Zauważyłem, że weekend spędzony na intensywnym użytkowaniu fotela oraz konsoli xbox może być naprawdę cholernie wyczerpujący. W taką niedzielę dajmy na to, kiedy to poziom wypierdzenia mojej kanapy osiągnął już stan krytyczny, potencjał energetyczny mojego organizmu dało przyrównać się do starego herbatnika, który od jakichś trzech lat leży bez ruchu pod moją lodówką. To może wydawać się głupie, no bo jak niby można być zmęczonym gdy nic się nie robi ale zapewniam Was, że to prawda.

Bo widzicie, tak naprawdę siłowanie się na rękę z niedźwiedziem i łamanie drzew z karata jest dla nas bardziej naturalne niż oglądanie w telewizji jakiejś grubej baby, która rzuca jedzeniem w wystraszonego kucharza.

Poważnie – to wbrew pozorom mniej męczące niż siedzenie na tyłku i naciskanie guzików.

Co więcej, kiedy patrzę na te moje koślawe, owłosione nogi, dochodzę do wniosku, że matka natura na pewno nie stworzyła ich po to, żeby leżały na mięciutkiej kanapie albo patrzyły na świat z okładki jakiegoś magazynu dla samotnych kobiet, które zużywają zdecydowanie za dużo baterii AA.

Już bardziej pasowały by do okładki kwartalnika „Periodyk Łowiecki”.

A to dlatego, że gdy założę kąpielówki to można niechcący pomylić mnie z bizonem.

Albo gazelą.

Bo widzicie, męskie ciało zostało stworzone przede wszystkim do ciężkiej pracy. Do walki. Każde ścięgno, mięsień i staw są tam po to, żebyśmy mogli z impetem kopać matkę naturę prosto w jaja i uciekać kiedy ta postanowi odpłacić się nam za to jakimś konkretnym liściem.

Albo co gorsza konarem.

Nasze ciało jest zbudowane tak, żebyśmy mogli walczyć na gołe pięści z baribalami i rąbać drwa na opał otwartą dłonią. Mamy pojemne płuca, wytrzymałe mięśnie i silne kończyny ułatwiające nam pokonywanie długich dystansów – nawet ze sporym obciążeniem. Mamy kwadratowe szczęki nadające nam groźny wygląd i gęsty zarost chroniący nasze twarze przed mrozem i wiatrem.

Stwórca po prostu nie przewidział, że ktoś kiedyś wymyśli kontroler analogowy i serię gier Call of Duty dlatego dał nam też paluchy grube jak parówki i masywne klatki piersiowe umożliwiające nam przyjmowanie ciosów z półobrotu. Dał nam silne, masywne nogi i muskularne ramiona.

Gdybyśmy byli gatunkiem stworzonym do siedzenia na dupie i klepania w pada albo klawiaturę, wyglądalibyśmy raczej jak salamandry albo pasikoniki.

Ewentualnie jak Victoria Beckham.

Ponieważ jednak zdecydowanie nie wyglądam jak Victoria Beckham to zakładam, że większość czasu powinienem spędzać na wymienianiu silników, wyciskaniu sztangi i bieganiu po lesie z cholernie ciężkim plecakiem.

Kolejny temat to zawartość naszej lodówki – no bo przecież musimy mieć na to wszystko energię. Bo widzicie, osobiście uważam, że wegetarianie to idioci. Gdyby jedzenie wyłącznie zieleniny szło w zgodzie z matką naturą to sałata miałaby więcej białka niż kotlet schabowy. Niestety jednak wszystko wskazuje na to, że najwięcej białka mają te rzeczy, które robią muuuu i ko ko ko, a to oznacza, że wyrzucając je z naszego menu skazujemy się na żywienie się czymś równie wartościowym co wylewka samopoziomująca.

Równie dobrze moglibyście jeść styropian.

Owszem, warzywa i owoce są jak najbardziej wskazane i to w dużych ilościach, jednak przyjmowanie, że humus, soja i kawałek żywopłotu sąsiada stanowią wartościowy substytut piersi z kurczaka przypomina trochę zakładanie, że TATA Nano to samochód równie użyteczny co dajmy na to, BMW M5.

To tak nie działa.

W dzisiejszych czasach niestety coraz więcej osobników płci męskiej szukających akceptacji nie tam gdzie trzeba zaczyna uważać, że może jeść wyłącznie swój własny trawnik, a źródłem ich wewnętrznej siły i pewności siebie są odpowiednio: 1) różowe spodnie rozmiar XXS 2) pstrokata bejsbolówka z napisem SWAG (to skrót od „super wagina” czy coś o czym nie wiem?)

Taki osobnik najczęściej wyposażony jest w nogi tak chude, że wybierając rozmiar spodni korzysta on z tabelki ze specyfikacją techniczną drutu dla spawarek. Najczęściej jeździ też na tanim skuterze bo brak części ramy i baku umożliwia mu komfortowe wietrzenie cipy. Tak więc Panowie, jeśli od jakiegoś czasu Wasz tryb życia staje się niebezpiecznie mało ruchliwy, żywopłot sąsiada zaczyna wyglądać apetycznie, a Wy rozważacie kupno skutera, proponuję znaleźć sobie jakieś mocno absorbujące, wymagające siły i zaangażowania hobby, które wyprowadzi Was na tę właściwą drogę.

Kolekcjonowanie płyt chodnikowych albo coś.

Dobrym pomysłem jest też wykupienie sobie wejściówki na siłownię albo przynajmniej zainwestowanie w dwie sztangielki i piłkę lekarską.

Z resztą – już sam fakt, że dzisiejszy standard życia wymaga od nas chodzenia na siłownię jest mocno niepokojący. Jakby na to nie patrzeć, siłownia jest efektem ubocznym postępu. Tak naprawdę udogodnienia pokroju piły spalinowej to zło, bo naparzanie ręczną piłą wymagało od nas zdecydowanie więcej siły i koordynacji. Kiedyś by mieć wielkie bicepsy i szerokie plecy, wystarczyło samodzielnie przygotować zapas drewna na zimę.

Teraz trzeba kilku pojemników z podobizną Marcina Pudzianowskiego, karnetu na siłownię i pomocy odzianego w przyciasną, różową koszulkę gościa o imieniu Robert, który zdecydowanie przesadził z solarium oraz ilością dosypywanego do płatków śniadaniowych metanabolu.

Jak tak dalej pójdzie to z powodu wszechobecnych „pomagierów” zanikną u nas w ogóle funkcje motoryczne.

Będziemy wyglądali jak Stephen Hawking i to wcale nie z powodu wypadku, a z własnego wyboru.

Wysoka sprawność i siła stają się powoli towarem deficytowym. Coraz mniej osób jest skłonnych poświęcić swój czas, pot i łzy po to aby zbudować sprawność i siłę będące odwiecznymi elementami etosu mężczyzny. Tutaj niestety nie ma drogi na skróty.

Do sukcesu prowadzą strome schody.

Widna jeździ tylko w dół.

Inne prentkie felietony o tej tematyce:

Chwyć miecz i pokaż na ile Cię stać!

Rambo bambo
Teraz rok mija w zaledwie pięć minut
Odkryj go – zapewniam Cię, że on tam jest

21 Komentarzy

  1. Jurek 4 listopada 2013 o 19:16

    Piła spalinowa… Ostatnio nieco rozmyślałem na ten temat, właśnie przy szykowaniu zapasów drewna na zimę. Dobrodziejstwo zacne, niemniej jednak tez wymagające siły. Nie chodzi mi oczywiście o utrzymanie tego kilkukilogramowego pogromcy podczas cięcia drzewa na klocki mieszczące się do pieca, ale już o ścinanie gałęzi, czy nawet drzew – owszem. Do tego dochodzi załadunek do transportu i rozładunek. W zeszłą wiosnę miałem 'przyjemność' przenosić 2m kłody, średnicy najróżniejszej (ok. 30 – 300mm) przez tereny podmokłe – roztopy, bagienka i te sprawy (stare martensy przydały się zdecydowanie!). Później cięcie na małe kawałki – jednak taka traktorowa przyczepa drewna do ścięcia do kawał roboty… W zimę ponownie trzeba wszystko zwozić do piwnicy i to rąbać, fajnie jeśli idzie to lekko, ale jeśli trafi się suchutki wiąz – niech to jasny szlag trafi…

    Niemniej jednak jakieś 10 lat zajmowania się tym wszystkim, za młodu mniej intensywnie, obecnie bardziej, problemów z przerzuceniem jakiegoś upierdliwego żelastwa nie mam. Potrzeby biegania za siłownią też, jeszcze mam na czym się wyżywać. Tylko strasznie mnie drażni, kiedy to śfagier narzeka jak to się ciężko rąbie drewko, jak to możnaby zrębarkę zrobić, jak to coś tam jest ciężkie. Jak to z samca alfa następuje przemiana w samca omega…

  2. Marcin 4 listopada 2013 o 19:33

    W zupełności się zgadzam, obrzydzeniem napawa mnie widok kolesi, których z trudem odróżniam od nastoletniej sąsiadki. Mój syn jest mały jeszcze na szczęście i może mi się uda wyprowadzić na dobre tory bo to widać na ulicy to wykolejenie.

    Mam prawie 1,9 m wzrostu i 110 kg i pochodzę z pokolenia, które jeszcze wie czym pachnie piła moja-twoja, wykopki i łopata. Jak byłem w podstawówce to chodziłem na SKSy i wiem co to piłka lekarska. I jestem z tego dumny i dalej się trzymam.

  3. sulek 4 listopada 2013 o 20:13

    Ey Tomuś… O czym my tutaj mówimy. O męskości? Jakiej męskości. Z ciekawości wyguglałem sobie jakieś forum czy inny blog "męski".. Oto nagłówki:

    "pierwszy raz i problem z dojściem"

    "depresja u mężczyzn"

    "lubię franciszka"

    "masażysta prawdę ci powie"

    "jak przeżyć rozstanie"

    i mój hicior "maskowanie niedoskonałości skóry na twarzy"

    Tomuś. Bejbe. Powiedz mi jaki kurwa mężczyzna wpadłby na coś takiego? Kurwa jaki? Niestety żyjemy w czasach, w których atrybutami męskości są rurki, czapka z naklejką z ceną i diamentowe kolczyki. I w tym wszystkim jestem kurwa jebany ja – chłop z brodą we flanelowej koszuli, starych jeansach i z siekierą w łapach. Ciebie też w sumie mógłbym podpiąć, ale jesteś faja i ćwiczych brzuch.

    1. Garnier (justwelldriven.com) 5 listopada 2013 o 13:54

      Dlatego (a tak mi się w kazdym razie wydaje) teraz prawdziwymi 'męskimi' blogami stają się blogi motoryzacyjne. Bo czy atrybutem męskości nie jest znajomośc motoryzacji? Czy facet umiejący okiełznać Camaro SS nie jest męski? No jest, jak cholera. I nie musi się on bać o te rzeczy, które są opisywane na 'męskich' blogach.

  4. Krystyna Z Gazowni 4 listopada 2013 o 21:01

    Sam jakiś czas temu myślałem skąd biorą się faceci o aparycji pizdeczki. Dziś z ręką na sercu szła jakaś osoba, jechałem z kolegą od jej tyłu, tak patrzę i mówię to co zawsze czyli, że szarpał bym jak Jehowy klamkę, mijam tą osobę, patrzę, a to chłopak. średnie blond włosy, rurki, czapeczka itd. masakra. Boję się popatrzeć na dziewczynę od tyłu bo nie wiem czy patrzę na tyłek dziewczyny czy faceta. Nie wiem, zachodzę w głowę i nie wiem, a co najlepsze to ma poklask. Z facetami często bywa tak, że brakuje motywacji. Po prostu przychodzi jeden z drugim do domu po pracy i przed kompa. Znajomi podobni; wiecznie się nie chce, wiecznie zmęczeni i gdyby w większości przypadków nie fizyczna praca to większosć z nas mimo wyraźnie zarysowanego śmietnika i zwisających powoli cycków, wyglądała by gorzej. Chce się szybko, już, teraz, ładuje się w siebie tyle chemi, że aż dziwię się, że niektórzy nie świecą w nocy. No ale wszystko zaczyna się od zmiany trybu życia, a to nie jest proste.

  5. Hopman 4 listopada 2013 o 21:14

    I to wybitnie stromymi schodami :-)

  6. Stanley 4 listopada 2013 o 21:28

    Naturalne kobiety również nam, się bardziej podobają.

  7. maxx304 4 listopada 2013 o 22:14

    Co to kurwa jest wylewka samopoziomująca???
    Poza tym się zgadzam. Mimo faktu, że właśnie zapycham się chipsami i piwem oglądając mecz. Cały czas się zbieram żeby dać sobie w ryj i zacząć ze sobą coś robić. Tommy, masz mojego maila, jakiś motywujący tekst mile widziany.
     

    1. Szczypior 5 listopada 2013 o 06:15

      Spoko, ja nawet jeśli się opijam piwem i zażeram chipsami, i tak wyglądam jak wieszak na ubrania albo manekin wystawowy ;) Generalnie wszszystko spoko, tylko przybranie na masie w moim przpadku graniczy z cudem. 

      Wróć.

      Jest cudem.

      Tak więc przyzwyczaiłem się do egzystencji osiedlowego kurczaka i pocieszam się słowami lekarza z WKU- dłużej nie będę miał problemów z kolanami.

      O ile nie będzie przerzutów z mózgu.

      YYY… Moment…

  8. rafal 5 listopada 2013 o 10:05

    "….Bo widzicie, osobiście uważam, że wegetarianie to idioci. Gdyby jedzenie wyłącznie zieleniny szło w zgodzie z matką naturą to sałata miałaby więcej białka niż kotlet schabowy…."

    z tym się nie zgodzę, człowiek z natury jest roślinożercą, wszystko na to wskazuje, nie mamy żadnych cench drapieżników np. zamiast szpon mamy tępe paznokcie (pomijam tipsiary) oraz tępe zęby storzone jedynie do przerzuwania,…

    co nie zmienia faktu, że życie na bezmięsnej diecie to głupota

    1. Tommy 5 listopada 2013 o 10:21

      Tylko widzisz, gdyby człowiek dawno, dawno temu nie włączył do swojej diety McGuźca i Bobroburgera to dziś nasze mózgi przypominałyby rozmiarami ten, którym dysponuje Antoni Macierewicz.

      Bez mięsa nie było by tak zaawansowanego rozwoju umysłowego, cech integracji społecznej czy wynalezienia pończoch i konsoli do gier.

    2. nieufamvegom 6 listopada 2013 o 08:06

      po pierwsze nie przerzuwania tylko przeżuwania,a po drugie kły myślisz,że po co są? sprawdż wikipedii i pogódź się z tym.

  9. radosuaf 5 listopada 2013 o 11:21

    Wszystko gites, tylko że pierś z kurczaka ma tylko jedną przewagę nad wołowiną: jest tańsza. Innych nie stwierdzono. Trzeba z tym żyć, ale żeby zaraz gloryfikować?

    1. Tommy 5 listopada 2013 o 11:26

      Cycki z jastrzębia mają też więcej białka (choć fakt, że nieco słabiej przyswajalnego) i mniej tłuszczu więc w pewnych okolicznościach są bardziej wartościowe ;}

  10. Chaos 6 listopada 2013 o 09:32

    Fajny tekst. Podpisuję się pod nim rękami i nogami.

     

     Btw. skoki wielkości czcionki walą po oczach, lepiej by to się czytało normalnym, jednolitym tekstem.

  11. Krieg 8 listopada 2013 o 12:20

    Świetny artykuł :) Tommy Ty masz wielki talent do walki z tym dzisiejszym pokręconym światem. Mnie też denerwują "chłopcy" ,którzy ubierają się jak lalunie , na rękach nie mają żadnego chociażby odcisku od roboty ,czy chociażby jednej blizny od ryzykownych manewrów. Dzisiaj od małego w szkole uczy się , takiego zachowania. Jak słyszę słowo tolerancja to mi się nie dobrze robi.

    Popatrzmy jakie dzisiaj królują filmy wśród młodzieży męskiej. Prawie takie same jak po stronie młodzieży kobiecej. Młodych nie ciągnie do filmów typu "Rambo" ,gdzie jeden gość radzi sobie w każdej sytuacji , nie woła głośno mama , lecz zaciska zęby i prze do przodu. Kiedyś na świecie ceniło się bohaterów , ludzi sukcesu. Dzisiaj często staje się po stronie tych słabych ,którym się nie udało. Popatrzmy na nasze uroczystości narodowe. Królują w nich powstania ,które okazały się klęskami. Ludzie powinni o tym jak najszybciej zapomnieć ,a robić z pompą uroczystości np. bitwy pod Grunwaldem.

    Druga sprawa to jedzenie. Podobnie śmieszą mnie te wszelkie diety wegetariańskie. Ludzie ,którzy je propagują starają się nam obrzydzić jedzenie mięsa. Organizm ludzki jest jak silnik samochodowy , potrzebuje jak najlepszego paliwa. Najlepszym paliwem są właśnie pokarmy mięsne zawierające dużo tłuszczu zwierzęcego. Od tego w żadnym wypadku się nie tyje. Tłuszcz zwierzęcy raczej wspomaga odchudzanie , więc panie powinny tym tematem się zainteresować. Przybieranie na wadze odbywa się za pomocą węglowodorów. A tego pełno wszędzie tylko nie w naturalnym mięsie.

    Trzecia sprawa to sprawność fizyczna. Za moich czasów spędzaliśmy całe dnie na boisku. Pogoda nie była straszna. Deszcz , wiatr , śnieg w niczym nie przeszkadzały. Dzisiaj dzieciaków biegających za piłką nie widać. Wszyscy siedzą w domu przed ekranem. To tam odbywają się mecze. Efekty zobaczymy za parę lat , a nawet już je teraz widać. Młode dziewczyny od niejedzenia mięsa tyją niemiłosiernie ,a chłopacy nie mają w ogóle mięśni i chudną w oczach ze strachu przed światem.

    1. sulkov 8 listopada 2013 o 12:53

      I tak, jak kiedyś z Tomusiem na ten temat rozmawiałem. Nic, tylko się cieszyć :>

      Mój syn będzie wyrywał najlepsze towary w mieście i pomiatał resztą zpizdygnatów. Krzywda?

  12. Hopman 8 listopada 2013 o 17:06

    zpizdygnaty czytaj metroseksualni…. :P

  13. korzeń 5 grudnia 2013 o 15:01

    Jak będę miał syna to nie będzie problemów, będzie piłka, rower i garaż. Ale córka….. kurde będzie miała ciężko żeby nauczyć się nazw kluczy i odróżnić mineralny od syntetyka ;)

    1. Tommy 5 grudnia 2013 o 15:24

      Osobiście znam kilka dziewczyn, przy których sam nieraz wychodzę na laika. Innymi słowy – takie szkolenie córki jest jak najbardziej wykonalne (wiesz, gokart zamiast kucyka i te klimaty ;} )

  14. antares 20 grudnia 2013 o 21:58

    Kocham Was :*

Pozostaw odpowiedź Tommy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *