Z lekkim poślizgiem bo majówka ale w końcu udało mi się przejrzeć na spokojnie wszystkie odpowiedzi i wybrać zwycięzców. Miałem tu co prawda sporego dylemata, bo w mojej ocenie, żeby było sprawiedliwie powinienem rozdać dzisiaj przynajmniej siedem kompletów.

Ponieważ jednak mam tylko dwa, chcąc nie chcąc musiałem się do tego dostosować.

Co by jednak niepotrzebnie nie przedłużać, bo pewnie i tak nie chce się Wam czytać tych nudnych wprowadzeń ;) Pierwszy komplet wycieraczek leci do Bartka:

Raz, bo Ci dzielni ludzie – bohaterowie, którzy w największą ulewę przywożą mi cieplutką pizzę z podwójnym mięsem, bez wątpienia zasługują na uznanie.  Dwa, bo Bartek kupił Fiata. I trzy, bo w sumie ta odpowiedź jest super. Bardzo super. No chyba, że nie to wtedy nie :v

Jestem w takim wieku, że zarabiam pracując w pizzerii jako operator Opla Astry G, z jakimś mulastym benzyniakiem na podtlenku gazotu. I tak sobie myślałem ostatnio jadąc tą Astrą i szukając na podkarpackie,j nieoświetlonej wiosce numeru domu, w noc i w deszcz, z zaparowanymi szybami (od ciepła z pizzy), że jazda w deszczu jest c$*&#@. Z drugiej jednak strony wracając do domu swoim Stilo, również w deszczu, nie spiesząc się, jadąc sobie spokojnie i słuchając uderzających w przednią szybę kropel to stwierdziłem, że w sumie to ten deszcz nie jest wcale taki zły.
Doszedłem do takiej konkluzji, że to nie jest ważne, czy deszcz, śnieg, upał czy chłód. Po prostu jazda samochodem, tak na napinki, a szczególnie bez celu, jest super. Bardzo super. Dlatego w deszcz też jest super. Chyba że akurat nie, to w takim przypadku nie.
Cholera, nie jestem najlepszy w myśleniu. Kupiłem Fiata.
Drugi komplet wycieraczek dostanie Jasiu.

Raz, bo Jasiu zawsze kojarzy mi się z tym rubasznym dziadem z dowcipów. A dwa, bo Jasiu w fajny , prosty sposób uchwycił to, co moim zdaniem w jeździe po deszczu jest najfajniejsze:

A ja lubię jeździć w deszczu, bo wtedy jest miękko.
Nie możesz atakować zakrętu jak szatan, wiedząc że i tak dasz radę się wyratować heblami, tylko delikatnie jak motylek muskasz gaz w zakręcie, żeby osiągnąć apex na tej cieniutkiej granicy. Pewnie że można sobie przygazować na prostej, ale w sumie po cholerę – za moment jest kolejny zakręt, a płynne przejechanie go sunąc po cichutku na limicie daje uczucie zajebistości dużo większe niż mielenie kołami w miejscu ;)

I to chyba tyle ;)

Jasiu i Bartek ślą na tommy@prentki-blog.pl dane do wysyłki i informacje o tym do jakiego samochodu mają być ich nowe wycierałki (marka, model, rok produkcji). Dla reszty podziękowania za udział i naprawdę fajne odpowiedzi (nie wiedziałem, że mamy na prentkim tylu poetów – ogarnijcie się lepiej bo zawyżacie mi ten budowany w pocie czoła żenujący poziom ;) ).

Pozdrawiam,

Tommy

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *