Obserwując jak Iza przed dobre pół godziny bezskutecznie próbuje znaleźć satysfakcjonującą ją korelację między kolorem czterdziestej z rzędu pary spodni, a wiszącą na drzwiach szafy koronkową bluzką (z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu nie mogła wybrać innej – z tego co udało mi się ustalić miało to jakiś związek z włosami), doszedłem do wniosku, że my to jednak kurde mamy w życiu łatwiej.

My, w sensie mężczyźni.

No bo zobaczcie sami – ja w przeciwieństwie do Izy kompletnie nie przejmuję się swoją garderobą. Każdego dnia zakładam na siebie pierwszą rzecz, którą w trybie porannego otępienia i niedowładu wymacam ręką wewnątrz szafy.

Zwykle są to stare dżinsy i ciemna koszulka bez nadruku – bo tak się składa, że 90% mojej szafy to stare dżinsy i ciemne koszulki bez nadruku.

To z resztą kolejny spory atut bycia mężczyzną – nawet kiedy ilość ciemnych koszulek bez nadruku znajdujących się w mojej szafie spadnie do poziomu krytycznego, a ja stanę przed koniecznością odbycia tej przepełnionej bólem i cierpieniem drogi krzyżowej, którą kobiety zwykły żartobliwie nazywać „szopingiem”, wystarczy, że wpadnę do położonego najbliżej parkingu sklepu z ubraniami i starając się oddychać głęboko kupię kilka najtańszych, ciemnych koszulek w rozmiarze L.

To jest genialne bo praktycznie każdy sklep takie ma.

Raz nawet udało mi się kupić kilka sztuk w Tesco kiedy wpadłem tam na szybko po płyn do spryskiwaczy. Ponieważ należę do tej części społeczeństwa, która rozróżnia tylko 16 kolorów, to chcąc kupić jakieś ubranie, w przeciwieństwie do osobników 32-bitowych nie muszę przez kilka godzin dymać po centrum handlowym taszcząc w torebce 4000 kart rabatowych i zastanawiać się czy coś kosztującego 200 złotych i wyglądającego jak połączenie firanki z fikuśnym obrusem będzie pasowało do kupionych przeze mnie chwilę wcześniej skarpetek.

Bo skarpetki kupuję według tego samego klucza co koszulki.

Idąc dalej – z tego co zauważyłem kobiety posiadają cholernie rozbudowany i złożony system relacji łączących je z innymi kobietami. W dodatku cały ten skomplikowany system nie ma sensu. To trochę jak internet, tyle, że zepsuty, a na dokładkę zamiast porno i zdjęć z kotami są tam głównie piosenki Korteza, seriale na HBO, Dorota Szelągowska i przepisy na ciasto z galaretką. W efekcie typowa, kobieca rozmowa telefoniczna z koleżanką z pracy trwa około siedmiu godzin.

Zastanawiałem się o czym można rozmawiać przez tyle czasu i udało mi się ustalić, że kobiety wykorzystują najwyraźniej ten sam system co Google i Facebook –  najpierw zapisują w pamięci absolutnie wszystkie usłyszane danego dnia rozmowy i wypowiedzi, a następnie dzwonią do siebie i w przerwach między dyktowaniem sobie przepisów na ciasto z galaretką rozkładają to wszystko na czynniki pierwsze i dokładnie analizują.

Serio panowie – nie macie pojęcia co kobiety są w stanie wywnioskować po tym, w jaki sposób powiedzieliście do kogoś „cześć”.
NIE MACIE.

Dla kontrastu, w ramach eksperymentu próbowałem przypomnieć sobie moją ostatnią, bardziej złożoną konwersację z użyciem telefonu i doszedłem do wniosku, że będzie to chyba SMS o treści „co robisz debilu?”, którego kilka dni temu wysłałem Helmutowi.

Warto dodać, że nasza rozmowa zakończyła się po wymianie dwóch kolejnych wiadomości, z których pierwsza nie nadaje się do analizowania, a druga to „OK”.

Idźmy jednak dalej – nie wiem czy wiecie, ale jestem osobnikiem wybitnie aspołecznym. Kiedy czytacie tego bloga może wydawać się Wam, że na co dzień przypominam nafaszerowanego nutellą i kokainą kochającego wszystko i wszystkich labradora ale prawda jest taka, że zdecydowanie bliżej mi do siedzącego na gałęzi samotnego szympansa, który przez cały dzień rozkręca banany, grzebie w tyłku i od czasu do czasu zrobi śmieszną minę. Odkąd sięgam pamięcią zawsze byłem samotnikiem, a to sprawia, że w przeciwieństwie do Izy zupełnie nie ogarniam jak normalny człowiek powinien zachowywać się w typowych, wymagających znajomości pewnych społecznych reguł sytuacjach.

Po prostu się tego nie nauczyłem bo jako aspołeczna małpa, zamiast rozmawiać z ludźmi wolałem rozkręcać banany.

W efekcie kiedy ktoś mówi do mnie coś, co powinno wywołać u mnie jasno określone emocje, zwykle stoję jak kołek i zastanawiam się czy wyraz twarzy, który właśnie przyjąłem jest adekwatny do sytuacji (warto zaznaczyć, że zwykle nie jest). Iza nie ma z tym najmniejszego problemu bo jest kobietą, ale ja nadaję się do pocieszania czy wzruszania równie dobrze co cegła klinkierowa. Z jednej strony to wada, ale z drugiej dzięki temu nie przejmuję się wieloma sprawami, przez które większość ludzi nie może normalnie spać.

Kolejna sprawa –  jak każdy typowy mężczyzna, mimo daty urodzenia widniejącej w dowodzie wciąż jestem tylko nadwymiarowym dzieckiem.

Mogę więc robić całą masę rzeczy, które u Izy wywołują wstyd i zażenowanie. Jakiś czas temu dla przykładu zabrałem ją na premierę filmu „Dobry dinozaur” i trafiliśmy akurat na zorganizowaną grupę (sądząc po średniej wieku chyba z przedszkola). Przed filmem robili quiz z nagrodami i rozdawali cukierki – obżarłem się wtedy jak świnia, a gdyby nie jeden czterolatek, który szybciej kojarzył fakty to zgarnąłbym jeszcze taką zarąbistą czapkę z diplodokiem.

Mimo że Iza prawie schowała się wtedy pod fotel to ja naprawdę świetnie się bawiłem.

Bycie facetem jest w dechę – serio. Normalnie nie dziwię się, że feministki mają na to takie parcie.

16 Komentarzy

  1. Marcin 21 kwietnia 2018 o 12:29

    oj dawno tak się nie uśmiałem :) Coś w tym jest ;)

  2. LeYdzior 23 kwietnia 2018 o 10:30

    Ufff…a już myślałem, że coś ze mną nie tak :)

  3. Marcel 23 kwietnia 2018 o 10:35

    no może i coś w tym jest, ale… coraz częściej zamiast o motoryzacji, kluczach nasadowych, zapieczonych śrubach i wbijaniu sobie różnych narzędzi w poszczególne części ciała piszesz o Izie, stosunkach społecznych, doborze felg i innych pierdołach. z męskiego bloga powoli robi się plotkarski… w złą stronę idziesz, towarzyszu, w złą stronę…

    a jak tam Jawa? dzieje się coś czy zarzuciłeś projekt?

    1. Prentki 24 kwietnia 2018 o 06:49

      Nie bój nic – zaczyna się sezon na grzebanie na podjeździe, maluch jest już w Monachium więc garaż jest względnie pusty, a ja mam parę głupich pomysłów ;)

      Jawa przez zimę miała spokój ale podejrzewam, że w niedługim czasie wezmę ją znów na warsztat. Zaraz po jednym peżocie…

  4. Iron 23 kwietnia 2018 o 13:42

    Taaa dokladnie jak Marcel napisal, zamiast miec to zwyczajowo w … to glupi ja wchodze i czytam jak o sobie.

  5. Kacper 23 kwietnia 2018 o 17:49

    A mi tam się podoba, raz na jakiś czas nie zaszkodzi biorąc pod uwagę że chyba ostatnio pojawia się więcej wpisów na blogu niż zazwyczaj :)

  6. Tomek 25 kwietnia 2018 o 14:02

    To chyba nie jestem męszczyzną, albo ze mną jest coś nie tak :'( O ile nie mam problemu z garderobą. Bo mam tylko trzy pary identycznych spodni, po koszulce na każdy dzień i jedną od święta, to z resztą nie jest tak łatwo. Kiedy miałem malować stalówki dobre 30min spędziłem przed półką sklepową, na dobieraniu kolorów i rozważaniu wszystkich opcji. Przez dłuższy czas zastanawiałem się nad wizją mojej jetty. Swap na diesla czy benzynę. Kolor tylko odświerzyć czy zmiana, jak zmiana to na jaki. wnętrze recaro czy welury. Deska czarna czy brązowa. A może by tak zderzaki zmienić na szerokie. Po nie przespanych nocach, tysiącach przejrzanych zdjęć jetty, golfów i milionach ogłoszeń na różnych portalach aukcyjnych, pojawiły się dwie koncepcje, nieznacznie różniące się od siebie. Ale teraz użeram się z kolejnym problem. Mianowicie Jakie felgi na sezon wybrać. Znowu czekają mnie dni spędzone na przeglądaniu ogłoszeń i wydzwanianiu do ludzi, z pytaniami na które nie znają odpowiedzi :/ A moja ostatnia rozmowa telefoniczna, trwała prawie tyle co odcinek serialu emitowanego na tvn. Prowadziłem zażartą dyskusję ze znajomym, na temat tego że hella red black jest dużo lepszym rozwiązaniem niż white red. Po czym obgadaliśmy zbliżające się zloty i kiedy spawamy przelot :D

    1. Tomek 25 kwietnia 2018 o 14:08

      No nie nie mogę edytować komentarza :( Ale ze mnie analfabeta oczywiście w pierwszym zdaniu musiałem błąd zrobić XDDD Tak wiem mężczyzna piszę się przez ż z kropą. Proszę nie bijcie poprawię się ;)

  7. Iron 1 maja 2018 o 07:27

    Bić nie będziemy, tylko naucz się, że faceci znają tylko 3 kolory i są to:
    – fajny
    – ch…owy
    – pedalski

  8. Ada1986 3 maja 2018 o 22:17

    Faceci są po prostu bardziej zdecydowani.

  9. Andrzej 4 maja 2018 o 14:48

    No i zgadzam się. Facet wstaje i juz może wychodzić. Kobiety potrzebują najmniej godziny :)

  10. Szalony Max 15 maja 2018 o 10:09

    W punkt! Świetnie napisane, z prawdziwym przekąsem :P Pozdrawiam!

  11. Anglia 6 czerwca 2018 o 12:54

    Nie wiem, czy łatwiej… czasami trudniej – bo musimy to tolerować. Właśnie, wstaję i mogę wychodzić – ale się nie da. Trzeba czekać.

  12. Citroen C3 21 czerwca 2018 o 00:13

    Czy ja wiem czy łatwiej… chyba jednak nie do końca ;)

  13. Alina 15 listopada 2018 o 20:26

    Muszę przyznać, że faktycznie mężczyźni miewają czasem łatwiej. Wynika może też to z tego, że jesteście „elastyczni” i do wielu czynności potraficie się dostosować. Osobiście jednak bardzo denerwuje mnie, gdy dzwonię do mechanika, któremu tłumaczę, że najprawdopodobniej łożysko poszło, bo straszny hałas po prawej stronie z tyłu, a ten jedyne co mi odpowiedział to: „Super maleńka, a mogę pogadać z mężem?” Tak jakbym nie rozróżniała oleju od płynu do chłodnicy. Nie ważne, że potrafię sama wymienić klocki hamulcowe, czy sklecić deskę rozdzielczą z dwóch, a moim ulubionym pismem kiedyś był TopGear. Ważne jest to, że noszę biustonosz. To on, w mniemaniu mechanika, z pewnością przysłania mi całą wiedzę o motoryzacji.

Pozostaw odpowiedź Anglia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *