Jak zapewne wiecie od dłuższego czasu w ramach współpracy z Shellem używam w swoich BMW (wszystkich trzech jakby ktoś pytał) olejów Shell Helix. Moje e36 328i jeździ na Helix Ultra 5w40, złote e46 318Ci na Helix Ultra 5w30 ECT3, a wąskolampe e30 316 – Helix HX7 (na HX7 jeździ też prentki maluch ale o tym kiedy indziej).

No i tak – jakiś czas temu zorientowałem się, że na liczniku złotej pękło 213 000 kilometrów.

Oznacza to, że od ostatniej wymiany oleju (która jak mi się zdaje miała miejsce zaledwie przedwczoraj) zdążyła przejechać ona ponad 12 tysięcy kilometrów (stan po pierwszej wymianie oleju wynosił 201 242 km). Wniosek? Najwyższa pora ponownie wymienić olej. Na jakieś daleko idące wnioski związane z jazdą na Shell Helix Ultra jest oczywiście jeszcze zbyt wcześnie ale pierwsze spostrzeżenia już mam – i zaraz Wam o nich opowiem.

Serwis zacząłem standardowo od zlania przepracowanego oleju z silnika.

Większość trafiła do pojemnika, ale odlałem trochę w celach badawczych.  I teraz tak – przy przejściu na Helix Ultra zachowałem sobie trochę oleju, na którym złota jeździła w chwili jej zakupu. Odłożyłem również wyjęty z niej wtedy filtr oleju – mam więc możliwość przeprowadzenia małego porównania.

dsc09854

Jak to więc właściwie wygląda – przy organoleptycznym porównaniu samych filtrów nie widać jakiejś szczególnej różnicy, ale już patrząc na próbki oleju – owszem.

Wygląda to tak:

dsc01442

Po lewej jest olej, na którym złota jeździła przed przejściem na Helix Ultra. Po prawej – ten z obecnej wymiany (czyli wspomniany Helix Ultra 5w30 po 12 tysiącach kilometrów).

Oba pojemniki odchylałem równocześnie, a oba oleje (przynajmniej na ile można wierzyć karteczce, którą dostałem wraz z samochodem) to lepkość 5w30 – zachowywały się podobnie więc akurat to zdaje się być prawdą.

I teraz tak – nawet na oko widać, że olej z tej wymiany jest ciemniejszy niż ten, który zlałem z silnika przy okazji przejścia na Helix (o porównaniu do nowego oleju nie wspomnę). I teraz co istotne – w internetach i przydomowych garażach bardzo popularne jest przeświadczenie, że olej dobrej jakości przez długi czas powinien zachowywać klarowność. Można spotkać wiele informacji i porad mówiących o tym, że jeśli olej szybko robi się czarny to jest on kiepski i lepiej natychmiast zmienić go na coś innego. Jak jednak wygląda to naprawdę?

Czy aby na pewno to źle, jeśli olej silnikowy szybko ciemnieje ?
Mówiąc krótko – NIE.

I zaraz wyjaśnię Wam dlaczego.

Po pierwsze, na olej nie można patrzeć w taki sam sposób, w jaki oceniamy jakość tarcz hamulcowych czy amortyzatorów (a z tego co zauważyłem wiele osób właśnie tak robi). Chodzi o to, że jednym z najważniejszych zadań oleju (poza smarowaniem oczywiście) jest zbieranie wszystkich pojawiających się w silniku zanieczyszczeń i ich skuteczne neutralizowanie.

I to właśnie skuteczność tego neutralizowania skutkuje szybkim zaczernianiem się oleju.

Jest to szczególnie widoczne w przypadku silników diesla – bo tam olej musi radzić sobie ze sporymi ilościami pojawiającej się przy spalaniu paliwa sadzy.

Zawarte w oleju dodatki (w tym wypadku dyspersanty) mają za zadanie przechwycenie cząstek sadzy i utrzymanie ich w stanie rozpuszczonym aż do kolejnej wymiany – tak, aby te nie miały szans zebrać się w większe skupiska (które działają trochę jak papier ścierny).

Można więc powiedzieć, że im szybciej olej zrobi się czarny tym lepiej świadczy to o jego skuteczności.

Oczywiście silnik silnikowi nie równy więc to „czernienie” w różnych jednostkach będzie przebiegało w inny sposób. Silniki benzynowe produkują zwykle mniej zanieczyszczeń niż diesle, więc w ich wypadku olej będzie się robił czarny zauważalnie wolniej. Jeszcze słabiej ciemnieją oleje w silnikach jeżdżących na LPG, bo przy spalaniu gazu powstaje mniej widocznych zanieczyszczeń.

Widocznych, bo przy spalaniu LPG pojawia się zakwaszająca olej siarka – to dlatego cholernie ważne jest pilnowanie regularnych wymian oleju, nawet jeśli ten po 10 czy 15 tysiącach wciąż wygląda „dobrze”.

No dobra – jak to jednak ma się do naszego złotego 318Ci?

Skoro jeździ ono na LPG to dlaczego olej po 12 tysiącach kilometrów jest ciemniejszy niż wtedy, kiedy jeździła jeszcze bez „czystej”  instalacji gazowej?

Nie wiem czy pamiętacie jak wyglądało wnętrze silnika w złotej kiedy dwanaście tysięcy kilometrów temu przechodziłem w niej na Helix Ultra, ale mówiąc w dużym skrócie był on brudny. W zakamarkach znajdowało się sporo miękkiego szlamu, a całe wnętrze było pokryte rudo-brązowym nalotem i czarnym, spieczonym nagarem:

szlam-i-nagar-w-silniku-jak-usunac

To kolejny ważny czynnik wpływający na to jak wygląda olej.

Generalnie jeśli silnik pracuje na dobrym jakościowo oleju, który jest regularnie wymieniany, to nie powinno pojawić się w nim takie nagromadzenie syfu jak na widocznym wyżej zdjęciu.

W wypadku złotej coś ewidentnie poszło zatem nie tak – albo ktoś używał kiepskiego oleju (który nie radził sobie z usuwaniem zanieczyszczeń), albo też niespecjalnie przejmował się jego regularną wymianą (przez co olej był tak nasycony, że nie był już w stanie „przyjmować” kolejnych porcji osadów i te wytrącały się gdzie popadnie).

Albo jedno i drugie bo w simie to się nie wyklucza ;)

Co istotne – za wersją z niespecjalnie dobrym olejem przemawia w tym wypadku jego wygląd w chwili, kiedy zlałem go z silnika przechodząc na Helix Ultra.

Według karteczki, którą dostałem wraz z samochodem złota zrobiła na nim blisko 16 tysięcy kilometrów, a mimo to był on znacznie jaśniejszy niż Helix, na którym pokonałem 12 tysięcy – z tego większość na „czystym” LPG. Wygląda więc na to, że albo poprzedni olej beznadziejnie radził sobie z usuwaniem bieżących i nagromadzonych w silniku zanieczyszczeń, albo też Helix Ultra radzi sobie z tym dobrze.

Albo jedno i drugie bo w sumie to się nie wyklucza.

Aktualnie silnik w złotej jest już zalany nowym olejem (tak jak poprzednio Shell Helix Ultra 5w30 ECT 3) i w tej chwili klepie sobie radośnie kolejne testowe kilometry.

dsc09859

dsc09878

dsc09876

Jeśli Iza utrzyma tempo to kolejna zmiana powinna wypaść gdzieś gdzieś w okolicach kwietnia-maja. W międzyczasie planuję też wymianę oleju w Już Nie Bordowej więc tutaj również powinny pojawić się jakieś pierwsze wnioski.

Reasumując – jeśli podczas wymiany z Waszej miski olejowej wyleje się coś o kolorze podwójnego espresso to nie ma powodu do zmartwień.

Wszystko jest w jak najlepszym porządku ;)

 

44 Komentarze

  1. Marcel 6 grudnia 2016 o 14:26

    wpis zawiera lokowanie produktu… hehe

    1. Tommy 6 grudnia 2016 o 14:37

      Ale mówisz o BMW, Helixie czy plastikowych kubkach z biedronki?

      1. szymON 6 grudnia 2016 o 16:44

        Wydaje mi się że chodzi o logo prentki-blog na fotkach

        1. Marcel 7 grudnia 2016 o 08:20

          zdecydowanie chodziło mi o niepozornie wyglądającego szajsunga, który nieśmiało wygląda wychyla się z dołu jednego zdjęcia…

          1. Tommy 7 grudnia 2016 o 08:23

            Wiesz – trudno zrobić wpis o wrażeniach związanych z współpracą z Shellem i jazdą na Helixie nie wspominając przy tym o Shellu i Helixie ;)

            1. Marcel 7 grudnia 2016 o 09:23

              Tommy, nie tłumacz się… kto jak kto, ale Ty chyba nie powinieneś. z tego co czytam to póki co nie stoczyłeś się do poziomu ‚blogerów motoryzacyjnych’, którzy po otrzymaniu kompletu kluczy nasadowych/zapasu oleju na rok/breloczka/nowych dywaników/kompletu świec piszą, że te klucze/olej/breloczki/dywaniki/świece są najlepsze na świecie i jakimi byli idiotami, że dotychczas ich nie używali.
              Ty jak widzę obserwujesz, porównujesz i czekasz na skutki stosowania otrzymanego oleju – i to się chwali. na koniec zapewne zrobisz jakieś podsumowanie, ale bez olabogajakisuperfajnyshellowyolejdostałem, tylko tak, że każdy średnio rozgarnięty człekokształtny będzie mógł wyciągnąć wnioski. chociaż wnioski zapewne wyciągnie tylko kilku użytkowników samochodów – większość ma totalnie wyyebane na to co leją do swoich silników – liczy się niska cena. a potem zdziwko, że mocy nie ma, że syf, że zatarte silniki…

    2. jonas 6 grudnia 2016 o 19:21

      Taśma malarska z Tesco! Mam taką samą, ha! To było zmyślnie ukryte podprogowe przesłanie „obywatelu, kup se taśmę w Tesco, chcij to”, ale nie z nami takie sztuczki.

      Wymieniałem niedawno olej w Suzuki (silnik J24B), znowu Millers 5W40. Wyleciał istotnie jakiś czarniawy, zaniepokoiło mnie to trochę bo co w końcu do cholery, 25k przebiegu zaledwie, trzy wymiany (przy 1000 i 15000 km i teraz trzecia)? A tu się okazuje, że to dobrze i tak ma być.

      1. Tommy 7 grudnia 2016 o 08:01

        I widzisz -gdybyś nie wyjmował tego syfu z olejem to już osadzałby Ci się w bebechach. Plus dla Millersa.

  2. Myjnia 6 grudnia 2016 o 15:30

    Ciekawy i rzetelny test. Ja nie umiem samodzielnie wymienić oleju, ale na szczęście panowie z warsztatu znają się na rzeczy xD

  3. Woodchuck 6 grudnia 2016 o 16:04

    Na tribologii ucza, ze grafit jest bardzo pożądany w oleju ;) I poprawia smarowność.

    1. Tommy 6 grudnia 2016 o 17:15

      Co prawda na chemii zwykle gapiłem się na majtki koleżanki z ławki przede mną ale z tego co wiem sadza i grafit to chyba nie to samo ;)

  4. Spalacz 6 grudnia 2016 o 17:56

    A tutaj dla porównania analogiczny widok na wałek rozrządu w moim silniku przy niecałych 130 tys. km:

    http://www.spalacz.pl/media/walek_20_tfsi.jpg

    Na marginesie, konieczność jego rozkręcania przy takim przebiegu to temat na inną notkę :D może się w końcu zbiorę i to opiszę…

    Wracając do wałka rozrządu… co prawda przebieg niższy ale nie wygląda mi na to aby za 70 tys. km miał się stać taki jak ze „złotej” skoro przez 130 tys. km dosłownie NIC się nie zabrudziło.

    Lany był wszelaki olej, połowa przebiegu to olej przez znafców tematu określany jako „szit z ASO” i dolewki tzw. „szit Castrola”, druga połowa to różne Millers oraz dolewki też Shella, też Castrola. Lepkości to 5w30, 5w40, 0w40 też raz robiłem dolewkę. Kto by tam nie orientował się, że 2.0 TFSI przepala olej wiec te dolewki mają istotny udział.

    Dlatego nijak nie uwierzę w te gadaniny, że np. olej z ASO, Castrol, Shell, itd.. prawidłowo dobrane do silnika są w stanie zrobić jakikolwiek syf w silniku przy regularnej wymianie. Jak się zorientowałem to wiele osób „wie, że olej z ASO to Castrol” więc kupuje sobie jak najtańszy Castrol przez internet czy nie wiadomo skąd i jak jego silnik jest cały w syfie to wszem i wobec ogłasza, że lał „szit z ASO” i to właśnie dlatego. Raz, że wcale nie lał oleju z ASO (ten to kosztuje 60-80 zł za litr) a dwa, że raczej pewne, że nie lał Castrola a tylko to coś co było w butelce z etykietą Castrola Edge 5w30. No bo nie wiem jak inaczej można to wytłumaczyć.

    Podejrzewam, że większość silników wyprodukowanych te 15-20 lat temu raczej w mniejszym lub większym stopniu przypomina to co jest na zdjęciu Prentkiego. Lane były takie oleje jakie były wskazywane do silnika, później też „księga ulicy głosi”, że trzeba zmieniać olej na pół-syntetyk aby zebrany przez lata syf dalej się kumulował i nie przeciekało. Dzisiaj czyli te 5-10? lat to dowalają tyle tych dodatków czyszczących do oleju, że nie ma opcji aby po 100, 200 czy pewnie i 300 tys. km nie wyglądało to inaczej niż na zdjęciu które podałem.

    1. radosuaf 6 grudnia 2016 o 19:59

      SZOK. Serio, tak czystego wałka nie widziałem jeszcze – no ale u Ciebie przy takim przepalaniu była wymiana całego oleju w misce co kilka tys. km ;).

      A tak całkiem poważnie – chyba się przerzucę na Castrola. No i jestem ciekaw, dlaczego zdejmowałeś czapkę :).

      1. Spalacz 7 grudnia 2016 o 00:33

        No, klasyka gatunku TFSI tj. wymiana tłoków z racji wzrostu przepalania oleju. Ponad rok temu miałem ten remont zrobiony.
        Cały czas byłem zdania, że interwał 15 tys. km jest jak najbardziej OK i nie ma go potrzeby skracać mimo „duszenia ile fabryka dała” bo właśnie ciągle robiłem dolewki świeżego oleju. Co prawda nie cała miska co kilka tysięcy ale cała miska w przeciągu interwału 15 tys. km jak najbardziej :)

        1. Tommy 7 grudnia 2016 o 08:12

          To jakaś ściema przecież – pewnie po tajniaku silnik wymieniłeś na nowy i teraz nam kit wkręcasz ;D A tak na serio – jeśli lejesz oryginalny, dobrze dobrany olej i regularnie go wymieniasz to nie ma większego znaczenia czy będzie to Shell, Castrol czy Mobil.

          Jako typowy Kowalski nie będziesz w stanie zauważyć większej różnicy.

          Nowe oleje (przynajmniej te od dużych producentów) są tak skuteczne w czyszczeniu, że nie pozwolą na osadzenie się nagarów czy szlamu – jeśli więc ktoś ma silnik po 100k km i ma w nim syf to albo kupował butelkowany w stodole pod Radomiem olej z „mega promocji” z allegro, albo wymieniał go co 50k km.

          Większy kmin pojawia się w wypadku silników takich jak w złotej – bo nie za bardzo wiadomo co pracowało w nim wcześniej (w jakich warunkach, z jakimi interwałami wymiany i tak dalej) i jak najlepiej to g*** wyczyścić. Jedni polecą płukanki, inni 15w40 bo to stary zużyty silnik przecież i tak dalej – i bądź tu człowieku mądry jeśli nie masz możliwości, żeby to jakoś zweryfikować. A patrząc na te próbki w kubkach widać, że nawet sam dobór oleju może tu zrobić sporą różnicę.

          1. radosuaf 7 grudnia 2016 o 08:57

            Ale ja naprawdę przejrzałem MNÓSTWO zdjęć samochodów z różnymi przebiegami i wnętrze skrzyni korbowej i sam wał miały lekko żółtawy kolor w najlepszym przypadku, a u Spalacza wygląda jak nówka sztuka. Gdybym nie wiedział, że to poczciwa dusza, to bym napisał, że to zdjęcie nowego silnika, a on nas oszukuje :D.

            Najwyraźniej jak się kręci pod czerwone, to się silnik lepiej czyści :D.

            1. Tommy 7 grudnia 2016 o 09:10

              Spalacz przy każdej wymianie dolewa do oleju hydrowoski do detajlingu i dlatego brud się nie łapie ;)

  5. cha 6 grudnia 2016 o 22:42

    Ja nie zmieniam oleju, mechanik powiedział że jak ciągle dolewam świeży to go uzasadawiam… Raz na jakiś czas zmienię filtr i wio

    1. Tommy 7 grudnia 2016 o 08:12

      To nawet nie pytam jakie masz zużycie tego oleju ;)

  6. Serdak 7 grudnia 2016 o 09:58

    Dobry wpis, fajnie że uczulasz ludzi na to, że ciemny olej to nic strasznego a już na pewno nie coś złego. W dieslu na własne oczy widziałem, jak po wymianie oleju i 15 min pracy silnika na biegu jałowym, olej na bagnecie przy kontrolnym sprawdzeniu poziomu był po prostu czarny. Żeby nie było, mówię o całkowicie sprawnym i zdrowym silniku zalanym olejem z wysokiej półki.

    Wniosek jest taki, że na oko to sobie nie ocenimy ani jakości oleju, ani przebiegu jaki przejechał, ani tym bardziej efektów jakie miałoby mieć jego używanie dla silnika, związanych ze skutecznością czyszczenia itd.

    Tutaj miałbym taki pomysł, nie wiem tylko czy wykonalny w przypadku Twojej współpracy z Shellem. Może by tak podejść do tego całego tematu olejowego, który już od jakiegoś czasu regularnie pojawia się na blogu, w sposób nieco bardziej naukowy i wysłać przepracowany olej z któregoś z Twoich samochodów na niezależne badanie laboratoryjne? Mielibyśmy czarno na białym jak oleje Shella trzymają parametry po określonym przebiegu. Można by dla porównania zrobić to samo np. z olejem który jest uznany przez internety i forumowych wyjadaczy jako najlepszy i na tej podstawie wysnuć jakieś wnioski. Co sądzisz?

    1. Tommy 7 grudnia 2016 o 10:11

      Pomysł jest bardzo fajny – sam swego czasu o tym myślałem, ale problem polega na tym, że trzeba by mieć tutaj dwa identyczne samochody eksploatowane w identycznych warunkach (czyli tyle samo kilometrów w mieście, tyle samo na trasie, rozruchy w takich samych temperaturach i tak dalej).

      Najlepiej dwa praktycznie nowe, jeżdżące w ramach testu razem (albo jeszcze lepiej ustawione na hamowniach).

      W każdym innym wypadku będą wychodziły Ci widoczne różnice. Wystarczy, że jednym będziesz mocniej jeździł „z dołu” i już będziesz miał w oleju więcej niedopalonego paliwa i innych związków. Analogicznie przy testach na jednym samochodzie wyniki może zaburzyć Ci już jedna dłuższa trasa albo kilka mroźnych dni spędzonych w korkach. Poza tym raczej nie martwiłbym się o trzymanie parametrów przez olej bo to raczej standard.

      Bardziej interesowałoby mnie to czy po 50-100k km jazdy, na różnych olejach da się zauważyć różnice w zużyciu poszczególnych elementów silnika. Albo czy używając takiego „nowoczesnego” oleju w starym, zabrudzonym silniku można zauważyć jakieś wymierne korzyści (czy też można mieć to w tyłku i lać mineralnego grosika za 40zł butla bo i tak nic to nie zmienia).

      Dlatego właśnie na całą tę współpracę patrzę bardziej użytkowo – Jestem takim tam sobie przeciętnym kierowcą, mam samochód z brudnym silnikiem i kupuję do niego olej bo potrafię go samodzielnie wymienić. I z takim podejściem opisuję jak sprawdza się u mnie Helix – opisuję swoje wrażenia poruszam tematy, które mnie interesują (jak na przykład właśnie kwestię koloru oleju – bo gdyby nie Shell to też nadal nie wiedziałbym jak to działa) :)

  7. Bart 9 grudnia 2016 o 09:10

    Juz kiedys pisałem. Zamontuj wskaźniki ciśnienia i temp oleju. A to bardzo dużo ci powie o różnicach w jakości olejów

    1. Tommy 9 grudnia 2016 o 09:14

      Za niedługo będę montował w już nie bordowej

  8. dapo 9 grudnia 2016 o 13:08

    szkoda że nie zrobiłeś porównania jak wyglądał silnik (pod pokrywą zaworów) przed zalaniem shella i po jego zlaniu. Można by się pokusić o stwierdzenie czy jest troszkę mniej osadu.

    1. Tommy 9 grudnia 2016 o 13:15

      Shell na pewno nie będzie tak „inwazyjny” jak płukanka dlatego podejrzewam, że jedna zmiana to zdecydowanie za mało – liczę, że coś może będzie widać po 4-5 (mniej więcej po takim czasie planuję po raz drugi zrzucić pokrywę i porównać wygląd z fotkami z tymi z pierwszej wymiany).

  9. dapo 9 grudnia 2016 o 13:25

    Zatem z tego wynika że ja na wyczyszczenie silnika musiałbym czekać 6 lat. Mój średni przebieg roczny to 5300 km (olej zmieniam co około 15 m-cy czyli jakieś 7tyś km). Chyba się nie doczekam, czystego silnika. Obecnie wygląda podobnie jak ten w złotej a ma 227 tyś przebiegu. Biorąc pod uwagę że za rok lub dwa chcę kupić inny samochód to przy pomocy środków czyszczących zawartych w olejach raczej nigdy nie wyczyszczę silnika.

  10. Kia Wadowscy 9 grudnia 2016 o 13:26

    Zdecydowanie dobry olej to bardzo ważna inwestycja w samochodzie. Lepiej wydać więcej na olej niż potem na naprawę silnika.

  11. Benek 10 grudnia 2016 o 10:52

    Fajny test. Wielki plus dla ciebie, że nie piszesz czegoś w stylu „po 2 wymianach na Helix Twój silnik będzie jak nowy” bo i takie bzdury można znaleźć .

    1. Tommy 13 grudnia 2016 o 15:54

      Ale nie posądzaj mnie o takie rzeczy ;)
      To jest prentki, a nie dział moto na WP ;)

  12. VAGen 10 grudnia 2016 o 20:35

    Nie mam przekonania do Shella. Sam leje Motula i Valvo.Przy najbliższej wymianie skusze się na próbę na Shella i zobaczymy co będzie po 10000km i jak silnik będzie na nim spisywał.
    PS. Skąd masz taką fajna zawieszkę olejową BMW?

    1. Tommy 13 grudnia 2016 o 15:47

      Nie spodziewałbym się, że po 10k km normalnej eksploatacji zauważysz jakieś różnice (o ile oleje masz zawsze z pewnego źródła i nie wpakujesz się w jakąś podróbę).

      Zawieszki kupiłem kiedyś na allegro bo nigdy nie dostawałem nowych do oleju, a wkurzały mnie jakieś kawałki okładki z zeszytu dyndające pod maską ;)

  13. Wojo 12 grudnia 2016 o 22:04

    Jako pierwszy raz komentujący – witam wszystkich, a szczególnie Autora. Miło czyta się bloga pisanego przez kolegę po „sąsiedzku”. Pozdrawiam!
    Wtrącam swoje 3 grosze, bo oczom nie wierzę. 130 tyś km i taki czysty silnik u Spalacza… ZAZDROŚĆ :) Ja bym tam sobie nie dał ręki uciąć, że wszystkie oleje lane przez ASO z danej klasy jakościowej i lepkościowej jednocześnie, mają takie same właściwości myjące. Miałem na stole 1.2 MPI 8v Fiata po takim samym przelocie po stosowaniu tego co jego producent zaleca i było STRASZNIE. Fakt, to było 10W40 API-SL, a nie pełny syntetyk, ale bez jaj… Nazwy oleju boję się podać bo pewnie prezesi globalnych koncernów tego bloga czytają i mogli by mnie do więzienia na resztę lat posłać. PS. Tak wiem, konstrukcje różne i eksploatacja wpływa, ale żeby aż tak…

    1. A$4 13 grudnia 2016 o 15:21

      Jak Fiat to pewnie Selenia czy inne gówno jak Castrol

      1. Tommy 13 grudnia 2016 o 15:39

        @Wojo – miło poznać „sąsiada” ;)

        Co do czystości silnika – osobiście rozbierałem już kilka silników (w tym fordowskiego zeteca z udokumentowanym przebiegiem 80k km – siedzi on aktualnie w moim cabrio) i żaden z nich nie zbliżył się nawet do poziomu czystości, który widać u Spalacza.

        Wygląda więc na to, że albo Spalacz co roku rozbiera silnik na śrubki i myje go domestosem, albo dopiero stosunkowo niedawno oleje silnikowe zaczęły tak efektywnie „sprzątać” ;)

        @A$4 – Selenia czy Castrol wcale nie muszą być gówniane – Spalacz jeździł właśnie na Castrolu z ASO i jak widać na zdjęciach silnik wygląda jak nowy (i to pomimo pałowania po track dayach). Obecnie duże marki olejowe działają na takim levelu, że nie ma tu miejsca na robienie „chujowego” oleju.

        Opinie o gównianych olejach biorą się częściej z nieprawidłowego doboru (lej pan mineralny bo to stare auto), nieterminowych wymian, albo po prostu używania podróbek („szwagier – kupiłem tego castrola na allegro za pół ceny!” A po roku silnik do remontu i „ten Castrol jest do dupy” ) ;)

  14. A$4 13 grudnia 2016 o 17:01

    w swoich samochodach i samochodach znajomych wymieniam olej po 10k km lub po roku, zależy co wypadnie pierwsze. Olej kupowany albo w sklepie stacjonarnym (Lucart) lub przez sprawdzone sklepy internetowe.(pro-choice, sklep-oleje)
    Co do Castrola różne ma opinie. nawet kupiony z pewnego źródła szału nie robi a tani wcale nie jest.
    Na allegro nigdy nie kupuje oleju, bo nie ma się co czarować dobry olej nie może byc 50% tańszy niż w sklepie.
    Obecnie zadowolony jestem z Motula, Valvoline a nawet Totala. Chyba czas zalać Helixa Ultra i zobaczymy co to jest:).
    PS.Ostatnio furorę w internecie robi Specol, olej z Chorzowa. Syntetyk na PAO w cenie średniej klasy półsyntetyka.

    1. Adrian 27 grudnia 2016 o 23:14

      Robię dokładnie tak samo. 10 tyś i zmiana oleju. Jak na razie autka odpłacają się bezawaryjną pracą.

  15. Michał 21 grudnia 2016 o 11:48

    Bardzo interesujący wpis, brawo autor! Bardzo ciekawe informacje z tematyki motoryzacji, każdy z Nas boryka się z problemami olejów, więc wpis jak najbardziej pomocny, dzięki.

  16. Marcin 22 grudnia 2016 o 17:29

    Wpis wziety zywcem z bloga Shella, he he. Po 60 tys. 1.2 tsi na Mobilu1 ESP, wymiany co 13 tys., silnik jak nowy (wymiana rozrzadu, jak sie okazalo nie potrzebna, bo lancuch nie rozciagniety). Teraz wlalem 0w30 Shella. Z tym ciemnieniem to nie cala prawda, istnieje jeszcze oksydacja – zobaczcie jak podgtzewaja oleje na YT.

  17. Marcin 22 grudnia 2016 o 17:33

    A nie, jednak z bloga Castrola:
    warsztat.castrol.pl/blog-post/dlaczego-olej-nie-ciemieje

  18. Tomasz 28 grudnia 2016 o 03:48

    Ciekawe podejście do tematu wymiany oleju, ale swoją drogą to dowiedziałem się wiele interesujących rzeczy i chyba będę częściej wpadał na Twojego bloga, bo widzę, że naprawdę lubisz motoryzację. Pozdrawiam.

  19. Adam BB 30 grudnia 2016 o 00:03

    Witam:) to ja zapodam technicznym pytankiem. Widzę ze mamy tu speców od oleju, i ze mamy dojście do wiedzy fachowej wiec zobaczymy co będzie:) do rzeczy:
    Ford focus 1.8 TDDi przebieg 330 kkm zalany 15w40 przy ok 200 kkm. Strasznie mnie to boli i tak od pewnego czasu myślę o zalaniu go na próbę 10W40, a może docelowo i 5w40 (wg forda powinno być chyba 5w30). Jakieś doświadczenia? co się stanie? Czy tak jak piszą jedni – nic będzie tylko lepiej, czy tak jak piszą drudzy silnik wybuchnie, rozcieknie się z każdego miejsca i w ogóle będzie be. Robił ktoś z Was coś takiego? Dodam że silnik ma wyciek spod uszczelki górnej miski olejowej – wyciek jest na tyle mały, że od wymiany do wymian nie trza dolewać. (wymiana co 10kkm). Ciekaw jestem Waszych opinii.

    1. A$4 6 stycznia 2017 o 22:30

      Zmiana tylko na plus. Nie, bój się,że motor się rozcieknie. Olej nie uszczelnia silnika, od tego są uszczelki. Zalej najpierw płukanke. Zlej olej i ściągnij miskę, bo po mineralnym pewnie szlamu zostanie. Przy okazji jak masz miskę zdjętą przeczyść smoka.Wymień uszczelkę skoro piszesz że cieknie. Zalej 10w40. po 10kkm lub nawet wcześniej zalej 5w40.

  20. Mateusz 8 września 2017 o 19:31

    To, że się robi czarny to największy plus. Dowód na to olej zbiera wszystkie zanieczyszczania. :)

  21. Leon 15 listopada 2018 o 16:01

    Najważniejsze to wybrać odpowiedni olej. Im lepsza marka i dobrze dobrany olej do naszej maszyny tym lepiej chodzi silnik i nic się nie psuje. Mateusz ma racje że jeśli olej jest bardzo brudny to znaczy, że zbiera wszelkie zanieczyszczenia. Dobrze jest zaopatrzyć się tutaj w https://zmienolej.pl/pl/ Mechanik doradzi Ci , który będzie najlepszy i naprawdę zda się na prace Twojego silnika.

Pozostaw odpowiedź Tommy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *