Kiedyś napisałem taką głupią bajkę. Nie pytajcie po co ani dlaczego bo sam nie mam zielonego pojęcia czego się wtedy najadłem. Wiem tylko, że była tak głupia, że schowałem ją w czeluściach podfolderu o wiele mówiącej nazwie „Nowy folder 23” (numery od 1 do 22 były zajęte przez cycate azjatki i filmy pokazujące przynajmniej kilka nieznanych Wam dotąd zastosowań psa).

W każdym bądź razie szukając filmów przyrodniczych o niedźwiedziach, znów przypadkiem na nią trafiłem – i żeby nie było, nic się nie zmieniło.

Bajka nadal jest strasznie głupia.

Ale ponieważ i tak mi to lata, publikuję jej pierwszą część. Jeśli ktokolwiek uzna to za konieczne, to wrzucę też drugą – z puentą i daleko idącym morałem (choć nie ukrywam, że wolałbym tego uniknąć).

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za punktem skupu złomu, dwoma osiedlami domków jednorodzinnych, biedronką oraz drogą wojewódzką numer 69, żyła sobie pewna śliczna dziewczynka. Jej buzia była tak słodka, a oczy tak piękne, że kiedy tylko się na nią spojrzało, nie wiedzieć skąd zaczynał lecieć kawałek Joe Cockera, a świat ogarniało upstrzone ciepłym światłem slowmotion.

Ponieważ dziewczę nosiło figlarny, czerwony płaszczyk marki Versalcze, kupiony parę lat wcześniej od pewnego pasera w Sandomierzu, ludzie z dzielni zwykli nazywać ją po prostu Czerwonym Kapturkiem.

(co należy zaznaczyć nie było wówczas jeszcze uznawane za przejaw rusofobii bądź też dyskryminacji ze względu na stosowane metody antykoncepcji).

Ponieważ jednak urocze dziewczę miało za sobą burzliwą przeszłość związaną między innymi z handlem heroiną, sprzedażą na allegro kradzionych paletek do badmintona oraz pewnym meksykańskim gangiem motocyklowym z okolic Radomia, w kontaktach międzyludzkich była osobą wymagającą wielkiej cierpliwości.

Cześć piękna – zagaił słodkim głosem młody chłopak.

A weź spie**** – odparł kapturek.

Tak to właśnie mniej więcej wyglądało.

Kapturek jednak, jako dziewczę niezwykle przedsiębiorcze i zaradne, każdego dnia podróżował wcześnie rano autobusem w kierunku domku babci, z którą to prowadził od paru lat znaną i szanowaną dziuplę specjalizującą się w demontażu kradzionych samochodów produkcji niemieckiej.

A Ty nie boisz się dziecko tak jeździć sama autobusem o tak wczesnej porze? – zapytał z troską kierowca autobusu PKS.

A weź spie**** – odparł kapturek.

I gdy kapturek jak co dzień jechał tak sobie w kokainowym transie w kierunku domku babci, pewien niespecjalnie wielki, za to wyraźnie niepełnosprytny aspirant nazwiskiem Wilk z lokalnej jednostki policji postanowił urządzić na nią zasadzkę.

Pragnął zapunktować u komendanta samodzielnym rozbiciem jakiejś zorganizowanej grupy o charakterze przestępczym gdyż od dobrych 4 lat nie dostał awansu przez co żona traktowała go gorzej niż listonosza – Pana Zająca, do którego to z resztą podejrzanie się od dłuższego czasu uśmiechała.

Wilk wskoczył więc do swojej nieoznakowanej Skody Fabia w kolorze granatowym po czym ruszył z piskiem opon i najkrótszą drogą udał się do domku babci, gdzie najpierw dokonał jej błyskawicznego aresztowania, a następnie poczynił przygotowania do przeprowadzenia doskonale przemyślanej prowokacji, której nie powstydziłby się sam agent Tomek.

Przebrał się więc w ubranie babci i zajął miejsce w jej łóżku – wiedział, że wczoraj kapturek do późna pił Tequilę i wciągał koks z grupą zaprzyjaźnionych pracowników ochrony więc będzie ona wciąż na takiej bani, iż z pewnością nie zorientuje się w tej skrupulatnie przygotowanej mistyfikacji.

Chciał wymusić na kapturku zeznania i przyznanie się do winy oraz zarejestrować to wszystko za pomocą ukrytej w kącie pod sufitem kamery gopro hero numer cztery – taki był z niego chytry kawał psa.

Czy też wilka, bo tak dokładnie miał napisane w dowodzie.

Wkrótce na miejscu pojawił się i sam Czerwony Kapturek niosący w koszyku zapas tarcz do szlifierki oraz zimne piwa marki FOX w ilości sztuk cztery. Kiedy wszedł on do domku, przebrany za babcię aspirant Wilk przywitał ją ciepło słowami – Witaj czerwony kapturku!

A weź spie**** – odparł na to czerwony kapturek i poszedł strzelić porannego klocka do łazienki.

Kiedy wrócił, otworzył pierwsze piwo i usiadł na starej, stojącej w kącie ciemnego pokoju wersalce. Pociągnął pierwszy chaust zimnego piwa z wyraźną ulgą puścił takiego bąka, że aż zatrzeszczały sprężyny. Następnie spojrzał na babcię nieco podejrzliwym wzrokiem i zapytał.

Babciu, do ch***, dlaczego Ty masz takie wielkie, czerwone oczy?

Aspirant wilk, stary wyga wiedział, że nie może dać się tak łatwo zdemaskować.

Booooo… A bo spawałam błotnik bez maski! – odparł natychmiast, a głos skubanemu nawet nie zadrżał.

Aaaaahaaaa – przyjął do wiadomości Kapturek, po czym pociągnął kolejny łyk piwa i znów spojrzał na przebranego za babcię aspiranta Wilka.

A dlaczego masz taki podejrzanie wielki nos babciu? – zapytał.

Eee, tego nooo… Bo jak skończyłam spawać to walnęłam dwie kreski! – odparł Wilk.

Kapturek pokiwał głową z wyraźną aprobatą, po czym zmrużył oczy, pochylił się do przodu na starej wersalce i z trudnym do odgadnięcia wyrazem twarzy lustrował uważnie wzrokiem leżącą w łóżku babcię. Następnie pociągnął kolejny łyk piwa i rzekł:

Babcia – wszystko spoko, ale co z wąsami się pytam?! – wykrzyczał Kapturek.

Wilk uśmiechnął się nerwowo, a krople potu wystąpiły na jego pomarszczone czoło. „Wąsy, ku*** jego mać – zapomniałem o wąsach!” pomyślał.

Przecież babcia ma wąsy jak Stalin, a jemu pod nosem rośnie tylko kilka wątłych włosków niczym u szkolnego prawiczka.

Eeeeeee…. no… ten… Bo w mango depilator reklamowali to sobie kupiłam!

Wilk sam był zaskoczony, że sam wpadł na tak genialną wymówkę. Serio. Żeby jednak dodać jej jeszcze więcej wiarygodności, postanowił dorzucić kilka budujących zaufanie szczegółów. Dodał więc po chwili:

W poniedziałek w telewizji po Ranczu Wilkowyje oglądałam. Kot w reklamie występował – bobra na gładko golili. Zaje*** było to sobie kupiłam!

Wilk miał sporo szczęścia, że kapturek walczący wyraźnie z fazą zejścia nie był specjalnie skory do analizowania jego zagrywek i podejść. Pociągnął tylko ostatni łyk ciepłego piwa, po czym zgniótł puszkę i rzucił ją w kąt pokoju.

No dobra babka, koniec pie***, trzeba brać się do roboty. Ten nowy Jaguar sam się nie rozbierze – powiedział spokojnym głosem kapturek, po czym wstał i sięgnął do torby po zapas tarcz 125 mm.

Wilk uśmiechnął się chytrze pod nosem. Mam Cię czerwony kapturku – pomyślał z nieskrywaną satysfakcją…

10 Komentarzy

  1. Ramox 11 czerwca 2015 o 16:37

    Oczywiście, że potrzebna jest druga część :)

  2. Mosi 11 czerwca 2015 o 18:12

    Koniecznie drugą część poproszę!

  3. mulas 11 czerwca 2015 o 19:49

    Tekst a’la złomnik, skąd te obawy? Jest świetnie, ale na bór! Pisze się „haust”.

  4. Marcin 11 czerwca 2015 o 19:51

    „z puentą i daleko idącym morałem (choć nie ukrywam, że wolałbym tego uniknąć)”
    Jeszcze nie przeczytałem ale to mnie przekonało, że chcę drugiej części! :D

  5. Ferest 11 czerwca 2015 o 19:54

    Druga (trzecia, czwarta i kolejne) część obowiązkowo. Inaczej wprowadzimy kartki na benzynę! :D

  6. Corwin 12 czerwca 2015 o 06:47

    A ja dla odmiany pozwolę sobie nie zgodzić się z przedmówcami i (również dla odmiany) kategorycznie proszę o część drugą.

    O tak właśnie.

  7. wild_weasel 12 czerwca 2015 o 08:21

    Eee… po przeczytaniu tego widać wyraźnie, że autor faktycznie coś spożywał… I że nikt nie powinien się z tym zapoznawać nie spożywszy uprzednio czegoś o zbliżonym działaniu.
    To nie jest normalne, raczej wskazuje na jakieś zaburzenia u autora i tych, którym się to podoba.
    Zatem, nie muszę chyba dodawać, że część drugą należy opublikować jak najszybciej :-) Szczególnie intryguje mnie ten morał i Twoje opory przed rozpowszechnianiem ciągu dalszego bajki…

  8. banita 12 czerwca 2015 o 10:02

    kapturek jakis lamus. kto by 125mm cial auto?

  9. maxx304 12 czerwca 2015 o 14:55

    Szkoda że takie krótkie. Dawaj drugą część, Tommy!

  10. Adam 24 maja 2017 o 14:54

    No i gdzie ta druga część ? :) temat chyba zapomniany!

Pozostaw odpowiedź Ferest Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *