Nad tym jak sprawić, żeby Złota wyglądała nieco bardziej „prentko” zastanawiałem się już ze dwa lata temu. Chciałem ją wtedy trochę odświeżyć i przy okazji  poprawić kilka detali –  wszystko jednak w rozsądnych, nazwijmy to „fabrycznych” granicach.

Wiecie, takie typowe „OEM+”.

Bo tak generalnie Złota to bardzo ładne auto jest.

Na ulicy, wśród tych wszystkich futurystycznych krosołwerów, sedanów z wielkimi atrapami chłodnicy i napompowanych jak balony hatchbacków, wygląda trochę jak Jennifer Aniston w tłumie nastoletnich cosplayerek na imprezie typu Comic Con.

Jest od nich zdecydowanie starsza i nie nosi obcisłego kostiumu z doczepionym ogonem, ale nie zmienia to faktu, że wciąż prezentuje się naprawdę dobrze.

Jest po prostu ładna – tak bez udziwnień.

Później temat nieco ucichł bo w pierwszej kolejności skupiłem się na JużNieBordowej, kiedy jednak po ostatniej zimie zauważyłem, że na Złotej pojawiło się trochę drobnych ognisk korozji (nie mam pojęcia czym w tym roku sypali u nas drogi, ale kret do rur wypada przy tym równie agresywnie co posypka dla niemowląt) stwierdziłem, że chyba będzie to dobry moment, żeby w końcu wziąć ją na tapetę.

I teraz tak – z jednej strony kupując Złotą wiedziałem, że prędzej czy później będę musiał zająć się przednimi błotnikami i poprawkami na progach.

Wiedziałem o tym, bo w tych miejscach widać było ślady cieniowania lakieru, a wiadomo, że ktoś wystawiający na sprzedaż auto niewiele droższe od pełnego baku benzyny 98 nie zainwestowałby kwoty stanowiącej przynajmniej 1/3 jego wartości w porządne zabezpieczenie antykorozyjne i lakierowanie. Z drugiej strony wiedziałem też,  że nadwozie jako całość jest w naprawdę fajnym stanie, bo nie raz już leżałem pod nim i z czułością macałem dolne części progów czy podłużnice.

Zanosiło się więc raczej na typową kosmetykę – oszlifowanie paru miejsc, zabezpieczenie antykorozyjne i drobne poprawki lakiernicze.

Żeby jednak niepotrzebnie nie przedłużać -tak wyglądało to po zdemontowaniu listew progowych:

 

Na pewno wymiany wymagał przedni prawy błotnik – już na pierwszy rzut oka widać było tu ślady niespecjalnie profesjonalnej naprawy (o tym więcej za chwilę). Poza tym znalazłem trochę korozji w okolicach spinek i zakończeń progów, na rantach tylnych nadkoli i pod tylnym pasem. Mówiąc krótko nic co jakoś szczególnie by mnie zdziwiło.

Z dobrych wiadomości – nie znalazłem ani jednej dziury, czy głębokiej korozji.

I teraz tak – ponieważ ogarnięcie korozji miało stanowić tylko preludium dalszych zmian, do listy zakupów oprócz zapasu chemii i nowego błotnika dorzuciłem również nowe przednie kierunkowskazy (bo oba nieszczelne), tylne lampy (bo jedna pęknięta) i lampki montowane w tylnej klapie (bo obie wypłowiałe). Zamówiłem też nową brewkę pod przedni reflektor (bo pęknięta jedna spinka), a także sporą ilość nowych kołków, zaślepek oraz spinek. Od Mariusza odkupiłem ładne, m-pakietowe sprężyny. Rozglądam się również za wnętrzem w alcantarze i paroma innymi częściami, ale o tym opowiem Wam innym razem ;)

Jeśli chodzi o lampy i kierunkowskazy to zdecydowałem się na klasyczne pomarańcze.

Wydaje mi się, że będą lepiej pasowały do stylu opartego na felgach od Carbonado.

A skoro już o nich mowa –  w końcu postanowiłem je przymierzyć, bo odkąd przywieźliśmy je z Izą z Poznania to cały czas czekały w pudełkach:

 

I teraz co ciekawe – 18 calowe Carbonado Deluxe ma 8,5 cala szerokości i ET 35.

Po doświadczeniach związanych z doborem felg do mojego 328i byłem przekonany, że przy tak „neutralnym”  ET będę musiał zamówić przynajmniej 5-8 mm dystanse, żeby koła wysunęły się w miarę blisko krawędzi nadwozia i wyglądało to jak należy. Przy przymiarce bez dystansów okazało się jednak, że koło samo w sobie jest idealnie spasowane do krawędzi błotnika.

No po prostu porno.

Z resztą co ja Wam będę mówił – zobaczcie sami:

Jeśli do tej pory miałem jeszcze jakieś wątpliwości co do słuszności wyboru modelu felgi to teraz już nie mam.

Idąc dalej –  kolejnym krokiem był demontaż przednich błotników i obu zderzaków bo chciałem ocenić stan elementów znajdujących się pod spodem (i przy okazji sprawdzić, czy błotniki nadają się do renowacji, czy może już tylko do wymiany).

Jeśli chodzi o to co znajdowało się pod błotnikami to poza odrobiną korozji w okolicy dolnego, przedniego mocowania reszta nadkola wyglądała praktycznie jak w nowym samochodzie.

Powiało optymizmem – nieźle jak na jeżdżącą zimą osiemnastolatkę.

 

Gorzej wyglądał za to przedni prawy błotnik.

W sumie to dziwi mnie, że taka łata (zabezpieczona wyłącznie odrobiną podkładu w sprayu) wytrzymała bezobjawowo prawie trzy lata.

 

No dobra – ale jak właściwie wygląda prentki plan naprawczy.

Po umyciu podwozia i wszystkich elementów myjką ciśnieniową i aktywną pianą wstawiłem złotą do garażu i zabrałem się za wstępne przygotowanie nadwozia do dalszych prac.

Skupiłem się przede wszystkim na usunięciu jak największej ilości korozji –  tak, żebym w kolejnym kroku mógł potraktować to co zostało środkiem reaktywnym i przygotować całość do podkładowania.

Nie ukrywam, że miałem tu trochę szlifowania ale co ciekawe, nawet najbardziej skorodowane miejsca przy otworach spinek progów nie są wcale mocno „wżarte” wgłąb blachy.  Metal jest tu gruby i nie uszkodzony – wygląda na to, że nawet gdybym olał temat i nie robił tych wszystkich poprawek to musiałoby upłynąć jeszcze sporo czasu, zanim Złota wymagały by interwencji z użyciem spawarki:

 

Tu jeszcze jedna sprawa – cały proces ogarniania rdzy (tak od  A do Z, z Y i X włącznie) opiszę za niedługo w osobnym wpisie. Pokażę Wam jak krok po kroku przygotowuję i zabezpieczam tego rodzaju uszkodzenia, bo z tego co wiem dla większości ludzi ten temat wciąż stanowi niezłą zagwózdkę.

Pokażę Wam jakich środków używam, jak przygotowuję powierzchnię i tak dalej – może komuś z Was się to przyda.

Więcej wieści wkrótce.

 

20 Komentarzy

  1. Paweł 23 maja 2018 o 18:38

    Kurde, czyli pospieszyłem się z ratowaniem progów w swoim Golfie. Informacji na temat jak to robić w internecie jest mnóstwo, szkoda tylko że większość z nich jest ze sobą sprzecznych…

    1. Prentki 24 maja 2018 o 11:02

      Osobiście opieram się na technologiach zalecanych przez producentów sprawdzonych przeze mnie chemii, a nie przez gości, którzy udzielają się na forach bo parę lat temu kupili w Obi szlifierkę kątową i pomalowali progi hammeridem. Nie twierdzę, że to jedyna słuszna metoda, ale stosuję ją od paru lat (patrz chociażby prentkie cabrio) i nie narzekam ;)

  2. Seba 24 maja 2018 o 11:36

    czekam z niecierpliwością na wpis o rdzy, chętnie dowiem się czegoś więcej na ten temat. Trzymam kciuki za renowacje. Pozdrowienia!

  3. Marky 24 maja 2018 o 11:49

    Rdza w charakterystycznych dla E46 miejscach, w mojej byłej miałem to samo. Krąży po internetach legenda, jakoby w tamtych latach BMW stosowało jakąś wadliwa masę uszczelniającą spawy/zgrzewy na rantach właśnie błotników, doły drzwi, etc., stąd ruda zawsze w tych samych miejscach. sprawdź jeszcze ranty maski od strony podszybia, u mnie kryły niespodziankę ;)
    Powodzenia, bo rude jest wredne!

    1. Prentki 24 maja 2018 o 11:55

      Maskę już sprawdzałem – o dziwo (przynajmniej jak na razie) jest ok ;)

      Z tą masą to całkiem możliwe, bo większość korozji siedzi właśnie w miejscach, gdzie znajduje się to cholerstwo…

      1. Wojtek3er 26 maja 2018 o 21:28

        Jak w każdym aucie. Pod masą jest rdza. Moim zdaniem to MIT.

  4. Kensey 24 maja 2018 o 11:49

    No to czekam na drugą część w takim razie :) bo bardzo mnie na ten moment interesuje :)

    Jak zawsze mega robota. Felgi tak jak pisałem kiedyś – miazga :)

  5. Mikołaj 24 maja 2018 o 17:47

    Też czekam na wpis o walce z rdzą, moje stilo też czeka na zrobienie kilku drobnych zaprawek, także każde mądre słowa na ten temat mile widziane.

  6. jonas 24 maja 2018 o 23:15

    Felgi, lampy, kosmetyka, a potem parę przypadkowych kliknięć na Allegro, chwila nieuwagi i swap na M52B28 wchodzi cały na biało.

    1. Prentki 25 maja 2018 o 09:35

      Powiedziałbym, że nie ma takiej opcji bo Złota to typowe daily i tak dalej, ale kurde – za bardzo się znam ;)

  7. Wojciech 27 maja 2018 o 20:49

    nie chcę cię straszyć, ale jeśli na tył masz takie samo ET to z tyłu będzie potrzebny spory dystans.

    1. Prentki 28 maja 2018 o 07:38

      Na wszelki wypadek mam przygotowane dwie sztuki 15mm – komplet ze śrubami. Widziałem po S32, że tył siedzi głębiej w stosunku do błotnika.

  8. Andrzej K 28 maja 2018 o 08:56

    Ja lubię takie mniejsze naprawy robić samemu. Niedawno robiłem u siebie progi, bo już ruda nie dawała spokoju.

  9. Rafciu 6 czerwca 2018 o 15:24

    Jestem ciekaw jakby te 18 calowe Carbonado Deluxe leżały na E36. Czy będziesz się pozbywać stylingu 32?

  10. Ucando 14 czerwca 2018 o 12:48

    Temat rdzy w samochodach jest spotykany u wielu z użytkowników samochodów, których wiek wynosi powyżej 10-ciu lat. Jednak i w tych młodszych spotyka się już rdzę i to czasami nawet poważną. Jeśli opiszesz cały proces z pewnością wielu użytkowników Ci podziękuje! Pozdrawiam!

  11. Albercik22 22 czerwca 2018 o 14:51

    Jestem ciekaw efektu końcowego jak będzie wyglądać po renowacji ponieważ po samym przeczytaniu co chcesz zrobić brzmi ciekawie.

  12. CenterCar 30 listopada 2018 o 05:28

    Ciekawe jak wygląda efekt końcowy, trochę roboty miałeś.

  13. Oskar 18 stycznia 2019 o 09:15

    Tommy, uratowałeś mi dupę zdjęciami rozebranej E46, bo od 2 dni szukając nowego używanego progu do mojej ciągle myślałem że to jajowate wgniecenie nie jest fabryczne. W końcu wpadłem na to żeby sprawdzić tu, bo wiedziałem że gdzieś masz rozbierane fotki, i dzięki tobie w końcu wiem jak powinien wyglądać prawidłowo próg :D

    Wielkie dzięki, wiszę ci dobry czteropak i paczkę chrupków bekonowych :D

  14. Paweł 31 stycznia 2019 o 07:28

    Aż dziwne, że tylna klapa i maska są w dobrym stanie. Kupiłem w ubiegłym roku E46 które było w możliwie najlepszym stanie technicznym i bez rdzy, ale macha i klapa bagażnika to dosłownie rozsypujący się śmietnik.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *