznąńskich wynalazków, to próbowałem użyć tego do felg i niestety po jednym sezonie odpadało płatami…

  12. Bartekk29 7 sierpnia 2018 o 14:03

    Bardzo ciekawy i przydatny wpis, wszytko zostało jasno i prosto opisane. Po przeczytaniu wpisu zastanawiam się czy samemu nie zabrać się za walkę z korozją u siebie w aucie.

  13. Alann18 8 sierpnia 2018 o 14:30

    Jest dużo poradników jak to wykonać tak samo bardzo dobrze opisałeś jak pozbyć się rdzy chodź osobiście jakoś nie mam odwagi na to żeby zlikwidować u siebie w aucie korozję z jednego elementu.

  14. Andrew 25 sierpnia 2018 o 14:38

    Prentki, mam pytanko. Kupiłem sobie wypas brykę Octavia I TDI kombi na 101km. Auto bedzie zawirusowane oczywiście, na razie na serii. Jak padnie dwumas to wtedy zrobi się coś więcej. Auto ma świetny lakier (czerwony nie metalik :) ) w dobrym stanie jak na 8 lat wygląda super, ale mam kilka odbić od kamieni na masce i jakieś mniejsze uszkodzenia tu i tam. Na masce odbicia wielkości małego paznokcia, ale do blachy. Sprzedający pacnął to jakimś lakierem akrylowym ot tak, byle zakryć uszkodzenia, wygląda ciulowo i ruda zaraz będzie rządzić (widziałem fotki z przed tych „napraw”). Odpryski są tak rozmieszczone (chyba z trzy) że nie są koło siebie, no i mam pytanie jak to naprawić :/ Całą machę malować chyba bez sensu? Jak najlepiej naprawić takie małe uszkodzenia aby to jakoś wyglądało i zabezpieczone było przed rudą?

    1) Dobrać lakier
    2) Rozszlifować do 1 cm na około do blachy
    3) Zeszlifować bazę z klarem do podkładu na kolejne 1-2cm
    3) Zmatowić samą bazę na kolejne 1-2 cm
    4) Zmatowić sam klar na kolejne 1-2 cm
    5) Podkład epo na samą gołą blachę
    4) Na to podkład akryl (i na stary podkład też)
    5) Baza na akryl
    6) Klar na bazę i zmatowiony klar
    7) Polerka?

    Dobrze kombinuję? Nie mam sprzętu, mogę to zrobić tylko puchą :/ Boję się że może to nie wyjść zbyt dobrze. Jakieś pomysły lub sugestie?

    Pozdrawiam,
    Andrew

    P.S Świetny blog! ;)

    1. Prentki 29 sierpnia 2018 o 13:12

      Generalnie jeśli są to drobne odpryski to proponowałbym Ci nie rozszlifowywać ich, tylko naprawić je punktowo – tak, żeby jak najmniej ruszać lakier wokoło nich. Wydłubać jakimś drobnym wkrętakiem lub innym jebadełkiem starą „zaprawkę”, jeśli pod spodem jest rdza to ją również wydrapać, położyć drobnym pędzelkiem jakiś grunt i na to podkład lub bezpośrednio lakier (również pędzelkiem – najlepiej tak, żeby powstała malutka górka).

      Na koniec po dobrym wyschnięciu można zakleić to miejsce taśmą pakową i szlifować drobnym papierem na klocku (tak, żeby zeszlifowywać górkę nie ruszając reszty). Kiedy górka zniknie (zaczniesz szlifować taśmę dookoła niej) zdejmujesz taśmę i polerjesz całość.

      Naprawianie takich drobnych pierdolników sprayem nie ma moim zdaniem sensu, bo nawet jeśli uszkodzenie ma średnicę 1cm to łata po naprawie będzie miała minimum 5-10cm – na pewno będzie więc bardziej widoczna niż kropka nałożonego ręcznie i zapolerowanego lakieru.

  15. Przemek 18 września 2018 o 12:33

    Cześć. Lepię gruza przed zimą aby nie zgnił do końca.

    Pytanie:

    Na którym etapie kłaść szpachlę?

    1. Czyszczenie, r-stop, epoksyd, akryl, szpachla,akryl, baza, klar?
    2. Czyszczenie, r-stop, szpachla, epoksyd, akryl, baza itd.?

    1. Prentki 19 września 2018 o 11:55

      Coś pośrodku – osobiście zrobiłbym to tak:

      1. Czyszczenie
      2. R-stop
      3. Epoksyd
      4. Szpachla
      5. Epoksyd
      6. Baza

      Epoksyd można normalnie szpachlować i daje też radę jako warstwa bezpośrednio pod bazę – wzmocniłbym nim R-stopa, zaszpachlował go i po obróbce ponownie pokrył całość epoksydem. Jeśli tylko przyłożysz się do szlifowania szpachli to po lekkim dotarciu tę ostatnią warstwę z epoksydu możesz normalnie lakierować.

      Moim zdaniem nie ma sensu babrać się tu dwoma rodzajami podkładów (szczególnie, że lepisz gruza, a nie robisz projekt na rejsizm ;) )

  16. Tomek 27 września 2018 o 22:00

    Wszystko po bożemu, ale te wżery przy spinkach na zewnątrz, to jedno, a drugie jest od wewnątrz na 100%. Polecam przekonać się endoskopem, kam. Inspekcyjną. Robota dobra, ale tylko na przetrwanie. Pozdrawiam.

    1. Prentki 28 września 2018 o 07:29

      O tym, że ruda siedzi też od wewnętrznej strony wiem doskonale ;) Zaprawki mają na celu nie tyle wyeliminowanie całej korozji, co raczej spowolnienie jej rozwoju i utrzymanie blachy w dobrym stanie przez dłuższy czas (czyli do czasu aż ta ulotni się na tyle, że będzie konieczna ingerencja blacharska). Od wewnętrznej strony profile zalałem woskiem z inhibitorami, żeby odciąć dostęp powietrza i wody do skorodowanych miejsc, od zewnątrz tak, jak opisałem – myślę, że mimo wszystko mocno odwlecze to w czasie konieczność użycia spawarki :)

  17. Łukasz 14 stycznia 2019 o 22:07

    Witam,
    Na jakim sprzęcie pracujesz w sensie pistolety i jakiej pojemności kompresor?

    1. Prentki 15 stycznia 2019 o 08:21

      Pistoletów mam kilka – jeden SATA (RP) typowo do powłok dobrej jakości (baza i jednowarstwówki), oprócz tego jakieś chińczyki do podkładów, klaru itd. Modeli nie pamiętam, musiałbym poszukać w papierach. W każdym razie do podkładów mam tanie wynalazki z większymi dyszami (przed bazą i tak zwykle docieram jeszcze podkład), a do lakierów i klaru modele RP z mniejszą dyszą.

      Kompresor to BAAS 60l dwutłokowy (według papierów ok. 420-430 l/min). Do lakierowania całościowego jest za mały (trzeba dość często czekać aż dobije) ale pojedyncze elementy, zaprawki czy felgi ogrania bez problemu. Daje też w miarę rady z narzędziami ale tu sprawdzają się tylko te o niższym zapotrzebowaniu na powietrze.

  18. Łukasz 22 stycznia 2019 o 18:02

    Dzięki za info!

  19. Murzyn 4 lutego 2019 o 17:32

    Dzięki za poradnik, przyda się jak po remoncie „Bawarii” znowu się coś pojawi :D

  20. Łukasz 4 sierpnia 2019 o 15:51

    Audi A4 rocznik 98 lakier oryginał ocynk – 2-3 małe strupki na w różnych miejscach… Dzwi oraz nadkole średnica ok 2-3 mm Czy coś z tym robic czy czekać aż będzie gorzej i dopiero wtedy ?

  21. Carstyle 23 marca 2020 o 21:29

    W swoim superbie borykałem się z rdzą na nadkolach. Okropne bąble. Chciałem podjąć się naprawy sam, ale zraził mnie złoty kolor. Obawiałem się, że swoją amatorską robotą mogę tylko pogorszyć to co jest i oddałem ten samochód do profesjonalistów. Przy zakupie odpowiedniego sprzętu i przy takich dobrych poradnikach jak ten powyżej można by próbować, lecz to nie robota dla każdego.

  22. Igor 21 września 2022 o 13:32

    Fajny patent z jednoczesnym wykorzystaniem podkładu epoksydowego i akrylowego. Zazwyczaj ten etap jest dość pracochłonny.

Pozostaw odpowiedź Prentki Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *